Pech Magdy Ufnal

Co do migdałów, to prawda – będę miała zabieg 14 września wycięcia migdałów … Od kiedy pamiętam, zawsze miałam problemy z migdałami, z gardłem i ciągle ta angina i angina, więc to dla mnie nie nowość. Usłyszałam, że czas poddać się zabiegowi, bo lekarze już o tym wspominali wcześniej … ale też z drugiej strony inni mówili żeby nie zgadzać się, bo migdały to taki czujnik bakteryjny. One jako pierwsze dają znać o infekcji całemu organizmowi i że bez nich to później od razu zapalenie płuc i w ogóle źle …

Ale z drugiej strony, jak lekarz mi zaczął tłumaczyć na konsultacji laryngologicznej, że to przez migdały ja łapię infekcje, bo one się nie nadają już do niczego, są poprostu „zgniłe” i to przez nie może mi się słabiej goić bark i mogę zachorować nawet na serce i w ogóle to w moim przypadku wszystko źle przez nie się działo, to nie było co się zastanawiać …

W okresie ostatniego miesiąca zachorowałam 2 razy na anginę i dostaję jeden z najsilniejszych antybiotyków. Dalej tego ciągnąć nie było sensu, a poza tym to nie taki straszny (chyba) zabieg. Lekarz, który będzie mnie operował, powiedział że 3 dni sobie poleżę w szpitalu i później 2 tygodnie w domu, żeby to wszystko doszło do siebie.

W sumie to nie mam nic do stracenia – dobrze, że to się stało teraz, niż miało się stać w przyszłym roku już w takich poważnych przygotowaniach przed np. Mistrzostwami Europy, na które mam się zamiar przygotowywać.

Oczywiście liczę też, że znowu dostanę stypendium kadrowe, które mi wstrzymano podczas rehabilitacji barku, co nie jest zachęcające do kontynuacji kariery sportowej, przecież mam już trochę lat i tak bym gdzieś pracowała. No cóż, poczekam z nadzieją, że wszystko dalej dobrze się ułoży.