5 listopada 2024

Rafał Fedaczyński 24. na Igrzyskach Olimpijskich

W piątek 19.08.2016 r. w Rio de Janeiro od godziny 8.30 podczas Igrzysk Olimpijskich do rywalizacji w chodzie sportowym na dystansie 50 km, wystartował Rafał Fedaczyński. Ruszył rozważnie, aby później przy wzrastającej temperaturze i wielkiej wilgotności przesuwać się do przodu i aby zakończyć swój start, jako 24 zawodnik Świata!!! Był to trzeci start w Igrzyskach przez 16 lat reprezentanta Unii Hrubieszów, coś wspomina o Tokio 2020…, ale już widzę, niektórych miny…

Reklamy

 

Gratuluję! i liczę na małe sprawozdanie i foto, pozdrawiam – mak.

 

Moje trzecie Igrzyska Olimpijskie już za mną. 19 sierpnia w Rio de Janeiro stanąłem na starcie dystansu 50 km. Do tego jednego startu zawodnik czasami przygotowuje się całe życie. Ja do tego startu przygotowywałem się 4 lata, bo wcześniej przygotowywałem się do Igrzysk w Pekinie 2008 i Londynie 2012, po drodze reprezentując nasz kraj w innych znaczących zawodach światowych i europejskich.

Reklamy

Stoczyłem bój z tym dystansem i sobą w Dudincach w marcu br., aby móc na nich wystartować. A na moje miejsce było kilku krajowych kandydatów. Zawodników utytułowanych i ciężko trenujących ( mak – w tym znany najbardziej Grzesiek Sudoł, który nie uzyskał minimum). Nie mogłem tego przegrać. Byłem zmotywowany i zdobyłem brązowy medal na Mistrzostwach Polski Seniorówco było tak naprawdę przepustką na Igrzyska.

Na linii startu w Rio stanąłem spokojny i zmotywowany. Wiedziałem ile kosztowało mnie, aby stanąć na tej linii startu. Ruszyłem rozważnie, nie za szybko. Wiedziałem, jaką cenę mogę zapłacić za wyrwanie się do przodu za szybko. Dystans 50 km nie wybacza błędów – to nie jest100 m, które można biegać codziennie. Po 30 km zaczęły się dopiero zawody. Temperatura rosła a wilgotność była w granicy 70-80 %. To był czas żeby przyspieszyć i rozpędzić się. A na trasie widziałem różne dramaty.

Reklamy

Z każdym kilometrem starałem się przyśpieszać, mijałem kolejnych zawodników, ale to wystarczyło tylko (a może aż) na 24 miejsce. Po godzinie dowiedziałem się, że jednak jestem 23, ponieważ zdyskwalifikowano brązowego medalistę za nie sportowe zachowanie.

Czy jestem zadowolony? Zadowolony jestem przede wszystkim z techniki. Nie otrzymałem żadnego ostrzeżenia. Praca nad techniką przyniosła efekty. Czas nie powala na kolana, bo 3:55:51 to czas, który nie jest moim rekordem życiowym. Zdałem sobie też sprawę, jak jestem silny psychiczne. Gdy kolejni zawodnicy sami schodzili z trasy – ja szedłem i wiedziałem, że ukończę zawody.

Czego mi brakuje i co naprawić? Przede wszystkim trzeba zmienić system szkoleniowy. Mamy dobrych zawodników, walecznych, ciężko trenujących, ale brakuje w ostatnich czasach spektakularnych sukcesów w chodzie. My Polacy musimy się wiecznie eliminować, żeby pojechać gdziekolwiek. Kiedy my eliminowaliśmy się w Dudincach – obecny mistrz olimpijski – Matej Toth spokojnie trenował. Oczywiście trenował ciężko, co przyniosło efekt. Ale nie chodził dwóch 50- tek w sezonie tak jak chodzimy my, Polacy.

Biorąc wszystko pod uwagę uważam, że poszedłem na miarę swoich możliwości. Ale wciąż brakuje szybkości i zdrowia. Wciąż brakuje tej kropki nad i. Ale nie zawieszam jeszcze butów na kołek. Mam w sobie potencjał, mam możliwości, mam głód sukcesu. Bycie 24 na świecie w czymkolwiek to sukces. Dlaczego miałoby być inaczej w chodzie na 50 km?

Pozdrawiam czytelników lubiehrubie, Rafał!

 

***

 

Ze strony PZLA

 

Panowie wystartowali o 8:30 miejscowego czasu (13:30 w Polsce). Przygotowano 2-kilometrowe pętle w pięknej okolicy – kilkadziesiąt metrów od urokliwej plaży Pontal…Utrudnieniem była natomiast pogoda, bo przed południem słońce grzało niemiłosiernie i prawie nie było wiatru (ten rozszalał się dopiero popołudniu).

W gronie chodziarzy mieliśmy trzech reprezentantów. Najlepiej i najrówniej maszerował Adrian Błocki, chociaż i jego dopadł kryzys. Ostatecznie ukończył rywalizację na 15-stym miejscu. Po kilkudziesięciu minutach przesunął się o jedną pozycję. Okazało się, bowiem, że na ostatnim okrążeniu Kanadyjczyk Evan Dunfee chciał wyprzedzić Japończyka Hirookiego Arai. Jednak Azjata uniemożliwił mu to, uderzając łokciem w bark. Kanadyjczycy złożyli protest, a jury przychyliło się do wniosku i Japończyka zdyskwalifikowano. Jednak chwilę później wpłynął kontr-protest Japończyków. Na powtórce wideo zauważono, że Kanadyjczyk pchnął Araiego. Zostawiono, więc pierwotną kolejność.

Klasą dla siebie był Słowak Matej Toth. Mistrz świata sprzed roku, który międzynarodowa karierę zaczynał w Bydgoszczy (w 1999 roku podczas MS kadetów była tam ósmy) w końcówce nie dał szans Australijczykowi Jarredowi Tallentowi. Prawdziwe katusze przeżywał Francuz Yohann Diniz. Rekordzista świata po 30 kilometrach miał duży kryzys. Na 36-stym omdlał, ale polano go wodą. Wstał, później jeszcze słaniał się na nogach, ale doszedł do mety na 8. miejscu.

W tych warunkach pogodowych wszyscy cierpieli, ale niektórzy sobie poradzili. Mnie dopadło koło 35-tego kilometra. Przepchnąłem się jakoś, siłą woli dotarłem do mety. Zaryzykowałem i to było widać. Jestem zadowolony – powiedział Adrian Błocki.

Rafał Augustyn na liście startowej miał jeden z najlepszych tegorocznych czasów. Jednak i jego pokonały trudne warunki pogodowe. Był 22-gi z rezultatem 3:55:01. – Pogoda dla wszystkich była taka sama, łudziliśmy się, że będzie trochę chmur, ale nic z tego. Przygotowywałem się pod kątem upału. Kupiłem specjalna kamizelkę schładzającą, no, ale niewiele to pomogło. Miałem kryzys, kłucia, kolki. Postawiło mnie, ale zdołałem to zwalczyć. Na 50-tkę zawsze trzeba mieć szacunek do rywali i do pogody – mówił Rafał.

Trzeci z naszych chodziarzy, Rafał Fedaczyński zajął 24. miejsce (3:55:51). – Chcę podziękować klubowi AZS UMCS Lublin, że uwierzył we mnie i wspomógł moje przygotowania do tych igrzysk. Podziękowania należą się też miastu Lublin. Choć mam już 35 lat nie myślę o zakończeniu kariery. Jeśli będę miał odpowiednie możliwości chętnie przygotuję się do mistrzostw świata w Londynie i mistrzostw Europy w Berlinie. A igrzyska w Tokio? Kto to wie… – powiedział Fedaczyński.

 

***

 

Inne wypowiedzi

 

Małgorzata Muzyczuk, pierwsza trener Rafała, rekordzistka woj. lubelskiego w biegu na 100km 

– Jak Rafał rozpoczynał treningi mając 12 lat, a później uczęszczał do szkoły, w której uczę, czyli do ZS nr 4 w Hrubieszowie, to nigdy nie przepuszczałam, że uzyska takie sukcesy, podziwiam, trzy razy reprezentować Polskę na najważniejszej imprezie światowej, to jest coś, tym bardziej Bardzo Gratuluję!

 

Piotr Kitliński, brązowy medalista Mistrzostw Świata w Canicrossie  

– Gratuluję Rafałowi szczególnie determinacji, aby zakwalifikować się już do trzecich Igrzysk Olimpijskich, przecież tam startują najlepsi w świecie z wielu państw, nawet takich, o których my nawet nie słyszeliśmy. Nie wszyscy mogą stanąć na „pudło”, Rafał dysponujący skromnymi warunkami fizycznymi i nie rozpieszczany przez sponsorów, wywalczył już 8 i 24 miejsce na Igrzyskach. Niestety, w tym temacie daleko mi do niego, dlatego mu bardzo Gratuluję!!!

 

Tomasz Magdziak, trener MKS Unii Hrubieszów 

– Wiem, że Rafał liczył na więcej, jednak warunki nie sprzyjały chodziarzom, zawodów nie ukończyło ponad 30 zawodników, gratulacje za walkę do końca.

 

Michał Baranowski chodziarz Unii Hrubieszów 

– Chciałbym bardzo pogratulować mojemu współ-trenerowi występu w Rio. Bardzo mi się podobało, jak Trener poszedł taktycznie cały dystans, jestem pod ogromnym wrażeniem, biorąc pod uwagę fakt, że było potwornie gorąco i wilgotno. Były to jedne z najciekawszych zawodów, jakie oglądałem, to, jak zawodnicy tam cierpieli (w końcu to sport dla twardzieli), co się stało z rekordzistą świata w chodzie sportowym na 50km, Yohannem Dinizem, który wydawało się, że juz ma wygraną w kieszeni, ale w chodzie nigdy nic nie wiadomo. I niech ktoś mi powie, że chód sportowy jest nieciekawy…? Trener jest 23 na świecie i to się liczy! WIELKI SZACUNEK I PODZIW! Trener z pewnością nie powiedział ostatniego słowa!

 

Paweł Szostak reprezentant Polski w biegach wytrzymałościowych 

– Rafałowi należy pogratulować przede wszystkim determinacji oraz motywacji w dążeniu do celu, jakim był start na Jego TRZECICH !!! Igrzyskach Olimpijskich. Jest niewiele osób, które mogą pochwalić się takim osiągnięciem. Wiem, że 24 miejsce na pewno nie było szczytem Jego ambicji, lecz trzeba wziąć pod uwagę problemy, z jakimi borykał się Rafał w ostatnich latach. Brak wsparcia od AZS Katowice, mniejsze i większe problemy zdrowotne, które z racji wieku występują dość często. Mimo tego wszystkiego pokazał, że jeśli się bardzo chce, to można. Wielkie gratulacje!!!

 

Wiktoria Ciesielczuk była lekkoatletka, obecnie kolarka 

– Hmm…cóż mogę rzec. Rafał Majka jest utalentowaną osoba. Pojechał świetny wyścig i całkowicie należał mu się ten medal. To był ewidentnie jego rok. Zdobył pierwszy medal na Mistrzostwach Polski w elicie mężczyzn i pierwszy medal olimpijski. Biorąc pod uwagę te osiągnięcia myślę, że może się pokazać jeszcze na co go stać podczas nadchodzących Mistrzostw Europy i Świata.

Dzięki, ale zapytałem o występ Rafała F….

Oj przepraszam… Niestety nie widziałam jego występu

 

***


Rafał Fedaczyński (ur. 3 grudnia 1980 w Hrubieszowie), wieloletni mieszkaniec Poraja k/Horodła

 

Debiut w chodzie sportowym… (lat 17, 6 miesięcy i 6 dni)

9.06.1998 r. w Zamościu odbyła się WOM Juniorów i młodzieżowców, z Hrubieszowa wygrali: Rafał Fedaczyński chód 5 km – 27:17,57

 

Rok 1999 – debiut na Mistrzostwach Polski:

Mistrzostwa Polski Juniorów 21.07.1999 r. Białystok

10. chód 10km – 48:59,45 min, rek. żyć.

 

Debiut w reprezentacji Polski

Zajął 27 miejsce w chodzie na 50 km podczas Pucharu Europy w Czeboksary (Rosja) w 2003 r.

 

Pierwszy medal na Mistrzostwach Polski

srebro 50 km – 4.53:47 w Zamościu – 23.09.2000 r.

 

***

 

Najważniejsze osiągnięcia Rafał Fedaczyńskiego… obecnie AZS UMCS Lublin

 

– 8 miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie 2008, a nawet 7. po dyskwalifikacji jednego z medalistów

– Srebrny medalista Pucharu Świata drużynowo La Coruna 2006

– 24 miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Eio de Janeiro 2016,

– Czterokrotny Mistrz Polski (1x – 20 km i 3x – 50km)

 

Rekordy życiowe:

 

chód na 5000 m – 19:19,02 (2011) – 7. wynik w historii polskiej lekkoatletyki

chód na 10 km – 39:33  (2010) – 5. wynik w historii polskiej lekkoatletyki

chód na 20 km – 1:20:18 (2014) – 3. wynik w historii polskiej lekkoatletyki

chód na 50 km – 3:46:05 (2011) – 7. wynik w historii polskiej lekkoatletyki

 

 

Opracował – mak

Foto – archiwum R. Fedaczyńskiego