W VII Rajdzie Rowerowym, który odbył się 1 maja 2006 r. uczestniczyło się ponad 70 osób, w tym kilkunastoosobowa grupa najmłodszych (około 20). Impreza została zorganizowano Stowarzyszenie „Hrubieszów Na Rowerach”. Trasa rajdu liczyła około 64 km.
Po drobnym opóźnieniu organizacyjnym koło 9:30 wyruszyliśmy w trasę. Policja przeprowadziła nas przez miasto i eskortowała, aż do Czortowic. Tam podzieleni na 3 grupy (szybka, młodzież, pozostali) udaliśmy się w dalszą podróż. Pierwszy przystanek miał miejsce przy zameczku w Strzelcach.
Czas wykorzystany został na opowiedzenie historii tego miejsca oraz regeneracje sił batonikami i sokami. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w dalszą drogę. Przez Strzelecki Park Krajobrazowy podziwiając widoki między innymi mnóstwo kwitnących przylaszczek wjechaliśmy w terenowy odcinek rajdu. Tutaj cieszyli się wszyscy posiadacze „terenówek”. Grube, szerokie opony przydały się na piaszczysty, nierówny teren. Oczywiście nie obylo się tutaj bez drobnych wywrotek. Po trudnym odcinku terenowym czas na odpoczynek na przegrupowanie. Dojeżdżając do Dubienki napotkaliśmy naszego największego przeciwnika porywisty czołowy wiatr. Pokonując podmuchy dotarliśmy do Starosiela.
Tam kolejna porcja soków i batoników oraz dłuższy odpoczynek dały nam siły aby pokonać drugą cześć trasy (Niektórzy mieli siły nawet na szybki meczyk). Najmłodsi uczestniczy dzielnie walczyli z wiatrem, z którym nawet dorośli z trudem dawali sobie rade. Na płaskich asfaltowych odcinkach również doszło do kilku kolizji i wywrotek zakończonych drobnymi wywrotkami i otarciami kolan i łokci. Kolejny przystanek w Matczu, opatrzenie „ran” porcja energii i dalej ruszyliśmy w drogę. Zwracając uwagę na trudne warunki spowodowane wiatrem organizatorzy skrócili trochę rajd wybierając trasę na Kopyłów, zamiast na Horodło (Tak mi się wydaje porównując trasę rzeczywistą z tą z mapki) W Kopyłowie kolejny odpoczynek przy krzyżu. Gdzie usłyszeliśmy ciekawą historie pewnej pani i jej wielonarodowego potomstwa. Dalsza droga minęła na walce z kolejnymi kilometrami i przeszkadzającym wiatrem. Tak długi i ciężki rajd okupiony był nieuniknionymi, drobnymi (i 1 poważniejszą) awariami rowerów. Do Hrubieszowa wróciliśmy zgodnie z planem o godzinie 16 bez ofiar.
Wszystkim uczestnikom należą się gratulacje. Zwłaszcza najmłodszym, którzy dzielnie przetrwali całą trasę. Niech służą oni za przykład wszystkim narzekającym na długość trasy i słabe siły. Jeśli ktoś jeszcze będzie miał wątpliwości to czy da rade to niech za przykład posłuży mu najmłodsza uczestniczka rajdu, na oko 8-10 lat, która przejechała ponad 50 kilometrów Więc proszę się nie wymigiwać tylko na następny rajd niech zabiera rower, kanapki w plecak, dobre samopoczucie i rusza w drogę.
Więcej na stronie:
http://www.hrubieszownarowerach.republika.pl/
Tekst zredagował: Temp