Ewa Mizdal po ukończeniu gimnazjum w Moniatyczach, po dalszą naukę zawitała do ZS nr 1 w Hrubieszowie i tam podczas lekcji wychowania fizycznego zapoznała się z podnoszeniem ciężarów. Spodobało się, podjęła treningi w miejscowej Unii i systematycznie z roku na rok poprawiając swoje wyniki i to najczęściej na najważniejszych imprezach roku zaczęła rywalizować na coraz wyższej rangi zawodach dochodząc do Mistrzostw Europy (brązowy medal w 2014 r.) i Świata, w końcu wystartowała na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie 2012 roku zajmując bardzo wysokie, bo 7 miejsce.
Był plan, że będzie walczyć o wyjazd do Rio de Janeiro 2016, niestety sprawy osobiste, ale i inne…, o których w tej chwili nie chce mówić, nie pozwoliły jej powtórzyć olimpijskich marzeń.
Poniżej rozmowa z nadal aktualną rekordzistką Polski w dwóch wagach (69 i 75 kg) o jej starcie olimpijskim Londyn 2012.
***
Rozmowa z Ewą Mizdal – Usowską, Olimpijką – Londyn 2012!
W 2012 roku została pani Olimpijką, jak to do tego doszło?
– Oczywiście dzięki ciężkiej pracy oraz pomocy trenerów Unii Hrubieszów Leszka Tarnawskiego i Antoniego Czerniaka oraz kadrowego Ryszarda Soćko, a także w wielu życzliwym mi ludziom, jeśli chciałabym wszystkich wymienić lista byłaby długa, wszystkim jestem do tej pory wdzięczna i dziękuję za wsparcie.
Co Pani czuła, po ogłoszeniu, jadę na „Olimpiadę”?
– Ogromną radość i dumę, że mogę w tak wielkiej imprezie reprezentować Polskę
Jak przebiegały Pani przygotowania?
– Przygotowania przebiegały zgodnie z założeniami trenera, na szczęście obyło się bez kontuzji.
Dzień przed olimpijskim startem robiła Pani trening, jeżeli tak, to jaki?
– Oczywiście, że tak, był to tak zwany rozruch, trening na bardzo małych obciążeniach.
A przysięga olimpijska, podpisy na fladze, itd., zostają w pamięci?
– Wszystko to pamiętam, jakby to było wczoraj i chyba już tak zostanie na zawsze, jest to ogromne przeżycie
Ostatnia noc i godziny przed startem, to…?
– Czas na wyciszenie, był także stres, ale taki pozytywny.
Pamięta pani swoje myśli, plany przed startem?
– Jedyny plan, jaki miałam to zaprezentować się z jak najlepszej strony, zaliczyć jak najwięcej podejść i zająć wysokie miejsce.
Pani przeżycia z bezpośredniego startu ?
– Pamiętam tylko wejście na salę rozgrzewki, byłam skoncentrowana na swoich podejściach, wchodząc na pomost całkowicie się wyłączam.
I było, tzw. finałowe 7 miejsce, dobrze ?
– Uważam 7 miejsce jest ok.
Mogło być lepiej?
– Pewnie, że mogło, ale zrobiłam wszystko, na co byłam tego dnia przygotowana.
Rywalizowała Pani w wielu zawodach, łącznie z międzynarodowymi, czy jednak start olimpijski ma swoją specyfikę, zostaje w pamięci?
– Start na Igrzyskach był najważniejszym startem w mojej karierze i myślę, że tak jak wszystko związane z igrzyskami zostanie w mojej pamięci na długo.
Czego życzy Pani tegorocznym Olimpijczykom, w tym Pawłowi Fajkowi i Rafałowi Fedaczyńskiemu?
– Powodzenia!!!
Dzięki za odpowiedzi i życzę powodzenia w aktualnej pani działalności i codziennym życiu! (mak)
Opracował – mak
Foto – archiwum EM i mak