22 listopada 2024

XI Rajd Rowerowy HnR – Ukraina

Trasa: Hrubieszów – Zosin – Uściług – Włodzimierz Wołyński – Zimne – Nowowołyńsk –
Włodzimierz Wołyński – Uściług – Zosin – Hrubieszów
Długość trasy: 119 km
Średnia prędkość: 19,6 km/godz.
Maksymalna prędkość: 47,9 km/godz.
Czas jazdy: 6 godz. 5 min.

Reklamy

Poranek sobotni 17 czerwca 2006r. powitał nas słoneczkiem, zapowiadał się pogodny dzień. Na starcie do wyjazdu na Ukrainę stawiło się 40 osób. Ostatnie przygotowania, wypełnianie druczków na przekroczenie granicy i po godz. 8 wyjechaliśmy. Mknęliśmy do Zosina dość szybko podzieleni na kilka grup. Zbiórka przed przejściem granicznym w Zosinie i wjechaliśmy na teren przejścia granicznego. Służby graniczne zebrały nasze paszporty i o godz. 945 przekraczaliśmy granicę przejeżdżając na rowerach przez most na Bugu. Po stronie ukraińskiej czekaliśmy na odprawę ok. 40 min. Obserwowaliśmy ruch na przejściu i pracę służb granicznych. Praca wcale nie taka łatwa w dodatku trzeba wdychać spaliny z samochodów. Ruch na przejściu duży, podróżni Polacy i Ukraińcy przekraczają granicę samochodami osobowymi i autobusami. Do Hrubieszowa jechały autobusami zespoły artystyczne na Nadbużańskie Spotkania Artystyczne odbywające się 17-18 czerwca 2006r. Polacy jadą na Ukrainę w celach turystycznych i handlowych, kupują przeważnie paliwo bo jest tańsze od naszego. Ukraińcy raczej w celach handlowych. Przekroczyliśmy ostatni szlaban na którym nas policzono. Granicę przekroczyło 38 rowerzystów i Marek z wozem technicznym. Na trasie do Zosina jedna osoba zrezygnowała. Wjechaliśmy do Uściługa. Niegdyś był Uściług głównym portem handlowym Wołynia dla zboża spławianego Bugiem i Wisłą do Gdańska. Z tego czasu pozostało kilka dużych spichrzów oraz charakterystycznych domów zajezdnych z obszernymi bramami. Patrzeliśmy na dzisiejszy Uściług, budynki biednie wyglądające kryte eternitem falistym. Po ulicy śmigał chłopiec na rowerku. Przyjechaliśmy pod rząd małych budyneczków, kantorów wymiany pieniędzy. Budyneczki kryte już blachą dachówkopodobną. Wymienialiśmy nasze złotówki na ukraiński hrywnie. Przelicznik za 1 złotówkę otrzymaliśmy 1,55 hrywni. Spotkaliśmy znajomych z Kryłowa jechali do Nowowołyńska. Po załatwieniu spraw walutowych kręciliśmy szosą w stronę Włodzimierza Wołyńskiego. Na polach pracowało dużo ludzi. Motyczkowali w burakach i innych uprawach. Również na szosie spotykaliśmy jadących na rowerach z motyczkami. U nas nie widać tyle ludzi pracujących na polach, pracują maszyny i stosuje się opryski, tam podstawowymi narzędziami są motyczki. Nie widzieliśmy pracujących ciągników. Czasem pracowały konie ciągnąc jakieś narzędzie ale też widzieliśmy jak obsypywano ziemniaki jeden mężczyzna ciągnął płużek a drugi go pchał. Widać brak sprzętu i nie stosują oprysków. Na pewno ci ludzie napracują się ciężko. Nie stosując chemii ich żywność jest zdrowsza. Teraz rozumiemy dlaczego mają wzięcie nasze stare konne narzędzia rolnicze. Pracowali na polach młodzi i starsi. Pozdrawialiśmy ich słowami „Boże dopomahaj” odpowiadali czasem nawet po polsku „dziękuje”. Drogi o wiele gorsze niż nasze a na drogach jeżdżą samochody ciężarowe proradzieckie marki Ził rzadziej Kamaz. Również osobowe starych marek Zaporożec itp. rzadziej marki zachodnie. Przed Włodzimierzem Wołyńskim zatrzymaliśmy się na poboczu. Jest gorąco pijemy dużo wody aby nie odwodnić organizmów. Przed nami tablica z napisem Włodzimierz Wołyński, robimy przy niej zdjęcia. Wjechaliśmy do Włodzimierza Wołyńskiego (Wołodymyr-Wołynśkyj) jeden z najstarszych grodów ruskich wzmiankowany w 988 roku. Stolica Księstwa Włodzimiersko-Wołyńskiego, siedziba biskupstwa prawosławnego, ośrodek handlu. W 1349r. opanowany przez Kazimierza III Wielkiego, który założył w Włodzimierzu Wołyńskim biskupstwo rzymskokatolickie.

W 1370 r. zajęty przez Litwę. Prawa miejskie w 1431r. Od 1569 r. na mocy unii polsko-litewskiej połączony z Koroną. W 1657r. spalony przez Siedmiogradzian. Od 1793r. w zaborze rosyjskim. Od 1919r. należał do Polski, siedziba powiatu. W latach 1939-1941 okupowany przez ZSRR, 1941-1944 przez wojska niemieckie. Od 1945r. do 1991r. w Ukraińskiej SRR, od 1991r. w granicach niepodległej Ukrainy.

Reklamy

Jechaliśmy uliczkami Włodzimierza Wołyńskiego i patrzyliśmy na stare parterowe domy o szarych nie odnawianych elewacjach, kryte eternitem falistym lub papą. Nie widzieliśmy nowych może w innej części miasta budują. Nie widzieliśmy bloków mieszkalnych. może są w innej części miasta. Przyjechaliśmy do centrum i zatrzymaliśmy się na czerwonych światłach sygnalizacji ulicznej, niestety nie wszyscy zwracają na nią uwagę. Na rynku zatrzymaliśmy się, Komandor zarządził krótki postój, można iść na zakupy. Spotykamy znajomych z Hrubieszowa. Na bazarze przemysłowym jest towaru tak jak u nas a może jeszcze więcej. Można kupić buty, ubrania, okulary słoneczne, nagrania itd. Po tym postoju kontynuowaliśmy jazdę do Zimnego do monasteru Zaśnięcia Bogurodzicy położonego bardzo malowniczo na wzgórzu lewego brzegu Ługi. Po wjechaniu na wzgórze zaparkowaliśmy rowery przed monasterem i zostawiając pod opieką Marka a my udaliśmy się do monasteru. Na terenie monasteru i nawiązaliśmy rozmowę z mniszką – staruszką, która gdy dowiedziała się, że przyjechaliśmy na rowerach z Hrubieszowa otworzyła nam starszą niską cerkiew i zaprosiła do środka. Weszliśmy uklęknęliśmy i modliliśmy się w ciszy ona stanęła z boku i spokojnie czekała. Po naszej modlitwie zaczęła opowiadać nam historię tej cerkwi, mówiła po ukraińsku, mało rozumieliśmy. Mówiła, że w tej cerkwi był Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski i Prezydent Ukrainy Kuczma. Rozmawialiśmy z mniszką o postaciach w ikonostasie. Ikonostas złocony i piękny. Na ścianach obrazy świętych. Następnie przeszliśmy do murowanej dużej cerkwi. Tu ponownie krótka modlitwa. Obserwowaliśmy mniszki sprzątające w cerkwi. Cerkiew wewnątrz piękna ikonostas w złocie, na ścianach malowidła postaci biblijnych i świętych. Piękny duży żyrandol w kolorze złota. W cerkwi stoisko z dewocjonaliami, można kupić piękne ikony. Kupujemy na pamiątkę pobytu te pięknie pisane ikony. Cerkiew na zewnątrz pomalowana na biało ma pięć kopuł pomalowanych na kolor złoty i wieża w kolorze złotym. Na dziedzińcu duża postać Księcia Włodzimierza z krzyżem ale nie prawosławnym. Studnia z zabudowanym daszkiem. Rabaty kwiatowe. Wszystko zadbane. Widzieliśmy przemykające mniszki wypełniające swe obowiązki. Opuszczamy monaster pięknym zielonym tunelem powstałym z rosnących wijących się roślin. Przed monasterem budynek domu kultury kryty eternitem falistym. Przed monasterem robimy pamiątkowe zdjęcia. Wracamy w kierunku Włodzimierza Wołyńskiego aby następnie skręcić na drogę prowadzącą do Nowowołyńska. Na szosie do Nowowołyńska duży ruch. Spotykamy samochodowy orszak weselny który pozdrawia nas. Jeżdżą autobusy, ciekawie wyglądają te autobusy, przede wszystkim maja swoje lata no i te butle na dachach na gaz długie na szerokość autobusu zamontowane w baterie liczącą klika sztuk. Obserwowaliśmy jak te staruszki z trudem wspinały się na górki na tej trasie. Trasa do Nowowołyńska to podjazdy pod strome górki i następnie zjazdy i tak na zmianę. To ukształtowanie terenu mocno dzieliło nasz peleton, rozciągając na kilka kilometrów. Droga dobra, asfaltowa. Mijające nas samochody pozdrawiały nas klaksonami, może przejazd takich grup rowerowych należy tu do rzadkości. Przyjechaliśmy do Nowowołyńska, który powstał w 1951r. a prawa miejskie otrzymał w 1957r. Zamieszkuje w nim 57 tys. mieszkańców(1994r.). Miasto powstało przy kopalniach wydobywających węgiel. Ośrodek wydobycia węgla kamiennego w Lwowsko-Wołynskim Zagłębiu Węglowym. Teraz zostało tylko kilka kopalń. Widzimy hałdy urobku wydobytego z pod ziemi, te hałdy są widoczne od nas gdy jedziemy do Kryłowa. Miasto wysokich bloków mieszkalnych wybudowanych w latach siedemdziesiątych minionego stulecia. Wymurowane z białej cegły nie tynkowane, nie malowane, wygląd mało estetyczny. Pomiędzy balkonami drabinki chyba na wypadek pożarów jako drogi ewakuacyjne. Sąsiedzi mogą do siebie chodzić tymi drabinkami. Przyjechaliśmy na centralny plac z pomnikiem Tarasa Szewczenki-poety ukraińskiego. Rowery ustawiliśmy pod jakiś urzędowy budynek w którym mieszczą się różne instytucje. Na elewacjach budynków otaczających plac jakieś postacie historyczne w strojach regionalnych, niestety dachy tych budynków pokryte eternitem falistym. Mieliśmy ponad godzinę wolnego więc udaliśmy się do marketu na zakupy i zwiedzanie miasta. W supermarkecie „Bolak” towarów na półkach jak u nas a może jeszcze więcej. Samych rodzajów ryb duży wybór. Jak towaru dużo to trudno się zdecydować co kupić. Kupowaliśmy chałwy, czekolady, cukierki, herbaty, kawy, napoje itp. Gdy odpoczywaliśmy przy rowerach to kręcił się koło nas chłopiec na rowerku. Widać, że był zaniedbany. Mówił, że jest sierotą a matka jest alkoholiczką. Żebrał o pieniądze, jedzenie. Dawaliśmy mu pieniądze i jedzenia. Na ławeczce przysiadł staruszek Ukrainiec i rozmawiał z naszymi. Po placu spacerowali rodziny z małymi dziećmi. Przy kawiarenkach stoliki i tam młodzi jedli lody. Staruszka odpoczywała na ławce. Było spokojnie chociaż nasza grupa budziła zainteresowanie miejscowych. Młodzieńcy z zaciekawieniem oglądali nasze rowery. Po tym odpoczynku trzeba wracać. Niektórzy chcą wracać inną drogą aby ominąć górki. Niestety ta z górkami jest najkrótsza i nią wracaliśmy. Umówiliśmy się że jedziemy każdy własnym tempem i spotykamy się pod Włodzimierzem Wołyńskim. Rozciągnęliśmy się na kilka kilometrów, w ten sposób też nie utrudnialiśmy poruszania się po drodze innym użytkownikom. Przed Włodzimierzem Wołyńskim czekamy aż przyjadą wszyscy. Planowana długość 85 km już przekroczona a do Hrubieszowa jeszcze ponad 30 km. Poboczem szosy idzie Ukraina -staruszka z laseczką drepcze w kierunku Włodzimierza, ciekawe czy pamięta te trudne czasy polsko-ukraińskie?

Po przyjechaniu wszystkich kręcimy przez Włodzimierz Wołyński w kierunku Uściługa. W Uściługu w sklepie wydajemy ostatnie pieniądze ukraińskie kupując chałwy, cukierki, i inne art. spożywcze. Śpieszymy się na granicę aby zdążyć przed zmiana służb. Bo zmiana służb opóźni nam przekroczenie granicy. O godz. 1850 przejeżdżamy przez most na Bugu. Odprawa na stronie polskiej trwa ok. 40 min. Odprawiono nas poza kolejką tak jak i rano. Po odprawie kręcimy szybko w kierunku Hrubieszowa. Jeszcze krótki postój w Strzyżowie i dalej w drogę. Do Hrubieszowa przyjeżdżamy przed godz. 21 już zapalamy światła przy rowerach. Wyprawa rowerowa na Ukrainę była udana. Wielu uczestników było na Ukrainie po raz pierwszy. niektórzy pierwszy raz w ogóle opuścili granice Polski. Najmłodszy uczestnik Piotrek ma 9 lat, jechał prawie całą trasę. Różne były motywacje wyjazdu na Ukrainę, Pan Stanisław, chyba najstarszy uczestnik mówił, że jedzie między innymi dlatego bo rodzina w Stanach Zjednoczonych i we Włoszech ogląda w internecie te nasze rajdy i byłaby zawiedziona gdyby go nie zobaczyła. Pozdrawiamy Rodzinę Pana Stanisława.

Reklamy

Ludność ukraińska jest do Polaków przychylnie nastawiona. Ukraińcy żyją biednie i ciężko pracują. My Polacy mimo własnych problemów chcemy aby im żyło się lepiej.

Na zakończenie należą się słowa podziękowania dla służb granicznych zarówno, polskich jak i ukraińskich to dzięki nim mogliśmy przekroczyć granicę na rowerach – Dziękujemy! Szczególne podziękowania należą się Iwonce i Ani , celniczkom które jechały z nami na rowerach-Dziękujemy! Słowa podziękowania dla Marka za obsługę techniczną rajdu- Dziękujemy! Słowa uznania dla wszystkich uczestników, którzy przekręcili 119 km w upale i na trudnej trasie z górkami.

Chciałoby się pojechać znowu. Do zobaczenia Ukraino!

Tekst: turysta rowerowy

Zdjęcia na stronie internetowej:

www.hrubieszownarowerach.hru.pl