22 grudnia 2024

Aneta i Małgorzata Muzyczuk

Najpierw w sobotę 13 IX 2008 r. w Łodzi wystartowała Aneta, kwalifikując się do pierwszej 10-ki najładniejszych kobiet w Polsce i Polonii, w niedzielę maratoński dystans biegiem we Wrocławiu pokonała Małgorzata. Co za rodzina?

Reklamy

***

Aneta Muzyczuk

Reklamy

Aneta Muzyczuk aby zakwalifikować się tak wysoko musiała przejść dość długą drogę, casting do finałów wojewódzkich, finał wojewódzki, półfinały, obóz w Juracie i wreszcie finał wśród 20 najładniejszych kobiet z Polski, które przeszły podobną drogę oraz pięciu z Polonii. Tutaj po prezentacji w różnych strojach, jak i odpowiedzi na pytania, Aneta „wpadła w oko” jury i spokojnie awansowała początkowo do pierwszej piętnastki, następnie dziesiątki.

Reklamy

Troszeczkę zmartwił się leader zespołu De Mono, który zadał pytanie, kogo Aneta by wybrała czy takiej postury jak on (niski) czy „koszykarza” – no cóż Aneta z racji swoich 175 cm wzrostu, przeprosiła jurora i powiedziała, że jednak „koszykarza”.

Podczas dalszej prezentacji zostającej w konkursie dziesiątki, dziewczęta jeszcze raz przedstawiały się, większość miała szczęście, ponieważ pochodziły z miejscowości z województw, które reprezentowały, więc spokojnie przekazały co i jak, niestety panie reprezentujące woj. łódzkie to studentki z poza tego województwa, więc sponsorzy (a trochę to wszystko kosztuje) zastrzegli sobie, co ich przedstawicielki mają powiedzieć i myślę, że oni jak i ich reprezentantki na tym straciły, ponieważ też bym z przyjemnością usłyszał nazwę swojego rodzinnego miasta, nie mówiąc o innych mieszkańcach naszej miejscowości czy rozsianych po całym kraju, a nawet świecie i z większą ochotą by chwycili za telefony.

I kto wie, może by „nasza” Aneta odniosłaby jeszcze większy sukces, który i tak jest ogromny. Mało tego, mam nadzieję, że jeszcze jej to wielkie osiągnięcie zaprocentuje i będzie miała okazję zaprezentować w mediach swoje rodzinne miasto, a także pokazać, że i w naszej miejscowości rodzą się piękne, zgrabne dziewczyny, co doda im odwagi i zaczną liczniej brać udział w przyszłych konkursach z sukcesami.

Obecnie Aneta Muzyczuk kończy pisać pracę magisterską i czeka ją jej obrona, więc w komentarzach dodajmy jej otuchy, aby i tutaj poszło wszystko dobrze, bo o ile ją znam to jestem pewien, że przejęła się tymi „wyparła się” komentarzami, a tu czasami – co masz powiedzieć? – decyduje siła wyższa.

***

Małgorzata Muzyczuk

Ciocia Anety – razem mieszkały w domu rodzinnym w Hrubieszowie, od kilkudziesięciu lat znana biegaczka na Lubelszczyźnie i w kraju, sama sponsorująca swoje przygotowania i udział w zawodach, chwali się swoim miastem, gdzie się da i chwalą ją wszędzie za ten patriotyzm, ale nigdy tego nie usłyszała od klubu Unia czy władz lokalnych.

Już wcześniej zakupiła bilet na kurs nocny PKS-em do Wrocławia i w piątek po przeprowadzonych lekcjach w Zespole Szkół nr 4 w Hrubieszowie, gdzie jest nauczycielką wf i wychowawczynią maturalnej klasy, późnym wieczorem ruszyła w drogę przez całą noc, rano w biurze zawodów we Wrocławiu dopełniła różne formalności związane ze startem i noclegiem.

Pomimo, że wiedziała o transmisji z konkursu Miss Polonia, w którym bierze udział jej bratanica, już o 21.30 była w łóżku, aby porządnie się wyspać, ponieważ rano w niedzielę 14 IX o godzinie 9.00 czekał ją start, jakby nie było na dystansie ponad 42 km.

Wstała o szóstej rano, przecież trzeba dowiedzieć się, jak poszło Anecie, rozbudzić organizm, coś zjeść, przygotować strój do rozgrzewki i zawodów oraz dotrzeć na miejsce startu, wykonać rozgrzewkę. Polska jest coraz bardziej rozbiegana, więc na starcie pojawiło się ponad 1100 osób. Okazało się, że są nawet Kenijczycy i zawodnicy z wielu innych krajów.

Do biegu ruszyła w tempie średnim, jak na jej aktualne możliwości (5.45 na 1 km), ale takie było zaplanowane razem z trenerem. Dlaczego tak wolno, ano dlatego, że pani Małgosia postawiła sobie za cel, że w bieżącym roku pokona 4 maratony i to był już trzeci, a za 2 tygodnie czeka ją już następny w Warszawie, więc trzeba oszczędzać siły i zdrowie.

Po co tyle maratonów? Jeżeli ktoś śledził LubieHrubie to wie, że chodzi o zdobycie dla specjalistów od biegów multidługich „Honorowej Odznaki Maratonu”. Aby ją otrzymać w ciągu 2 lat należy pokonać w dowolnym czasie wytypowane przez centralnych organizatorów 5 maratonów w naszym kraju i hrubieszowska zawodniczka zaliczyła ich już cztery.

Oprócz maratonów w bieżącym sezonie udanie startowała w Szwajcarii na dystansie 100 km, zdobyła brązowy medal w półmaratonie podczas Mistrzostw Polski Nauczycielek w Krakowie, przed maratonem wrocławskim przebiegła 21 raz Bieg Pokoju (w 4 dni 100 km), meldowała się na mecie na ogół w czołówce w wielu innych biegach ulicznych.

Bieg ukończyła na 583 miejscu zarówno wśród pań i panów, w swojej kategorii wywalczyła wysoką 5 lokatę w czasie 4:00,15 godz. i był to 17 bieg maratoński w pani Małgosi karierze. Na trasie, jak zwykle słyszała od kibiców wiele słów uznania, ale „laska” ho ho.

Po biegu otrzymała piękny symboliczny medal ukończenia oraz koszulkę z logo biegu. Następnie kilka godzin spędzone na dworcu i całonocna podróż do Hrubieszowa PKS-em (bilet normalny 70 zł.) Na drugi dzień do pracy, i na … trening, bo trzeba przynajmniej się rozruszać, wyprostować, porozciągać, wyrzucić z mięśni zakwasy, bo już niedługo następny start. Ale jak się coś lubi i ma się jakiś cel to wszystko robi się łatwo, lekko i przyjemnie.

Pani Małgosiu – do zobaczenia na trasach następnych biegów. A LubieHrubie życzy obu paniom spełniania się jak największej ilości ich marzeń.

Opracował – mak