4 maja 2024

Anonimowy bohater z Afganistanu

Istnieje przekonanie, że ludzi ocenia się nie po tym kim są, ale co czynią. W Afganistanie prawie każdego dnia polscy żołnierze mają możliwość zweryfikowania tego w ekstremalnych warunkach, gdzie niejednokrotnie sukces przedsięwzięcia czy życie kolegi jest zależne tylko od nich. 14 maja 2011 roku sprawdzili to piechocińcy z 2. plutonu 2. kompanii piechoty zmotoryzowanej ze zgrupowania bojowego Bravo.

Od kilku dni w okolicach południowych dystryktów prowincji Ghazni prowadzona była bardzo intensywna operacja o kryptonimie ZIMISTAN SAFFEAT. Była to odpowiedź polskich żołnierzy na ostatni incydent, w którym ranni zostali polscy żołnierze. Tym razem 2. i 3. pluton z 2. kompanii piechoty zmotoryzowanej oraz zespół rozpoznawczy wraz z pododdziałami 6. kandaku Afgańskiej Armii i afgańską policją ANP (z ang. Afghan National Police) udał się do niewielkiej miejscowości Kadi Jan Morad, niedaleko Qarabagh w celu dokonania przeszukania obiektów (operacja cordon and serach).

Sprawdzali czy nie ukrywają się tam poszukiwani rebelianci lub nie przechowywana jest jakaś amunicja, materiały do sporządzania improwizowanych ładunków wybuchowych czy pociski artyleryjskie, które mogłyby posłużyć do ataków na wojska koalicji ISAF, Afgańskich Sił Bezpieczeństwa ANSF czy ludność cywilną – poinformował dowódca zgrupowania bojowego Bravo ppłk Tomasz Biedziak.

Kiedy kolumna polskich pojazdów wracała już po zakończonej operacji do bazy Qarabagh otrzymali informację, że amerykański patrol rozminowania RCP (z ang. Road Clearance Package) znajduje się pod ostrzałem. Ponieważ 2. pluton był najbliżej wydarzeń został natychmiast skierowany w ich kierunku by wesprzeć koalicjantów. Po dotarciu na miejsce przeciwnik zerwał kontakt i wycofał się.

W drodze powrotnej rebelianci dali o sobie znać raz jeszcze. Tym razem ze zdwojoną siłą i skupili swój ostrzał na polskim patrolu. Żołnierze zareagowali błyskawicznie odpowiadając ogniem z broni pokładowej i strzeleckiej. Oddziaływanie przeciwnika słabło i kiedy polskie pojazdy chciały zmienić położenie jeden z nich ugrzązł w podmokłym terenie. Potrzebna była natychmiastowa ewakuacja pojazdu. Do transportera podbiegło trzech żołnierzy i nie bacząc na zagrożenie zaczepili hol by wyciągnąć kilkunastotonowego kolosa.

W momencie, kiedy żołnierze znajdowali się przy pojeździe jeden z nich został postrzelony w rękę. Od razu wsiadł do wozu, a koledzy zaczęli opatrywać zakrwawione ramię. W momencie, kiedy patrol wracał do bazy Qarabagh już w powietrzu był śmigłowiec ewakuacji medycznej MEDEVAC. Po chwili ranny strzelec był na pokładzie helikoptera lecącego do szpitala polowego w Ghazni. Na miejscu ranny został opatrzony i pozostał pod opieka medyczna polskich medyków z Ghazni. Lekarze oceniają jego stan jako dobry – stabilny. Żołnierz sam zadzwonił do rodziny i poinformował o zdarzeniu.

Rannego bohatera odwiedził w ambulatorium dowódca Polskich Sił Zadaniowych gen. bryg. Sławomir Wojciechowski. Podczas rozmowy obaj śmiali się i żartowali, a na koniec generał życzył mu szybkiego powrotu do zdrowia.

Z informacji wywiadowczych wynika, iż w wyniku kontaktu ogniowego poległo 2 rebeliantów, a jeden został ranny i są to te same osoby, które kilka dni wcześniej dokonały ostrzału polskiego patrolu.

Od początku swojej działalności żołnierze zgrupowania bojowego Bravo wykryli i zniszczyli 6 improwizowanych ładunków wybuchowych IED, 13 materiałów niebezpiecznych, wyeliminowali 9 rebeliantów i zatrzymali 18. „Ponadto wykonaliśmy prawie 100 patroli, 50 eskort, 9 misji Counter Fire (odpowiedzenie ogniem artyleryjskim na ostrzał przeciwnika) oraz 14 zadań wezwania ognia artylerii z pola walki. Całodobowo utrzymujemy posterunki kontrolne i obserwacyjne” – wylicza szef sztabu ZB B kpt. Marek Fiałka.

Żołnierze zgrupowania bojowego Bravo sformowani są na bazie 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, która wchodzi w skład 11. Dywizji Kawalerii Pancernej. Odpowiedzialni są za południową część prowincji Ghazni. Stacjonują w bazach Warrior, Giro i Qarabagh. Główny wysiłek w ich rejonie odpowiedzialności spoczywa na kompaniach piechoty zmotoryzowanej oraz operacyjnych zespołach doradczo – łącznikowych OMLT (Operational Mentoring and Liaison Team) i POMLT (Police Operational Mentoring and Liaison Team).

Tekst: mjr Szczepan Głuszczak Foto: ppor. Anna Wisłocka