27 grudnia 2024

Małgorzata Todd: Lekcja pokera odc. 116

– Czytała pani to? – Żarski położył przed Agnisią Buchniarz gazetę. – Oczywiście – odparła. – Zawsze czytuję kroniki sądowe. To taki zawodowy nawyk – odparła, poprawiając się w fotelu, który teraz, podczas nieobecności męża często zajmowała.

Reklamy


Lekcja pokera

odcinek 116

Reklamy


– Czytała pani to? – Żarski położył przed Agnisią Buchniarz gazetę.

– Oczywiście – odparła. – Zawsze czytuję kroniki sądowe. To taki zawodowy nawyk – odparła, poprawiając się w fotelu, który teraz, podczas nieobecności męża często zajmowała.

Reklamy

– I co pani powie na ten wyrok?

– Jest oczywiście słuszny. Podatki trzeba płacić.

– Nawet jeśli ich suma wynosi 2 grosze?

– Suma nie jest ważna, tylko zasada. A pan się z tym nie zgadza? – teraz ona wyraźnie zaatakowała swojego rozmówcę.

– Przecież taki wyrok naraża na śmieszność cały wymiar sprawiedliwości. Na miejscu sędzi orzekającej wyjąłbym z portmonetki te dwa grosze i wpłacił do skarbu państwa, oszczędzając wszystkim kosztów, czasu i śmieszności.

– Nie dziwię się, że odszedł pan z palestry – powiedziała uszczypliwie Agnisia. – Sędzia musi orzekać zgodnie z prawem.

– Rzeczywiście. A mnie się zdawało, że sąd jest niezawisły. Życie zweryfikowało moje poglądy, dlatego zostałem doradcą. – Ruszył w kierunku drzwi, ale zanim przekroczył próg sekretariatu, odwrócił się, żeby powiedzieć to, co właśnie przyszło mu na myśl: – Przypuszczam, że pani sędzia orzekająca upiekła dwie pieczenie przy jednym ogniu. Udało jej się ośmieszyć wymiar sprawiedliwości i pokazać się w telewizji.

Zamknął za sobą starannie drzwi i zanucił:

– „Do zakochania jeden krok, nic więęceej”… 

– W kim? – spytała Hanka. – W Agnisi?

– Jest taka słodka. Nie dziwię się mężczyznom, że ją uwielbiają.

– Myśli pan, że ją uwielbiają?

– Oczywiście. Każdy przy niej może zabłysnąć intelektem.

– Ładny masz, ma pan głos. Nie próbował pan śpiewać? – Hanka postawiła przed nim filiżankę kawy. – Też dzisiaj słyszałam tę starą piosenkę w radiu.

– Dziękuję – wziął ją za rękę i spojrzał w oczy.

– Za co?

– Za to przejęzyczenie. Chciałem zaproponować, żebyśmy mówili sobie po imieniu, ale jakoś nie śmiałem.

– Nieśmiałość niezbyt do ciebie pasuje – Hanka pozwoliła sobie już na całkiem familiarny ton i szeroki uśmiech. – To jak z tą starą piosenką będzie? Znasz słowa?

– Raczej piąte przez dziesiąte. Piosenka stara, ale treść nigdy nie traci na aktualności – odparł, szukając wzrokiem jej spojrzenia. – No tak – dodał nieco smutniej – zakochać się jest łatwo, kochać bywa trudniej.

Hance się wydało, że jest to aluzja do trudnej rodzinnej sytuacji Andrzeja, dlatego wolała nie podtrzymywać tematu.

– Jest wiele osób, które bardziej boją się szczęścia niż nieszczęścia – kontynuował.

– Przywykłam do twoich kontrowersyjnych poglądów, ale tym razem to już chyba przesadziłeś – odpowiedziała Hanka z życzliwym uśmiechem.

– Ani trochę. Zastanów się, czy nie znasz nikogo, kto by panicznie bał się przyznać, że jest szczęśliwy, chociaż przez chwilę?

– Miałam kiedyś taką przyjaciółkę. Ona była pod tym względem wyjątkowa, ale rzeczywiście ludzie jakby obawiają się przyznać do szczęścia, żeby go nie zapeszyć chyba.

– A widzisz.

– Ta większość woli wyliczać przyczyny powodujące, że szczęśliwi być nie mogą.

– Właśnie. Lepiej jest obarczać innych winą za własne niepowodzenia. Ale ja nawet nie o tym, a o zabobonnym lęku, że skoro spotkało mnie coś dobrego, to zaraz musi stać się coś złego. Wypatrywanie nieszczęść uważają za swój święty obowiązek, a wszystkich zadowolonych mają za głupich.

– Czy chcesz przez to powiedzieć, że ponuractwo jest naszą cechą narodową?

– Nie uogólniałbym tego. Nasza europejska kultura zawsze wyżej ceniła sobie tragedię niż komedię. Weźmy na przykład miłość. Tylko ta nieszczęśliwa doczekała się poematów.

– Może tej szczęśliwej wystarczy, że po prostu jest – stwierdziła rzeczowo Hanka.

Andrzej zamilkł. Najwyraźniej rozważał, co powiedzieć. Czy słowa Hanki były leciutką prowokacją? Chciał jej powiedzieć, że nie jest mu obojętna. Zamiast tego jednak, swoim zwyczajem uciekł w uogólnienia.

– Kiedy w grę wchodzi miłość albo obowiązek, ten ostatni nie ma szans. O miłości się pisze wiersze, śpiewa pieśni. Obowiązkom nikt pomników nie stawia.

Do sekretariatu wtargnęła wzburzona Agnisia.

– Patrzcie, co dostałam – położyła na blacie biurka ozdobną komórkę. Nie miała jednak na myśli samego gadżetu, a informację przesłaną SMS-em.

 

CDN…


Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce na blogu) oraz podając e-mail do wysyłki.


Lekcja pokera, odc 116 »

 


Małgorzata Todd

mtodd.pl/blog