Monika Słomiana ma 22 lata i pochodzi z Turkowic (gm. Werbkowice). Udało jej się, jako jedynej dziewczynie z województwa lubelskiego, znaleźć w gronie 18 finalistek Queen of Poland 2013 – konkursu piękności organizowanego przez Maxima Models, gdzie zdobyła szarfę Queen Hotelu 500, jedną z szarf komplementarnych.
Finał konkursu odbył się w dniach 7 – 14 października w Marmaris w Turcji, gdzie dziewczęta spędziły wspaniały tydzień. Pobyt w Marmaris był poprzedzony tygodniowym zgrupowaniem w Hotelu 500 nad zalewem Zegrzyńskim pod Warszawą.
Rozmowa z Moniką:
mac: – Monika, gratuluję ci sukcesu. Na początku powiedz coś o sobie – skąd jesteś, jakie szkoły kończyłaś, co robisz w życiu w chwili obecnej?
Monika Słomiana: – Dziękuję bardzo. Pochodzę z Turkowic, tutaj dorastałam oraz kończyłam szkołę podstawową i gimnazjum. Edukację kontynuowałam w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Zamojskiego w Zamościu. Obecnie studiuję Politologię, specjalność – Administracja Publiczna na Uniwersytecie Warszawskim, jestem już na drugim roku na studiach II stopnia, czyli w czerwcu czeka mnie obrona magisterska. Już piąty rok mieszkam w Warszawie. Każdą wolną chwilę poświęcam temu co kocham, czyli modelingowi i podróżom.
– Skąd wzięłaś w ogóle pomysł na to, by się zgłosić do konkursu Queen of Poland 2013?
– Nie jest to pierwszy konkurs, w którym brałam udział. Rok temu znalazłam się wśród 34 półfinalistek konkursu Queen Of Poland 2012. W tym roku postanowiłam spróbować raz jeszcze i udało mi się dostać do finału. Brałam również udział w konkursie na Miss Euro 2012, Miss Polka czy też Elite Model Look. Takie konkursy są szansą na wspaniałą przygodę i realizowanie marzeń.
– Na czym polegał pierwszy etap Queen of Poland?
– Pierwszy etap to oczywiście wypełnienie formularza zgłoszeniowego na stronie organizatora i przesłanie kilku zdjęć. Jury wybiera spośród tysięcy nadesłanych zgłoszeń dziewczyny, które później zaprasza na castingi. Do ćwierćfinału dostało się ok 60 dziewczyny, później na zgrupowanie półfianałowe zostało zaproszonych 27 dziewczyn, z których wybrano finałową 18.
– Przeszłaś casting i co dalej?
– Tak, jak powiedziałam, castingów było kilka. Do półfinału dostało się 27 dziewczyn. Spędziłyśmy tydzień na zgrupowaniu w Hotelu 500 nad zalewem Zegrzyńskim. Ćwiczyłyśmy tam układy choreograficzne, miałyśmy zajęcia z autoprezentacji, sesje zdjęciowe. Cały czas bacznie obserwowali nas członkowi jury, poddawali ocenie. Później wybrali finałową 18.
– Jak się poczułaś, gdy się dowiedziałaś, że będziesz finalistką?
– Byłam bardzo szczęśliwa, spełniło się jedno z moich marzeń. Nie mogłam uwierzyć, że pojadę na finał do Turcji.
– Jak wyglądały przygotowania do finału?
– Finał konkursu odbył się w Marmaris w Turcji. Spędziłyśmy tydzień w przepięknym hotelu Imperial Marmaris. W czasie całego tygodnia czekała na nas masa atrakcji. Codzienne rejsy statkami i pięknymi jachtami, jazda konna, sporty wodne, wycieczki np. na wyspę Kleopatry, wizyty w łaźni tureckiej i spa, kąpiele błotne, pokazy fontann, nocne zwiedzanie miasta Marmaris, dyskoteki, wspaniałe kolacje…. Długo by wymieniać. Układy choreograficzne miałyśmy już przygotowane na zgrupowaniu nad zalewem Zegrzyńskim tak, że w Turcji mogłyśmy korzystać z uroków tego pięknego miejsca. Miałyśmy oczywiście kilka prób w samym amfiteatrze, gdzie miała odbyć się gala finałowa. Było też kilka nagrań dla tureckiej telewizji i kilkanaście sesji zdjęciowych. Nasze zdjęcia musiały trafić do międzynarodowego jury.
– Jak wspominasz Turcję?
– Turcja jest przepiękna. Zachwyciły mnie szczególnie plenery – widoki są niesamowite. Odwiedziłam już kilka miejsc jak np. Kreta, Teneryfa, Egipt czy Kenia, ale Turcja bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Ludzie są tam bardzo mili. Gdy tylko pojawiałyśmy się w jakimś miejscu publicznym, to od razu witano nas kwiatami, każdy chciał mieć z nami zdjęcie. W samym Marmaris było bardzo dużo bilbordów i plakatów reklamujących konkurs, byłyśmy więc rozpoznawalne. No i oczywiście nie sposób nie wspomnieć o przepysznym jedzeniu. Tureckie specjały są rozkoszą dla podniebienia, a szczególnie słodycze, nie ma tu mowy o liczeniu kalorii.
– Gdzie odbył się finał imprezy i na czym polegał? Miałaś tremę czy nerwy raczej trzymałaś na wodzy?
– Gala finałowa odbyła się w starożytnym amfiteatrze, z wielką sceną i kamiennymi siedzeniami. Na galę przybyło ok 4 tys. osób! Taka publiczność robiła wrażenie. Cała gala była transmitowana na żywo przez turecką telewizję, a także nagrywana przez telewizję Polsat. Za kilka tygodni w Polsacie zostanie wyemitowana relacja z konkursu. Na gali wystąpiłyśmy 5 razy: stroje sportowe, skóry, suknie ślubne, kostiumy kąpielowe i suknie wieczorowe. Mała trema pojawiła się w momencie, kiedy zobaczyłam 4 tys. osób na widowni, kilkanaście kamer i dziesiątki aparatów fotograficznych, i do tego świadomość, że finał jest transmitowany na żywo prze turecką telewizję, ale trema szybko minęła.
– Ostateczne rezultaty finału przyniosły ci radość, czy może rozczarowanie?
– Oczywiście radość. Zdobyłam szarfę Queen of Hotel 500. Jest to bardzo duże wyróźnienie.
– Czy to była dla ciebie jedynie przygoda, czy też łączysz z modelingiem swoją przyszłość?
– Konkurs jest oczywiście wspaniałą przygodą. Wspomnienia pozostaną mi na całe życie. Modeling jest obok podróży moja wielką pasją. Pracuję jako fotomodelka i hostessa, a sukces który odniosłam w konkursie z pewnością pomoże mi rozwijać tę pasję.
– Na koniec powiedz, czy warto brać udział w takich konkursach? Czy udział w nich może zmienić sposób myślenia o sobie, o życiu, czy rozwija, czy może raczej ogranicza?
– Bardzo zachęcam wszystkie dziewczyny do brania udziału w takich konkursach. Jest to szansa na spełnienie swoich marzeń. Udział w konkursach piękności przede wszystkim dodaje pewności siebie, pomaga podwyższyć samoocenę. Można nauczyć się wielu rzeczy, szczególnie pomocne okazują się zajęcia z autoprezentacji. Jest to szansa na wspaniałą przygodę i zawarcie nowych znajomości.
– Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w realizowaniu życiowych planów.
– Ja również dziękuję.
fot. Tomasz Gas, MS.