26 kwietnia 2024

Pod ostrzałem

Polska Zbrojna

Od marca do października 2009 roku 2 Kompania Dalekiego Rozpoznania 2 Pułku Rozpoznawczego z Hrubieszowa wykonywała zadania w trakcie V zmiany Polskich Sił Zadaniowych w Afganistanie jako grupa rozpoznawcza pod komendą kapitana Artura Sarzyńskiego, swego etatowego dowódcy.

Zwiadowcy brali udział w większości głównych operacji i akcji bojowych Polskich Sił Zadaniowych „White Eagle”.

Uczestniczyli prawie we wszystkich możliwych działaniach bojowych, łącznie z rozpoznawaniem i rozminowywaniem sieci dróg marszu, zatrzymaniem kilkudziesięciu podejrzanych, przejęciem wytwórni IED czy zlikwidowaniem wyrzutni rakiet i składów broni.

Tragicznym wydarzeniem była zasadzka, w której zginął kapitan Daniel Ambroziński. Dowodzenie po poległym przejął natychmiast chorąży Dariusz Zwolak, który wyprowadził żołnierzy spod ognia, a następnie wrócił po ciało swego dowódcy.

Artur Sarzyński służył wcześniej w 6 Brygadzie Desantowo-Szturmowej, a następnie w kawalerii powietrznej. Gdy cztery lata temu rozpoczął misję budowy elitarnego w założeniu pododdziału, ściągał najlepszych ludzi. Powstawał zalążek grupy, do której dołączyli miejscowi, jak mówi dowódca, wojsko twarde, nieustępliwe, przyzwyczajone do ciężkiej roboty. W Afganistanie tuż przed wyborami trafili na okres wzmożonej aktywności talibów. Od pierwszych dni kontakty ogniowe stały się czymś powszechnym. MRAP dowódcy dwukrotnie wyleciał w powietrze. Najciężej było jednakże w czasie operacji „Over the Top” w Adżrestanie. Siedzieli tygodniami w górach, w prymitywnej bazie, nieopodal wioski Usman Khel, w której były setki bojowników.
Od razu rozpoczęły się ataki. Artur Sarzyński przytacza tylko jeden epizod: „Przypuścili szturm akurat o północy. Stracili kilkunastu ludzi, więc wycofali się i zabrali ze sobą ich ciała. Za 30 minut z przeciwnego kierunku uderzył moździerz kalibru 82 milimetrów. Granat eksplodował blisko mojego stanowiska dowodzenia. Artylerzyści z 6 Brygady, którzy nas wzmacniali, błyskawicznie «wcięli cel» i rozpoczął się pojedynek, kto będzie szybszy. Bodajże ósmy granat rozbił moździerz przeciwnika. Talibowie mieli tego dnia ambitne zamiary, ale wkrótce nadleciały wezwane F-15 − samoloty bliskiego wsparcia powietrznego (CAS). Przelot na małej wysokości spowodował paraliż i przybicie przeciwnika do ziemi. W drugim najściu zrzucili dwie bomby, więc tamtym odechciało się na pewien czas walki”.

Podpułkownik Marcin Frączek, zastępca dowódcy pułku, wie, że w Afganistanie ludzie Sarzyńskiego przeszli przez piekło: „Byli naszymi pionierami w ciężkiej bojowej robocie. Wydawać by się mogło, że po powrocie zejdzie z nich powietrze, że będzie trzeba długiego czasu na powrót do rutyny szkoleniowej. Tymczasem ubiegłoroczne jesienne ćwiczenia taktyczno-specjalne 2 Kompanii wypadły znakomicie. Artur potrafi zjednoczyć ludzi, zachęcić do wysiłku i ma wyobraźnię działania na polu walki”. Wykształcił między innymi model żołnierza takiego jak chorąży Zwolak, który nie demonstruje, jakim wielkim jest wojownikiem, lecz imponuje skutecznością
w działaniach bojowych.

A gdyby przyszło jechać ponownie? Sarzyński wzrusza ramionami: „Cóż, taka robota. W telewizji ktoś mówi, że jeździmy po pieniądze. Przede wszystkim służymy w tych operacjach dlatego, że jesteśmy żołnierzami. Bo co, zostanę w kraju i poczekam, aż koledzy wrócą? Byłoby to wojskowe seppuku. O takich sprawach decyduje się znacznie wcześniej, w momencie wstępowania do wojska”.

Autor: PIOTR BERNABIUK
FOT. ARCHIWUM ARTURA SARZYŃSKIEGO
Źródło: Polska Zbrojna nr 8, 20 luty 2011
Info: Dylan