26 kwietnia 2024

Zmarł nauczyciel – społecznik, ppłk Franciszek Malicki

W wieku 91 lat zmarł wielce zasłużony człowiek dla Ojczyzny, Ziemi Hrubieszowskiej i Werbkowickiej, przez wielu uważany z szacunkiem za „Człowieka – Orkiestrę”, nauczyciel, podpułkownik Franciszek Malicki. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 6 lipca 2011 roku w kościele parafialnym w Werbkowicach.

ppłk Franciszek Zenon Malicki

Dane ogólne

Ur. 23 I 1920 r. w Zadnodze k/Krynic, pow. Tomaszowski, woj. Lubelskie
Syn Ignacego i Pauliny
Żonaty od 1949 r. z Kazimierą (zmarła), z kolei Jadwiga
Dzieci: Teresa, Andrzej, Kazimierz, Marek, Antoni, Joanna, Anna

Nauka

Naukę rozpoczął w Szkole Podstawowej w Krynicach w 1927 r. Następnie w 1928 r. rodzina zmieniła miejsce zamieszkania, więc kontynuował naukę w SP Włodzimierz Wołyński gdzie dyrektorem szkoły był Józef Strzelecki, natomiast nauczycielem wychowania fizycznego Eugeniusz Hajkowski, który lekcje prowadził bardzo aktywnie łącznie z gimnastyką, konkurencjami lekkoatletycznymi, jazdą na sankach, nartach, łyżwach, pływaniem w jeziorze, grali w piłkę nożną (szmacianką, piłką z sierści), palanta, kiczkę (młody Franciszek dostał patykiem w czoło, po którym został mu znak). Brali udział w zawodach międzyszkolnych np. w Uściługu, Owadnie, Szostakowie. Narty, sanki, łyżwy osobiście robił mu je tato. Od piątej klasy przed lekcjami prowadził na placu szkolnym gimnastykę dla pozostałych uczniów.

Tato przywiózł skrzypce od stryjka i mały Franek mając 7 lat nauczył się na nich grać, grał i śpiewał kolędy i piosenki ludowe. Więc nic dziwnego, że występował w szkolnym chórze, który prowadził wspomniany pan Hajkowski. Występował na szkolnych apelach i uroczystościach kościelnych oraz państwowych we Włodzimierzu i okolicznych miejscowościach. Należał również do harcerstwa im. p.płk. Liza Kuli, był drużynowym, zdobywał stopnie m.in. ćwik, młodzik …, prowadził musztry szkolne, którymi chwalili się podczas uroczystości 3 Maja czy 11 listopada.

Dalsze drogi

Pomimo, że do szkoły uczęszczali Polacy, Ukraińcy i Żydzi to nie pamięta, aby się z tego powodu kiedykolwiek kłócili. Był również wieloletnim ministrantem, a wówczas trzeba było umieć po łacinie, dlatego też podjął decyzję o nauce w Seminarium Duchownym, ale po pół roku zrezygnował i przeszedł do Technikum Mechanicznego we Włodzimierzu, gdzie dyrektorem szkoły był mgr inż. Florian Kaczanowski, który w końcu został wiceministrem. Pamięta jak na wf – ach ćwiczyli na tzw. „Zielonych salach”, był uczestnikiem obozów lekkoatletycznych, ponieważ w szkole i na zawodach bardzo dobrze prezentował się w biegach krótkich i przełajowych, w skoku wzwyż oraz w dal.

W dalszym ciągu brał czynny udział w szkolnym chórze, śpiewając w szkole, kościele, wojsku i różnych uroczystościach państwowych czy lokalnych. Ważnym przedmiotem w szkole było przysposobienie wojskowe, na którym prowadzono musztrę, strzelectwo, terenoznawstwo, uczestniczono w obowiązkowych obozach wojskowych. Pan Franciszek na tych lekcjach był szefem klasy.

Dalej intensywnie działał w drużynie harcerskiej, tym razem im. Jeremiego Wiśniowieckiego, został drużynowym, zdobył stopień harcerza – orlego i stopień harcerza rzeczpospolitej. Brał udział w wakacyjnych obozach harcerskich, np. w Czerniawce k/ Horodła i tam zdobywając następne odznaki sprawności. Uczestniczył w Międzynarodowym Zjeździe Harcerzy w Spale, w którym honorowymi gośćmi byli prezydent RP Mościcki i marszałek Polski Rydz – Śmigły. Na zjeździe pełnił funkcję zastępcy komendanta obozu. Szkołę tę ukończył w 1936 r.

Szkoła Podchorążych, praca i WOJNA!!!

Po ukończeniu szkoły zgłosił się na ochotnika do Szkoły Podchorążych we Włodzimierzu Wołyńskim. Jednak po roku zaczął pracować we Młynie u Sawickich, w tym samym mieście, ale w 1939 r. ponownie jako ochotnik wrócił do tej szkoły. Pamięta dobrze jak 1 września 1939 r. miał służbę na łączności i słyszał rozkaz o przekroczeniu granicy przez wojska niemieckie, natychmiast o tym fakcie telefonicznie zameldował dowódcę płk. Grudzińskiego. No i zaczęło się, poszli na obronę Uściługa, służył jako łącznik, zwiadowca, spalili most na Bugu w tej miejscowości, przez Bug strzelali z armat i odparli atak Niemców, pomimo, że Ukraińcy chcieli ich przepuścić. Już 2 IX 1939 r. gen. Smorawiński ostrzegał ich (przygotowywał), że będą walczyć w podziemiu. Około 12 IX 1939 r. zostali wycofani do Włodzimierza w celu uzupełnienia braków. Tam podczas dyżuru ostrzegli przed nalotem samolotowym m.in. gen. Smorawińskiego i gen. Drapela, za co w następstwie został awansowany na kaprala podchorążego.

Czerwona niespodzianka

W wyniku zawartego paktu pomiędzy Niemcami a Związkiem Radzieckim, ci pierwsi odstąpili tymczasowo od dalszej ekspansji na wschód, natomiast ci drudzy wjechali na czołgach do Włodzimierza, przybyli też do jednostki wojskowej witając polskich żołnierzy niespodziewanie seriami z ckm-ów umieszczonych na czołgach, padli zabici i ranni.

Pan Franciszek schował się, mjr Horodecki zaczął zbierać wojsko, aby złożyć broń, w tym czasie niektórzy polscy żołnierze popełnili samobójstwo. Broń została oddana Armii Czerwonej i niby jako jeńcy prowadzili ich za czołgami w kierunku szkoły podchorążych, a było ich kilka tysięcy (wojsko i z podchorążówki). Zaczęli ich gromadzić na placu, ale pozostali Polacy będący w budynkach zaczęli ostrzeliwać wojska sowieckie. Decyzja pana Franka z kolegami – uciekać do Włodzimierza, godzina czwarta rano, a tam jeszcze biało – czerwono flaga na budynku znajomego, który dał im ubrania cywilne i co nieco zjedli.

Na własną rękę zaczął iść do znajomego Worobla, na drodze pełno uciekających w różny sposób ludzi, kontrole „zaprzyjaźnionej” Armii Czerwonej, ale znajomy Rosjanin przepuścił go i doszedł do domu, a tu dwa, a tu nowa niespodzianka, sowieckie czołgi na podwórku, zauważyła go matka i powiedziała do załogi, że to syn, chodził kopać kartofle i właśnie wrócił, na szczęście uwierzyli.

Podziemie

Po pewnym czasie zaczęli spotykać się i organizować podziemie, na początek po linii harcerskiej zrzeszyli się w „Szarych Szeregach”, a następnie Służba Zwycięstwu Polski z dowódcą Zbigniewem Sierakowskim. Otrzymał pistolet i to generała Smorawińskiego, słuchał w ukryciu radia, uczestniczył w tajnym szkoleniu, zakopał ok. 100 karabinów, utrzymywał łączność z Londynem, przekazując, co się dzieje na ich terenie, gdzie stoi Armia Czerwona.

Ukraińcy już zaczęli nękać Polaków, a pan Franciszek był dowódcą oddziału Moczyska – Piwnik, dowódcą całej organizacji był Władysław Siemaszko. Przysięgę złożyli w kościele we Włodzimierzu w grudniu 1939 r., przyjmując pseudonim „Ego” (z greckiego, po Polsku ja).

Spotkanie z NKWD

Niestety w sierpniu 1940 r. aresztowany i brutalnie przesłuchiwany przez NKDW we Włodzimierzu (bity, kopany, rozciągany na stole, aż wszystkie kości trzeszczały, lany wodą o różnej temperaturze), na początku siedział w celi pojedynczej.

W końcu otrzymał akt oskarżenia i kiedy prowadzili go na salę rozpraw przywitał słownie kolegów i w tym momencie otrzymał potężny cios w twarz od eskortującego go sołdata. Obrońcą jego był Żyd, który rzetelnie i uczciwie wykonywał swoją powinność. Pomimo tego wyrok ogłoszony – to kara śmierci, ale niby go Stalin ułaskawił, więc otrzymał 10 lat łagrów na Syberii. Koledzy, którzy otrzymali wyrok śmierci, zostali rozstrzelani.

Syberia

Na Syberii k/ Kamczatki kładł tory kolejowe, pracował na wyrębie lasu, w kopalni węgla, reperował różne maszyny i pojazdy. Mieszkał w wybudowanych przez skazańców prymitywnych barakach, gdzie jedzenie było byle jakie, zimnica, terror, itp. i tak przeleciały 4 lata.

Na skutek interwencji gen. Sikorskiego powinien być zwolniony, ale go nie chcieli zwolnić, ponieważ za dobrze pracował. Drugi raz zwolnili go z pracy za gen. Andersa, ale do jego Armii nie puściło go NKWD.
Przebywał m.in. w Iłańsku Krasnojarski Kraj gdzie m.in. reperował czołgi czy samochody. Po tych odmowach, zdesperowany napisał list do Stalina, po którym natychmiast wezwało go NKWD, oczywiście list do odbiorcy nie dotarł. Więc napisał do Wandy Wasilewskiej i gen. Berlinga, list dotarł i na ochotnika poszedł do Pierwszego Zapasowego Pułku 1 Dywizji pod dowództwo gen. Popławskiego, a następnie gen. Berlinga.

Walki

Był pod Lenino, Żytomierzem, Kiercami, Firleju i dotarł do Warszawy. Został odesłany do szkoły oficerskiej (chemicznej) na 3 miesiące, po której otrzymał stopień plutonowy – podchorąży. Dostał przydział do 4 Brygady Inżynieryjno – Saperskiej, na zastępcę dowódcy Batalionu Służb Chemicznych, wykładał też w szkole podoficerskiej w Warszawie i rozminowywał ją równocześnie (m.in. Belweder).

Następnie został dowódcą Kompanii w 3 Armii, z kolei przeszedł do Batalionu Saperów na dowódcę plutonu. Zarządzono wymarsz na front. Granicę przekroczyli przez Nysę i po walkach doszli do Berlina, później m.in. pod Pragę czeską, Eintrich (Niemcy), został też ranny w rękę.

W Pradze dowiedział się o końcu wojny, Armia Czerwona dała znak „nazat”. W trakcie, awansował na sierżanta i następnie na starszego sierżanta. Wrócili do Wrocławia, który rozminowywali, z kolei Tarnów, Kraków, Bydgoszcz, Grudziądz, Zieloną Górę, Sulęcin itd. W międzyczasie był jeszcze w 1945 r. adiutantem u gen. Strażewskiego.

„Podziękowanie”

W 1946 r. był podporucznikiem podczas zabawy z okazji Święta Wojska Polskiego w Poznaniu, po incydencie z ubowcem, który był pijany i zabrali mu pistolet, został aresztowany. Został oskarżony, że śpiewali piosenki o Piłsudskim i przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Wyrok 5 lat, pozbawiony stopnia wojskowego oraz praw obywatelskich. Został osadzony w Rawiczu. Na szczęście po 5 miesiącach została ogłoszona amnestia, więc wrócił do domu w Werbkowicach. Niestety ojca już od dawna w domu nie było, ponieważ został zamordowany w 1942 r. na Majdanku i spalony w piecu.

Praca i nauka

Został Komendantem Przysposobienia Wojskowego, a później z pół roku Służba Polsce, ale mu to nie odpowiadało. Więc kiedy otrzymał propozycję od dyr. Lipko, że może zostać nauczycielem, to natychmiast propozycję przyjął. Posiadał wykształcenie średnie, więc musiał zdać egzaminy kwalifikacyjne. Nauczycielem i kierownikiem szkoły został w 1947 r. w Terebiniu i uczył w klasach I – IV. Następnie przeszedł do szkoły siedmioklasowej w Malicach, uczył wf, historie, muzykę. Uczniowie startowali w sportowych zawodach międzyszkolnych w piłce ręcznej, tenisie stołowym, siatkówce, lekkiej atletyce, biegach przełajowych, zajmując wielokrotnie czołowe miejsca ( m.in. wyróżniał się Władysław Solarski). W tym okresie ukończył Liceum Pedagogiczne w Chełmie Lubelskim, a następnie stacjonarnie Wyższy Kurs Nauczycielski (równoznaczne ze Studium Nauczycielskim), kierunek wf i geografia w latach 1954/55 ( m.in. wykładał p. Maź). Postanowił uczyć się dalej i po egzaminach w latach 1956/57 dostał się na AWF w Warszawie, ale po roku sytuacja rodzinna zmusiła go do zaprzestania nauki. Podjął z kolei naukę w Studium Muzycznym w Lublinie, niestety nie dokończył, ale pokończył kursy muzyczne.

Dalsza praca

Został zatrudniony na stanowisku instruktora wychowania fizycznego w Wydziale Oświaty w Hrubieszowie. W następnych latach zaczął uczyć w szkole rolniczej w Turkowicach. A od 1969 r. zaczął uczyć w Technikum Ekonomicznym (obecnie ZS nr 3) w Hrubieszowie. W każdej szkole uczył wychowania fizycznego, muzykę, przysposobienia wojskowego, był wychowawcą klas. Wszędzie natychmiast działał w harcerstwie, zostając harcmistrzem. Jego podopieczni zdobywali odznaki sprawnościowe, posiadali mundury, uczestniczyli systematycznie w zbiórkach i obozach harcerskich stałych i wędrownych (m.in. z Andrzejem Panasiewiczem) oraz wielu pozytywnych akcjach czy alertach działających na rzecz ludzi lub miejscowości.

Prowadził z ramienia PCK szkolne drużyny sanitarne, które podczas konkursów prezentowały tak wysoki poziom, że brali udział nawet w rywalizacji wojewódzkiej, stając na podium.

Jego uczniowie wielokrotnie startowali w międzyszkolnych zawodach sportowych zajmując czołowe miejsca w powiecie i województwie. Prowadził kółka taneczne, teatralne, chóry i np. modelarstwo (m.in. byli na zawodach w Mokrem k/ Zamościa). Był komendantem obozu skoków spadochronowych w Mokrem k/ Zamościa.

Zespoły muzyczne

Ale … wszyscy starsi mieszkańcy wielu miejscowości pamiętają, jak jest jakaś ważna uroczystość to pan Franciszek Malicki obowiązkowo musiał być, z kim … ano właśnie jak to mówiono z orkiestrą. W każdej szkole gdzie uczył, natychmiast zakładał zespół muzyczny i pomimo, że sam umiał grać w zasadzie na skrzypcach, to członków zespołu uczył grać jeszcze na: kornecie, basie, kontrabasie, trąbce, saksofonie, flecie, puzonie, perkusji, werblach, perkusji. A jakie mieli piękne stroje, nie było zmiłuj się, ich wspaniały wygląd i wysokie umiejętności z panem Malickim na czele w wojskowym mundurze, dyrygującym ????? Natychmiast przyciągał wielu osób wzrok, rozlegały się głośne oklaski.

Orkiestry te brały udział w wielu konkursach, w wielu miejscowościach otrzymując nagrody i wyróżnienia. Prowadził i zespoły dorosłych np. w Gozdowie i Werbkowicach (do 2006 r.). Jego zespoły z wielkim uznaniem występowały wielokrotnie w wielu kościołach podczas różnych kościelnych uroczystości, odpustach, uroczystości państwowych, samorządowych, lokalnych, w szkołach, dożynkach, a nawet na poligonach i paradach wojskowych.

W kwietniu 2009 r. został zaproszony do Zamościa z okazji nadania imienia „Sybiraków” Gimnazjum nr 5. Dla tej szkoły przekazał własne instrumenty muzyczne, które są wykorzystywane na lekcjach muzyki

Działacz kombatancki

Z racji swojej bogatej przeszłości był członkiem i działaczem w różnych związkach i organizacjach kombatanckich: sybiraków, inwalidów wojennych, wojskowych (np. prezes Klubu Oficerskiego w Werbkowicach). Był również prezesem w latach 2005 – 2006 Środowiska 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej w Hrubieszowie. W dowód wielkich zasług dla kraju podczas działań wojennych, rozminowywania kraju po wojnie, działalności społecznej awansowany do stopnia kapitana, majora, podpułkownika, wielokrotnie odznaczany. Był również radnym.

Odznaczenia m.in.:

– Srebrny Medal „Zasłużony na Polu Chwały”

– Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski 7 X 1981 Warszawa

– Medal za Udział w Wojnie Obronnej 1939 – nadano 28 04 1982 r. Warszawa

– Odznaka Honorowa „Za Zasługi dla Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych” 17 04 1986 r. ZG

– Zasłużony Działacz LOK

– Złoty Krzyż Zasługi /za 20 letnią nienaganną pracę pedagogiczną/

– Odznaka Honorowa Sybiraka – 18 03 1996 Warszawa

– Kombatancki Krzyż Zasługi nr 724/97 Warszawa 1997 r.

– Uzyskał tytuł „Weteran Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny 1999 r. Warszawa

– Odznaka za Rozminowywanie Kraju nadał ZG Stowarzyszenie Saperów Polskich 16 04 2004 r. Warszawa

– Odznaka Honorowa 1 Drezdeńskiego Korpusu Pancernego 12 09 2002 r.

– Krzyż Zesłańców Sybiru – 21 02 2005 r. Warszawa

– Krzyż LWP 15 09 2005 r. Warszawa ZG ZZ LWP

– Za Zasługi dla ZIW RP 02 07 2007 r. Lublin

– Medal Jubileuszowy z okazji 15 – lecia Związku Żołnierzy LWP 17 X 2008 r.

– Medal Jubileuszowy z okazji 15 – lecia Związku Żołnierzy LWP 15 05 2009 r. (2 raz)

Podziękowania

– za współpracę i pomoc przy realizacji celów wychowawczych oraz za przekazanie Gimnazjum nr 5 im. Sybiraków w Zamościu własnych instrumentów muzycznych, które wykorzystywane są na lekcjach muzyki. Zamość 7 IV 2009 r.

– z okazji 15 – lecia Związku Żołnierzy LWP 23 01 2009 r. Zamość

– z okazji Jubileuszu 80 – lecia od kolegów z Koła ZBŻZ i ORWP w Hrubieszowie 29 I 2004 r.

Moje wspomnienia

Pana Franciszka znałem wiele lat. Pamiętam jak uczył w latach siedemdziesiątych XX wieku w Zespole Szkół Ekonomicznych, a ja trochę niżej, ponieważ w Szkole Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie. Prowadziłem lekcje wychowania fizycznego na boisku i widziałem jak pan Malicki po swoich zajęciach najczęściej biegł do stacji wąskotorowej, którą dojeżdżał z Werbkowic. W tym okresie zgłosiłem zespół hrubieszowskich nauczycieli do sportowej rywalizacji w różnych dyscyplinach sportowych pomiędzy zakładami pracy i ten fakt biegania p. Franciszka wykorzystałem, namawiając Go do biegu przełajowego, a miał już ponad 55 lat. Pan Franciszek, umiejętnie rozkładając siły ten bieg wygrał pokonując m.in. mojego ojca Tadeusza.

Byłem zawsze pełen podziwu, kiedy Pan Franciszek prezentował swoje kolejne orkiestry podczas pochodów 1 – Majowych, czy innych uroczystości, naprawdę było, co słuchać i oglądać.

Zawsze jak się spotkałem, obojętnie, w jakim miejscu, z przyjemnością rozmawiałem z p. Franciszkiem, ponieważ miał wiele do powiedzenia ze swojego życia, jak i dalszych planów. Wspaniale prezentował się w mundurze Oficerskim, podczas licznych uroczystości, czy spotkań z młodzieżą, a jego opowieści były z wielką uwagą słuchane.

Pomimo zaawansowanego wieku i z tego tytułu różnych przypadłości, starał się uczestniczyć w zebraniach 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, jeżeli nie mógł to jego wyrobiona dyscyplina i wychowanie nakazywała Mu dzwonić i usprawiedliwiać się, a mnie było wstyd, że usprawiedliwia się przed takim młokosem jak ja, tak, zasłużony człowiek, podpułkownik.

Jego syn Andrzej, to też nauczyciel wf przez wiele lat w Werbkowicach, czyli wielki rywal mojej szkoły w różnych zawodach sportowych. Z Werbkowic wyjechał z przyczyn osobistych, dlatego p. Franciszek systematycznie przekazywał mi informacje, co u Andrzeja słychać.

W marcu b.r. odbyła się promocja mojej książki o hrubieszowskim sporcie, Pan Franciszek nie przyjechał z przyczyn chorobowych, ale jak tylko się lepiej poczuł, oczywiście przedzwonił i zamówił obowiązkowo dwie książki dla siebie i Andrzeja. Pojechałem do Werbkowic, gdzie mieszkał i przekazałem książki, bezwzględnie z wpisami i autografami, i to było moje ostatnie spotkanie z Panem Franciszkiem Malickim.

Pana Franciszka zapamiętam na zawsze, jako spokojnego, eleganckiego, rozważnego człowieka, starającego się w sposób wyważony i przemyślany przekazać swoją głęboką, praktyczną wiedzę. Człowieka, który swoje młode życie poświęcił dla obrony Ojczyzny, a dalsze, jej odbudowie oraz dla rozwoju uzdolnień sportowych, jak i muzycznych młodzieży szkolnej oraz starszego pokolenia. Nigdy nie zapominał o rodzinie. Niósł radość dla obserwujących Jego poczynania. Po prostu, był znakomitym wychowawcą, pedagogiem, działaczem, był „Człowiekiem – Orkiestrą” i tak Go zapamiętajmy!!!

***

Wywiad i opracowanie –
Marek Ambroży Kitliński (mak)