22 listopada 2024

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 9: „Szarża baterii artylerii konnej pod Raszynem” 19 IV 1809

W roku 1809 na mapie Europy nie odnajdziemy Polski, ale figuruje Księstwo Warszawskie, podporządkowane napoleońskiej Francji. W tym roku wojska Księstwa Warszawskiego musiały stoczyć ciężką bitwę z Austriakami pod Raszynem, która przyczyniła się do powiększenia obszaru Księstwa oraz zwiększenia naszej siły zbrojnej. Właśnie o tej kwietniowej bitwie 1809 roku w kwietniu 2014 roku porozmawiamy, jak też zaprezentujemy obrazy w dziewiątym odcinku w znanym już i ulubionym przez wielu cyklu „Chwała Bohaterom” znanego malarza – batalisty Stanisława E. Bodesa.

Reklamy



Stanisław Eugeniusz Bodes

Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 9

Reklamy

„Szarża baterii artylerii konnej pod Raszynem” – 19 IV 1809

205 lat temu!

Reklamy

 

Znana bitwa na przedpolach Warszawy w 1809 roku podczas wojny cesarskiej Francji z cesarską Austrią. Gdy na terenie Austrii toczy się kampania, do Polski wkraczają wojska dowodzone przez arcyksięcia Ferdynanda.

 

– Oficjalnie nasz kraj po traktacie w „Tylży” nie ma w nazwie wyrazu Polska, a tylko Księstwo Warszawskie. Ten dziwny stwór utworzony z ziem ostatniego rozbioru nie spełnia oczekiwań polskich, ale dobre i to. Co by nie mówić jednak jest to wielki przełom w przewróceniu państwowości polskiej, chociaż na tak niewielkim obszarze. Oprócz struktur administracji państwowej powstało narodowe wojsko polskie, które stworzone od podstaw jest gwarancją bezpieczeństwa państwa i obywateli. To, co się wydarzyło w latach 1807 – 1809 jest wyzwaniem i konsekwencją słów Napoleona wypowiedzianych w Poznaniu, gdy powiedział słynne już słowa do deputacji polskiej „Obaczę czy Polacy chcą się wybić na niepodległość”. Żeby nie drażnić cara, Napoleon zaakceptował taki wariant układu. To na świeżo utworzone księstwo i jego wojsko zwalił się VII korpus austriacki arcyksięcia Ferdynanda w liczbie około 30 tys. żołnierzy.

         Niedługo po przekroczeniu granicy (14 IV) pod Nadarzynem doszło do pierwszego w tej wojnie spotkania, gdzie nasi ułani przetrzepali skórę forpocztom austriackim, biorąc do niewoli kilku wrogów.

 

Pod Raszynem dojdzie do bitwy, czy wiesz, jakie są siły austriackie, a także, w jakiej liczbie do walki przystępują Polacy?


– Zacznę od Polaków: Całe wojsko zgromadzone pod Raszynem liczyło około 15 tys. żołnierzy.  Prawe skrzydło, to oddziały gen. Łukasza Biegańskiego – 2 bataliony piechoty i 4 działa.

Centrum złożone jest z 5 batalionów piechoty, 2 szwadronów jazdy plus 23 działa, a jeszcze korpus saski, którym dowodzi gen. Polentz i Dyherm.

Lewa flanka 2 bataliony piechoty i 6 dział dowodzone przez gen. Ludwika Kamienieckiego. Kluczowy punkt polskiej pozycji, to grobla na drodze z Falent do Raszyna, którą obsadził gen. Michał Sokolnicki z 3 batalionami piechoty, 2 batalionami 8 P. Piechoty i 6 P. Piechoty oraz 6 dział, a w tyle jazda gen. Umińskiego.

Była 14.00 gdy od strony Tarczyna pokazały się wojska austriackie VII Korpusu, które od razu z marszu zaczęły się rozwijać do ataku. VII korpus liczy 31 587 żołnierzy, 7366 koni i 94 działa, ale do walki mogło być użytych 29 tys. ludzi, siła uderzeniowa VII Korpusu, to 26,5 tys. żołnierzy. Razem siły austriackie, to 23 bataliony piechoty, 34 szwadrony jazdy. Na czele brygad stali generałowie Pfleicher i Trautenberg.

Prawe skrzydło tworzy brygada gen. Karola von Civilarta, którą tworzy 6 batalionów piechoty, 4 szwadrony jazdy i 2 bataliony piechoty wołoskiej.

Centrum – Jako straż przednia wypełnia cała dywizja gen. Jana Mohra 4,5 tys. piechoty, 1000 jazdy i 12 dział.

Lewe skrzydło, dywizja gen. K. Schaurotha, 2 pułki piechoty i 2 Pułki Jazdy. Tak w wielkim skrócie wygląda wstęp do wielogodzinnej walki. Wśród generałów austriackich są Speth, Geringer i Bronovacsky.

 

Rozpoczyna się bitwa, a jaki będzie miała przebieg, o tym dowiemy się za chwilę?

 

– Po silnym ostrzale armatnim (24 działa przeciwko 6 polskim) a potem 9 polskich dział, które starają się dotrzymać kroku kanonadzie austriackiej celnością własnych armat. Po wymianie ognia następuje atak 5 bat. piechoty na 1 batalion 8 P.P., który musi ustąpić razem z 1 bat. 6 P.P. W tym krytycznym momencie Książe Józef Poniatowski rozkazuje poprowadzić kontratak batalionami 1 Pułku, który odrzucił Austriaków aż na pozycje wyjściowe, którzy z kolei rzucają do walki nową brygadę (6 bat. piechoty). Nieprzyjaciel atakuje też na innych odcinkach opanowując Raszyn. Jednak opór polski rośnie, a po zmasowanym ogniu artyleryjskim pułki wroga zostają odparte. Ale to nie koniec, jeszcze wiele razy Austriacy będą atakować próbując szczęścia w kilku miejscach.

 

W pewnym momencie bitwa zaczyna przybierać niepomyślny dla nas obrót, lecz Polacy maksymalnym wysiłkiem odpierają ataki.

 

– Wróg atakował bez przerwy zdobywając Falenty i lasek olchowy, który spełniał przecież ważne zadanie. Na skraju Raszyna otoczony murem stał młyn, którego broniły: 1 batalion saski i część bat. 2 P.P. polskiej. Na ten właśnie obiekt wróg skierował ogień armatni wybijając dziurę w murze, przez który wdarła się piechota austriacka. Po twardej i zawziętej obronie pozostali przy życiu żołnierze zostali wzięci do niewoli w liczbie 40 ludzi. Jednak sukces cesarskich został zatrzymany, bowiem 2 polskie bataliony ruszyły do kontrnatarcia wypierając wroga z Raszyna, który uciekał groblą na drugą stronę, a po chwili także inne oddziały wycofały się do tyłu pozostawiając pas ziemi niczyjej, na której leżały dziesiątki zabitych i setki rannych.

 

W tytule jest mowa o artylerii konnej, kto nią dowodził, że zasługuje na oddzielny obraz?

 

– Trzeba dodać, że całą artylerią dowodzi gen. Pelletier (27 dział i 700 żołnierzy). Jeśli chodzi o obraz, jest to moja dawna i sentymentalna akwarela, z której uczyniłem symbol Raszyna. Słynną baterię konną wystawił i wyposażył za własne pieniądze młody Włodzimierz hr Potocki, najmłodszy syn Targowiczanina Szczęsnego, który własną krwią chciał zmyć błędy ojca. Cała bateria była wspaniała, ludzie, konie i nowiutkie armaty, wszystko było nowe, wymalowane, lśniło i grało pięknymi kolorami. Zielone mundury, czarne wyłogi i złote potrzeby, wszystko błyszczało w słońcu, wypolerowane i wypieszczone tak, że do niczego nie można było się przyczepić.

Książę – wódz naczelny miał zamiar oszczędzać ten pododdział stworzony bardziej na pokaz niż do walki. Ale, gdy przyszła dramatyczna chwila, gdy wszystkie siły były potrzebne cała bateria dała niezwykłe przykłady męstwa powstrzymując ogniem dział ataki austriackie. Chrzest bojowy wypadł bardzo dobrze, tych młodzików starzy wyjadacze przyjęli jak swoich. W polskim wojsku już tak bywało, że trzeba sobie było zasłużyć na sławę, ona, bowiem nie przychodzi za darmo. Tak samo było ze szwoleżerami po szarży „Somosierry”, którzy zapłacili własna krwią, żeby pułki starej gwardii oddały hołd bohaterom, a i sympatia starych wiarusów miała swoją rangę.

 

Czy wśród oficerów polskich są bohaterowie, o których powinniśmy pamiętać?

 

– Oczywiście, będzie ich sporo z ks. Poniatowskim na czele, który gdy było źle, z całym sztabem kapiącym od złota i srebra z karabinem w ręku jak prosty żołnierz poprowadził z fajką w ustach natarcie na pewnych siebie austriackich żołnierzy. Taki przykład zawsze porywa żołnierzy, w których wstępują nowe siły. Owe natarcie odrzuca bataliony wroga do tyłu, nikt z oficerów nie liczył, ile tych ataków nieprzyjaciel przeprowadził. Wspomniany już Włodzimierz hr. Potocki, generałowie M. Sokolniki, Kamieniecki, Fiszer, który został ranny, d-cy jazdy płk Rautenstrauch i Rożniecki, mimo, że kawaleria nie brała w bitwie udziału, dopiero pod koniec zasłaniała odwrót Polaków. Wielu było oficerów, którzy spełniali swój wojskowy obowiązek walcząc w pierwszej linii. To pułkownicy, tacy jak: 

1 PP płk Kazimierz Małachowski

2 PP płk Stanisław Potocki

3 PP płk Edward Żółtowski

6 PP płk Jan Kanty Sierawski

Na specjalne wyróżnienie zasługuje d-ca 8 PP płk Cyprian Godebski, poeta Legionów we Włoszech gen. Henryka Dąbrowskiego, którego postawa i walka przeszła do legendy. To przykład niezwykłego poświęcenia w bitwie, gdyż będąc dwukrotnie ranny walczył nadal, dopiero pod wieczór w dramatycznych okolicznościach podczas ataku otrzymuje śmiertelną ranę i w drodze do Warszawy umiera.

 

Musiały nastąpić ciężkie chwile, dla nielicznej w końcu ks. Poniatowskiego?

– Też, jednak Polacy odparli wszystkie ataki, a nawet odbili Raszyn pozostawiając jedynie Falenty, gdzie tyle napchało się nieprzyjaciół, że nie było potrzeby wieś ponownie zdobywać. Około godz. 21.00 bitwa wygasła. Ks. Poniatowski podejmuje decyzję skrytego odwrotu do Warszawy, a następnie przejścia na Pragę i rozpoczęcia całkiem nowej kampanii. Po godz. 23.00, po cichu, żeby nieprzyjaciel nie dostrzegł odejścia wojska polskiego.

 

Jak zachowuje się wódz naczelny w trakcie walki?

 

– Wspomniałem już ks. J. Poniatowskiego w ataku, bo to mój ulubiony żołnierz, dowódca i bohater, którego kilkakrotnie malowałem w różnych scenach, tak samo jak wielu innych malarzy. Książę, to piękna legenda, którego śmierć w nurtach Elstery w 1813 roku jeszcze bardziej podniosła Jego zasługi dla kraju.

Ks. Józef Poniatowski zasłużył sobie na największe zaszczyty walcząc do końca przy Napoleonie, gdy inni już dawno zdradzali cesarza i przechodzili na drugą stronę koalicji antynapoleońskiej. Wielka szkoda, że jedyny pomnik księcia w Warszawie, którą szczerze kochał, jest przedstawiony w antycznym stroju, który nijak się ma do Polski. Jakże pięknie by wyglądał w stroju polskiego generała, w czapce ułańskiej i w burce, w której był zazwyczaj malowany, także mój książę odbiega wyraźnie od tego na cokole. Mógłbym długo wyliczać dowody męstwa księcia i talenty dowódcze przez cały czas bycia na czele wojska polskiego. Jednak po powzięciu jedynej słusznej decyzji po wycofaniu się z pola bitwy do stolicy, nastąpił dalszy odwrót i przejście za Wisłę. Właśnie podczas nocnego marszu, gdy wojsko z księciem opuszczało Warszawę z tłumów padły słowa „zdrajca”. Czas pokazał bardzo szybko, jak się mylono, że taki epitet był bardzo krzywdzący. Przecież książę chciał oszczędzić miasto, jego mieszkańców i liczne zabytki.

 

Wygląda, że to była bardzo słuszna decyzja, która przyniosła tyle dobrego, o czym warto wspomnieć?

 

–  Przejście na prawy brzeg Wisły za wały Pragi miało same dobre strony, gdyż odgrodzono się dużą rzeką od Austriaków i ich próba desantu zakończyła się klęską. Zresztą stąd rozpoczęto zwycięski marsz ku ziemiom Galicji Wschodniej, której ludność polska radośnie witała rodaków. Ks. Poniatowski decyduje się na podjęcie ofensywy mając tylko 11 tys. żołnierzy. Wyzwolono Puławy, Kock, Lublin z bogatymi magazynami (14 V), Sandomierz (18 V), Zamość (20 V), Lwów (4 VI) i na koniec Kraków (15 VII), do którego zmierzał rosyjski korpus gen. Gorczakowa, chcąc ubiec Polaków. Klęska Austriaków w Księstwie była bezsporna, ale prawdziwy pogrom (Wagram) sprawił sam Napoleon nad Dunajem w kilku bitwach, zwłaszcza, że przyszła wiadomość o zawieszeniu broni w Znain (12 VII).

 

Czy to są ostatnie akordy bitwy, gdzie żołnierze polscy z honorem wypełnili swój obowiązek?

 

– Ostatnie polskie natarcie spowodowało, że w ciągu kilkunastu minut lasek olchowy i wieś zostały odbite, a pozostali przy życiu austriaccy żołnierze uciekali w panice. O godz. 20.00 kończy się krwawa bitwa, w której dwukrotnie liczniejsze siły nieprzyjaciela nie pokonały żołnierzy polskich. Zaraz po bitwie Sasi (3 bat. piechoty, 500 jazdy i 12 dział) zostawili Polaków własnemu losowi i odmaszerowali do swojego kraju. Ks. Poniatowskiemu pozostało, więc tylko 5 tys. piechoty i 4,5 tys. jazdy. Chylę czoła i chwała bohaterom, którzy własnym życiem zapłacili za zwycięstwo w 1809 roku.

 

Czy straty po bitwie są duże?

 

– Straty ogółem: Polaków zginęło 450 żołnierzy, 900 rannych i 40 trafiło do niewoli (załoga młyna). Austriacy – 800 zabitych, 1600 rannych. Taki był bilans kilkugodzinnych bojów i chociaż nasi żołnierze opuścili pole bitwy, jednak nie zostali pokonani, a to liczyło się najbardziej.

 

Dowiedziałem się, że w pewnym momencie nastąpił kryzys, który mógł mieć nieobliczalne następstwa. Podobno miała na to dwuznaczna postawa Sasów?

 

– Według niektórych opinii w pewnej sytuacji, gdy walka przybierała na sile, powstała groźba, że Sasi markują tylko walki, a tak naprawdę sprzyjają po cichu Austriakom. Dopiero ostra reprymenda i groźba doniesienia o tym cesarzowi zmusza gen. Polentza do bardziej zdeterminowanego działania i natychmiastowego włączenia się do walki.

 

Słynna kampania Galicyjska przyniosła chyba wymierne efekty nie tylko w wojsku, ale też powiększenie obszarów wolnych od okupacji?

 

–  Po pokoju zawartym w Schönbrunne 14 X 1809 roku terytorium ks. warszawskiego powiększyło się do 155 tys. km² i ponad 4,3 mln mieszkańców. Oprócz tego, że powiększono dwukrotnie terytorium państwa polskiego. Także armia z 10 tys. żołnierzy po bitwie raszyńskiej wzrosła do 42 tys. żołnierzy, a później do 62 tys. – 17 trzy batalionowych pułków piechoty i 16 czteroszwadronowych pułków jazdy, razem 12,8 tys. konnych, 3 bataliony artylerii pieszej i konnej, także 1 pułk inżyniersko – saperski. Była to armia, jakiej dawno w Polsce przedrozbiorowej nie było, te 17 pułków piechoty, to także obok młodych żołnierzy z poboru, służy dużo doświadczonych weteranów. Pułki jazdy składają się z ułanów, strzelców konnych, huzarów i jednego pułku Kirasjerów. Dochodzi jeszcze Legia Nadwiślańska i Pułk Szwoleżerów Gwardii, które są na żołdzie cesarskim. Dojdą też różne oddziały pomocnicze.

 

Widzę, że o bitwie pod Raszynem namalowałeś inne obrazy, które przedstawimy w tym odcinku?

 

– Tak, ale głównym obrazem jest słynna

 

„Szarża baterii artylerii konnej pod Raszynem” – 19 IV 1809 roku, karton akw. 65×100 cm (1982), nr inw. 170,

są także obrazy:

„Oficer artylerii konnej”, ol. – pł. 69,5×59,5 (1984), nr inw. 215,

„Ostatnie chwile płk C. Godebskiego”, ol. – pł. 59×80,5 (1996) nr inw. 486,

„Gidy – W ogniu wojny” – 1809, ol. – pł. 74,5×74 (1987) – nr inw. 270.

Powstały wiele lat wstecz także inne obrazy o 1809 roku. Nie tak dawno zrobiłem projekt obrazu, który mi leżał długo na sercu, mowa o nocnym szturmie twierdzy zamojskiej 20 V 1809 roku. Nie powinien zbyt długo czekać, bo warto taki obraz dla nowych pokoleń stworzyć. Kiedyś powstały obrazy, takie jak:

Ks. Poniatowski pod Radomiem”,

„Poniatowski w Galicji”,

„Parlamentariusz”.

 

Czy w 1809 roku wojsko polskie stanęło na wysokości zadania i odniosło strategiczne zwycięstwo, jak sądzisz?

 

– Tak, jestem pewien, że w 1809 roku i w latach następnych, aż do ostatniej wojny, w której wojsko polskie brało udział. Nic tak nie boli, jak lata spędzone w niewoli, a to przecież tylko 12 lat, które minęły od klęski powstania kościuszkowskiego. 1795 – 1806 to lata trzech zaborów. Gorycz upadku powstania – „Finis Poloniae”, jak wtedy mówiono było prawdą, z czym nie mogły się pogodzić rzesze najbardziej wartościowych obywateli. Podobnie musiało być po II wojnie światowej, gdy nowi, jakże bezwzględni okupanci stracili tysiące walecznych ludzi, tysiące wsadzili do więzień i tysiące pognali na lodowaty wschód, gdzie śmierć zbierała swoje okrutne żniwo. Do końca będę z naszymi żołnierzami na wszystkich frontach, żeby przypominać o ich bohaterstwie a swoim malarstwem będę sławił ich czyny, bo jest to moje życie, żeby z pasją i w zgodzie z prawdą traktować o najbardziej chwalebnych przykładach z polskiej wielowiekowej historii.




Czytaj również – (Galerie):


Czytaj również – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 1 – „Lwów 1675”

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 2  – „Wiedeń 1683”

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 3 – „Koronowo 1410”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 4  – „Psków 1581”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 5: „Hohenlinden 1800” 

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” – Wydanie specjalne – „Hrubieszów 1433 – 1863

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” cześć 6: „Byczyna 1588”

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” – Wydanie specjalne 2 – „Powstanie Styczniowe 1863 – 1864” 

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” – cześć 7: „Grochów – 1831”

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 8: „St. Estevan – 1810”



Reprodukcje:

Zofia Bodes

Wywiad:

Marek Ambroży Kitliński

Opracowanie:

Marek A. Kitliński i Stanisław E. Bodes