Problem w tym, że właściciel przez nieuwagę zaczepił maszyną rolniczą i złamał słup, na którym było bocianie gniazdo.
W Gminie Werbkowice nieopodal lasu nad rzeką Huczwą, położona jest malownicza miejscowość o nazwie Kolonia Podhorce. To właśnie z Kolonii Podhorce zadzwonił do mnie pan Janusz i poprosił o pomoc w sprawie bocianów, a ja z czystej sympatii do tych królewskich ptaków temat natychmiast „podchwyciłam”.
Około 100 metrów od gospodarstwa pana Janusza stał słup, na którym od zawsze było bocianie gniazdo. Problem tkwi w tym, że właściciel gruntu pewnie przez nieuwagę zaczepił ten słup maszyną rolniczą i po prosu złamał słup, na którym było bocianie gniazdo.
Tak się składa, że niedaleko tego słupa jest granica Gminy Werbkowice i Gminy Hrubieszów, w związku z tym słup należy już do Gminy Hrubieszów.
Pan Janusz i jego rodzina zgłaszali ten problem do Gminy i przyjechała pani z Urzędu, ale powiedziała, że gdzieś tam dzwoniła i to gniazdo może być zrobione, ale we wrześniu, a to jest zdecydowanie za późno.
Bociany już w styczniu wyleciały z Afryki i muszą pokonać około 10 tysięcy kilometrów. W tej chwili są gdzieś nad Tanzanią, lecą wzdłuż wielkich jezior afrykańskich, później pokonują kanał Sueski i Liban, dalej lecą nad Turcją, Cieśniną Bosfor, Bułgarią, Rumunią, Ukrainą lub Słowacją i wreszcie dolatują do Polski.
Musimy działać natychmiast, żeby zdążyć przed ich przylotem, bo jeżeli nie będzie tego gniazda, to one nigdy już tutaj nie powrócą.
Nie byłoby to fajne, gdyby lecące 10 tysięcy kilometrów bociany, nie zastały swojego „domu”, czyli gniazda, które przed 50 laty uwili im ich przodkowie.
Pan Janusz ma wielki sentyment do tych bocianów, razem z rodziną zawsze czeka na ich przylot, który wkrótce zwiastuje wiosnę, obserwują, jak młode uczą się latać i tęsknią, kiedy 24 sierpnia na św. Bartłomieja odlatują.
Pan Janusz wyraża zgodę na przeniesienie lub postawienie nowego słupa na jego gospodarstwie, jest jeszcze stary kosz na gniazdo, oby tylko te bociany udało się zatrzymać.
Wiem, że urzędy muszą działać zgodnie z procedurami i prawem, ale czasami jest jakieś wyjście awaryjne i zwykły ludzki odruch może uszczęśliwić bociany, i ludzi dla których ich sąsiedztwo ma tak duże znaczenie.
Apelujemy do wszystkich Urzędów, elektryków, strażaków i wszystkich ludzi, którzy mogą w tej kwestii pomóc, sprawa jest naprawdę pilna!. Tym bardziej, że bociany przylatują już ok 10 kwietnia.
Pan Janusz mi powiedział, że jego rodzice zawsze do niego mówili – widzisz synu „Jeżeli nie będzie bocianów i pszczół, to nie będzie nas”. Starsi ludzie też mówili „Szczęśliwy ten dom, gdzie w sąsiedztwie boćki są”.
Danuta Muzyczka
fot. DM