Która książka od początku powstania naszej polskiej literatury jest według Ciebie najważniejsza?
W niniejszym felietonie, szukając odpowiedzi, ograniczymy się do książek powstałych w latach od 1832 do roku 1979, czyli okresu długiego i płodnego w naszej historii piśmiennictwa. Większość z Nas potrafi wymienić spontanicznie konkretny tytuł, ale są także osoby, które szybko dopytają o znaczenie słowa “najważniejsza” – czyli w czym, dla kogo i w jakim aspekcie najważniejsza? Czy dla mnie subiektywnie, czy dla całego narodu? A czy ja znam większość książek, aby mieć pełne spektrum wyboru tej jednej? To ważne pytania, gdyż ukierunkowują i doprecyzowują wstępne pytanie.
Każdy czytelnik oraz czytelniczka ma prawo wymienić dowolny tytuł według własnego odczucia. Niekoniecznie udzielimy jednoznacznej odpowiedzi, jeśli wahamy się między wieloma pięknymi, ważnymi tytułami, gdyż ciężko ograniczyć się do tylko jednej pozycji.
Ja udzielę dziś odpowiedzi wymieniając trzy konkretne tytuły, dość odmienne stylem, treścią i intencją autora. To polskie powieści panoramiczne, które według mnie są tytułowym “lustrem” naszej historii, literatury, tożsamości narodowej i języka polskiego. Nie mam prawa stwierdzić, że są najważniejsze i przypomnę, że pytając o powieści, ograniczamy się do konkretnego gatunku literatury pięknej, utworu narracyjnego opisującego zwykle prozą rozbudowany ciąg zdarzeń. Pomińmy więc tym razem opowiadania, nowele, wiersze, itd., aby móc wybrać konkretne dzieła.
„Lalka” Bolesława Prusa, „Chłopi” Władysława Reymonta oraz Trylogia, czyli cykl trzech powieści autorstwa Henryka Sienkiewicza: „Ogniem i Mieczem”, „Potop” i „Pan Wołodyjowski”. Oto „wielka trójka”. Lecz dlaczego właśnie te, a nie inne powieści?
Powodów jest wiele, oto najważniejsze z nich. Są to książki z dużym rozmachem epickim, które opisują obszernie, wnikliwie, trafnie i w unikalnym, doskonałym stylu literackim trzy różne aspekty polskiej historii i tradycji narodu. Te trzy powieści wyróżniają się objętością stron, co dla większości czytelników może być demotywujące, wręcz odstraszające, ale warto podkreślić ich pełny i wyczerpujący, przez to długi,wątek, mnogość bohaterów i akcji, które poznamy podczas czytania. Nie są to nowele i opowiadania, lecz wielopłaszczyznowe opowieści na trzy zasadniczo odmienne tematy. Dlatego nie konkurują one ze sobą, lecz niczym sagi – staroskandynawskie dzieła epickie o historycznych bohaterach, potrafią przenieść w dawne dzieje, wywołać w nas refleksje, zadumę lub chociażby wątłe wyobrażenie minionych czasów, ważnych wydarzeń, piękna przyrody i burzliwej historii naszego kraju. Z tego powodu są wciąż ważne i warte rozmowy nawet w dzisiaj.
Mam nadzieję, że większość „zapalonych czytelników”, entuzjastów czytania zna już wyżej wymienione powieści, lecz dla wszystkich przypomnę teraz krótko ich fabułę, gdyż będzie to zarazem dowód ich wyjątkowości. Bez obaw, „spojlerować nie będę”, lecz zaproszę i zachęcę do ich czytania.
Pierwsza wydana została „Lalka” Bolesława Prusa (w roku 1890), która jest powieścią panoramiczną dojrzałego realizmu, a więc fabułę zdominowała zasada prawdopodobieństwa opisanych zdarzeń. Prus stworzył szeroki obraz społeczeństwa końca XIX wieku uwzględniając wszystkie warstwy obywateli, przede wszystkim miasta Warszawy. To społeczno-obyczajowa powieść o „straconych nadziejach” składająca się z kilku wiodących wątków, z czego dominującym wydaje się być historia nieodwzajemnionej miłości Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej. Zauważymy w niej wiele motywów, romantyzm i idealizmy, fascynację pieniądzem, władzą, nauką i karierą. Poboczne historie Minclów, Stawskiej, prezesowej Zasławskiej, Krzeszowskich lub chociażby biednych studentów niesamowicie oddziaływają na naszą wyobraźnię, stąd wielu literaturoznawców określa „Lalkę” jako powieść psychologiczną i egzystencjalną, a sam Prus wyjaśniał, iż chce „ukazać polskich idealistów na tle społecznego rozkładu”. Wokulski, który skupia w sobie losy dwóch pokoleń: postyczniowego i modernistycznego, irytuje i fascynuje równocześnie. Wątek żydowski, wizerunki kobiet, z których każda, jak i większość postaci, okazały się przegrane, naturalistyczne ujęcie życia miejskiego i niesamowite „Pamiętniki” Rzeckiego przenoszących nas w czasie – to tylko przykłady tematyki społecznej, psychologicznej i antropologiczno-etycznej, które przynoszą, które przynoszą tragiczną wizję człowieka.
Ledwo wspomniałem paletę barw „Lalki”, lecz czas przejść do drugiej znakomitej powieści, czyli czterotomowych „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta. Praca nad nią trwała długo (od 1902 do 1909 roku) i okazała się dziełem życia pisarza, aczkolwiek już wcześniejsza powieść o gwałtownie rozwijającej się przemysłowo Łodzi pt. „Ziemia obiecana” była początkiem sławy i literackiego sukcesu Reymonta. Co jest wyjątkowego w tej powieści? Już sam fakt, iż w roku 1924 pisarz otrzymał za nią literacką nagrodę Nobla, a książka zyskała rozgłos światowy i wiele późniejszych przekładów na inne języki. Co ciekawe, generalicja armii niemieckiej po wybuchu pierwszej wojny światowej doszła do przekonania, że lektura „Chłopów” pozwoli niemieckim oficerom poznać i zrozumieć „duszę” polskich włościan i obyczajowość miejscowego chłopstwa, dlatego nakazała jej czytanie.
Ja wybrałem ten tytuł ze względu na pełny i przejmujący obraz dawnej polskiej wsi, życia chłopów i prozy ówczesnego dnia. Pisarz wystąpił w imieniu najbiedniejszej, zacofanej, wykorzystywanej i zastraszanej warstwy społecznej jako bystry obserwator z spojrzeniem realisty. Jest to cecha wspólna dla trójki wyróżnionych przeze mnie nazwiska. Reymont utożsamił się z przeżyciami bohaterów stając się kronikarzem wiejskiego obyczaju, tradycji, kultury, a nawet zabobonu. Są to wielkie zalety tej książki, w której możemy rozpoznać konwencje stylistyczne literatury naturalistycznej, realistycznej i symbolicznej. Narrator występuje tu w trzech postaciach i chociaż nie należy do konkretny bohater do świata powieściowego, głęboko tkwi w środowisku wiejskim pomagając czytelnikowi odczuć bogactwo postaci wraz z ich psychologicznym portretem. Siła Boryny, bunt jego syna Antka, charyzma Hanki, piękno Jagny lub tragedia parobka Kuby to tylko kilka przykładów siły oddziaływania literackiego kunsztu Reymonta, którą nawet dziś mamy przyjemność poczuć czytając wnikliwie tą powieść.
Trzeci tytuł to nie trzecie miejsce, tzw. „brązowy medal”, lecz równoznacznie ważny skarb polskiej literatury dwóm omówionym dotychczas tytułom. Ten cykl powieści historycznych nazywamy Trylogią: „Ogniem i Mieczem” (1884), „Potop” (1886) i „Pan Wołodyjowski” (1888). Zapewne wielu z nas szybko pomyśli także o „Krzyżakach” napisanych w 1900 roku, lecz już pierwsze trzy dzieła są wystarczającym argumentem i przykładem talentu naszego „słowiańskiego Szekspira”, czy nawet „chrześcijańskiego Homera”, bo tak nazywano Henryka Sienkiewicza recenzując jego równie wybitne „Quo Vadis”. Notabene otrzymał on literacką nagrodę Nobla za wybitne osiągnięcia pisarskie w literaturze epickiej w roku 1905.
Ja wyróżniam i doceniam Trylogię „Litwosa” za pomysł, skuteczność i siłę „pokrzepienia polskich serc”. Tysiące stron tworzących epicką opowieść to portret i wręcz „żywy” obraz historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Całość kosztowała autora wielkiego wysiłku, który przyczynił się do literackiej nagrody Nobla. Henryk Sienkiewicz dość szybko odszedł od ideowej, pozytywistycznej „pracy u podstaw” do pisarstwa budzącego świadomość narodową, uczącego umiłowania do ojczyzny, języka i tradycji, za które warto walczyć i nawet umierać.
Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że całe pokolenia czerpały z Trylogii wzorce ideowe i patriotyczne. Owszem, że można jego powieść traktować jako źródło archiwalne, pamiętnikarskie relacje i fakty historyczne, lecz są one wspaniałym i „żywym” obrazem siły i determinacji ducha polskiego narodu, który może przetrwać ciężki lub smutne momenty naszej historii i zwyciężyć! Polska jest dzisiaj niepodległa, a naród zjednoczony i w rozkwicie – jak to łatwo napisać mając to szczęście żyjąc teraz w czasach naszego dobrobytu, członkostwa w NATO i Unii Europejskiej. Niestety wszyscy dziś omawiany przeze mnie pisarze żyli w czasach terroru zaborców, gdy nasilały się procesy wynarodowienia i zubożenia ojczyzny, która utraciła niepodległość. Sienkiewicz zapragnął przywrócić i wzmocnić patriotyzm, aby utrzymując godność i spójność narodową zachować naszą gotowość do dalszej walki o odzyskanie niepodległości.
Przypomnę, że Trylogię tworzą trzy dzieła połączone tematyką, grupą postaci i tematyką literacką z przekazem „krzepienia serc”, a każde z nich stanowi zamkniętą i integralną całość. Nawet jeśli niektórzy historycy zarzucają Sienkiewiczowi zbyt duże uproszczenia i niewierność prawdzie historycznej, jego talent epicki, który odczuwamy w wartkim toku akcji, w plastycznych opisach batalistycznych i portretach bohaterów jest wciąż imponujący i wart najwyższego uznania. To właśnie, jak sądzę, jest wystarczającym argumentem przynależności Trylogii do panteonu skarbów polskiej literatury.
Wspomniałem z tym felietonie tylko trzy konkretne pozycje dorobku naszego polskiego pisarstwa i zdaję sobie sprawę, jak wiele powieści czeka wciąż na nasze odkrycie, czyli przeczytanie lub przypomnienie, szczególnie wśród młodego pokolenia czytelników. Kierowałem się w przy wyborze ich odmienną tematyką, gdyż w trójkę oddają nam duże, cenne spektrum tematów i postaci ukazując przeszłość, o której warto pamiętać. Jednym zdaniem czyniąc podsumowanie uproszczę, że „Lalka” to miasto i ludzkie charaktery, „Chłopi” to wieś i tradycja, a Trylogia to historyczne wydarzenia w wartkiej akcji.
Nie lekceważę i nie umniejszam powieści innych autorów. Na dowód tego faktu krótko wspomnę, iż gdybym chciał wyróżnić książkę trafnie przedstawiającą piękno przyrody, wyróżniłbym „Nad Niemnem” (1888 r.) Elizy Orzeszkowej. Coś o człowieku? Więc „Ferdydurke” (1937 r.) Witolda Gombrowicza. Mistycyzm? Zapewne „Dziady” (1823-1832 r.) Adama Mickiewicza. Dramat? Najpewniej „Wesele” (1901 r.) Stanisława Wyspiańskiego. Znamy też bardziej współczesne powieści, np. w fantastyce wspominam „Solaris” (1961 r.) Stanisława Lema, dramaty„Tango” (1965 r.) Sławomira Mrożka i „Kartotekę” (1953 r.) Tadeusza Różewicza. A inni? Jak widać jest co czytać i czym się zachwycać, a to przecież dobra wiadomość!
A jak nazywa się Twoja najważniejsza książka i dlaczego to właśnie ona? Zapraszam do wyrażenia własnej opinii i kontaktu przez moje profile mediów społecznościowych, które prowadzę jako „Bolesław Prus Wokulski”. Do usłyszenia!
Tomasz B.
Fot. lubiehrubie
Zobacz też: