22 listopada 2024

Pół wieku pracy twórczej! Obrazy Stanisława E. Bodesa na wystawie w Warszawie

W poniedziałek 22 lutego 2016 r. w Centrum Promocji Kultury w Dzielnicy Praga Południe m. st. Warszawy odbył się uroczysty wernisaż wystawy malarstwa batalistycznego obchodzącego w tym roku 50-lecia pracy twórczej Stanisława Eugeniusza Bodesa pt. „Orężne Dzieje Bliskie Polakom”. Podczas otwarcia autor obrazów zaimponował licznie zgromadzonym wielką wiedzą na temat przedstawianych bitew z najsłynniejszym zwycięstwem wojsk króla W. Jagiełły pod Grunwaldem. Poniżej rozmowa z malarzem-batalistą na temat tej wystawy.

Reklamy

 

Rozmowa z Stanisławem Eugeniuszem Bodesem o wystawie w Warszawie i nie tylko…

 

Dowiedziałem się w internecie, że miałeś wystawę w Warszawie. Prezentowałeś sporo jak się okazało obrazów i chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej, zwłaszcza, że była to pierwsza w tym roku wystawa w ramach 50-lecia Twojej pracy twórczej.

Reklamy

 

Więc już Wiesz. Na początek przyjmij proszę na pamiątkę zaproszenie i katalog, który wydano z tej okazji. Jak widzisz katalog liczy 20-stron i jest wpisany w moje 50-lecie pracy twórczej. Wracam jednak do meritum naszej rozmowy.

            Rzeczywiście w dniu 22 lutego 2016 roku w Warszawie o godz. 19.00 odbył się wernisaż w Centrum Promocji i Sztuki na Pradze. Wystawa była zatytułowana „Orężne dzieje bliskie Polakom”., a powstała z okazji 185–rocznicy największej bitwy powstania listopadowego, czyli batalii pod Grochowem, gdzie wojsko polskie mimo opuszczenia placu boju nie dało się rozbić carskiej armii, co było wielkim sukcesem.

Reklamy

Dzięki temu powstanie mogło się rozwijać i być ciągłym zagrożeniem dla armii rosyjskich, które weszły do naszego kraju w celu jego stłumienia. Na wystawie pokazałem 26 obrazów olejnych i cztery akwarele, eksponowano dodatkowo także dwa mundury, jeden z epoki powstania, a drugi ppłk 2 Pułku Strzelców Konnych z Hrubieszowa, czym zaskoczono mnie zupełnie, bowiem nie sądziłem, że w stolicy podczas wernisażu zaistnieje związek z pułkiem, który był ozdobą mego miasta i złożył własną daninę krwi w latach wojny i okupacji.

 

Jak widać – Stanisław, gdzie się ruszy, idzie za nim legenda barda palety sprawy polskiej. Szykując się do wystawy głównej, ucieszyłeś się, że to pierwsza w roku jubileuszu wystawa i od razu w stolicy. Bowiem, już od stycznia w cyklu „Chwała Bohaterom” ogłosiliśmy, że 2016 rok jest rokiem 50-lecia pracy malarskiej i historycznej Stanisław E. Bodesa. Jak widzisz siebie w tej roli?

 

            W ubiegłym roku opowiadałem o wernisażu i wystawie pt. „My z Napoleonem”, która miała miejsce w Muzeum w Krośnie. Teraz podobnie przedstawimy relację z Warszawy, skąd dochodzą słuchy, że wystaw może być jeszcze kilka. Jestem przygotowany do różnych prezentacji, a to z okazji ważnych rocznic w historii, czy też na cześć bohaterów, którym zawdzięczamy własny patriotyzm i powód do dumy z takich przodków. Rzeczypospolita przez wiele lat broniła swojego bytu, dzięki ofiarności tysięcy najlepszych obywateli i chwała tym, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny. Wiem o tym zbyt dobrze, bowiem moja twórczość, to przecież 1000-letnie dzieje oręża polskiego.

 

Wszyscy pomału, szykujemy się do jubileuszowej wystawy w naszym mieście, imprezy, która powinna być znana w całym kraju, z czego skorzysta nie tylko nasze miasto i powiat a nawet województwo. Słyszałem, że będziesz wystawiał „Grunwald” w stolicy na osobnej wystawie. Czy to pewne?

 

Być może, że taka wystawa się odbędzie, na której będę mógł pokazać kilkaset rysunków, szkiców i prac studyjnych do projektu panoramy bitwy pod Grunwaldem 1410 roku. Nie będę jednak przed czasem rozpowiadał o wystawie. W takiej sytuacji byłby to pierwszy wielki pokaz projektu wielkiej bitwy, całej masy rysunków i akwarel, a także znaczna parada zbrojnych z cyklu „Grunwald – Bohaterowie bitwy, gdzie rozszyfrowani uczestnicy batalii zostaną przedstawieni w pełnej krasie.

 

Powiedz, czy materiał o bitwie, który pokazywaliśmy w cyklu „Chwała Bohaterom” znajdzie się na takiej wystawie?

 

            Tak, ten i dziesięć innych, bo zamknięta jest już praca nad samą bitwą. Rysunki do albumu także. Książka jest już skończona, ilustracje przygotowane, inicjały na każdy rozdział także, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by dla chwały polskiego oręża i nas samych pokazać w Polsce, a potem może i w Europie efekty pracy długich lat, bo to nie tylko chwała i sława Polaków, ale też prawda bez przerysowania o innych narodach, które wzięły udział w wielkiej bitwie.

            Przecież degradacja przez kilkadziesiąt lat zrobiła swoje i trzeba te straty w końcu zacząć odrabiać, ucząc od początku o prawdziwym obliczu polskiej historii, a także, kto w niej zasłynął jako bojownik narodowej sprawy, a kto był przeciwko nam.

 

Jak wyglądała wystawa?

 

            Pozwól, że podziękuję Panu Burmistrzowi i władzom Dzielnicy Praga–Południe jako gospodarzowi, za przychylność pani dyrektor Barbarze Gelsler–Wasiak za sympatię i pomoc. Także podziękowania za aranżację wystawy dla Marcina Kokoszki za piękny druk plakatów i za katalog oraz tym pracownikom centrum, którzy pomagali przy wystawie. Byłem mile zaskoczony obecnością na wystawie znanego artysty-malarza Franciszka Maśluszczaka wraz z małżonką, z którym połączyła mnie Teresa Madej pisząc o 45-leciu mojej pracy twórczej.

            Zjawił się także artysta Jurek Derkacz, którego poznałem w Zamościu podczas wystawy w BWA. Wielką radość sprawiła mi swoją obecnością Zosia Bodakowska z synem, to przyjaciółka mego brata jeszcze z czasów PLSP w Zamościu, którą poznałem podczas swojej wystawy w pałacu Lubomirskich w Warszawie wiosną 1990 roku. Jan Bodakowski już napisał o wystawie, a będziemy jeszcze rozmawiać. Wielką pomoc okazał Krzysztof Sikora, który zajął się logistyką podczas mojego pobytu w stolicy. Nocowałem, bowiem w hotelu na terenie Akademii Obrony Narodowej, w której byłem z wystawą w październiku 1990 roku po zmianie nazwy instytucji i zrzuceniu czerwonego patrona.

 

Czy coś umknęło Twojej uwadze?

 

            Chyba nie, jestem historycznym analitykiem na swój użytek, więc staram się działać według dawnych reguł, które pozwalają mi kierować się polską racją stanu. Zaprosiłem osobiście Karola Nowakowskiego, autora dokumentu telewizyjnego pt. „Bodes” (30 min.), który zrobił przyjeżdżając z całą ekipą do Hrubieszowa w 1990 roku.

            Był także mój brat Boguś z wnuczką Magdą, który specjalnie na wernisaż przyjechał aż z Zamościa, a którego pozdrawiam serdecznie. Co jeszcze, opowiadałem o swojej pracy malarskiej, o planach i o najważniejszych obrazach. Wspominano o kilku propozycjach, a także o nowych wystawach, więc muszę zostawić coś dla siebie, bo to rzeczy dla mnie poważne. Sądzę, że serwis zdjęciowy pokaże więcej.

            Chociaż pogoda na zewnątrz była paskudna, za to w środku panowała atmosfera pełna ciepła, przyjaźni i muzyki, której znane patriotyczne teksty i dźwięki wtórowały oczekiwaniu na rozpoczęcie wystawy.

 

To chyba miły początek jubileuszu w drugim miesiącu tego roku, kiedy wypada Twoje 50 lat pracy artystycznej?

 

            Z pewnością, mimo, że tak mało czasu miałem na opracowanie projektu plakatu i katalogu. Także tekst do środka musiał powstać w rekordowym czasie czterech dni i jeszcze przesłać do Warszawy, żeby organizatorzy mieli czas na wydrukowanie wszystkiego, a trzeba było jeszcze dowieźć obrazy, co było dla organizatora wielkim ułatwieniem.

 

Jakie obrazy pokazałeś na wystawie?

 

            Wspominałem, że łącznie wystawiałem 30 obrazów, a w tym 5 prac z okresu powstania listopadowego. To okolice położone najbliżej Warszawy, jak Grochów, Wawer i Jędrzejów wszystkie z 1831 roku. Dlatego na plakacie, zaproszeniu i stronie tytularnej znalazł się „Grochów – 1831”, gdzie widać trębacza nowopowstałego 5 Pułku Ułanów z Ordynacji Zamojskiej, który toczy pojedynek z oficerem kirasjerów carskich.

            Były też takie obrazy jak bitwa pod Koronowem 1410, Batory pod Pskowem 1581, bitwa pod Cudnowem –1660, Lisowczycy pod Białą Górą-1620, Ułani w Hiszpanii pod Talaverą, Płonące ulice Smoleńska 1812, tryptyk z odwrotu Wielkiej Armii w 1812 roku, Krakusi pod Georgenwalde 1813, bitwa pod Malinówką 1863 roku, tak samo jak prezentowany obraz„Hrubieszów 1863 – 6 dni wolności”, więc był to dobry akcent naszego miasta. Szarża ułańska pod Rokitną 1915, Bitwa pod Korostyszewem 1920. Pochwaliłem się także rodowodem historycznym miasta, które otrzymało prawa miejskie od króla Władysława Jagiełły i obroną Hrubieszowa przez kpt. de Gaulla w 1920 roku.Pozostała mi jeszcze reklama współczesna naszego miasta, ale o tym nie będę teraz mówił, chociaż niektóre osoby już wiedzą, co mam na myśli.

 

Proszę Państwa, jak widać nie trzeba zachęcać Stanisława E. Bodesa do dobrej reprezentacji nas wszystkich, robi to od dawna w wielu miejscach w kraju, a my często zapominamy o tym. Warto, więc sobie o tym przypomnieć podczas jubileuszowej wystawy Stanisława. Czy masz jeszcze jakieś plany?

 

Jak wiesz, staram się publicznie nie wyprzedzać za bardzo swoich planów czy propozycji, które otrzymuję. Poczekam aż rzeczy się wyjaśnią. Może będzie kolejna wystawa we Wrocławiu z bohaterami „Grunwaldu 1410” w roli głównej. Jestem prawie zawsze w stanie gotowości na każdą wystawę. Rozważam na razie wszystkie warianty i scenariusz do wystawy głównej w naszym hrubieszowskim muzeum, która powinna być najważniejszym wydarzeniem dla mnie w mojej pracy twórczej nad 1000-letnią historią naszych dziejów. Oprócz tego, bez przerwy piszę, rysuję, maluję i znów rysuję nowe kompozycje do przyszłych obrazów, a także nowe projekty do katalogów, plakatów, zaproszeń, które mimo wszystko wolę robić ręcznie, wtedy wszystkie litery tworzy mój brat Boguś, który jak wiemy jest mistrzem liternictwa, o wiedzą liczni miłośnicy sztuki.

 

Czy to wszystko na ten rok?

 

Mam łącznie do pracy kilka nowych plakatów, które warto skończyć i opisać, zwłaszcza te, które zostaną wykorzystane do tegorocznych wystaw. Dochodzą przecież wywiady w cyklu „Chwała Bohaterom”, spotkania z ciekawymi ludźmi i czytanie wielu książek oraz publikacji, o prasie nawet nie wspominam, to zwykła codzienność. O historii mówiłem także w reportażu telewizyjnym przed wernisażem, co widać na zdjęciach

Pamiętać o wystawie będę długo, bowiem dokumentacja pozostała, wspomnienia nowo poznanych osób także. Na koniec pozdrawiam wszystkich serdecznie, którzy byli na otwarciu wystawy i w trakcie jej trwania.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Ja także dziękuję.

 


Zdjęcia: CPK Warszawa – Praga Południe, Krzysztof Sikora, Jan Bodakowski

Reprodukcje: Zofia Bodes

Wywiad i opracowanie – Marek A. Kitliński