8 stycznia w nocy, miało miejsce włamanie do sklepu meblowego przy ulicy Kolejowej. Sprawca, nieustalonym do tej pory narzędziem, wyważył metalowe drzwi, wszedł do środka i zabrał z kasy 8100 złotych.
Tej samej nocy, przy Placu Wolności, złodzieje wtargnęli przez drzwi od strony zaplecza do lokalu gastronomicznego. Ich łupem padła znajdująca się w kasie fiskalnej gotówka w wysokości 1300 złotych.
W obu przypadkach sprawcy nie zostali jeszcze wykryci.
9 stycznia, 27 – letni mieszkaniec Hrubieszowa, wracając z lokalu Viva w towarzystwie dwóch koleżanek, został napadnięty przez jednego z pięcioosobowej grupy podążających za nimi mężczyzn. Po ciosie zadanym nogą w klatkę piersiową, powalonemu Hrubieszowianinowi zadano jeszcze kilka kopnięć, w wyniku czego poszkodowany doznał ogólnych obrażeń i złamania palca.
Poszkodowany wskazał policji sprawcę, zanim jednak zostanie mu postawiony konkretny zarzut, muszą dobiec końca czynności śledcze.
Również 9 stycznia, między godzinami 15 i 17, na ulicy Kolejowej, z samochodu Polonez Truck zostały skradzione elektronarzędzia: wiertarka udarowa firm Bosh i wiertarko wkrętarka, o łącznej wartości około 1300 złotych. Przedmioty te zabrano w oryginalnych opakowaniach, toteż policja prosi wszystkich, którym oferowano tego typu przedmioty o kontakt z Komendą Powiatową Policji.
10 stycznia z polecenia dyżurnego, patrol policji udał się do Smoligowa na interwencję. Zgłoszono bowiem, że po Smoligowie chodzi nagi mężczyzna.
W tamtejszym sklepie policja zatrzymała szesnastolatka, który nie był co prawda nagi, miał jednak poparzoną twarz i jego stan wskazywał na to, że jest pod wpływem alkoholu.
Został on przewieziony do szpitala w Hrubieszowie.
Nastolatek tłumaczył całe zajście i fakt poparzenia twarzy tym, że pracując w lesie, przez przypadek wpadł do ogniska. Policja próbowała nawiązać kontakt z ojcem szesnastolatka, ale ponieważ się to nie udawało, przypuszczając, że może on przebywać nadal w lesie, podjęli jego poszukiwania. Mężczyzna został tam odnaleziony przez swojego brata. W jego krwi płynęło 1, 70 promila alkoholu.
11 stycznia szesnastolatek został przesłuchany przez śledczych. Podał już inną wersję przebiegu zdarzeń. Przyznał, że faktycznie, dzień wcześniej razem z ojcem przebywał w lesie, gdzie dokonywali wyrębu drzewa. Przy uzupełnianiu paliwa w pile spalinowej oblał się przypadkowo benzyną, a kiedy zbliżył się do ogniska, jego odzież zajęła się ogniem, na skutek czego poparzeniu uległy klatka piersiowa i twarz.
Swój stan nietrzeźwości tłumaczył zaś tym, że wuj przyniósł alkohol w butelkach podobnych do butelek z napojami i przez pomyłkę zamiast napoju, napił się rozrobionego spirytusu.
Poparzony nadal przebywa w szpitalu. Jego stan jest dobry.
Materiały udostępniła rzecznik KPP Justyna Popek.