23 grudnia 2024

KPR Padwa Zamość- MKS Wieluń

Padwa Zamość utrzymała presję faworyta i wysoko pokonała drużynę z Wielunia, przez co został utrzymany fotel wicelidera. Następny mecz Padwa rozegra w sobotę 2 grudnia od godz. 17.00 w Żukowie z miejscowym KPR Autoinwest. Ciekawe jak im pójdzie, tym bardziej, że bez kontuzjowanego, byłego Hrubieszowianina Tomasza Fugiela.

Reklamy

KPR Padwa Zamość- MKS Wieluń 37:31 (18:14)

Padwa: Gawryś, Kozłowski, Czerwonka (6), Skiba (5), Małecki (4), Obydź (4), Szymański (4), Pstrąg (3), Adamczuk (2), Bączek (2), Maciąg (2), Olichwiruk (2), Puszkarski (2), Konkel (1), Morawski, Szeląg. Widzów – 680.

Reklamy

W drużynie Padwy zabrakło kluczowego zawodnika zespołu Tomasza Fugiela, któremu kontuzja prawdopodobnie uniemożliwi grę przez 3 – 4 tygodnie. Jego koledzy z ostatnią drużyną w tabeli rozpoczęli skoncentrowani. Pierwszą bramkę zdobył Czerwonka, a kolejną, z rzutu karnego, Skiba. W 10 min. po bramce Szymańskiego gospodarze prowadzili 8:3. Goście starli się gonić Padwę, ale nieskutecznie. Do przerwy zamościanie prowadzili czterobramkową przewagą. Wynik mógł być wyższy, ale pojawiło się kilka błędów indywidualnych.

Czytaj: Siódemka Miedź Legnica – Padwa Zamość

Reklamy

W drugiej połowie Padwa w 40 minucie po bramce Olichwiruka uzyskała aż dziewięciobramkowe prowadzenie (26:17). W bramce Padwy znakomicie spisywał się Kozłowski. Trener Markuszewski dokonywał częstych zmian i dawał szansę na pokazanie swoich umiejętności i zawodnikom z ławki. W sumie aż dwunastu zawodników zdobyło jedną bramkę i więcej, a królem strzelców drużyny okazał się Mateusz Czerwonka z sześcioma trafieniami. Wieluń starał się te roszady wykorzystać i w związku, z czym spotkanie zakończyło się „tylko” sześciobramkowym zwycięstwem drużyny zamojskiej. Padwa umocniła się na pozycji wicelidera (1. Śląsk Wrocław – 24 pkt., 2. Padwa – 20, 3. Pogoń Szczecin – 19) a Wieluń ciągle czeka na swoje pierwsze punkty.

Najbliższy mecz Padwa rozegra w sobotę 2 grudnia od godz. 17.00 w Żukowie z miejscowym KPR Autoinwest (9 miejsce w tabeli).

Zobacz: Za nami I Memoriał Tomasza Pokrywki [ZDJĘCIA]

– Wiedzieliśmy, że zespół z Wielunia, który nie zdobył jeszcze punktów w tym sezonie przyjedzie do nas i będzie walczyć przez 60 min. Pomimo tego, że przyjechali w 11 osób pokazali ogromne serce i ambicję do walki. My staraliśmy się narzucić własne warunki i mieć pod kontrolą spotkanie od początku do końca. Musimy wystrzegać się prostych błędów, które przytrafiały się nam w tym meczu. Najważniejsze dopisujemy kolejne trzy punkty i umacniamy się na pozycji wicelidera – cieszy się Mateusz Czerwonka.

– Wygraliśmy z ostatnim zespołem ligi. To był nasz obowiązek i tu nie było mowy o porażce. Gra układała się po naszej myśli. Trener dał odpocząć zawodnikom, których częściej eksploatuje i dał pograć tym, którym te minuty są potrzebne do dalszego rozwoju – twierdzi Łukasz Szymański.

Był to mecz błędów i dużo prostych strat piłki. My popełniliśmy ich mniej oraz dużo lepiej od przeciwnika graliśmy w obronie. Pomimo tego, że rzuciliśmy 37 bramek skuteczność nasza nie była na najwyższym poziomie – mówi wiceprezes Zarządu Padwy Sławomir Tór.

– Wygrana z Wieluniem była koniecznością w naszym wykonaniu, patrząc na układ tabeli. Jednak proszę nie myśleć, że lekceważyliśmy przeciwnika. Staraliśmy się być skoncentrowani w stu procentach. Wieluń walczy o każde punkty, jak o tlen, więc nie mają nic do stracenia i tak też wczoraj grali. Wygrana powinna być okazalsza nie mniej jednak trzy punkty smakują tak samo, jak każde inne – raduje się Hubert Obydź.

Zobacz też:

Rozmowa z Jakubem Krzyżanowskim reprezentantem Polski, piłkarzem Wisły Kraków [ZDJĘCIA]

Zerknij na Instagram →


Opracował – mak, foto – str. Padwy Zamość