Rafał Fedaczyński po raz trzeci będzie reprezentował nasz kraj na najbardziej prestiżowej imprezie świata, czyli Igrzyskach Olimpijskich, które tym razem odbędą się w dniach 5 – 21 sierpnia 2016 roku w Rio de Janeiro, taki dorobek Rafała i to na morderczym dystansie w chodzie sportowym na dystansie 50 km zmusza do udzielania wywiadów i poniżej prezentuję jeden z nich za zgodą red. Krzysztofa Szuptarskiego z Kuriera Lubelskiego.
Kurier Lubelski 28.07.2016 r. – red. Krzysztof Szuptarski
Rafał Fedaczyński, chodziarz AZS UMCS Lublin, który po raz trzeci w swojej karierze sportowej wystąpi w letnich igrzyskach olimpijskich.
Z ulgą przyjąłeś wiadomość o ostatecznym składzie polskiej kadry do Rio de Janeiro?
O tym, że będę w reprezentacji na igrzyska olimpijskie tak naprawdę wiedziałem już od 10 maja, gdyż wówczas zakończyły się eliminacje krajowe na 50 km. Będą to już moje trzecie igrzyska i jest to dla mnie ogromne wyróżnienie. Jestem bardzo szczęśliwy, że po raz kolejny mogę reprezentować swój kraj na tak ważnej imprezie sportowej. Bez pracy i litrów wylanego potu na treningach nie byłoby jednak tego sukcesu.
Po raz trzeci wystąpisz w IO, więc jesteś rekordzistą pod tym względem wśród sportowców z Lubelszczyzny. Wielu “życzliwych” nie wierzyło jednak, że uda Ci się zakwalifikować do Rio. Deprymowało Cię to trochę?
Wierzę we własne siły i nie obchodzi mnie wiara innych. Z biegiem czasu nauczyłem się ignorować negatywne opinie na swój temat. Nie da się ukryć, że wielu “znawców tematu” w to nie wierzyło i wątpiło, ale na całe szczęście ja zawsze wierzyłem. Po nieudanych igrzyskach w Londynie cztery lata temu postanowiłem, że pojadę na kolejne i osiągnąłem swój cel, pomimo wielu problemów zdrowotnych, pojawiających się po drodze. Prawdę mówiąc do Rio przygotowywałem się długie cztery lata, okraszone potężnym kilometrażem.
Jak przebiegają Twoje przygotowania do startu w Brazylii?
Przygotowania przebiegają spokojnie i bez żadnych komplikacji. Przebywam obecnie na trzytygodniowym zgrupowaniu wysokogórskim w słowackim Szczyrbskim Plesie, a do Polski wrócę dopiero 4 sierpnia. Po powrocie spędzę jeden dzień w domu, przepakuję się i wyjadę na kolejny obóz, tym razem do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Spale. Bezpośrednio stamtąd pojadę na przysięgę olimpijską do Warszawy, natomiast 9 sierpnia wylatujemy już do Rio de Janeiro.
Kiedy zobaczymy Cię w Rio de Janeiro? Zapoznałeś się już z trasą w Ameryce Południowej?
Start chodu sportowego na dystansie 50 km zaplanowano na piątek 19 sierpnia na rano. W Polsce będzie wówczas około godz. 13. Po przylocie mam zamiar udać się jeszcze na rekonesans trasy i dokładnie ją przetestować. Nie ma we mnie teraz zdenerwowania, które było przy poprzednich występach w Pekinie i Londynie. Jestem spokojny i wiem, czego się spodziewać. Zdaję sobie sprawę, że będzie tam upalne piekło, ale zapewniam wszystkich, że dam z siebie w Rio 110% i będę “bronował asfalt” w Parku Flamengo, gdzie będzie przebiegała trasa chodu. Chód sportowy na 50 km to niezwykle mordercza i wyczerpująca konkurencja.
Jaka jest taktyka i rozkład sił na tym dystansie?
Dystans 50 km jest dystansem wyczerpującym zarówno fizycznie, jak i psychicznie. To konkurencja dla prawdziwych twardzieli, gdyż nawet maraton ma tylko 42 km z małym haczykiem. Do tego dystansu trzeba podejść z szacunkiem dla przeciwników, ale niezwykle ważne jest również zdrowie i warunki atmosferyczne.
Co myślisz o dyskwalifikacji lekkoatletów z Rosji. Czy jacyś mocni rywale z tego kraju Ci ubyli?
Moim zdaniem dyskwalifikacja całej federacji jest niepotrzebna, bowiem ucierpieli również czyści sportowcy. Nie ukrywam, że dzięki temu ubyło kilku rywali, choć tych najgroźniejszych zdyskwalifikowano i tak już po igrzyskach w Londynie.
Jak rozpoczęła się Twoja kariera sportowa?
Wszystko zaczęło się od biegania pod okiem trenerki Małgorzaty Muzyczuk. Potem były już treningi chodu sportowego w Unii Hrubieszów z trenerem Markiem Kitlińskim, gdyż chód szedł mi znacznie lepiej niż biegi.
***
Red. Krzysztof Szuptarski specjalizował się w trójskoku. Zdobywca czterech medali namistrzostwach Polski seniorów (złoto Kraków 1999), (srebro Kraków 2000) i dwa brązy (Bydgoszcz 1997 i Bydgoszcz 2001). Trzeci zawodnik halowych mistrzostw Polski w 1994 i1999, w 2000 zdobył halowe wicemistrzostwo kraju. Rekordy życiowe: stadion – 16,48 (3 lipca 1999, Kraków); hala – 16,08 (30 stycznia 1999, Biała Podlaska). Był zawodnikiem Startu Lublin i Agrosu Zamość.
***
Rafał Fedaczyński (ur. 3 grudnia 1980 w Hrubieszowie), wieloletni mieszkaniec Poraja k/Horodła
Debiut w chodzie sportowym… (lat 17, 6 miesięcy i 6 dni)
9.06.1998 r. w Zamościu odbyła się WOM Juniorów i młodzieżowców, z Hrubieszowa wygrali: Rafał Fedaczyński chód 5 km – 27:17,57
Rok 1999 – debiut na Mistrzostwach Polski:
Mistrzostwa Polski Juniorów 21.07.1999 r. Białystok
10. chód 10km – 48:59,45 min, rek. żyć.
Debiut w reprezentacji Polski
Zajął 27 miejsce w chodzie na 50 km podczas Pucharu Europy w Czeboksary (Rosja) w 2003 r.
Pierwszy medal na Mistrzostwach Polski
srebro 50 km – 4.53:47 w Zamościu – 23.09.2000 r.
Moim zdaniem trzy najważniejsze osiągnięcia Rafał Fedaczyńskiego
– 8 miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie 2008, a nawet 7. po dyskwalifikacji jednego z medalistów
– Srebrny medalista Pucharu Świata drużynowo La Coruna 2006
– Czterokrotny Mistrz Polski (1x – 20 km i 3x – 50km)
Rekordy życiowe:
chód na 5000 m – 19:19,02 (2011) – 7. wynik w historii polskiej la
chód na 10 km – 39:33 (2010) – 5. wynik w h. polskiej la
chód na 20 km – 1:20:18 (2014) – 3. wynik w h. polskiej la
chód na 50 km – 3:46:05 (2011) – 7. w. w historii polskiej la
Opracował – mak
Foto – archiwum R. Fedaczyńskiego