Rafał Dobrowolski ukończył Szkołę Podstawową nr 1 im. Bolesława Prusa, Gimnazjum nr 1 im. Króla Władysława Jagiełły, a także Liceum Ogólnokształcące im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie. Obecnie mieszka, pracuje oraz studiuje w Krakowie. Jego pasją są sporty z psami, w tym przypadku – Dogtrekking. Aktywnie uczestniczy w imprezach tego typu, w których towarzyszą mu jego dziewczyna Monika oraz 3 psy rasy Siberian Husky.
—
Na zdjęciu – Rafał Dobrowolski z ulubieńcem.
—
Pytania do Rafała Dobrowolskiego i jego odpowiedzi
Czym zajmuje się – Dogtrekking?
Dogtrekking jest to bieg lub marsz z psem na długie dystanse, 25km lub 50km. Wszystko zależy od możliwości człowieka i psa. Jedni biegają inni chodzą, jeszcze inni spacerują. W Polsce jest to stosunkowo młoda dyscyplina sportu z psem. Odmianą, że tak pozwolę sobie nazwać, jest canicross, gdzie są krótkie dystanse 5, 8 km i cały czas się biegnie. Dogtrekking przyszedł do Polski z Czech, gdzie jest bardzo popularnym sportem. Posiada on także cechy marszu na orientację, bardzo przydatna jest umiejętność posługiwania się kompasem oraz mapą.
Co na to psy?
Psy są w momencie takich „spacerów” najszczęśliwszymi istotami na ziemi, bo robią to co kochają, czyli przygody, nowe miejsca i wspólna praca ze swoim panem. Przed startem wszystkie psy są pobudzone, udziela się im adrenalina, szczekają, wiercą się i nie mogą się doczekać startu! Oczywiście najłatwiej pokonać dystans jest psom ras północnych, którym wysiłek fizyczny sprawia największą radość.
Czy wszystkie psy nadają się do tego sportu?
Myślę, że każda rasa się nadaje i każdy pies z odpowiednim przygotowaniem. Bo wiadomo nie można zmuszać do długich wędrówek psa, który prowadzi raczej,,kanapowy styl życia”. Ostatnio w Przesiece, gdzie teren jest mocno górzysty pojawiła się na starcie pani z Yorkiem, ale były momenty gdzie musiała go nieść, bo te pisaki nie są wytrzymałe. Psem godnym uwagi jest Kraksa, która porusza się na wózku, bo ma sparaliżowane tylne kończyny, a mimo to startuje i się nie poddaje wraz ze swoją właścicielką. Oczywiście dominują rasy północne Syberiany, Malamuty, są owczarki niemieckie, setery, bordery i można by wymienić całą encyklopedię ras wraz z kundelkami.
A jak to jest z ludźmi, ponieważ dystanse są dość długie?
Z ludźmi hmm… Bywa różnie, czasem człowiek nie daje rady, czasem pies (zwłaszcza, gdy są upały). Bez odpowiednich treningów i choćby minimalnego wkładu w ruch lepiej nie startować. Bo wiadomo, że jak ktoś siedzi przed TV cały dzień i nagle pomyśli: „jutro idę z psem w góry na dystans 28km” to wiadomo, że może się to skończyć nie najlepiej. Ta dyscyplina sportu pozwala przełamać swoje bariery, sprawdzić swoją wytrzymałość i pokonać własne słabości. Bo wszystko rekompensuje dotarcie do mety, nieważne, które miejsce, ważne, że się skończyło i dotarło na metę!
W jaki sposób pan trafił do tej dyscypliny?
Dzięki mojej dziewczynie Monice, która ma 3 psy Siberian Husky. To ona zaraziła mnie pasją do tego sportu i wspólnie startujemy od 2010 roku. Razem też wpadliśmy na pomysł założenia drużyny Wild Dogs Team, do której mogą należeć wszyscy miłośnicy sportów z psami, bez względu na rasę psa i swój wiek. Chcieliśmy w jakiś sposób zrzeszyć ze sobą ludzi z podobną pasją jak nasza.
Jakim należy dysponować sprzętem?
Na sam początek wystarczy smycz z amortyzatorem i zwykłe szelki. Ale gdy pies zaczyna ciągnąć, najlepsze są szelki typu szorki lub sleed’y. Gdy zaczniemy trenować już na poważnie, najlepiej zainwestować w pas biodrowy, do którego doczepione są amortyzatory, linka około 1,5m i dodatkowy amortyzator dopięty bezpośrednio do psa. Podczas zawodów regulamin nakazuje, aby mieć przy sobie mapę terenu, telefon komórkowy, miskę, wodę dla psa min. 1 litr, 3 plastry z opatrunkiem, but dla psa, a w przypadku imprez rozgrywanych w górach dodatkowo bandaże. Podstawą są także odpowiednie, wygodne buty.
A jaką wiedzą, aby mieć sukcesy?
Wiedzę… na pewno trzeba znać regulamin zawodów gdzie są niezbędne informacje jak należy się zachowywać i jaki niezbędny ekwipunek trzeba ze sobą mieć na trasie. Bardzo przydaje się także umiejętność orientacji w terenie. Trzeba też rozważnie podejść do treningów, dobrze trenować psy żeby rozróżniały komendy, a najważniejsza wiedza to dobra zabawa wraz z ze swoim towarzyszem. Trzeba także pamiętać, że gdy pies nie chce to znaczy NIE, i nie wolno go zmuszać na siłę.
Ile czasu zajmuje trening i na czym on polega?
My trenujemy obecnie w Krakowie w parku AWF. Na początku biegamy, potem szybki marsz. Wyznaczamy sobie dystans, jaki chcemy pokonać i dążymy do celu. Zazwyczaj jest to około 2, 3 godzin. Oprócz tego trenujemy też posłuszeństwo psów w domu. Staramy się dawkować odpowiednio długości dystansów, aby się nie sforsować zbytnio przed zawodami. Dodatkowo przygotowując się do sezonu wykorzystujemy rowery, hulajnogę oraz w zimie przy odpowiedniej ilości śniegu, sanie zaprzęgowe.
Czyje to są psy i jak się nazywają, z którymi pan współpracuje?
Psy są moje i mojej dziewczyny. Obydwoje się nimi zajmujemy, karmimy, pielęgnujemy i wozimy do weterynarza, gdy zajdzie potrzeba. Ja biegam z Lukim, który skończył niedawno 3 lata. Moja dziewczyna Monika trenuje z Coltem, który ma prawie 4 lata i jest przewodnikiem w stadzie jak i przy saniach, gdy ciągnie. W tym roku adoptowaliśmy też trzeciego psa Lanę – ma około 2 lata. Wszystkie nasze psiaki to rasa Siberian Husky. Dwa samce są czarno białe i samiczka ruda.
Jakie posiada pan sukcesy w tym sporcie?
W tym roku zająłem 8 miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski, na około 80-ciu startujących mężczyzn. Moja drużyna zajęła III miejsce w klasyfikacji generalnej, mimo, że istnieje dopiero od czerwca, (czyli nawet nie mamy roku)! Oczywiście całą drużynę tworzą osoby, bez których to III miejsce nie byłoby osiągnięte, na szczególne wyróżnienie zasługuje Marcin Kowalczyk, który wygrał całą klasyfikację generalną dumnie reprezentując Wild Dogs Team. Oficjalne wyniki można znaleźć bezpośrednio na naszej stronie www.wilddogsteam.cba.pl lub www.dogtrekking.com.pl zakładka wyniki. W minionym już sezonie 2011 wystartowałem razem z Moniką we wszystkich edycjach Pucharu Polski, a także w zimowym dogtrekkingu oraz 3-etapowym DogAdventure, który składał się z 3 dni, a właściwie z 2 dni oraz jednego etapu nocnego.
Co należałoby uczynić, aby taka dyscyplina sportowa rozpoczęła działalność w Hrubieszowie?
Na pewno skontaktować się z organizatorem dogtrekkingów w Polsce, Pawłem Bonkiem i uzgodnić z nim szczegóły. Trzeba by też wybrać odpowiednie tereny, a takich w okolicach samego Hrubieszowa za wiele nie ma. Najbliższe odpowiednie ku temu miejsce moim zdaniem byłoby na Roztoczu Środkowym w okolicach Krasnobrodu, Suśca czy Zwierzyńca. Następnie należy ustalić samą trasę zawodów, która w większości prowadzi oznaczonymi szlakami turystycznymi, uzyskać pozwolenia, dopełnić wszystkich pozostałych formalności, itp. No i oczywiście potrzebni są do tego chętni ludzie. Przed zorganizowaniem tego typu imprezy potrzebna by była duża akcja informacyjno-promocyjna. Zawody, w których biorę udział organizowane są w Polsce południowej, na terenach Jury Krakowsko-Częstochowskiej, Beskidów Żywieckiego i Śląskiego oraz Sudetów Wschodnich i Karkonoszy. Dzięki temu, miejsca te znajdują się w pobliżu dużych aglomeracji miejskich (Kraków, Górny Śląsk, Wrocław) startuje w nich naprawdę sporo ludzi. Można by pomyśleć nad spotkaniem organizacyjnym i odpowiedziami na pytania zadawane przez zainteresowanych.
Czy ma pan dalsze plany związane z tym sportem?
Oczywiście, zamierzamy całą drużyną wskoczyć na I miejsce w przyszłym sezonie, a ja postawiłem sobie za zadanie poprawić swój wynik z tego roku i startować w dystansach long, czyli 50km. Do tej pory startowałem zawsze na dystansie mid. W związku z tym od listopada zaczynamy treningi do sezonu 2012, który rozpocznie się w kwietniu. W międzyczasie odbędą się zimowe zawody, które od sezonu 2012 włączone będą do Pucharu Polski. Ogólnie sezon 2012 zapowiada się bardzo pracowicie. Organizowane będą, jak co roku, zawody Pucharu Polski oraz II edycja 3-etapowego DogAdventure, a także wystartuje Puchar Europy, którego finał ma się odbyć w Brennej w Beskidzie Śląskim. Ponadto myślimy razem z Moniką nad startem w canisrossie, w zawodach „O Złoty But” w Przytkowicach k. Krakowa.
Dziękuję za odpowiedzi!
***
Przypomnę, że mój syn Piotr Kitliński po zakończeniu uprawiania wyczynowo biegów średnich, uczestniczył w barwach Lubartowa w wielu zawodach ogólnopolskich w canicrossie (czyli – wyczynowy bieg z psem) z bardzo dobrym skutkiem. Po wywalczeniu tytułu Mistrza Polski został powołany do reprezentacji kraju na Mistrzostwa Europy, na których do mety dobiegł pierwszy!!! Niestety, złotego medalu nie otrzymał, ponieważ były mistrz Polski w tej dyscyplinie złożył protest, że pies Piotrka na starcie tak ugryzł jego psa, że biegł on zestresowany, w ten sposób, ten Polak zdobył brązowy medal (na mecie był czwarty). Pomimo takiego obrotu sprawy podczas Mistrzostw Świata w Barcelonie (Hiszpania) Piotrek wywalczył brązowy medal, mogło być lepiej, ale pies nie wytrzymał dystansu, ponieważ zawodnik zaczął go przeganiać i musiał zwolnić.
—
***
Wywiad i opracowanie:
Marek A. Kitliński (mak)