Po raz pierwszy w historii swoich występów ligowych zawodnicy MKS Padwa Zamość przegrali w serii rzutów karnych. Jednak strata dwóch punktów w sobotnim meczu z SPR PWSZ Tarnów nie jest aż tak dotkliwa (24:24, w karnych 4:5), ponieważ beniaminek mocno postraszył drużynę typowaną do awansu do PGNiG Superligi.
Zamojscy kibice mieli przed tym spotkaniem nadzieje, że ich pupile w sobotnie popołudnie zaprezentują się zdecydowanie lepiej niż przed dwoma tygodniami przeciw KPR Legionowo. Podopieczni trenera Marcina Czerwonki nie raz i nie dwa przekonali swoich fanów, że lepiej czują się w roli ekipy skazywanej na porażkę. Tak było w rzeczywistości, choć odrabianie strat szło gospodarzom bardzo mozolnie.
Zespół z Tarnowa to lider tabeli i zdecydowany faworyt do wygrania grupy. W ostatnich tygodniach podopieczni trenera Ryszarda Tabora borykali się jednak z problemami kadrowymi i efektem tego stanu rzeczy były zgubione punkty w Białej Podlaskiej i Płocku. Pewna dotychczas pozycja lidera została zagrożona przez regularnie punktujących szczypiornistów Czuwaju Przemyśl.
Tarnowianie rozpoczęli sobotnią potyczkę od spokojnych ataków, ale od 9 min włączyli drugi bieg. Po rzucie Łukasza Szatko goście wyszli na prowadzeni 4:3 i od tego momentu systematycznie powiększali przewagę. Na przerwę schodzili z czterobramkową przewagą (15:11) i wydawało się, że nie oddadzą inicjatywy aż do końcowej syreny. Tymczasem…
Gospodarze, choć pod względem organizacji gry ustępowali rywalom, to mieli niepodważalny atut w postaci fantastycznej publiczności. A przy takim dopingu żółto-czerwoni są zdolni do rzeczy wielkich.
W 40 min Padwa traciła aż pięć bramek (14:19), ale ten dystans udało się zniwelować. Choć w grze było sporo niedokładności i prostych błędów, to heroiczna pogoń zamościan ostatecznie zakończyła się sukcesem. Mało tego! W ostatniej akcji szansę na zwycięski rzut miał Łukasz Szymański, ale powstrzymał go dobrze dysponowany tego dnia Dawid Ciochoń.
Remis 24:24 w 60 min oznaczał konieczność rozegrania serii rzutów karnych. O jedno trafienie lepsi okazali się przyjezdni.
– Ten mecz pokazał jakie drzemią w nas możliwości. Nie graliśmy rewelacyjnych zawodów, zwłaszcza pod kątem skuteczności. Ale potrafiliśmy wyprowadzić wynik ze stanu minus pięć i to jest wielka sprawa. Po raz kolejny zawodnicy udowodnili, że jeśli chodzi o ambicję i wolę walki do samego końca to każdy z nich ma tego pod dostatkiem i to jest wartość nie do przeceniania. Techniki i taktyki można się nayczyć, a tego się ma albo się nie ma – powiedział szkoleniowiec Padwy.
W przyszłą sobotę zamościanie jadą do Białej Podlaskiej na mecz z tamtejszym AZS AWF.
MKS Padwa Zamość – SPR PWSZ Tarnów 24:24 (11:15), karne: 4:5
Padwa: Drabik, Wnuk, Bąk – Sz. Fugiel 11, T. Fugiel 7, Puszkarski 2, Szymański 2, Sałach 1, Teterycz 1, Adamczuk, Gałaszkiewicz, Bigos, Pomiankiewicz, Misalski.
Tarnów: Ciochoń, Barnaś – Sanek 6, Szatko 5, Jewuła 4, Wajda 2, Mogielnicki 2, Ćwięka 2, Lazarowicz 1, Kowalik 1, Niemiec 1, Pawłowski.
Sędziowali: Maciej Karwowski, Mirosław Kowalski (Przemyśl). Widzów: 800. Kary: Padwa – 4 min, Tarnów – 2 min.
Piotr Orzechowski
Fot. Kazimierz Chmiel / MKS Padwa Zamość