Wszystkie związki i stowarzyszenia sportowe w naszym kraju na ogół do pierwszych 3 miesięcy każdego początku nowego roku borykają się z niewiedzą, jakie otrzymają środki do działalności w nowym roku. Towarzyszy temu nerwowość, stres, niepokój, ryzyko… a jeśli Ministerstwo Sportu i Turystyki nie zaakceptuje planów? Co wówczas robić?
Podobnie jest i na niższych szczeblach, pamiętam do dzisiaj, jak we wspomnianym wyżej okresie wielokrotnie zastawialiśmy z innymi trenerami swoimi pieniędzmi, aby móc uczestniczyć w zawodach, obozach, zakupić sprzęt, a skromne pobory również były wypłacane z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Nigdy nie byłem radnym i nie pracowałem w urzędach lokalnych czy wyższych i nie wiem czy jest to możliwe, ale mam nadzieję, że w końcu XXI wiek zmobilizuje wszystkich od góry zaczynając, że przynajmniej w styczniu będzie wiadomo, czym dysponujemy i to nie tylko w sporcie!!!
***
Ze strony PZPC…
Dzisiaj 16. lutego 2012 r. – Tłusty Czwartek, kończy się 7. tydzień nowego roku 2012. Już 7. tydzień… Dlatego dostrzegamy pilną potrzebę chwili i dlatego Polski Związek Podnoszenia Ciężarów proponuje, na podstawie doświadczeń ostatnich miesięcy, poddać dyskusji niektóre z ważnych aspektów współpracy z Ministerstwem Sportu i Turystyki. Aspektów uniwersalnych dotyczących wszystkich polskich związków sportowych odnośnie realizowania przez nie zadań zlecanych przez państwo. I tak:
1. Radykalnej zmianie musi ulec podejście Ministerstwa Sportu i Turystyki dotyczące uruchamiania dla polskich związków sportowych środków finansowych na nowy rok kalendarzowy.
2. Obecnie dyskusje z resortem sportu trwają od początku grudnia, a dopiero w końcu lutego każdego prawie roku podpisuje się umowy ze związkami sportowymi na realizację zadań w imieniu państwa…
3. Późne negocjacje powodują, iż cały system szkolenia w pierwszej fazie naturalnego cyklu kalendarzowego „postawiony jest na głowie”, ponieważ:
– brak decyzji ministra dotyczących stypendiów sportowych
– brak środków na bieżące szkolenie (a mamy rok olimpijski i w PZPC aż 9
kwalifikacji zawodniczek i zawodników naszej dyscypliny do startu w Londynie)
– brak środków na koszty pośrednie, czyli na płace trenerów zatrudnionych w PZPC,
uposażenie pracowników Biura związku, delegacje służbowe, opłaty z tytułu najmu
lokalu, korzystania z telefonów, Internetu, realizacja faktur bieżących itp.
To wszystko powoduje niepotrzebny chaos i nerwową atmosferę wśród zawodników kadr narodowych wszystkich grup wiekowych i ich szkoleniowców, wśród działaczy oraz licznych kontrahentów, z którymi podpisywane są umowy na realizację i pomoc w zakresie procesu szkoleniowego.
Spiętrzenie tego niepotrzebnego chaosu spotęgowane jest przez coraz większą BIUROKRACJĘ, przez mnożenie druków, sprawozdań, opracowań, wniosków i to dublowanych, bo wymagana jest także ich wersja elektroniczna. A przecież wszyscy wiemy, iż żaden polski związek sportowy nie może funkcjonować bez zgody Ministerstwa Sportu i Turystyki. Więc dlaczego do każdej umowy z resortem potrzebne jest uzyskanie przez związek z Sądu Rejestrowego odpisu KRS-u (którego wydanie przecież kosztuje…), czy odpisu rejestracji statutu? Czy to nie jest przejaw wymuszonej rozrzutności? Przecież wszystkie pzs-y są również rejestrowane w Departamencie Prawnym MSiT i wystarczy, aby dla potrzeb podpisania umowy odpowiedni pracownik resortu w ramach informacji wewnętrznej taką wiedzę uzyskał.
Warte przemyślenia i realizacji jest powszechny już w środowisku polskiego sportu postulat, aby umowy MSiT ze związkami podpisywane były w CYKLU OLIMPIJSKIM, czyli trzyletnim przed Igrzyskami Olimpijskimi, a rokrocznie tylko negocjonowane-dyskutowane. Dyskutowane w części szkoleniowej, czyli ustalaniu zadań realizowanych przez dany związek. Odbywałoby to się najpóźniej w listopadzie – grudniu; tak, aby od nowego roku kalendarzowego bez przeszkód (materialnych i formalnych) realizować w spokoju przyjęty program.
W ramach tej podpisanej 3-letniej umowy widniałby również zapis o obligatoryjnym uruchomieniu w ramach prowizorium budżetowego pierwszej transzy finansowej dla związku sportowego na rok kolejny. Zabieg ten pozwoliłby uniknięcia nerwowości, niepokojów, teoretycznego przymusu „działania na dziko” i deprymującej atmosfery wyczekiwania lub zaciągania pożyczek potrzebnych na podtrzymanie działalności. Wprowadzając ten system unikniemy tak powszechnych ostatnio ataków na resort sportu i jakość zarządzania nim, skoncentrujemy się na meritum misji MSiT, a nie na szukaniu tematów zastępczych tak nagłaśnianych ostatnio w mediach… Bo, przypominamy raz jeszcze, mija miesiąc luty, a polskie związki sportowe nie mają na swym koncie pieniędzy budżetowych (redystrybuowanych przez MSiT) na realizację zadań państwowych i to w przededniu Igrzysk XXX Olimpiady w Londynie! Jak ocenić smutny fakt, iż zawodnicy objęci systemem państwowych stypendiów sportowych nie mają wypłacanych w terminie należnych im kwot stanowiących przecież dla większości z nich jedyne źródło utrzymania ich i ich rodzin?
Potrzebne są szybkie, zdecydowane i kompetentne działania sportowej władzy.
Bo „coś z tym fantem trzeba zrobić?”.
Zygmunt Wasiela
Prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów
***
Opracował – mak