26 kwietnia 2024

Unia rozstrzelała się po przerwie. Relacja z meczu Unia Hrubieszów – Sparta Łabunie

Unia Hrubieszów w meczu VIII kolejki Zamojskiej Klasy Okręgowej rozgromiła 6:0 Spartę Łabunie. Bezbramkowy remis do przerwy nie wskazywał, że zespół Unii osiągnie tak wysoki wynik, choć trzeba przyznać, iż sytuacje dogodne pod bramką rywala były. Formą strzelecką w tym spotkaniu błysną Krystian Oleszczuk, który skompletował hattricka.


Unia Hrubieszów – Sparta Łabunie 6:0 (0:0)

Unia: Mac (89′ Haustow) – Kawarski, Mossurets, Konrad (85′ Białacki), Szatan, Stefaniak (88′ Wiejak), Borys, Krygiel, Nowak, Otręba, Oleszczuk (86 Gulak).

Sparta: Wołoszyn – Wolski, Muszko (46’ Kowalczuk), Wójcicki, Kobylas (70’ Wichrowski), Jozefko, Burdzy, Szerafin, Wyrostkiewicz, Adamczuk, Dulbas.

Bramki: Oleszczuk (51’ 65’ 68’), Nowak (60’), Stefaniak (83’), Otręba (85’).

 

Zespół Marcina Nowaka od pierwszych minut ruszył do ataku, chcąc jak najszybciej wyjść na prowadzenie.  Od raz też było wiadomo, że to Unia będzie nadawać ton w tym spotkaniu, zaś zespół gościu skupił się jedynie na grze z kontrataku. O przewadze naszego zespołu może świadczyć spora ilość rzutów rożnych, bitych przez Siergieja Borysa.  Niestety, bez większych efektów. Ten sam pomocnik Unii już w 11 min. meczu mógł wpisać się na listę strzelców. Rzut karny został podyktowany przez arbitra głównego po zagraniu ręką w polu karnym przez jednego z zawodników Sparty.  Borys nie wykorzystał szansy z jedenastu metrów, zaś świetnie przy tym strzale zachował się Wołoszyn popisują się instynktowną i skuteczną paradą.

W pierwszej części meczu Unia powinna prowadzić co najmniej 3:0. Swoich okazji nie wykorzystali m.in. Oleszczuk, Nowak oraz Krygiel. Naszej drużynie w decydujących momentach brakowało ostatniego dobrego podania lub skuteczności pod bramką rywala. Widać było, że Unia za bardzo chciała strzelić gola. Jeśli chodzi o drużynę Sparty, goście przeprowadzili tylko jedną groźną akcję, kiedy to napastnik z Łabuń fatalnie strzelał, wysoko nad poprzeczką bramki Unii.  Dodatkowo, goście z Łabuń wyróżnili się w pierwszej połowie kilkoma groźnymi faulami na naszych zawodnikach. Ostro faulowany był Oleszczuk, oraz wychodzący na dogodną pozycję z lewej strony Kawaraski. Sędzia główny nie miał najmniejszych wątpliwości i karał zawodników Sparty żółtymi kartkami.

Najwidoczniej przerwa w meczu i rozmowa z trenerem Nowakiem podziałała mobilizująco na zawodników Unii Hrubieszów. W drugiej odsłonie byliśmy świadkami festiwalu strzeleckiego wykonaniu „biało-niebieskich”. Rozpoczął go w 51 min. Oleszczuk, który wykończył bardzo dobre podanie od Nowaka, ten zaś najpierw popisał się znakomitym rajdem lewą stroną boiska. W 60 min. było już 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się ten, który asystował przy pierwszym golu, czyli Szymon Nowak. Zawodnik Unii najlepiej odnalazł się w polu karnym i celnym uderzeniem podwyższył wynik spotkania. Pięć minut później znów gola dla Unii strzela Oleszczuk, a dokładnie było to w 65 min. Napastnik Unii w 68 min. kompletuje hattricka po wcześniejszym zagraniu od Nowaka. W 25 min. od rozpoczęcia drugiej części gry Unia strzela rywalom cztery gole. Ale to nie był jeszcze koniec. W 83 min. piątego gola dla naszej drużyny strzela Stefaniak, który najpierw minął obrońcę gości, a następnie huknął nie do obrony pod poprzeczkę bramki Sparty. W 85 min. Unia zadała ostateczny cios. Tym razem świetnym zagraniem i asystą popisał się Nowak, zaś Otręba zrobił to, co do niego należało i wpakował piłkę do bramki Sparty.

Unia w drugiej części gry zagrała niemal koncertowo, do dobrej gry z pierwszej połowy doszła skuteczności i zespół Sparty Łabunie do domu wraca z bagażem sześciu goli. Widać było w naszej drużynie grę, która mogła się podobać, akcje były przeprowadzane płynie i z głową.  

Zespół gości w drugiej odsłonie dwa razy zagroził bramce Unii, raz dobrze interweniował Mac, zaś za drugim razem piłka po strzale zawodnika Sparty trafiła w słupek. Trzeba też oddać, iż mimo że Wołoszyn puścił w tym meczu sześć bramek, to w kilku sytuacjach bronił naprawdę dobrze i gdyby nie jego interwencje, zapewne mecz skończył by się znacznie wyższym wynikiem. 


Józek