Jan Kondrak, w naszym kraju uważany za Guru piosenki literackiej z Lublina, swoje talenty wokalno – muzyczne kształcił już podczas wyjazdów na zawody z hrubieszowskimi lekkoatletami, mając zawsze z sobą gitarę. Odniósł sporo sukcesów, ale to jeszcze nie koniec. Zadałem mu trochę pytań w formie abecadła, jak odpowiedział, chcesz przeczytaj.
***
Ze strony Wikipedia
Jan Kondrak
ur. 25 lipca 1959 w Hrubieszowie – autor tekstów, kompozytor i wykonawca. Choć urodził się w Hrubieszowie, to młodość spędził w rodzinnym Adelinie. Ukończył LO im. St. Staszica w Hrubieszowie oraz polonistykę na UMCS w Lublinie. Obecnie mieszka w Świdniku.
– Zwycięzca ogólnopolskich Spotkań z Piosenką Kabaretową OSPA w Ostrołęce (Grand Prix),
– laureat nagrody głównej Ogólnopolskich Spotkań Estradowych OSET w Rzeszowie,
– laureat Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie
– i Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (za tekst),
– dwukrotny laureat FAMY w Świnoujściu (za scenariusz i utwory dla Marka Dyjaka).
– Twórca i szef artystyczny Festiwalu Kultury Ekologicznej w Józefowie.
Wydał cztery pozycje fonograficzne z własnymi tekstami:
Wyzwanie
Tym, co pod wiatr
Romanse i ballady
Kto, co
cztery pozycje z tekstami Edwarda Stachury
Missa Pagana,
Tango Triste,
Madamme
Madamme II
oraz Kolędy przy gitarze.
Jest jednym z liderów zespołu Federacja z Lublina (dawniej Lubelska Federacja Bardów).
***
Abecadło Jana Kondraka
A – Adelina.
– Miejsce gdzie pomogłem rodzicom budować siedlisko. Mieszkałem tam 3 lata. W końcówce podstawówki. Potem wracałem w ferie i wakacje. Taka kotwiczka emocjonalna.
—
B – Budka Suflera.
– Wielka kapela końca lat siedemdziesiątych. Teksty Adama Sikorskiego, poetyckie, głos Krzysztofa Cugowskiego i ciągoty monumentalne Romualda Lipki to było wielkie przeżycie na stancji w Hrubieszowie. Tylko tam mogłem ich słuchać. W Adelinie ojciec zabraniał. Poznałem ich wszystkich z czasem. Wielki znak firmowy Lubelszczyzny. Absolutna czołówka w historii muzyki rozrywkowej.
—
C – Caboń Bartek.
– Młody „zdolniaszka”. Utalentowany wielokierunkowo. Otwarty na świat co do technik śpiewaczych. Póki co najlepszy aktor w musicalu pewnym mojego autorstwa.
—
D – Drewnik Zygmunt.
– Przedmiot bezlitosnego szyderstwa zadufanej młodości.
—
E – Emocje.
– Różnie się objawiają w różnym czasie. Za młodu emocje kibica czy kochanka czyniły ze mnie wibrator dla kuli ziemskiej. Dziś emocje budzą we mnie wewnętrzny bój o to czy uda się zejść ze sceny o suchych spodniach…
—
F – Fiskus.
– Polska jest ukształtowana w państwo opresyjne. Odziedziczone po zaborcach i okupantach. Ona jest nadal bankrutem w pewnym sensie i walczy o byt. Będąc w debecie historycznym ma fiskus skonstruowany jako narzędzie egzekucji z użyciem tortur.
—
G – Geppert Edyta.
– To wielka śpiewaczka.
—
H – Hrubieszów.
– Miasteczko gdzie się ukształtowałem, które uważałem za wyjątkowo obiektywnie i do dziś tak mi podpowiadają emocje. Tu zaprogramowałem się na bycie sportowcem i artystą na całe życie. – Jak się miało okazać.
—
I – Inteligencja.
– Spośród kilku sensów tego terminu zwrócę uwagę na kastę ludzi wykształconych (tak nazywaną), która nadaje życiu społecznemu dynamikę i poprawia byt ogółu na drodze posłannictwa. Jeśli idzie o moje IQ zaś to nie mam się czym pochwalić. Gdyby mój narząd rozrodczy był wielkości mojego IQ – głosowałbym za In Vitro. Inteligencji emocjonalnej też mam spory deficyt. Imponują mi ludzie inteligentni i dowcipni.
—
J – Janusz Gajos aktor.
– Świetny artysta. Światowa klasa.
—
K – Karol May i jego bohaterowie.
– Nic mnie nie obchodzili i nie obchodzą. Jako dziecko byłem starym rolnikiem. Świadcząc niewolniczą pracę pomnażałem PKB PRL – u. Nie miałem czasu na lekturę takich pierdół.
—
L – Lubelska Federacja Bardów.
– Udana zamiana rywalizacji indywidualnej na ducha wspólnoty. Piwnica artystyczna, najtrwalsza póki co w historii Lublina. Generująca co chwilę nowe wydarzenia artystyczne. Żałuję, że nie ja wpadłem na pomysł jej założenia
—
Ł – Łabędzie i inne ptaki.
– Łabędzie widziałem dziś rano w zalewie, w Rybniku. Było – 25 stopni w powietrzu. Nie odleciały bo to zbiornik podgrzewany. Są ludzkie. Łatwo się adaptują i są wierne wyborom swoim i partnerom. Ciekawe zwierzęta. Cielska mają po ludzku ciężkie ale jak trzeba to polecą. Trochę jakby ponad rodzajowe. Jakby zaklętoprzeklęte anioły, dusze dzieci nienarodzonych w pierzynach? Inne ptactwo kojarzy mi się z karmą. Gołębica Ducha Świętego takoż.
—
M – Muzyka.
– Bóg jest dźwiękiem. Podobno. Muzyka zatem to słowo boże. Pewnie. Nie znam się ani na jednym, ani na drugim.
—
N – Niemen Czesław.
– Największy polski śpiewak wszechczasów.
—
O – Opole Festiwal.
– Polityczna igraszka swego czasu, która dała Polsce wiele narodowego spoiwa i budulca własnej godności.
—
P – Polityka.
– To wybór. Codzienny mozół podejmowania decyzji. Nie ważne, czy jednostki, czy zbiorowości dotyczy. Wszyscy są politykami. Wszystko jest polityką w życiu społecznym. Dlatego zawodowcy w tym fachu powinni się rekrutować z najzdolniejszych. U nas tak nie jest. Jeszcze.
—
R – Radio Lublin.
– Dobra stacja, która wie co to misja społeczna i tak jak umie ją pełni. Jest wiele stacji w Lublinie bez poczucia misji. One wygrają.
—
S – Sport.
– Kuźnia charakteru i kij samobij na całe życie. Budzi ambicje, które każą nawet po zakończeniu kariery bez przerwy piąć się w górę i rywalizować.
—
T – Tato i mama.
– Moi rodzice przeżyli życie w totalnej niezgodzie ze sobą. Nie powinni byli się w ogóle spotkać. Oboje z osobowościami dominującymi, absolutystycznymi. Mama pokorna wobec świata zewnętrznego. Ojciec z nim skłócony i wiecznie poprawiający. Ten świat. Mogę bez ryzyka powiedzieć, że byli psychicznie chorzy, i że to ma związek z II wojną światową. Mówię „byli” choć mama żyje, ale w dość osobnym świecie.
—
U – Uznanie.
– Myślę, że to chciany efekt czynienia czegoś pozytywnego. Każdy chce odcisnąć swoje linie papilarne w przestrzeni publicznej. Taki pomniczek sobie wystawić w pamięci postronnych. Uznanie jest nagrodą i rękojmią. Nadzieją, że non omnis moria (łac., nie wszystek umrę; będę żył w moich utworach. Etym. – z Horacego /mak)
—
W – Watras Marek.
– Wspaniały Ktoś. Gość, o którym myślę jak o przyjacielu. Jedyny zresztą, o którym tak myślę. I wiem, ze jesteśmy bardzo różni, ale obaj musieliśmy chociaż przez chwilę być sportowcami.
—
Z – Zabić karpia lub coś z drobiu.
– Karpia ubiję. Ptaka potrafię tylko dręczyć ale nigdy na śmierć.
—
Ż – Żarty.
– Są przy ludziach jak psy. Jak jamniki i charty. Trochę nienormalne z wyglądu. Czynią życie niepostrzeżenie przyjemnym. Są czasoumilaczem i czasobójcą. Jak dzieła sztuki.
***
Uwaga
Więcej o Janie Konderaku można przeczytać na LubieHrubue w dziale Kultura i Sztuka lub Sport.
***
Opracował
Marek Ambroży Kitliński (mak)
_________________________________________________
Na zdjęciu – Jan Kondrak wystąpił w Hrubieszowie podczas otwarcia Mistrzostw Polski w Podnoszeniu Ciężarów w 2008 r.
_________________________________________________
Hrubieszow LubieHrubie 2010