20 kwietnia 2024

Boisko szkolne przy ZSM nr 2 w Hrubieszowie

Wielokrotnie czytałem i słyszałem tu i tam o planach przebudowy boiska szkolnego przy Zespole Szkół Miejskich nr 2 w Hrubieszowie umiejscowionego od ponad 80 lat przy ul. Żeromskiego, dlatego ucieszyłem się, że temat wrócił, bo jestem za, ale… To nie jest kryptoreklama tylko fakt, wygląd obecnego boiska jest moją wizją i pracą we współpracy z wieloma osobami i zdecydowanie spełniało i spełnia swoją rolę i na dodatek dla dwóch szkół.

 

Jako wieloletni nauczyciel wychowania fizycznego  w tej szkole zwracam się z prośbą do tych, co będą decydować o kolejnej przebudowie, która powinna nastąpić, lecz aby to było, pozostało … boisko szkolne oczywiście z boiskami do gier, urządzeniami do ćwiczeń na dworze, górka na sanki, itp., lecz obowiązkowo z urządzeniami lekkoatletycznymi, zawierające tartanową bieżnię okólną, ponieważ uważam, że brak takich urządzeń nie pozwala na pełną realizację programu takich lekcji oraz pełnego rozwoju młodych ludzi, a i rekreacji po zajęciach.

 

Trochę z historii boiska szkolnego przy ul. Żeromskiego

Jako nauczyciel wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie zostałem zatrudniony od roku szkolnego 1972/1973. Do prowadzenia lekcji i zajęć poza lekcyjnych do dyspozycji miałem razem z koleżanką śp. p. Heleną Bartosiewicz oraz p. Stanisławą Szeląg i śp. p. Józefem Hanem z SP nr 3 w Hrubieszowie  (obie szkoły zajmowały ten sam budynek) zastępczą salę gimnastyczną tzw. „Barak” oraz spore trawiasto – ziemne (tzw. klepisko) boisko szkolne z metalowymi bramkami do piłki nożnej oraz o podobnej nawierzchni boiska do piłki ręcznej, koszykowej i siatkówki.

Boisko ogrodzone było od strony chodnika przy ulicy, ale w innych miejscach nie, więc często mieliśmy tak, że jak prowadziliśmy zajęcia, to ludzie i tak chodzili na skróty przez boisko w kierunku lub od koszar, nie zważając na ćwiczących. Często przerywaliśmy zajęcia, aby ktoś nie dostał piłką czy np. oszczepem, a my za to byliśmy jeszcze obsztorcowani. Często ćwiczących ustawiałem w kolumnach gimnastycznych, ale i na to nie zważano, tylko pchano się przez środek, bo przecież, to był „tylko” wf i ten pan coś wydziwia, jak tędy skrót był to ma być i już.

Na oko nie było tego widać, ale boisko było o dużym spadku w kierunku Huczwy i to jak się okazało ponad 2 metry, więc na ogół 1/4 boiska była od tej strony po opadach zalana wodą, więc wszystkie okoliczne gęsi, kaczki, owce, konie, krowy czy świnie miała, co pojeść, pokąpać się i wyżyć rekreacyjnie, pozostawiając po sobie obfite odchody. Było tam również nierówno, m.in. rosły pokrzywy i oset, to lepiej tam było nie wchodzić.

W związku z brakiem urządzeń lekkoatletycznych razem z uczniami w celu przeprowadzenia tego typu lekcji czy sprawdzianów, biegałem na stadion, po drodze wykonując rozgrzewkę, tam odbywała się lekcja i powrót biegiem, bo lekcja przecież miała 45 minut, tak jak i dzisiaj. No cóż uczniowie biegali tam raz i z powrotem, a ja ku memu zadowoleniu (bo, byłem jeszcze czynnym biegaczem), 5 – 6 razy (godzin na podstawowy etat było w tych latach 32 i pracowało się również w soboty). W związku z tym, że ja z nimi biegałem i ćwiczyłem, w zasadzie o to nie było pretensji, no, bo jak pan też biegł, to wielu uczniów chciało dorównać.

Od września 1975 r. Szkoły Podstawowe nr 2 i 3, dodając jeszcze Liceum Ogólnokształcące dla pracujących połączono i przemianowano na wspólny Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1. Nominowano nowego dyrektora śp. p. Józefa Czesława Bednarskiego, a jednym z zastępców został, też już śp. p. Zbysław Socha. Obaj szczególnie popierali mnie w moich pomysłach, więc w ciągu kilku lat udało się ogrodzić boisko dookoła, co powodowało, że komu pasowały skróty przez wiele lat, to robili dziurę w płocie na rogu i nadal chodzili, ale jednak z biegiem czasu ten ukośny skrót zakończył się. Aby było jeszcze zabawniej, to bliski sąsiad boiska posiadał dwa „teoretycznie” białe konie, które jak nie było płotu systematycznie na boisku pasły się, również pozostawiając po sobie, to, co po smacznym posiłku powinno się czynić.

Płot stanął, ale konie „ponoć” z przyzwyczajenia same przychodziły przez furtkę w celu posilenia się na boisko, ale uporczywa nasza (wspólnie z uczniami) walka z tym przypadkiem zakończyła się sukcesem. Aby jeszcze było śmieszniej, na wniosek władz wyższych na boisku ulokowano Cyrk, ponoć były podpisane umowy, że boisko będzie sprzątnięte i wyrównane, ale rzeczywistość okazywała się inna i… i miałem okazję razem z uczniami sprzątać, nawet g… wielbłądzie (ciekawe, jak to by było dzisiaj ze strony uczniów i rodziców). W tym czasie uczniowie chcieli ćwiczyć i aby było gdzie, to sprzątali i to nie raz. Dzisiaj przyznam się, że napisałem anonimowo do popularnej centralnej gazety Trybuny Ludu, o takich „cyrkowych” w naszym mieście przypadkach i Cyrk lokowano już w innych miejscach.

Następnie na kartce papieru narysowałem wizję „nowoczesnego” boiska szkolnego, skonsultowałem się oczywiście z pozostałymi nauczycielami wf oraz dyrekcją szkoły i zwróciłem się do znajomego i zawsze sympatycznego p. Pawła Smala, który posiadał uprawnienia w tym kierunku, aby ten projekt przelał w sposób fachowy na projekt. Uczynił, to bardzo chętnie i szybko w czynie społecznym, za co jeszcze raz serdecznie dziękuję. Zostały wykonane pomiary i okazało się, że jest ten ogromny spadek, więc setki samochodów, skąd było to możliwe przywoziło ziemię.

Podstawowe prace ziemne i jakie były możliwe do wykonania przez niefachowców wykonane zostały przez uczniów, ich rodziców, nauczycieli, wojsko, więźniów z hrubieszowskiego zakładu, chętnych, itd. Zdarzyło się również kilka razy, że jak nikogo nie było to razem z dyr. Sochą rozładowywaliśmy „sztywne” przyczepy z ziemią.

W związku z tym, że boisko jest w dole, wzdłuż niego położono trzy ciągi rur i sporo w poprzek, co dało dobry skutek, ponieważ nie za wiele wody stoi tam do dzisiaj. Wykonano studzienki, które służyły również do polewania trawy na boisku i wylewania lodowiska. Na obrzeżach boiska umiejscowiono słupy, na których zawisły lampy i głośniki. Niestety, wandale systematycznie włamywali się do umiejscowionych w słupach kabli i na złość niszczyli. Tak, więc nie za długo korzystano z tych urządzeń (kilka lat), a było i lodowisko (wykonywane przez uczniów z nauczycielami wf), jak i imprezy szkolne i sportowe międzyszkolne. Było super i nowocześnie.

Na boisku dolnym była dwustumetrowa bieżnia okólna i jeszcze szersza prosta, którą po paru latach objętościowo znowu razem z uczniami zmniejszyliśmy w celu pozyskania większego placu na grę w piłkę nożną, ale i zmniejszenia ostrości wiraży i obecnie bieżnia okólna ma nie, co powyżej 250 metrów. Na zewnątrz bieżni ulokowano skocznię do skoków długich z gumowym rozbiegiem, zakupionym w Cukrowni Werbkowice, który systematycznie rok po roku, był kawałek po kawałku (do końca mojej pracy) kradziony przez do tej pory nieznanych sprawców.

Za ostatnią bramką, tam gdzie wcześniej było największe bagno i błoto znalazły się rozbieg i skocznia do skoku wzwyż. Na początku boiska był żużlowy rozbieg do rzucania oszczepem i piłeczką palantową. Już po wybudowaniu boiska, razem z kolegą nauczycielem Witkiem Nieradko, uczniami i pracownikami fizycznym ze szkoły zainstalowaliśmy popularną wówczas i bardzo potrzebną do urozmaicenia zajęć, jak i rozwoju sprawności, itp. uczniów „Zieloną Salę”, ale w postaci „zielonej „ścieżki”. Drabinki stoją do dzisiaj, niestety większość urządzeń uległa zniszczeniu.

Poprawiona została górka do zjeżdżania szczególnie na sankach, ale i butach, łyżwach, nartach czy skibobach. Nawet organizowaliśmy tam różne wyścigi, zjazdy sprawnościowe, czy mistrzostwa klasy, jak i szkoły w tych niektórych sportach zimowych. Obok została wykonana trybuna, ale jak się okazało z błędem, ponieważ deskowe siedziska nie zostały ułożone bezpośrednio nad chodnikowym podłożem, a uczniowie bezwiednie (mam nadzieję, że nie na złość), czy wieczorami przebywający skakali po nich, a one łamały się. Cięgle należało je remontować, aż w końcu zaprzestano i trybun nie ma. Poniżej trybun ulokowano niepełnowymiarowe (brak miejsca) boisko do piłki ręcznej, za nim do kosza i następne, ale już wymiarowe drugie boisko do piłki ręcznej, na którym były linie i miejsce na słupki do gry w tenisa ziemnego. Wszystkie te boiska były wówczas wyposażone w najnowocześniejszą nawierzchnię asfaltową.

W związku z tym, że pomiędzy budynkiem szkolnym a „Barakiem” było sporo miejsca, to jeszcze udało się tam ulokować asfaltowe boisko do kosza a obok o nawierzchni trawiastej do siatkówki. Na tym boisku asfaltowym również wielokrotnie było przygotowywane lodowisko. Uczniowie wykonywali śniegowo – lodowe bandy, początkowo woda była pobierana z ujęcia szkolnego w godzinach pracy, to kilka razy okazało się, że zabrakło wody w stołówce na zupę czy kompot lub mycia naczyń, więc z grupką chętnych uczniów wykonywaliśmy to wieczorami. Kilka razy skorzystaliśmy z pomocy wozu strażackiego. Pamiętam, że ze dwa razy, bandy, jakie wykonaliśmy okazały się za słabe i woda popłynęła na pobliski chodnik, no cóż i tak bywa.

Nieco później jeszcze, znowu w sposób roboczy wykonaliśmy koło do pchnięcia kulą, a za czasów p. dyr. Kowalczuk na moją prośbą, bo taki miałem wcześniej zamiar, koryto do skoków długich zostało przesunięte i przebudowane.

Boisko służyło i służy młodzieży szkolnej do dzisiaj i to dwóm szkołom. Dodatkowo okazało się,jak przebudowywano stadion miejski, to w całym powiecie hrubieszowskim nie ma obiektu z urządzeniami lekkoatletycznymi i zawody SZS były przeprowadzane właśnie na tym obiekcie, z czego byłem rad (a zarazem zasmucony), bo jeszcze raz praca wielu ludzi dobrej woli okazała się przydatna. Na tym boisko wielokrotnie szczególnie na wiosnę (ponieważ woda nie stała) trenował I zespół Unii pn i drużyny młodzieżowe.

Dlatego ponawiam jeszcze raz apel – przy szkołach budujmy boiska szkolne, na których będzie możliwość prowadzenia lekcji wf z podstawowych gier z uwzględnieniem podstawowej dyscypliny dla wszystkich sportów i rekreacji lekkiej atletyki (podstawa bieżnia okólna), szkolnych zajęć poza lekcyjnych, podstawowych zawodów, a okoliczni mieszkańcy, czy odwiedzający nas goście z przyjemnością przyjdą na nie i… i zrobią x kółek.

Obecnie zarządzający naszym miastem będą radzić, czy jest możliwość, aby przystąpić do tej inwestycji (bo wiem, że są kłopoty finansowe), a jak się nie uda tym razem, będę czekał dalej, może kiedyś…, ale, czy warto czekać? Przecież to dla naszych dzieci, młodzieży i nas samych? No i w tym Baraku i na tym boisku ćwiczyli m.in. Janusz Rybak i Krzysztof Marchewka (obaj najwyższa liga piłkarska), a i obecny kaptan Unii Piotr Fulara i wielu innych piłkarzy, z lekkoatletów tłum, w tym np. Rafał Fedaczyński, Artur Kern, Janusz Jakubiak, Marzanna Ulidowska, Małgorzata Muzyczuk, Piotr Kitliński. Mirosław Kamień, Michał Śliwiński, a nawet sztangiści Przemysław Dragun, bracia Łaszkiewiczowie, Piotr Mielniczuk, wszyscy unihokeiści, itd.

Jednocześnie informuję, że jestem bardzo zadowolony ze swoich synów Piotra, który pracuje w Szkole Podstawowej nr 4 w Lublinie i Marka Huberta, który pracuje w lubartowskim LO, bo kiedy przybyli do tych szkół nauczać to boiska były w opłakanym stanie, a teraz proszę, jak ktoś chce pojechać i sprawdzić, czym dysponują, to zachęcam. Widać mieli większą moc przekonywania i ich koleżanki oraz koledzy, jak powinno wyglądać boisko przy szkole.

 


Opracował – Marek A. Kitliński (mak) – nauczyciel w SP 2 i G. 2 w Hrubieszowie w latach 1972 – 2007 i myślę, że uczyłbym do dzisiaj, ale niestety, zadziałały siły wyższe…



Zobacz też:

Czy będą nowe boiska przy Dwójce? Nadzwyczajna sesja Rady Miasta