W poniedziałek 22.11.2021 r. o godz. 11.40, zaledwie w wieku 55 lat, zmarł Mirosław Ciesielczuk. Msza Święta Żałobna zostanie odprawiona w kościele parafialnym pw. Świętego Mikołaja w Hrubieszowie, w czwartek 25.11.2021 r. o godz. 15.30.
Strona MKS Unia Hrubieszów – lekka atletyka:
Nadeszła do nas bardzo smutna wiadomość o niespodziewanej śmierci Mirka Ciesielczuka – wielkiego sympatyka sportu. Przez wiele lat współpracował z naszą sekcją lekkoatletyczną, wożąc nas na zawody sportowe. Jeszcze nie tak dawno był z nami w Białymstoku i Tomaszowie Lubelskim (mak – 13.11.2021) a teraz już go nie ma. Był pełen entuzjazmu, radości, zawsze cieszył się z sukcesów naszych zawodników. Będzie nam Cię brakowało. Żegnaj Kolego.
Wpisy na fb:
Córka Oliwia Ciesielczuk
Tato! Nie wierzę w to, co się stało, ból jest nie do opisania. Byłeś najlepszym ojcem, jakiego mogłabym sobie tylko wymarzyć…
Zawsze wierzyłeś we mnie do samego końca, nie widziałam nigdy rodzica, który byłby w stanie aż tak angażować się w życie swoich dzieci, rodziny.
Wiele moich znajomych też zawsze to mówiło…
Gdy przechodziłam przez gorsze momenty, to ty dostawałeś mi skrzydeł, nigdy nie przestałeś we mnie wierzyć, razem rozwiązywaliśmy każdy najmniejszy problem. Wspólnie tyle osiągnęliśmy i przez tyle jeszcze mieliśmy wspólnie przejść…
Byłeś dobrym, wrażliwym człowiekiem, bardzo radosnym z wielkim poczuciem humoru.
Tak bardzo za tobą tęsknię, nie mogę sobie wyobrazić, że nie będziemy już wspólnie żartować, rozmawiać… przechodzić przez życie…
Strata Ciebie to wielkie pęknięcie w sercu moim i całej rodziny.
Teraz spoglądasz na nas z góry i zapewne nam wszystkim kibicujesz.
Wiem jedno, że kiedyś wspólnie spotkamy się tam, gdzie wskazujesz palcem na zdjęciu .
Kocham Cię najmocniej na świecie tato!
Córka Wiktoria Ciesielczuk
Mój najdroższy Tatuś odszedł dzisiaj z Naszego życia o godzinie 11.40. Cały mój świat się zawalił. Byłeś Moją bratnią duszą i zawsze takim pozostaniesz. Jeszcze tyle mieliśmy „podziałać” – jak ty to mówiłeś, lecz już razem nie będzie nam to dane, choć wiem, że będziesz nade mną czuwał, żebym się nie pomyliła przy wpisywaniu cyferek podczas wypełniania faktur.
Tyle mnie nauczyłeś, zawsze byłeś przy mnie i wierzę z całego serca, że będziesz dalej przy wszystkich tych, którzy byli w Twoim życiu. Nie raz były chwile ciężkie i trudne, z których powolutku zawsze dawaliśmy radę wyjść RAZEM obronną ręką. Było tyle pięknych przeżytych wspólnie sportowych momentów i chwil nie tylko związanych z naszą wspólną pasją, jakim było i jest kolarstwo. Tego nikt nam nie odbierze. Dołożę wszelkich starań by to, na co pracowałeś razem z Mamą przez całe swoje życie, nie poszło w las, a wręcz przeciwnie dopilnuję, aby spełniły się wszelkie Twoje plany i marzenia, które chciałeś w niedalekiej przyszłości spełnić, obiecuję Ci Tatuś!
Moje serduszko straciło w przeciągu miesiąca dwie drogie mi osoby i wierzę w to, że razem jesteście teraz w Raju i patrzycie na nas z góry. Zabraknie ich podczas tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia, ale nigdy nie znikną z naszych serc. Mam wielką nadzieję, że na Górze jest Wam lepiej i kiedyś jeszcze nie jedno razem przegadamy.
Wierzę mocno w to, że czeka na Ciebie jakaś niebiańska carbonowa kolarzówka, strój, kask, buty i okularki, abyś mógł przemierzyć na nim Rajskie szosy w poszukiwaniu i spotkaniu się na nowo ze swoimi bliskimi.
Na zawsze w naszym sercach.
Spoczywaj w spokoju wiecznym najdroższy tatusiu![*][*][*]
Kocham Cię bardzo!
Córka Natalia Anna Ciesielczuk
Tatusiu, tak strasznie mi Ciebie brakuje, już nigdy nie pojedziemy na zwiedzanie pięknych miejsc, nie będziesz opowiadał historii, jak przewodnik. Tak wiele mieliśmy planów. Potrafiłeś zafascynować i zachęcić do odwiedzania i okrywania piękna Polski. Zawsze wierzyłeś w moje siły, że ze wszystkim dam sobie radę, kazałeś uwierzyć w siebie. Chciałeś zobaczyć, jak Twoja wnuczka dorasta na dobrą i mądra kobietę. Jak stawia kroki w dorosłym życiu. Wspólne spacery w park, zabawa na karuzeli, wyjazdy na Strzyżów i kasowanie biletów, podjadanie w ukryciu przed mamą słodkości i komitywa z Ukochanym Dziadziem to niestety już tylko wspomnienie, które Hani zapadnie w pamięci. Nie ma słów, jakimi można opisać tę stratę. Czuję ranę w sercu, która nigdy już się nie zabliźni. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy…
mak:
Mirosław Ciesielczuk w młodych latach uprawiał zawzięcie kolarstwo. Większość zna go, jako przewoźnika busami. Już za moich czasów, kiedy byłem trenerem la w Unii i nauczycielem wf w SP 2 Hrubieszów (Jego też), często korzystałem z usług Jego firmy, a najczęściej to On zasiadał za kierownicą i zawsze dowiózł tam, gdzie był cel – bezpiecznie i na czas. Pamiętam, że i zdarzały się awarie na trasie, to natychmiast załatwiał zastępstwo. Mając sentyment do sportu, na nas za wiele nie zarabiał. Kiedy córki zaczęły dorastać, natychmiast był ich wiernym kibicem – na początek w lekkiej atletyce, a następnie w kolarstwie, gdzie pełnił wiele funkcji, a najbardziej chyba sponsora. Każdy ich sukces, to było wielkie szczęście i satysfakcja. Każdy ich upadek i kontuzje, jak to w tej dyscyplinie bywa, to natychmiastowe działania w kierunku odzyskania ich zdrowia i… powrotu do rywalizacji. Ile pieniędzy wydał, nie wiem, ale jestem pewien, że wiele. Na szczęście żona wszystko akceptowała i również była, jest i będzie ich wiernym kibicem…
Mirku, dziękuję jeszcze raz za współpracę, kibicowanie od serca, sędziowanie podczas licznych zawodów, pokazanie, jak należy postępować a nawet wskazywać drogę rodzinie i innym.
Zrobiłeś ogromną niespodziankę, swoim odejściem, będzie Cię brakowało – spoczywaj w spokoju.
Marek Ambroży Kitliński
(opracował – mak, fot. archiwum rodzinne)
Zobacz też:
Hrubieszów: Zmarła Lucyna Kupiec
LubieHrubie na Instagramie