19 kwietnia 2024

Kolejarska miłość między stacjami

Historia będzie o niespełnionej i platonicznej miłości dyżurnego ruchu Ryszarda, do pięknej konduktorki, ale zaczniemy od momentu, kiedy Ryszard pojawił się na świecie.

Rodzice Ryszarda byli kolejarzami i mieszkali bardzo blisko dworca głównego w Lublinie, mama była dyżurną ruchu, natomiast ojciec był nastawniczym. I przyszedł długo wyczekiwany moment, że kiedy pani dyżurna ruchu lizakiem przyjmowała i odprawiała pociągi, to pod jej sercem biło też serduszko małego Ryśka – dzień przed świętem kolejarza pojawił się na świecie piękny i dorodny syn w rodzinie państwa N.

Ryszard rósł jak na drożdżach, czas szybko mijał i nie wiadomo kiedy Rysiu skończył szkołę podstawową w Lublinie. W związku z tym, że mieszkali bardzo blisko dworca, to Rysiu od małego dziecka doskonale znał odgłos stukotu kół pociągu o tory, znał odgłos hamowania pociągów, zapach dymu lokomotywy i głośny dźwięk gwizdka konduktora.

Ojciec często zabierał Rysia do kolejowej świetlicy na szachy, pingponga i wszystkie inne okolicznościowe imprezy dla dzieci kolejarzy, w tamtych czasach PKP było jak państwo w państwie, mówiło się, że „kto ma w głowie olej ten idzie na kolej”. I kiedy Rysiu ukończył podstawówkę, to nikt nie miał wątpliwości, że dalsze kształcenie będzie kontynuował w Technikum Kolejowym w Lublinie i tak się też stało.

Ryszard był dobrym uczniem i grzecznym chłopakiem, ojciec często zabierał go na piłkarskie mecze Motoru Lublin, zapisał syna na treningi piłki nożnej, tenisa stołowego i boksu. Jednak, będąc uczniem szkoły średniej, nauka pochłaniała Rysiowi bardzo dużo czasu i siłą rzeczy sport zszedł na dalszy plan, ale do dzisiaj niektóre sporty uprawia jeszcze amatorsko.

Wielką radość sprawił Rysiu swoim rodzicom, kiedy zdał maturę na piątkę i zdobył zawód kolejarza, który w ich rodzinie uprawiany był od dziada pradziada.

Przyszły lata 80 i Ryszard został kolejarzem…

Pierwszą pracę rozpoczął na dworcu w Lublinie, a kiedy w mundurze pierwszy raz zobaczyli jego rodzice, to polały się łzy szczęścia i spełnienia ich najskrytszych marzeń.

Na pięknego młodzieńca wyrósł Ryszard, nosił wówczas bardzo modne czarne włosy do ramion, zapuścił czarne wąsiki, na co dzień ubierał się w Peweksie, chodził w spodniach firmy Wrangler lub Rifle, na swoje imieniny kupował wódkę żytnią za 75 c i konserwową szynkę prasowaną.

Po różnych szczeblach swojej pracy na kolei, dostał Rysiu wymarzoną pracę w czerwonej czapce, jako dyżurny ruchu w podlubelskiej stacji kolejowej, pracę kolejarza i dyżurnego ruchu wyssał z mlekiem matki, więc radość rodziców była ogromna.

Pociąg relacji Hrubieszów – Warszawa Wschodnia i piękna konduktorka

Pewnego razu poukładany i zrównoważony dotychczas Ryszard, zobaczył przecudnej urody konduktorkę, która całkowicie zakłóciła jego spokój, bo jak się później okazało to była miłość od pierwszego wejrzenia.

Jedną z wad Ryszarda była jego nieśmiałość, ojciec czasami mówił do niego: Rysiu ty jesteś taka d…a wołowa, niedługo nas zabraknie a ty zostaniesz sam jak patyk na tym świecie, tym bardziej, że niejedna dziewczyna robiła do Rysia maślane oczy, ale jakoś nie zdobył się na odwagę, żeby zagaić i tak szanse na związek omijały go szerokim łukiem.

Konduktorka według Rysia była idealna, miała przepiękny perlisty głos, kiedy mówiła „proszę wsiadać drzwi zamykać”, miała pełne czerwone usta, kochał ją za wszystko, za duże brązowe oczy, za to że natura obdarzyła ją tym wszystkim co w kobiecie najpiękniejsze jest. Kolejowy mundur idealnie przylegał do jej nienagannej figury, czyniąc ją boginią kobiecości.

Marzył o niej po nocach i dniach, czekał z utęsknieniem na pociąg, z którego wysiądzie chociaż na moment dziewczyna jego marzeń i snów. Z dnia na dzień coraz bardziej rozkochiwał się w pięknej konduktorce, czasami wsiadał do pociągu i jechał kilka stacji, tylko po to, żeby ją zobaczyć i usłyszeć jej głos „poproszę bileciki do kontroli”.

Pewnego razu siedział sam w przedziale, kiedy weszła ona – serce waliło mu jak oszalałe, chciał coś zagadać ale „język nie połączył się z mózgiem”, jego kochający wzrok zatopił się w jej brązowych cudnych oczach, pociąg jednak zaczął hamować i konduktorka musiała wrócić do swojej pracy.

Czas płynął szybko i nic nie zmieniało w życiu Ryszarda, czekał jak zwykle na pociąg, z którego wysiądzie miłość jego życia, czasami rzucił jakieś błahe słowo do niej – tak np. o pogodzie, ale konduktorka uśmiechała się tylko i na tym kończyły się ich relacje.

I przyszedł taki czas…

I przyszedł taki czas, że konduktorka nie pracowała już w pociągu relacji Hrubieszów – Warszawa Wschodnia, od kierownika pociągu się dowiedział, że zamieszkała pod Warszawą i wyszła za mąż za maszynistę. Jeszcze przez długi czas z nadzieją i utęsknieniem wyglądał przepięknej konduktorki, która skradła jego serce na zawsze.

Czasami wychodził na miasto z kolegami, bywał na różnych imprezach, ale życie ułożyło mu taki scenariusz, że nigdy nie potrafił znaleźć tej jedynej i zakochać się tak, jak w nieosiągalnej dla niego przepięknej konduktorce.

Ryszard mieszka w Lublinie, rodzice już odeszli, ale nie czuje się samotny – chodzi na brydża z kolegami, często jeździ na narty do naszych polskich gór, w kolejowej świetlicy gra w pingponga i szachy, i pomimo tego, że jego czarne niegdyś włosy pokrył siwy szron, to nadal jest przystojnym mężczyzną z przystrzyżonym równiutko wąsikiem, wygląda rewelacyjnie.

Już nie zatrzymuje się pociąg na stacji kolejowej, gdzie przepracował 30 lat. Budynek stacji przepadł tak, jak piękna konduktorka, o której nie zapomniał do dzisiaj…

­

Danuta Muzyczka

fot. lubiehrubie


Zobacz też:

Danuta Muzyczka: Bieszczady i kolejka wąskotorowa – ZDJĘCIA, WIDEO

Danuta Muzyczka: Bieszczady i kolejka wąskotorowa – ZDJĘCIA, WIDEO


Zerknij na Instagram →