Hrubieszów to najdalej wysunięte polskie miasto na wschód, ale talenty są wszędzie, tylko należy ich wyszukać i dać możliwość im rozwoju a jeszcze lepiej, przy wsparciu rodziców i osób spotykanych na drodze, w tym przypadku muzycznej. I tak się stało z Aleksandrą Opałą obecnie solistką Opery Wrocławskiej, zachwycającą przed pandemią swoimi kreacjami liczną publiczność. Poniżej rozmowa, jaką przeprowadziłem z Aleksandrą, która jestem pewien będzie miała jeszcze wiele okazji nadal zachwycać swoimi występami.
Występuje Pani na wielu polskich scenach i w mocnej obsadzie, ale proszę przypomnieć, gdzie zaczęło się Pani spotkanie z… piosenką, muzyką?
– Moja przygoda z muzyką zaczęła się w Hrubieszowie w zespole Lechici, działającym pod kierunkiem mojego Taty Leszka, a kontynuowałam ją w Szkole Podstawowej nr 2 u Pani Beaty Fabrowskiej… wspaniałe wspomnienia. Wspólne muzykowanie, festiwale, nawet nagrody! Pani Beata była osobą bardzo oddaną i wspaniale pracującą z nami nad ruchem i muzykalnością. Uczyłam się również gry na fortepianie w hrubieszowskim Ognisku Muzycznym w klasie Pana Romana Gumieli oraz w klasie Pani Iwony Szwanc. W szóstej klasie szkoły podstawowej trafiłam do Szkoły Muzycznej w Zamościu na zajęcia wiolonczeli. Jednak przyznaję, że największe doświadczenie zdobywałam w domu. Przewijało się tam swego czasu bardzo dużo ciekawych ludzi, multiinstrumentalistów, artystów malarzy i pisarzy. Zawsze bardzo mi imponowali.
U kogo podnosiła Pani swoje umiejętności?
– Po kilku latach nauki trafiłam pod skrzydła Pani Wiesławy Grabek-Woś do klasy śpiewu solowego, gdzie dowiedziałam się, czym jest opera. Zaczęły się zajęcia na poważnie z zakresu harmonii, kształcenia słuchu, historii muzyki, aktorstwa, rytmiki i wielu, wielu innych. Tamci ludzie, zapach szkoły, piękne uliczki zamojskie już zawsze zostaną w moim sercu. Po pięciu latach przystąpiłam do egzaminu wstępnego na Akademię Muzyczną w Krakowie. Egzaminy trwały 5 dni. Pojechałam przekonana, że nie przejdę pierwszego etapu. Startowało 140 osób, miejsc było 10. Przechodziłam z etapu na etap, w końcu zaśpiewałam ostatni i wsiadłam do PKS-u do Hrubieszowa, poprosiłam jakiegoś chłopaka żeby dał mi znać, jakie są wyniki. Około 21 zadzwonił do mnie i mówi: Ty jesteś Opała? Ja mówię, że tak. On na to: jesteś pierwsza na liście! Od października zaczęła się przygoda na Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie śpiewu solowego u dr Marii Seremet.
A jak zaczęła się przygoda z operą i pierwsze występy…?
– Pierwsze występy zaczęły się już podczas studiów. Sporo koncertów w Krakowie i poza nim. Później pierwsza prawdziwa opera Jaś i Małgosia E. Humperdincka. Najważniejsze dla mnie było przesłuchanie do roli Kopciuszka G. Rossiniego we Wrocławskiej Operze, z tym też wiąże się śmieszna historia, ale to może przy innej okazji. Pojechałam, zaśpiewałam i udało się. Dostałam moją wymarzoną rolę, tytułową, trudną i bardzo dla mnie ważną.
Co dalej się działo się w tym kierunku?
– Następne lata to było istne szaleństwo, zaśpiewałam bardzo dużo ról. Wcielałam się w chłopców, czarownice, księżniczki, damy i wiele, wiele innych.
Może kilka zdań o ostatnich występach?
– Ostatnie spektakle odbyły się w pandemii, było dziwnie śpiewać do pustej ogromnej sali, jedynie raz udało się wystąpić przed połową publiczności. Czas pandemii jest dla nas artystów bardzo ciężki, wiem, że dla wszystkich jest trudny, jednak ja widzę, co się dzieje w mojej branży. Jest ciągła nadzieja, że może się nareszcie uda…
Pani skala głosu to?
– Moja skala? Może odpowiem, że jestem mezzosopranem koloraturowym. Chyba nigdy nie mierzyłam skali, to nie jest ważne tak na dobrą sprawę, ważne żeby śpiewać repertuar, w którym człowiek się nie męczy. Długi temat.
Jak długo trzeba przygotować się szczególnie do roli głównej, ważnej?
– Na przygotowanie partii potrzeba sporo czasu. Może dodam, że śpiewam w wielu językach. Mniej czasu poświęcam, jak wykonuję operę po włosku, więcej jak po francusku czy niemiecku. To jest bardzo trudne i wymaga godzin przy fortepianie, później z pianistą, dopiero później z reżyserem, dyrygentem, itd.
Stres, jedni tracą inni zyskują, a jak jest u Pani?
– Stres jest zawsze, ale raczej motywujący, niż paraliżujący. Spektakl operowy trwa około 3 godzin, trzeba się wziąć w garść.
Są już płyty z Pani wykonaniem operowym?
– Nagrałam ostatnio dwie płyty, jedną z pieśniami Stanisława Moniuszki, ze wspaniałymi muzykami z Bielska Białej, drugą zatytułowaną „Improopera” ze wspaniałym pianistą jazzowym Piotrem Matusikiem.
Czy wiadomo, co dalej z Pani występami?
– Kolejne spektakle i plany są, ale czekamy na koniec pandemii. Czas pokaże, co będzie.
Czy ten kierunek muzyki, śpiewu, ma nadal sympatyków?
– Zainteresowanie Operą jest ogromne, bilety są wyprzedane zawsze. Przychodzi dużo młodzieży, dzieci, w sumie ludzie w każdym wieku. Spektakle są barwne, interesujące i poruszające. Zapraszam i mieszkańców naszego hrubieszowskiego Grodu, jeżeli będą mieli możliwość.
Kiedy będzie Pani w swoim Hrubieszowie i może kilka słów o nim?
– Do Hrubieszowa teraz przyjeżdżam dosyć często, więc przy okazji zapraszam na lekcje śpiewu, może akurat znajdą się osoby, które pokochają tę piękną sztukę. Hrubieszów jest niesamowitym, pięknym miejscem i zawsze czuję się tu jak w domu!
– Dziękuję za odpowiedzi i trzymam nadal zwarte kciuki, aby Pani kariera toczyła się dla przyjemności widzów, słuchaczy i Pani!
Lubiehrubie – mak
***
Marta Słupna z Lechitów
– Hrubieszów jest pełen młodych talentów. Jedną z takich osób jest Aleksandra Opała – wspaniała, zaangażowana, niezwykle skromna i utalentowana młoda śpiewaczka. Jej niesamowity tembr głosu, jego siła przeszywa słuchaczy na wskroś. Rozsławia Hrubieszów – swoją małą ojczyznę, wszędzie tam, gdzie koncertuje. Przez wiele lat była członkiem hrubieszowskiego zespołu wokalnego Lechici pod kierunkiem Leszka Opały i kiedy tylko jest w swoim rodzinnym mieście, nie zapomina o nich, śpiewa w zespole. Olu, gratuluję i podziwiam, życzę, aby każdy Twój zamierzony cel się spełnił.
***
Uwaga – z ostatniej chwili!
Album IMPROOPERA dostępny w najbliższych dniach w katalogu Requiem Records
Improopera to projekt stworzony przez dwie artystki z pozornie dwóch różnych światów muzycznych – Aleksandra Opała – śpiewaczka operowa i Piotr Matusik – pianista jazzowy.
Duet łączy te dwa światy w innowacyjny sposób, wykonując klasyczne utwory kompozytorów takich jak Czajkowski, Szymanowski czy Ravel, dekonstruując je poprzez harmoniczne i formalne zmiany lub dając im improwizowane wprowadzenia oraz solówki fortepianowe i syntezatorskie. Oryginalne brzmienie, ciepłe i kolorowe mezzo soprano oraz doskonałe wyrażenie piosenkarki doskonale łączą się z występem pianisty bogatym w improwizacje, bogatym w ciekawy rytm i harmonie przestrzenne.
Aleksandra Opała #improvisation #opera #mezzosoprano #piano #moog #davesmithinstruments #synth
Przepytał i opracował – Marek Ambroży Kitliński
Fot. ze zbiorów A. Opały, wideo: Youtube.com
Zobacz też: