Wystawa „Sława i Chwała Bohaterom”, a właściwie mój wernisaż, który minął niedawno, pozostawił w mojej pamięci trwały ślad, o czym będę pamiętał bardzo długo. Miło jest po pewnym czasie wspomnieć przeżyte chwile, obejrzeć zdjęcia z uroczystości i jeszcze raz spróbować po kolei przytoczyć miniony czas, który upłynął na tworzeniu i malowaniu narodowych dziejów o polskich bohaterach, którzy zawładnęli całym moim życiem. Od zawsze ceniłem ich mężne czyny, bowiem tak już jest, że człowiek i bohater, to jedna i ta sama osoba, którą trzeba tylko odszukać w historii i zatrzymać w pamięci ich bohaterskie czyny. Tym dużo większy powinniśmy oddawać szacunek tym, którzy zginęli w walce o polską niepodległość.
Sława i Chwała Bohaterom – Stanisław Eugeniusz Bodes
Jubileusz 50-lecia pracy twórczej nad historią oręża polskiego
Wielu wartościowych ludzi spotykałem na swojej drodze od dawna, a często każdy kolejny wernisaż wzbogaca moją wrażliwość o nowe wartości, które mają podwójne znaczenie, bo nieraz są inspiracją do następnych obrazów. Wypada bym skupił się na otwarciu ostatniej wystawy w muzeum, bo przecież miłych niespodzianek organizatorzy mi nie poskąpili.
Zacznę jednak od początku zgodnie ze scenariuszem, który jak mniemam opracował dyrektor Bartłomiej Bartecki z swoimi najbliższymi pracownikami. Nieczęsto się bowiem trafia, tak wspaniale przygotować wystawę żyjącego malarza, nawet kiedy obchodzi 50-lecie pracy. Byłem na wielu wernisażach profesjonalnych artystów, lecz nie pamiętam podobnej aranżacji, atmosfery, ani takich fluidów, które unoszą się tylko w gronie zaprzyjaźnionych ludzi czy w dobrym miejscu.
Kuratorzy wystawy, to dwie urocze panie, Dorota Grzymała i dr Justyna Wojtiuk przygotowały ekspozycję niezwykle profesjonalnie, podkreślając aż w sześciu zabytkowych salach dworu Du Chateau nie tylko moją długoletnią pracę, a także moje różnorodne pasje, czy zainteresowania. Zaskoczono mnie zupełnie zasięgiem całości ekspozycji, która w dużej mierze przedstawia dzieje polskiej kawalerii, tej wyjątkowej formacji, którą Polacy tak umiłowali.
Nie sądziłem, że Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie po ostatnim sprzed pięciu lat wernisażu 45-lecia mojej pracy twórczej przygotuje pięć lat później jeszcze bardziej okazałą wystawę, a otwarcie uczyni tak doniosłym. Wspaniałe i pełne niespodzianek, za co jestem niezmiernie wdzięczny. Była limuzyna z epoki, dwa wspaniałe siwe rumaki i to przy nich jak zawsze zaiskrzyła echem licznych szarż w moim sercu chwała jazdy polskiej. Żywe konie jak zawsze wzbudzają we mnie najmilsze wspomnienia tych szlachetnych zwierząt. Historyczne kostiumy, grupa rekonstruktorów z załogi zamojskiej twierdzy czy kilka egzemplarzy starej broni białej i palnej. Jeszcze raz moje serdeczne dzięki.
Oczywiście nie byłoby wystawy w takiej oprawie, gdyby nie przychylność organizatorów, przyzwolenie oraz wsparcie finansowe ze starostwa. Został wydany 20-stronicowy katalog, zaproszenia, plakat, ale też pozostałe atrakcje. Łza mi się w oku zakręciła, gdy zobaczyłem namiastkę własnej pracowni z rozpoczętym obrazem na sztalugach, także szkice i rysunki, które zawsze powstają w trakcie pracy przy obrazie. Obok znalazły się też dwa obrazy jeszcze nie skończone, jak to zazwyczaj wygląda. Nie zapomniano też o ulubionych książkach historycznych, pędzlach, paletach i farbach, jakbym przed chwilą wstał od sztalugi. W pracowni stoi także fotografia moich kochanych rodziców podczas spaceru we Włodzimierzu 1939 roku, którym poświęcam swoje 50-lecie twórczości. Sześć sal, to sześć różnych tematów. Jest więc ważna sala, zgodna z tytułem wystawy „Sława i Chwała Bohaterom”, która swoistą narracją odtwarza tak mi bliskie dzieje oręża polskiego, które z sercem składam w hołdzie „Żołnierzom Wyklętym Polskiego Podziemia”.
Ponieważ mojemu jubileuszowi towarzyszy 100-rocznica urodzin Henryka Sienkiewicza, jest także sala poświęcona znakomitej twórczości naszego noblisty, gdzie każda ze ścian jest ilustruje inne wydarzenia w trylogii z XVII wieku. Całość zaś urozmaicona starą bronią, szyszakami husarskimi, artylerią, a także strojami piechoty tego okresu. Jakby było mało, to na ścianach między obrazami wymalowano ładną czcionką wybrane cytaty z trylogii i „Krzyżaków”, które wykonała Ewa Rapa. Obok sala z „Panoramą-Grunwald 1410”, w której został rozciągnięty graficzny projekt panoramy bitwy. Jest sporo prac z cyklu „Kadry bitwy” oraz dwadzieścia portretów zidentyfikowanych konnych bohaterów dwóch wojsk z wielu stron Europy w bitwie pod Grunwaldem.
W tym samym czasie od 22 IX w filii Muzeum Narodowego we Wrocławiu, czyli w rotundzie „Panoramy Racławickiej” trwa wystawa 56 grunwaldzkich portretów pt.„Grunwald 1410-Bohaterowie Bitwy”. Przy okazji, proszę sobie wyobrazić wystawę, gdy cały cykl będzie liczył ponad 400 konnych uczestników bitwy. To najsławniejsze w naszej historiografii wydarzenie, a dzięki wielkiej panoramie będzie bardziej znane w wielu ważnych miejscach Europy, a pokazani rycerze z tylu krajów zwiększą tylko zainteresowanie różnych narodowości. Najnowsze precyzyjne opracowanie wielkiej batalii, którą tworzyłem przez 12 lat, będzie dużo bardziej zrozumiałe dla większości mieszkańców Europy zachodniej, środkowej oraz wschodniej pod międzynarodowym hasłem „Tannenberg-Grunwald-Żalgirys”.
W tym samym czasie, dzięki zbieranym od lat materiałom została zamknięta książka-album „Grunwald 1410-Panorama”, która czeka na odpowiedniego wydawcę. Wystawa jubileuszowa „Sława i Chwała Bohaterom” jest symbolem całego polskiego rycerstwa, na których honorze i wartościach wychowywały się całe pokolenia polskich bohaterów począwszy od księcia Henryka Pobożnego, Floriana Szarego, Zawiszy Czarnego, Stefana Czarnieckiego, Tadeusza Kościuszkę, Cypriana Godebskiego aż po ostatnich obrońców II Rzeczypospolitej, takich jak mjr „Hubal”, gen. Grot-Rowecki czy rotmistrz Witold Pilecki i tysiące żołnierzy polskich walczących o wolność.
Prowadzę od lat swoją historyczną twórczość w sposób prosty, już z daleka rozpoznawalny, szczególnie ceniąc pamięć, męstwo i honor najodważniejszych Polaków, który jest zrozumiały dla każdego prawego człowieka. Nie mogę pominąć, że została jeszcze sala rysunków i szkiców, tworzona na gorąco w trakcie kolejnych wersji opracowań sławnej bitwy. Tak naprawdę ten rodzaj sztuki liczy dodatkowo setki kartonów, na których są tysiące rysunków, które często powstawały razem z malowaniem obrazów. Sala plakatów z byłych wystaw, ale i dwóch nowych, które zostały przygotowane już na rok następny. W trzech gablotach pełno dokumentów, artykułów prasowych i pamiątek.
Pozostaje wspomnieć o ważnej pasji, którą z poświęceniem realizowałem dla swego syna Krystiana. Gdy skończył pięć lat dostał ode mnie wielki zamek z ruchomym mostem zwodzonym, machinami oblężniczymi i około 300 rycerzy kilku nacji, których szykowałem w wielkiej tajemnicy. Także później powstawały kolejne wojska i armie, których cała kolekcja liczy przeszło 3 tys. rycerzy, wojowników i żołnierzy z ponad 100 armii różnego okresu i narodowości. Więc sala „Grunwaldu”, ale i sala następna, gdzie w gablotach stoją wspomniane figurki żołnierzy jest moim prezentem dla najmłodszych mieszkańców naszego miasta, którzy przyjdą z rodzicami, a trochę starsi pewnie sami, a najlepiej z całą klasą. Mam nadzieję, że tym razem będzie odwiedzać muzealną wystawę młodzież ze wszystkich hrubieszowskich szkół i z terenu całego powiatu, bo podobna lekcja historii w muzeum może się prędko nie powtórzyć. Czas publicznej degradacji historii i hańbienie polskich patriotów powoli się kończy. Traci swoje betonowe znaczenie parasol ochronny, jaki rozciągnięto nad tymi, którzy gorliwie pomagali zniesławiać obrońców niepodległości.
Pozostaje mi podziękować Maćkowi Łyko za kilkuletnie prezentowanie na hrubieszowskim portalu mojego malarstwa historycznego. Serdeczne podziękowania dla Marka Kitlińskiego za wspólne prowadzenie cyklu „Chwała Bohaterom”, w którym dominują wydarzenia bliskie mojej twórczości, a także za wzruszający tekst do katalogu. Jestem bardzo wdzięczny Markowi Koszałko, który przywiózł mnie z żoną wspaniałą odkrytą limuzyną pod same kolumny muzeum. Pojawiła się para jeźdźców na siwych koniach, jeden w kontuszu, a drugi w mundurze ułańskim z 1920 roku, to dawni przyjaciele ze szwadronu im. 2 PSK z Hrubieszowa. Dotykając końskiej aksamitnej ciepłej skóry przeszedł mnie miły dreszcz, jaki zawsze odczuwam w obecności tych szlachetnych wierzchowców. Okazale wyglądali w strojach z epoki żołnierze zamojscy, a zwłaszcza śliczna muszkieterka, która stała obok mnie podczas otwarcia wystawy. Także później razem z kamratami dzielnie wzięła udział w jubileuszowej potrójnej muszkietowej salwie, którą z wielką przyjemnością komenderowałem.
Jednak największe powodzenie i oblężenie miał tort ilustrowany plakatem wystawy jubileuszowej. Wielka niespodzianka podczas wernisażu dla pomysłu i moje wielkie uznanie dla wykonawczyni tego cukierniczego dzieła. Bardzo dobrze, że przed zjedzeniem zrobiono liczne zdjęcia, bo ktoś mógłby mi potem nie uwierzyć. Samemu udało mi w ostatniej chwili dostać o wiele za mały kawałek tortu, jednak smak poznałem. Mój syn chwalił się potem, że przypadkowo otrzymał od pań kawałek tortu ze „sławą”, więc może to prognoza na przyszłość? Przechodzę znów do części oficjalnej. Podziękowania dla Pana Marszałka województwa lubelskiego i dla urzędu marszałkowskiego za „Nagrodę Kulturalną” i za piękny medal. Otrzymałem okolicznościowe grawerowane dedykacje od Pana Starosty i Burmistrza, dyplomy, prezenty od kilku dyrektorów szkół i stowarzyszeń. Ksiądz proboszcz parafii św. Mikołaja Wiesław Oleszek podarował mi książkę „Przepowiadanie o świętych” z osobistą dedykacją. Patrzę na kilka wspaniałych albumów, że jednak bez wpisu, więc nie mogę imiennie podziękować za takie prezenty. Otrzymałem też dużo miłych dowodów sympatii od osób prywatnych i zaprzyjaźnionych. Kilka telegramów z daleka od osób, które z żalem informowały, że nie mogą przyjechać. Dużą radość sprawił mi pamiątkowy złoty medal, na którego rewersie obok popiersia papieża Jana Pawła II widnieje napis „Niech stąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”, który mi osobiście wręczył Przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Marian Król razem ze swoim zastępcą Krzysztofem Choiną, bowiem obaj panowie przyjechali z Lublina, jak też sporo znajomych czy przyjaciół. Na wystawę przyjechał także pan poseł Sławomir Zawiślak, który pogratulował mi wytrwałości w pracy na historią oręża polskiego i pomoc w dalszej twórczości.
Wypada mi podziękować z całego serca mojej drogiej żonie Zofii za wielką pomoc przy opracowaniu dokumentacji do każdej wystawy, dbanie o moje wszystkie potrzeby i obecność w ważnych chwilach mego życia. Bogusiowi, który jest moim bratem i zawsze, jako mistrz liternictwa opracowuje plakaty do wystaw, a także hasła i transparenty, które zdobią moje ekspozycje. Swoją obecnością sprawiła mi przyjemność moja siostra stryjeczna, poetka Krystyna Wiśnicka, która przed laty z Kanady pisała wiersze do naszego Ojca Świętego Jana Pawła II, dziękuję bardzo dalszej rodzinie, która licznie stawiła się na wystawie.
Dziękuję bardzo tym wszystkim, którzy tego dnia przyszli i obejrzeli wyjątkowo uroczyste otwarcie wystawy i złożyli swoje dedykacje i podpisy w księdze pamiątkowej oraz na specjalnych plakatach, które przygotowałem dla miłych gości. Jeszcze raz stokrotne dzięki wszystkim pracownikom muzeum. Wystawa trwa i została nagłośniona w przez Panoramę TVP Lublin i Radio Staszic, a także dzięki zawodowym fotografom, bo już kilka dni potem dysponowałem ponad 350 zdjęciami, które dokumentują całe wydarzenie. W parę dni po wernisażu powstały dwa niezależne reportaże telewizyjne, za co dziękuję dziennikarzom oraz ich ekipom. Moje specjalne podziękowania licznym oraz ślicznym paniom na wernisażu, dzięki którym wystawa i cała oprawa podczas otwarcia stała się o wiele piękniejsza. Jeszcze kilka zdjęć ze spotkania na wystawie z panią burmistrz Martą Majewską oraz w trakcie pobytu ekipy TVP z red. Małgosią Siennicką, której dziękuję za program na antenie ogólnopolskiej.
Z ostatniej chwili: Już po wernisażu wziąłem udział w dwóch programach telewizyjnych, jeden ukazał się w przeddzień Święta Niepodległości, drugi 14 XI, który prowadził Leszek Wiśniewski, przypominając mi w programie „Obrazy z Dzikich Pól”. Otrzymałem pierwsze propozycje wystaw na rok następny, kilka spotkań z młodzieżą, dalsze podziękowania, a także zapewnienia o sympatii i poparciu w dalszej pracy nad dziejami oręża polskiego, a zwłaszcza większego rozgłosu w Polsce, Europie i na świecie o wielkiej Panoramie Bitwy pod Grunwaldem.
Stanisław E. Bodes
Zdjęcia i reprodukcje:
Dorota Grzymała, Zofia Bodes, Ewa Rapa, Krystian M. Bodes
Do publikacji przygotował – Marek Ambroży Kitliński (mak)