Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie po raz kolejny była organizatorem konkursu literacko – plastycznego „Janusz Korczak – zawsze aktualny wzór moralnego postępowania”.
W tym roku wzięli w nim udział uczniowie Zespołu Szkół nr 1 w Hrubieszowie. Rysunki wykonali m.in. Anna Graf i Daniel Ważny.
Nie zabrakło też prac literackich Sylwii Nizio, Mikołaja Bojczuka i Szymon Ślebody.
Daniel Buchowiecki
MIŁOŚCI NAM TRZEBA – Sylwia Nizio
Dokąd prowadzisz nas?
Przeszłości chłodne oblicze…
Miłości nam trzeba
Wzorców wciąż przestrzenie dziewicze
Czystych słów
Niewinnych zachowań
O teraźniejszości do nas mów!
Korczaka postępowanie przywołaj
Moralność wlej w nasz krwiobieg
Abyśmy nie zapomnieli
Co to honor, miłość, poświęcenie
W malutkie ręce
Zbieramy okruchy czasu
Myśli upajają się dumą
Jak wielką duszę miał przekonań
Siłę, spuściznę nadziei nam dał
Wiarę w czyste serce
Co ukochało dzieci
Uczucia (na)pisane
Niech będą wdzięcznością
Myśli i pamięć w bukiet związane
Ty dałeś więcej
Nie straszne są Ci kajdany
Pamiętamy…
***
POŚWIĘCENIE – Mikołaj Bojczuk
Janusz Korczak w Warszawie urodzony
W dorosłość tak szybko został wprowadzony
Śmierć ojca – tragedia życiowa
Od cierpień ratuje go książek mowa
W końcu odnalazł swe powołanie
Odpowiadając na ludzi o ratunek wołanie
Dzieci Przyjaciel, wychowawca i nauczyciel
Starał się zmienić ich trudne życie
Do armii rosyjskiej wciągnięty został
Lecz i tak ludzi chorych potrzebie sprostał
W ojczystej Warszawie dom sierot założył
Na nic nie zważał – ze swej kieszeni nań łożył
Hitlerowcy zaś, nie zważając na dobroć Jego
Przenieśli ten dom do getta swojego
Cierpiały wtedy dzieci, Korczak więc też cierpiał
Choć najeźdźca tych czynów wcale za złe nie miał
Przyjaciele bohatera pomóc mu chcieli
Lecz dzieci i Korczaka nic już nie rozdzieli
I choć śmierć pewna nań czekała
Nadzieja wciąż go nie opuszczała
Lecz wkrótce nadszedł czas tragiczny
I choć moment był krytyczny
Obcy Januszowi był strach paniczny
Piękna historia…
Człek ten zasłużył na uroczysty orszak
Nasz bohater narodowy – Janusz Korczak
***
ROZMOWA – Szymon Śleboda
Czy to prawda, że Janusz Korczak to pana „pseudonim”?
Tak to prawda, w rzeczywistości nazywam się Henryk Goldszmit.
Jak wyglądało Pańskie dzieciństwo?
…….
Rozumiem, a czym się Pan interesuje?
Wyłącznie literaturą i człowiekiem, zwłaszcza tym małym, bezbronnym.
Czy nigdy nie wątpił Pan w to, że uda się ocalić Dom Sierot na Krochmalnej 92?
Nie, nigdy nie zwątpiłem. Przyznaję, czasami było ciężko, lecz udało się przetrwać najgorsze.
Skąd tyle siły?
Gdy wstawałem rano myślałem – „Muszę być silny dla Nich – moich 200 żydowskich dzieci”.
Czemu pisał Pan dla dzieci i młodzieży?
Czułem, że to będzie w pewnym sensie dla nich wsparcie w trudnych chwilach…
Jaki był Pana stosunek do dzieci z Domu Sierot?
Traktowałem je jak własne, a śmierć każdego dziecka przeżywałem osobno…
Co Pan mówił dzieciom wtedy, podczas marszu do wagonu?…
Całą drogę wmawiałem im, że to tylko wycieczka…
Czy Pana podopieczni byli szczęśliwi?
Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat…
Czy bywały chwile zwątpienia?
……
Dlaczego poszedł Pan z Nimi na tę „ostatnią drogę” ze swoimi podopiecznymi?
Nie chciałem żeby się bali… a teraz muszę już wracać do swoich aniołków…
Chcę Im poczytać…
Info i fot. ZS nr 1