20 kwietnia 2024

Wspomnienia z wakacji

Hrubieszów na rowerach – I Rajd Rowerowy

Kilku miłośników jazdy na rowerach zorganizowało pierwszy rajd rowerowy pod nazwą "Hrubieszów na rowerach".

W dniu 9 lipca 2005 r. o godz. 10.00 przed Hrubieszowskim Domem Kultury, na starcie imprezy, stawiło się 35 fascynatów rowerowych eskapad. Najmłodszym uczestnikiem rajdu był siedmioletni Filip. Po udzielonym przez ks. Tomasza (uczestnika rajdu zresztą) błogosławieństwie, pilotowani do granic miasta przez Policję, wyruszyliśmy na trasę, która poprowadziła nas przez: Gródek, Czumów, Kosmów, Kryłów, Cichobórz, Mieniany, z powrotem do Hrubieszowa.

Na Zamczysku w Gródku usłyszeliśmy o historii tej miejscowości. Dalej, jadąc po wysokiej trawie ścieżką historyczno – przyrodniczą, obok koryta Bugu, minęliśmy stary cmentarz, na którym spoczywa matka chrzestna Bolesława Prusa – Joanna Grodecka i powróciliśmy do wsi.

Przed szosą do Czumowa, na uczestników rajdu czekał Marek – kierowca wozu technicznego, zaopatrzeniowiec, fotograf i spiker rajdu w jednej osobie. Marek obdarował uczestników wyprawy bananami, napojami i dobrym humorem.
Po regeneracyjnym posiłku i ugaszeniu pragnienia udaliśmy się w kierunku Kryłowa, zatrzymując się po drodze na krótkie odpoczynki w Ślipczu, przy remizie strażackiej i w Kosmowie, przy sklepie spożywczym.

Humory dopisywały wszystkim, kondycja – większości. Ci, którym sił zaczęło brakować, wsiedli do samochodu Marka, by nieco odpocząć i złapać drugi oddech. Filip do nich jednak nie należał – podążał dzielnie na swoim małym rowerku i był w wyśmienitej formie. Kiedy znajdował się na czele kolumny, dyktował takie tempo, że trzeba go było hamować.

W Kryłowie wjechaliśmy na wyspę, gdzie zwiedziliśmy ruiny zamku Tęczyńskich i Ostrorogów. Sołtys wsi przedstawił nam historię wyspy, która w zasadzie przestała być wyspą, kiedy w 1987 roku z jednej strony połączono ją z lądem groblą, a z drugiej – drewnianym mostem. W czasie krótkiego odpoczynku prowiant znikał błyskawicznie, Filip zaś, nie mając litości dla swego małego organizmu, nieprzerwanie jeździł po wyspie.

Następnym przystankiem w wyprawie była znajdująca się w pobliskiej Kolonii Kryłów kamienna figurka Św. Mikołaja. Przy figurce znajduje się źródełko mające opinię cudownego. Jest to dawne miejsce odpustów oraz pielgrzymek katolickich i prawosławnych.

Od Św. Mikołaja, zatrzymując się po drodze przy cmentarzu prawosławnym w Szychowicach, trochę na skróty, udaliśmy się w kierunku Cichobórza. Usłyszeliśmy o historii Szychowic, gdzie mieściła się najsilniejsza i najaktywniejsza w okręgu hrubieszowskim terenowa jednostka Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich (ONU), zwana Kuszczem. Na cmentarzu znajdują się też nowe pomniki, postawione ku pamięci tych, którzy zginęli w walkach o wolną Ukrainę. Ekshumowano tu również relikwie księdza Sergiusza, który w Kościele Prawosławnym został wyniesiony na ołtarze, jako święty.

Z Szychowic, przez Cichobórz, udaliśmy się do Mienian, gdzie Marek czekał już z kiełbaską gotową do upieczenia na ognisku. Po zaspokojeniu głodu, Marek w sposób niezwykle dowcipny przeprowadził losowanie nagród, które sprawiły uczestnikom wielką radość nie tylko dlatego, że były cenne. Przede wszystkim były przecież symbolem trudu i wysiłku, jakie każdy z nas pozostawił na trasie.

W programie rajdu były jeszcze zawody piłki siatkowej, ale ze względu na nadciągające chmury i widmo nieuchronnej ulewy, zapadła decyzja o natychmiastowym powrocie do Hrubieszowa, gdzie przy Hrubieszowskim Domu Kultury zakończyliśmy rajd.

Przejechaliśmy 54 km ze średnią prędkością 12 km/godz. Było kilka awarii rowerów, wóz techniczny wyposażony był jednak w przyczepę, na której powróciły do miasta. Uczestnicy, mimo niewątpliwego zmęczenia, najwyraźniej byli zadowoleni z wyprawy i jednogłośnie zapowiedzieli swój udział w następnych rajdach.

Zaraz po tym, jak wróciliśmy do domów, spadł deszcz. Nam to już jednak nie przeszkadzało.

Uczestnicy

/tekst zredagował Ma/

zobacz fotki >>