19 kwietnia 2024

Małgorzata Todd: Lekcja pokera odc. 149

Dominika zdecydowała się wejść po schodach, zamiast jechać windą. Miała dokładny adres, ale nie wiedziała, na którym piętrze znajduje się mieszkanie należące do Misiuli. Okazało się, że na trzecim. Zanim wyjęła klucze, przycisnęła dzwonek, tak na wszelki wypadek.

 

Lekcja pokera
odcinek 149


Dominika zdecydowała się wejść po schodach, zamiast jechać windą. Miała dokładny adres, ale nie wiedziała, na którym piętrze znajduje się mieszkanie należące do Misiuli. Okazało się, że na trzecim. Zanim wyjęła klucze, przycisnęła dzwonek, tak na wszelki wypadek. Zgodnie z jej przewidywaniami, nikt nie odpowiedział. Weszła do środka. Już w przedpokoju natknęła się na rozbite szkło i porozrzucane luźne kartki papieru. Schyliła się, żeby podnieść jedną z nich. Nagryzmolone chwiejnym pismem jakieś słabo czytelne notatki. Odłożyła kartkę na szafkę przed lustrem i weszła do obszernego pokoju z szeroko otwartymi drzwiami.

Był to bez wątpienia salon i to taki przedwojenny, chociaż umeblowanie zdawało się świadczyć o braku zdecydowania tego, kto go urządzał, albo raczej wymieniano to, co przestawało funkcjonować na nowszy model, nie bardzo dbając o stronę estetyczną. Duży dębowy stół pełen brudnych naczyń otaczały niezbyt starannie dobrane krzesła. Przypomniała sobie, co mówił Marcin. Czyżby były to resztki po libacji z Robciem? Tu też porozrzucane były takie same kartki jak w przedpokoju, z tym, że część z nich ułożona w miarę schludnie. Na samym wierzchu leżała taka przypominająca list.

Rzuciła okiem. Wyglądało to na list pożegnalny, chociaż nie wiadomo, do kogo skierowany. Podpis zawierał tylko inicjałami R. O. Między oknami znajdował się stolik z telewizorem, naprzeciw niego kanapa odwrócona plecami do reszty pokoju. Praktyczne ustawienie, pomyślała, chociaż nie dla kogoś, kto lubi mieć oko na drzwi. Tu nie ma nic, co mogłoby być przydatne Misiuli w szpitalu, zdecydowała. Odwróciła się na pięcie z zamiarem opuszczenia pokoju i wtedy zauważyła jeszcze jedną kartkę, która różniła się od pozostałych. Były na niej czerwone plamy. Mam nadzieję, że to keczup, pomyślała biorąc ją do ręki. Po chwili jednak nie miała już wątpliwości, że to jednak krew. Nie było jej wiele, kilka zaledwie kropli, jednak, jeśli to jej krew, mogły świadczyć o miejscu, gdzie się znęcano nad dziewczyną.

Dominika zawsze była przygotowana na ewentualność zabezpieczenia śladów. Wyjęła z torebki foliowy woreczek i umieściła w nim kartkę. Teraz należało sprawdzić pokój dokładniej. Obeszła kanapę i… Na podłodze leżał martwy Robcio. Nie żył co najmniej od paru godzin.


CDN

 

Czytaj i pobierz ten odcinek powieści w pliku PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce na blogu) oraz podając e-mail do wysyłki.


Małgorzata Todd

mtodd.pl/blog