26 kwietnia 2024

Na patrolu

Była godzina 8.00 i słońce stało już wysoko na nieboskłonie kiedy ppor. Norbert Freitag udzielał swoim żołnierzom kolejnego instruktażu przed rozpoczynającym się właśnie patrolem. Tym razem główne zadanie brzmiało przeprowadzić rozpoznanie w wiosce Espandi znajdującej się nieopodal bazy Ghazni.

Na patrol wyrusza tym razem 4 pluton, 2 kompanii zmotoryzowanej Zgrupowania Bojowego Alfa (ZB A). Na instruktażu oprócz określenia zadań dowódca sprawdza wyposażenie. – Sprawdzam czy każdy ma opatrunek osobisty, opaskę uciskową, zasobnik z morfiną i dokument tożsamości (ID Cart). – wyjaśnia por. Freitag.

Po instruktażu, gdy już określono, jakie są zadania poszczególnych drużyn i żołnierzy czekamy już tylko na zielone światło, czyli sygnał pozwalający opuścić bramy bazy z centrum dowodzenia TOC (Tactical Operational Center). Dowódca drużyny sprawdza czy wszyscy w desancie mają zapięte pasy i założone hełmy, po czym melduje gotowość do ruszenia. Ruszamy.

Najpierw jedziemy drogą Highway1 by po kilku kilometrach opuścić ją i zjechać w wąską, kamienistą, polną drogę prowadzącą bezpośrednio do wioski. Siedzimy w transporterze jeden obok drugiego, z głośników słychać muzykę. Każdy z nas milczy w zamyśleniu.

Zatrzymujemy się w końcu na dużej otwartej przestrzeni kilkaset metrów przed wioską. Najpierw z transportera wychodzi dwóch żołnierzy by sprawdzić to, co dzieje się wokół wozu. –Najpierw sprawdzamy czy coś niebezpiecznego nie jest ukryte w niewielkiej odległości od wozu potem sprawdzamy to, co znajduje się dalej. Taką procedurę wykonujemy zawsze, gdy wychodzimy z wozu. – wyjaśnia st. szer Adrian Jurczak, strzelec.

Możemy opuścić Rosomaka, por. Freitag dzieli pluton na dwie części. Jedna część pozostaje przy wozach a druga rusza do wioski. Wozy pozostają na placu. Ustawione są w taki sposób, że mają możliwość prowadzenia obserwacji o promieniu 360 stopni. – Prowadzimy osłonę i obronę. Załogi każdego z wozów prowadzą obserwacje swojego sektora. Każdy z nas musi być maksymalnie skupiony na swoim sektorze. – wyjaśnia dalej st.szer. Jurczak.

Idziemy do wioski. Na czele idzie dwójka saperów za nimi pozostali żołnierze. – Gdy idziemy, każdy z nas musi mieć oczy dookoła głowy. Zwracamy uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Każdy zakamarek i każda dziura musi zostać dokładnie sprawdzona. Szczególną uwagę zwracamy na dachy. Każdy z nas ochrania swojego kolegę z przodu jak i z naprzeciwka. – relacjonuje st. szer. Wojciech Martyniak, strzelec PK.

Idziemy wąską drogą po obu jej stronach. Wzdłuż glinianych murów okalających zabudowania. Co pewien czas dowódca zatrzymuje kolumnę i wtedy saper sprawdza miejsca w których mogłyby znajdować się improwizowane ładunki wybuchowe lub inne niebezpieczne przedmioty. Kolumna zatrzymuje się również wtedy, gdy sprawdzane są pojazdy i ich pasażerowie, którzy nadjeżdżają z naprzeciwka i z tyłu. Żołnierze idą powoli a gdy zatrzymują się, natychmiast przyklękają przybierając pozycje strzelecką bacznie obserwując otoczenie. – W wiosce ochraniamy się nawzajem i jesteśmy od siebie zależni. Obserwujemy uważnie otoczenie i zachowanie mieszkańców. Musimy być nieustannie skoncentrowani oraz skupieni tylko i wyłącznie na zadaniu. – wyjaśnia st. szer. Arkadiusz Medyk, strzelec.

W wiosce tętni normalne codzienne życie. Dzieciaki biegają wokół prosząc nas o drobne fanty, przy pompie wodnej ustawia się kolejka chętnych, jakaś kobieta robi pranie w strumyku a potem bierze misę z praniem na głowę by zanieść ją do domu. Pod sklepem trwa nasiadówka mężczyzn, którzy uważnie nam się przyglądają. Po chwili pojawiają się mężczyźni z taczkami, w których mają używane ubrania na sprzedaż – taki handel obwoźny. Niemal każda kobieta na nasz widok zakrywa twarz i chowa się do swojej kalaty.

Por. Freitag ze swym tłumaczem zatrzymuje się, co pewien czas i stara się rozmawiać z mężczyznami również z tymi sprzed sklepu. – Przeprowadzam wywiady z mieszkańcami. Pytam czy czegoś niepokojącego nie widzieli, czy ktoś nieznajomy nie przebywał ostatnio w wiosce. Jednocześnie moi żołnierze rozdają ulotki informacyjne z numerem telefonu do nas gdzie mieszkańcy uzyskają pomoc w trudnych sytuacjach. – opowiada dowódca plutonu.

Ulotki informacyjne przygotowują specjaliści wsparcia psychologicznego PSYOPS. Można w nich znaleźć informacje na temat: częstotliwości, na jakich działa lokalne radio, o tym jak dbać o własne bezpieczeństwo oraz nawołujące do współpracy z silami koalicji i lokalnymi władzami.

Po kilku godzinach spędzonych w wiosce wracamy do naszych wozów. Wracając przechodzimy obok lokalnego cmentarza, który bardzo różni się od tego, jaki znamy w naszym kraju. W oddali słychać głos wzywający muzułmanów na modlitwę.

W końcu docieramy do naszych pojazdów. Jeszcze tylko sprawdzenie czy wszyscy są i można ruszać w drogę powrotną. Zajmujemy miejsca w swoich transporterach a następnie szybko formujemy kolumnę. Po chwili jest sygnał by ruszać a po godzinie jesteśmy już w bazie Ghazni. Przed wjazdem do bazy wysiadamy z wozów by rozładować broń. Tak kończy się kolejny patrol.

***

Tekst i zdjęcia: kpt. Artur Pinkowski