22 grudnia 2024

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 40 „Nieudana szarża Spahisów – Parknany 9 X 1683”

Duże zwycięstwo wojsk sojuszniczych pod Wiedniem 1683, którymi dowodził król Jan III Sobieski przyniosło oswobodzenie stolicy Austrii i odsunięcie tureckiego zagrożenia, ale jak się okazało było to działanie niewystarczające. Uciekająca armia turecka została zatrzymana, zreorganizowana i znowu groźna, o czym nie wiedziały wojska polsko – austriackie, które po odpoczynku ruszyły na Południe. Co stało się później, dowiemy się od Stanisława E. Bodesa, który tym wydarzeniom poświęcił sporo czasu i namalował kilka obrazów.

Reklamy

 

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 40 „Parknany, nieudana szarża spahisów – 9 X 1683”

 

333 lata temu, to bardzo dużo, a zarazem nie tak wiele.

Reklamy

 

Tylko nieliczni wiedzą o podwójnej bitwie w parę tygodni po bitwie wiedeńskiej oraz triumfalnym pochodzie żołnierzy sojuszniczych wojsk, które odniosły wielki sukces pod murami austriackiej stolicy.

 

Jesteśmy po wielkim zwycięstwie wojsk koalicji antytureckiej i polskich oddziałów pod Wiedniem 12 IX 1683 roku. To król Rzeczypospolitej Jan III Sobieski, który dowodził sojuszniczymi wojskami doprowadził do wspaniałego sukcesu dzięki zmasowanej szarży jazdy sprzymierzonych (20 tys. konnych) na czele, której pędziły chorągwie polskiej husarii i pancernych, które rozniosły szeregi tureckie. Trzeba dodać, że uwolniono oblężony Wiedeń, zdobyto przebogaty obóz nieprzyjaciół, który porzucając wszystko uciekał w panice. (O bitwie pod Wiedniem rozmawialiśmy w drugim odcinku cyklu z IX 2013 r.). Co dalej się wydarzyło, porozmawiamy teraz i także, o zmiennych kolejach losu w dalszej kampanii podczas pochodu i wyzwalania ziem cesarstwa austriackiego?

Reklamy

 

Jak wygląda zwycięski pochód wojsk polskich śladem uchodzących Turków?

 

            Po takiej olbrzymiej klęsce nikt nie spodziewał się jakiegokolwiek oporu, resztki wojsk tureckich poddawały się, jeśli nie miały wyjścia, walczyć nikt nie chciał, bo szok spowodowany bitwą jeszcze trwał. Nic nie zapowiadało zmian, nie zaobserwowano też żadnych obcych wojsk, które mogły czymkolwiek zagrozić.

            Szło, więc wojsko polskie dosyć beztrosko, odpoczywając po drodze, turbowano się tylko, czy aby wiwendy wystarczy. Król Jan III Sobieski od zwycięstwa wiedeńskiego pisze często listy do swojej królowej Marysieńki, zdając codziennie relację z podróży. Żołnierze martwią się jedynie, czy skarby zdobyte w obozie tureckim i na pobojowisku zdołają zawieźć do kraju. Podróż przebiegała spokojnie, pogoda jest piękna, słoneczna i nic nie zapowiadało nieszczęścia.

 

Czy możemy, chociaż w przybliżeniu podać skład wojsk, które wyzwalają ziemie cesarskie. Należy się domyślać, że nie wszystkie kontyngenty sojuszników biorą udział w marszu?

 

            Wojsko polskie pod komendą króla idzie na przedzie, oczywiście zmniejszone o zabitych czy rannych w wielkiej bitwie, także sporo żołnierzy było chorych, których razem z innymi zostawiono w obozie pod Wiedniem. Za Polakami maszerują Austriacy, którymi dowodzi Dunewald, Ludwik Wilhelm Badeński i Starhemberg, a także wielu pułkowników, którzy zasłynęli w walkach pod miastem. Oczywiście prym wiodą Polacy, są na przedzie i zgarniając wszystkie łupy pozostawiane prze uciekających nieprzyjaciół. Z tego powodu dochodzi do coraz częstszych zadrażnień z austriackimi żołnierzami.

 

Czy siły tureckie, które uratowały się z pogromu nie są zdolne do żadnych akcji zaczepnych, a które powinny się zebrać możliwie szybko i stawić zbrojny opór idącym szerokim frontem oddziałom koalicji:

 

            Wezyr Kara Mustafa porzucił wojsko i uciekł do Budy. Natomiast młody Kara Mehmed pasza zaczął zbierać uciekające wojska i załogi z przygranicznych zamków. Wkrótce miał pod swoimi rozkazami 30 tys. ludzi, którymi chciał pobić postępujących w przodzie Polaków. Miejscowość Parkany, to silnie umocniony fort, właśnie tam przygotowano zasadzkę. Żądny sławy i odwetu dowódca turecki czekał tylko stosownej chwili rozstawiając zgromadzone wojska w ukryciu, zwłaszcza, że przeciwnik sam wchodził w zastawione sidła.

 

To wtedy doszło do pierwszej bitwy pod Parkanami, gdy zaatakowali Turcy, których kompletnie zlekceważono?

 

            Działo się to dnia 7 X 1683 roku. Na czele armii jechał doświadczony zagończyk i strażnik koronny Stefan Bidziński w 1000 koni. Bez żadnego podjazdu, bez kontaktu z wrogiem żołnierze weszli w zastawioną zasadzkę i to na nich spadła mordercza szarża kilku tysięcy jazdy tureckiej (z 15 tys.). W jednej chwili Polacy zostali prawie okrążeni i w twardej bezpardonowej walce muszą sobie wyrąbywać w szykach napierających nieprzyjaciół wyjście z matni, szukając ocalenia.

            Oczom maszerującego wojska z królem na czele, ukazał się obraz uciekających i cofających się w rozpaczliwej obronie jeźdźców polskich, których gonią nieprzeliczone chmary wrogiej jazdy. Całkowite zaskoczenie, które zmusza Polaków do natychmiastowej reakcji.

 

Co dalej się dzieje, bo niewiele brakowało do zupełnej klęski i śmierci króla Jana. Stąd płynie nauka, że w każdych działaniach wojennych, jak i w sporcie zawsze trzeba być przygotowanym?

 

            Król Sobieski ma przy sobie tylko 4 tys. żołnierzy, których rozstawia w cienką linię bez odwodu. Niestety, na prawym skrzydle dochodzi do rozerwania polskiego szyku i masy konnych Turków okrążają Polaków. Rozkaz królewski nakazuje chorągwi husarskiej atakować do tyłu na jazdę nieprzyjaciela. Gdy husaria rusza do szarży w odwrotnym kierunku, polską jazdę ogarnia panika. Wszyscy myśleli, że husaria uchodzi. Uciekający mało nie stratowali króla, który widząc klęskę rozkazał królewiczowi Jakubowi ratować życie, a sam próbuje zatrzymać panikujące oddziały. Król Jan, gdy zawiodły próby zatrzymania żołnierzy znalazł się na samym końcu wojsk. 

Przez pół mili musiał uciekać tylko z 7 żołnierzami, wśród których był koniuszy koronny i przyjaciel Marek Matczyński. Pościg turecki wciąż trwa, dwóch spahisów na śmigłych koniach dogania króla, którego koń dźwigający duży ciężar zaczyna ustawać. W ostatniej chwili między Jana Sobieskiego, a Turków wpada polski rajtar, który przez moment walczy osłaniając władcę. Zginie, ale to wystarczy na odskok i po chwili król jest bezpieczny wśród polskiej piechoty i regimentu austriackiego, które nadciągnęły. Przed wielu laty namalowałem obraz, który przedstawia właśnie ten fragment walki. Turcy widząc nowe wojska wstrzymują pościg, co ocaliło kilka tysięcy polskiej jazdy. Zresztą spahisi znaleźli na pobojowisku ciało wojewody Denhoffa, którego wzięto za króla, bo z tuszy byli do siebie podobni. Odciętą głowę triumfalnie posłano do Budy.

 

Niewiele brakowało, a świetne zwycięstwo pod Wiedniem straciłoby bardzo dużo ze swojego blasku. Co zatem dalej, bo sytuacja nie przedstawiała się dobrze?

 

            8 X król Jan odpoczął i odzyskał swój animusz, zaraz też wróciła właściwa temu władcy zdolność taktyczna. Przez cały dzień koncentrowano wszystkie możliwe siły zdolne do rozprawy na następny dzień.

            Kara Mehmed pasza także nie próżnował, wojska tureckie wzrosły do 36 tys. głównie jazdy, za to janczarami obsadzono Parknany tworząc dobrą osłonę lewego skrzydła. Warto może wspomnieć o jeździe tureckiej, owych spahisach. Nazywano ich także timarioci, którzy uzbrojeni byli w zakrzywione szable typu kilidż, 4 m. dzidy, krótsze dziryty, łuki, buzdygany. Ochraniały ich kolczugi i zbroje tzn. cztery słońca i dodatkowo tarcza-kałkan. Dosiadali wspaniałych i odpowiednio wyszkolonych koni. Za plecami armii tureckiej płynęła rzeka Garam (dziś Hron) będąca dopływem Dunaju. Król Jan Sobieski przewiduje ruchy przeciwnika, dlatego lewe skrzydło liczące 7,5 tys. jazdy i piechoty hetmana Jabłonowskiego opiera się o wzgórze. Środek składa się z 16 tys. wojska cesarskiego z piechotą w centrum, jazda na skrzydłach. Na prawo hetman Lubomirski. Na dodatek kilka chorągwi St. Czarnieckiego ma osłaniać lewe skrzydło na wypadek nadejścia Tatarów lub Węgrów antyhabsburskiego powstania, któremu przewodził Emeryk Thököly.

 

Druga, jak widzę bitwa jest rozpoczęta, a jak się zakończy?

 

            Mamy 9 X 1683 roku, front polsko-austriacki jest szer. 5 km, a jego głębokość liczy około 800 m. Turcy rozpoczęli drugą bitwę atakami na centrum składające się z habsburskich żołnierzy, którzy odpierają wściekłe ataki jazdy. Teraz ciężar walk przenosi się na lewą stronę, gdzie Polacy ogniem piechoty i artylerii odrzucając raz po raz ataki tureckie. To taka scena jest tematem drugiego obrazu, który widać na początku wywiadu. Właśnie taka szarża jazdy tureckiej na obrazie zostaje odrzucona ogniem piechoty polskiej. Tureckie natarcie zastopowało także 2 tys. ciężkich kirasjerów, którzy stosując karakol powstrzymali spahisów. Jazda Jabłonowskiego, w tym 10 chorągwi husarii rusza do kontrofensywy zadając Turkom ciężkie straty, którzy przerzucają większość sił na tę stronę, która staje się głównym miejscem bitwy. O to chodzi królowi, na prawo polska jazda podchodzi pod Parkany i odcina drogę nieprzyjaciołom przez jedyny most, którego przedmoście zdobywa polska i austriacka piechota. Rusza także centrum spychając wrogie wojska. Artyleria gen. Marcina Kątskiego ostrzeliwuje w tym czasie także most, który zaczyna się rozpadać i zanim runął do wody udało się Kara Mehmedowi tylko z 800 jeźdźcami przedostać się na drugi brzeg. Cała masa jazda wskakuje do Dunaju chcąc ratować życie.

 

Czy dużo Turków przedostanie się na zbawczy brzeg?

 

            Otóż nie, Tysiące ludzi i koni tonie w nurcie rzeki, zostają rozstrzeliwani przez polską artylerię, którą podciągnięto bliżej wody, kilka tysięcy sojuszniczej piechoty prowadzi ostrzał bez przerwy, także jazda polska i sprzymierzeni strzelają z bandoletów do tonących i miotających się w przerażeniu jeźdźców Padyszacha. Mówiono później o 9 tys. ciał tureckich wyłowionych z rzeki. Z całej przeszło 30 tys. armii tureckiej udało się tylko 3-4 tys. ludzi wydostać z tego piekła, kilka tysięcy się poddało, jedni mówią, że tylko 1500 ludzi, reszta prawdopodobnie zginęła w bitwie lub utonęła w falach Dunaju. Janczarów wybito podczas szturmu w Parkanach.

 

Jaki jest epilog kampanii?

 

            Sojusznicy ruszyli na Ostrzyhom, który po krótkim oblężeniu poddano. Maksymilian II Emanuel łodziami w 1200 Brandenburczyków i 1200 jazdy bawarskiej podpłynęli pod miasto. Reszta armii dotarła lądem. Żyjący jeszcze wezyr Kara Mustafa rozkazał zgładzić odpowiedzialnych za obronę, po czym udał się z Budy do Belgradu zameldować o klęsce sułtanowi, który opuścił miasto srodze zawiedziony całą wyprawą i utratą prawie całej armii. To tutaj w grudniu do Belgradu przyjechał z Edirne poseł sułtański z pismem o zmianie głównego dowódcy. Janczar-Aga razem z wysłannikami poprosili o oddanie pieczęci i w dniu 25 XII wyrok wykonano. Tak za klęskę dosięgła go kara Padyszacha. Według prawa islamskiego wezyra Kara Mustafę uduszono zielonym sznurem dostarczonym przez urzędników dworskich.

            Niektórzy ze świadków mówili, że wyrok wykonano jedwabną cięciwą z łuku, chociaż jestem za pierwszą wersją bardziej oficjalną i niech tak zostanie.

 

Co jeszcze możemy dowiedzieć się ciekawego?

 

            Kiedyś T. Mleczak pisał, że m. Parknany leży w Słowacji, otóż nie, dzisiejszy Śtủrów leży w Słowenii. Także to, że po zwycięstwie 9 X wieczorem król Jan pisze do swojej Marysieńki kolejny list o victorii większej niż pod Wiedniem, bowiem przy minimalnych stratach tego dnia (kilkuset żołnierzy), za toTurków zginęło dwukrotnie więcej niż w wielkiej bitwie wiedeńskiej. Polacy zdobyli armaty, dziesiątki sztandarów, drogocenną broń, zaopatrzenie i ponad 6 tys. koni orientalnych, które zasilą stadniny w naszym kraju.

            Hetman Jabłonowski wziął do niewoli beglejbejów Siwaszu Chalil paszę i Sylistrii Mustafę paszę. Polegli zaś dwaj dostojnicy Bośni i Karamanu. Mogę dodać, że nigdy wcześniej nie było tak dobrej współpracy między królem a oficerami cesarskimi.

            Sława „Lwa Lechistanu”, chociaż z drobną rysą za 7 X wzrasta potrójnie po następnej batalii. Było to już ostatnie w takiej skali zwycięstwo polskiej jazdy i piechoty nad wojskami tureckimi. Dojdzie jeszcze do walk na południu Rzeczypospolitej i prób odzyskania utraconych ziem (pamiętamy, że Kamieniec Podolski jest w rękach Tureckich wojsk od 1672 roku.

 

Co jeszcze trzymasz w zanadrzu?

 

            Co wszyscy znamy z ostatniej części trylogii H. Sienkiewicza. Mówiłem już kilka razy, że od XVIII wieku Turcja z naszego śmiertelnego wroga przemieniła się w przyjaciela, dając schronienie polskim patriotom, którzy będą musieli po kolejnych powstaniach opuszczać kraj rodzinny. Tacy bohaterowie jak: Kazimierz Pułaski, najsłynniejszy konfederat barski, oficerowie i żołnierze powstań z 1831, 1849, 1863 r. Przecież Adam Mickiewicz podczas misji umiera w Stambule.

Czy Czajkowski Sadyk–Pasza, który wystawi oddział do walki z carskim wojskiem itd. Długo by jeszcze opowiadać, bo temat jest jak rzeka. I na koniec to, że dzisiaj w słoweńskim Śtủrowie, czyli w dawnych Parknanach stoi pomnik Jana III Sobieskiego na koniu, który przypomina mieszkańcom i turystom o polskim królu, który pokonał Turków. Zobaczymy też wspomniany obraz, akwarelę z 1972 roku, gdzie nieznany rajtar ratuje życie królowi Sobieskiemu. A to był dopiero piąty rok mojej działalności historycznej. Przedstawię raz jeszcze obraz o szturmie twierdzy, której nazwa została po wielu latach zmieniona. Przy Worskli mówiłem, że w październiku pokażę Lisowczyków w Czechach, jednak zapomniałem, że w kolejce czekają Turcy pod Parknami. Wypada więc, że o tych rasowych polskich jeźdźcach spotkamy się w listopadzie. Dla osłody pokażę jeszcze teraz fragmenty bitwy pod Wiedniem i plakat z wystawy lubelskiej, bowiem to wszystko jest już historią.

Wszystko, co opowiedziałem w tym polsko-tureckim odcinku ukaże się już po wernisażu mojej najważniejszej wystawy „Sława i Chwała Bohaterom”, czyli po finale 50-lecia pracy twórczej w Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie.

 

Galeria:

 

1. „Parknany – nieudana szarża Spahisów” 9 X 1683, ol.–pł. 77,5 x 109 cm (1997) nr inw. 522

2. „Bitwa pod Parknami – ratujcie króla” 7 X 1683, karton akw. 70,5 x 100 cm, (1972) nr inw. 38

3. „Wiedeński Bohater” – 1683”, ol.- pł 91 x 60 cm (1982) nr inw. 172

4. „Wiedeń 1683”– ol.- pł. 70 x 61 cm, (1986) nr inw. 246

5. „Wyjazd na wyprawę Wołoską”, ol.–pł 14,5 x 35 cm (1999) nr inw. 575

6. „Szarża lekkiej jazdy Sobieskiego”, ol.–pł. 69 x 130 cm (1990) nr inw. 334

7. „Zdobycie twierdzy Ostrzyhom” – 25 X 1683, ol. – pł. 85×107,5 cm, nr inw. 376

 

 

Reprodukcje i zdjęcia: Zofia Bodes,

Wywiad: Marek Ambroży Kitliński

Opracowanie: Stanisław E. Bodes i Marek A. Kitliński




Czytaj również – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 37 „Zbaraż” 1649

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 38 „Mielejczyce – 1920”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 39 „Worskla – 1399”

itd. do pierwszego numeru

 

Wydania specjalne – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 8 „Lipsk – Bitwa Narodów” 16 – 19 X 1813 roku

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 9 – Jubileusz

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 10 – „Wyprawy Krzyżowe”

itd. do pierwszego numeru