22 grudnia 2024

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 42 „Śmierć gen. Stanisława Fiszera pod Winkowem” – 18 X 1812

Jesteśmy po przebyciu całej drogi od Niemna, który przekroczono 24 VI 1812 roku, a później przez Grodno, bitwy pod Małym Jarosławcem, Witebskiem i Smoleńskiem, gdzie doszło do krwawej batalii. Lecz w bitwie pod Borodino nastąpiła niewyobrażalna w dziejach rzeź i zarazem największa ze wszystkich bitew wyprawy napoleońskiej, którą wygrała Wielka Armia i już 14 IX wkroczyła do Moskwy. Rozbite dywizje carskie opuściły stolicę przenosząc się do Kaługi, gdzie założono zimowe obozy. Muszę jednak w tej sprawie oddać głos bataliście, który nie tylko, że namalował znany już w kraju obraz o śmierci gen. Fiszera, ale wśród dotychczasowych malarzy zna się na historii jak mało kto.

Reklamy

 

Właściwa nazwa jak mówią Rosjanie brzmi Tarutino, gdzie założono po opuszczeniu Moskwy główny warowny obóz, dodatkowo umocniony polowymi przeszkodami. W tym miejscu połączono różne rozbite armie, które zaczęto organizować na nowych zasadach.

Mianowicie 1 i 2 armię zachodnią w nową Armię Główną pod komendą feldmarszałka Kutuzowa. 3 Armię Zachodnią i Armię Dunajską oddano w dowodzenie admirała Pawła Cziczagowa. Wojska zostały rozbudowane do 130 tys. żołnierzy, w tym 100 tys. piechoty, 20 tys. jazdy i 10 tys. artylerzystów.

Reklamy

Stworzono lotne oddziały złożone z kilku szwadronów dowodzonych przez generałów Iwana Dorochowa, Aleksandra Fignera i Aleksandra Siesławina. Pod Tarutinem stworzono tzn. Opotczenija. Były to oddziały nieregularne uzbrojonej milicji, to taki rodzaj pospolitego ruszenia, 8 regimentów uzbrojono częściowo w broń białą. Większość służyła na tyłach do zadań pomocniczych. Nie nosili mundurów, a tylko stroje i ubrania cywilne, jedynie na czapkach był naszyty krzyż prawosławny.

 

Jak doszło do bitwy pod Winkowem?

Reklamy

 

            Straże przednie marszałka J. Murata natrafiły na wojska Kutuzowa. Właśnie pod Winkowem utworzono dość cienką linię, która miała osłonić jeszcze we wrześniu francuskie wojska w Moskwie i okolicy od uderzenia Rosjan.

Bitwa pod Tarutinem (Winkowem), to pierwsze starcie od czasu zajęcia prastarej stolicy Rusi. Rankiem 18 X dywizja kozacka gen. Wasilija Orłowa-Denisowa chciała obejść skrzydło marszałka Murata, na które miały uderzyć równolegle kolumny gen. Boggowutai Ostermana-Tołstoja. W tym czasie konnica Dorochowa i Fignera miały zająć Winkowo, co równało się odcięciem drogi odwrotu marsz. J. Muratowi. Na prawe skrzydło uderzył korpus gen. Miłoradowicza. Dowództwo nad całością akcji 45 tys. armii objął gen. Bennigsen. Jak widać zaangażowano już na początku spore siły.

 

Jak reagują Francuzi, czy ich wywiad lub patrole nie wiedziały nic o przewidywanym ataku?

 

            Uderzenie zaskoczyło wszystkich, a najbardziej niespodziewającego się niczego marszałka Murata, którego własne patrole nie spisały się należycie. Zanim zastosowano jakieś środki i ściągnięto najbliższe oddziały, które mogły podjąć działania przeciw kawalerii wroga, która już zachodziła od skrzydła. Właśnie w tym czasie runęły dywizje Boggawuta i Tołstoja. Także po prawej stronie ukazał się korpus, który prowadził gen. Miłoradowicz.

Bitewny chaos powstał w nie gotowych jeszcze pułkach francuskich, jednak najbardziej i największe straty poniósł II Korpus Kawalerii gen. Horacego Sebastianiego, którego linie zostały rozbite i w wielu miejscach przerwane. W ten sposób powstałe luki rzuciły się kolumny rosyjskie wprost na tyły wojsk francuskich.

 

W obrazie występują Polacy, a na pierwszym planie Szef Sztabu gen. Stanisław Fiszer?

 

 W tym miejscu był właśnie rozlokowany V Korpus polski ks. Poniatowskiego, który rozkazał sformować czworoboki piechoty strzelające w atakujących Rosjan ogniem na wprost. Przez ten czas zgromadzono artylerię korpusu, która straszliwym ogniem zatrzymała posuwających się do przodu wojska rosyjskie. Jak się okazało, zdecydowana postawa całego V Korpusu polskiego uratowała od zagłady całą armię marszałka i króla Neapolu Joahima Murata. Pod osłoną Polaków korpus marsz. Murata odszedł na północ, gdzie w bezpiecznym miejscu uporządkowano resztki oddziałów. Oczywiście swoim zwyczajem cesarz Napoleon pomniejszył zasługi Polaków w ratowaniu ogólnej sytuacji, która w wypadku klęski mogła być bardzo trudna dla pozostałych wojsk „Wielkiej Armii”. Francuzi w tym krótkim starciu stracili 2,5 tys. żołnierzy, 1000 wzięto do niewoli, stracono 38 armat i dużą część taborów.

Z powierzchownych szacunków rosyjskich wynika, że wszystkie straty wyniosły tylko 1800 zabitych i rannych (znów mamy zaniżone liczby).

Bitwa pod Winkowem (70 km od Moskwy) nazywana przez Francuzów bitwą nad rzeką Czerniszą stała się sławna ze względu na bohaterów, którzy wzięli w niej udział.

Następnego dnia (19 X) Napoleon wydał rozkaz opuszczenia Moskwy w kierunku zachodnim. W mieście pozostał korpus marszałka Eduarda Mortiera z młodą gwardią, który miał wysadzić wieże, mury i bramy Kremla. Jednak ulewny deszcz zamoczył większość założonych ładunków i tylko z tego powodu część murów wyleciała w powietrze. Na ponowne zakładanie min nie było już czasu.

           

Czy Napoleon wiedział o groźbie rosyjskiej armii, która może ze skrzydła uderzyć na rozciągnięte resztki armii cesarskiej?

 

            Cesarz Napoleon wyprowadził z Moskwy 102 tys. żołnierzy, w tym 22 tys. doborowej gwardii cesarskiej, którą cesarz oszczędzał jak tylko mógł. Przecież tak daleko było od Paryża. Gdyby użyto gwardie pod koniec bitwy pod Borodino, to zwycięstwo byłoby wielkim sukcesem, a armie rosyjskie zniszczone. Nawet bez pokoju z carem, Napoleon mógłby cofać się we wzorowym porządku bez naporu armii rosyjskiej. Za brak pogromu carskich wojsk pod Moskwą odczuje           cesarz na własnej skórze i to wiele razy. Ten niewybaczalny błąd będzie się mścił podczas całego odwrotu.

 

„Fortuna i historia mają to do siebie,                                                                                          

że nigdy nie wybaczają błędów popełnionych

przez ludzi wybitnych w momentach przełomowych”

 

            Ciągle nie mogę przejść spokojnie nad tym, jak z tak pięknej i potężnej armii liczącej ponad 600 tys. żołnierzy i ponad 1000 armat po trzech miesiącach pozostało tak niewielu sprawnych żołnierzy. Z tak groźnego wojska, powstały potem najgorsze, wyzbyte z ludzkich odruchów bandy maruderów, morderców i zwykłych szabrowników. Los uczynił swoje, ale najwięcej szkód zrobiła surowa rosyjska zima, która zadała dużo więcej strat niż wszystkie wojska cara razem wzięte.

 

Uprzedziłeś moje pytanie, bo chciałem zapytać o tych, którzy wyszli z Moskwy niosąc
oraz wioząc wielkie dobra i skarby zrabowane na Kremlu i w licznych pałacach, dworach i domach bogatych mieszczan i kupców?

 

            No właśnie, największą zmorą „Wielkiej Armii”, albo raczej to, co z niej pozostało był olbrzymi tabor kilkunastu, inni mówili, że kilkudziesięciu tysięcy wozów, bryczek, kolasek, landar podróżnych, chłopskich furmanek i całej reszty, co tylko miało koła i jechało. Nawet jednokołowe taczki budowlane. Okazało się, że gdy przyszło do walki, to także furgony wojskowe były zapchane różnymi cennymi przedmiotami. Również z jaszczy powyrzucano pociski do dział, to był szał, który ogarnął tysiące ludzi, którzy nie tak dawno byli dobrymi czy zdyscyplinowanymi żołnierzami.

Opowiadano, że z Moskwy wyszedł tłum 50 tys. maruderów, jestem przekonany, że dużo więcej, bo gdzie się podziali żołnierze między Borodino, a stolicą Rosji, przecież nie zginęli na tak krótkiej trasie. Kolumna, a właściwie wielkie kolumny tych pojazdów były rozciągnięte na wiele kilometrów. Wieziono wszystko, co tylko miało jakąś wartość, a zostało zrabowane w Moskwie czy w posiadłościach wokół stolicy. Nawet plecaki piechurów zamiast butów i bielizny na zmianę, były wypchane różnymi, nieraz wartościowymi i bardzo cennymi rzeczami.

 

Co widzimy w obrazie?

 

            Widzimy szarżę naszych ułanów i kontratak pieszych żołnierzy, którzy starają się powstrzymać atak Bennigsena, a walka toczy się w bezpośredniej odległości. Na wzgórzu są oficerowie, którzy wypatrują wrogie kolumny, które zbliżają już na strzał karabinowy.

Za to na pierwszym planie Szef Sztabu Armii księstwa warszawskiego gen. Stanisław Fiszer, który dowodzi obroną i podczas walki otrzymuje postrzał. Gdy malowałem ten obraz, wiedziałem tylko o śmierci generała w bitwie. Nie było informacji gdzie odniósł śmiertelną ranę, dopiero całkiem niedawno znalazłem wiadomość, że gen. Fiszera trafiła kula w czoło. Wystarczy zakrwawić twarz i obraz stanie się bardziej wiarygodny, jak widać nawet po latach, jeśli tylko mogę, to zawsze uzupełniam brakujące dane.           Mogę jeszcze dodać, że Francuzi w tej bitwie stracili pierwszego orła od początku całej kampanii. To punkt zwrotny i pierwsze zwycięstwo Rosjan nad Francuzami i Polakami. Gdyby nie osobista niechęć feldmarszałka Kutuzowa do gen. Bennigsena, Rosjanie mogli zniszczyć cały korpus francuski i częściowo korpus polski, tylko powinni zaatakować wszystkimi siłami. W bitwie pod Winkowem zginął także, jako jeden z pierwszych wyższych oficerów rosyjskich gen. Karl Fiodorowicz Boggowut.

 

Powiedz, czy w polskim korpusie służyli francuzi i w jakiej randze?

 

            Mogę na gorąco wymienić, bo artylerią dowodził gen. Jean Pelletier, a w sztabie widzimy gen. Jean’a Baptiste Malleta de Grandville’a. Z pewnością było jeszcze kilkunastu obcokrajowców, potrzebnych do szkolenia młodych żołnierzy, zwłaszcza w artylerii, saperach czy w pozostałych oddziałach inżynieryjnych. Trzeba pamiętać, że w 1812 roku Polacy już nie potrzebowali takiej pomocy. Księstwo warszawskie potrzebowało dużo nowoczesnej broni, artylerii, tysięcy mundurów i koni dla świeżo powstających pułków piechoty i jazdy. 

Nigdy w naszej historii do lata 1812 roku nie mieliśmy takiej mobilizacji ludzi i sprzętu. Z pobieżnych źródeł czy raportów wynika, że już w maju Polaków pod bronią było ponad 100 tys. żołnierzy. Liczne kontyngenty wojskowe z podbitych i sojuszniczych państw, które tworzyły „Wielką Armię” nie sięgały nawet połowy wojsk, jakie wystawili Polacy, którzy nie tylko, że po Francuzach tworzyli najliczniejszą siłę, lecz co ważniejsze, że były to oddziały o najwyższym morale i bardzo mężne. W najtrudniejszym czasie okazało się także, że Polacy będą najwierniejszymi sprzymierzeńcami Napoleona i Francji.

 

Jestem zdania, że zawsze należy publicznie przypominać o pewnych faktach, które inni starają się nie pamiętać?

 

            Ależ oczywiście, to nam Polakom Europa jest niemało winna po ostatniej wojnie, ale też w końcu XVIII czy w całym XIX wieku. Dlatego jestem zdania, że przypominanie o tych szczególnych zasługach, o dawnej chwale polskich żołnierzy jest naszym dziejowym świętym obowiązkiem współczesnych rodaków. Nie mamy się, czego wstydzić, wprost przeciwnie, jest to wielki i niewyczerpany temat, który możemy wykorzystywać przy każdej nadarzającej się okazji, kiedy tylko ktoś będzie obrażał naszą godność.

 

Napoleon zawdzięczał żołnierzom księstwa warszawskiego, że byli z nim do końca, a nawet później, gdy musiał abdykować. Czy tak rzeczywiście było?

 

            Często o tym mówię podczas spotkań, zawsze jednak kładę nacisk na relacje między polskimi żołnierzami, a żołnierzami Napoleona czy innymi sojusznikami, z którymi Polacy walczyli ramię w ramię przeciw wspólnemu wrogowi. Tylko zbyt często było mi smutno i czułem złość, że po daninach krwi zapominano o polskiej ofiarności bardzo szybko. Trzeba jednak pamiętać, że nasze bohaterstwo my sami mamy obowiązek wspominać i utrwalać w świadomości następnych pokoleń. Gdy ginie gen. Fiszer ogarnia mnie żal za bolesną stratą dobrego żołnierza, który mógł jeszcze tyle dobrego uczynić. Gdyby nie został bohaterem, to nikt by nie wspominał zasług, jakich dokonał. W tym, czy w innym przypadku bohaterstwo przodków, to nasze wspólne dziedzictwo, które nam wszystkim wystawia jak najlepsze świadectwo.

 

***

 

Autorzy cyklu… ŻYCZĄ…

 

Spokojnych, zdrowych, rodzinnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia, a w nadchodzącym Nowym 2017 roku wszelkiej pomyślności oraz sukcesów osobistych i zawodowych!

 

***

 

Galeria:

 

„Śmierć gen. St. Fiszera pod Winkowem”-18 X 1812, ol.-pł. 71×94 cm. (1993) nr inw.417

„Strzelcy Konni pod Kojdanowem”-20 XI 1812, karto akw. 46,5×70 cm (1980) nr inw.142

„Bitwa pod Krasnem”-16 XI 1812, karton akw. 49,5×70,5 cm (1989) nr inw. 31

 „Bitwa pod Woronowem”-1812, karton akw. 67,5×117 cm (1980) nr inw. 138                

„Pod białym całunem” 1812, ol.-pł. 46×85,5 cm (1990) nr inw. 354                  

„Droga klęski”-1812, karto akw. 43×60,5 cm (1977) nr inw. 93

„Zasadzka atamana Płatowa”- 1812, ol.-pł. 56,5×41,5 cm

 „Szarża 5 Pułku Strzelców Konnych” ol.-pł. cm (198)

„Podpalacze „Wielkiej Armii”-1812, ol.-pł. cm (199)                                        

„Napoleon nad Niemnem”-24 VI 1812, ol.-pł. cm (197)                                         

                                              

 

Reprodukcje i zdjęcia: Zofia Bodes,

Wywiad: Marek Ambroży Kitliński

Opracowanie: Stanisław E. Bodes i Marek A. Kitliński

 


 

Czytaj również – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 38 „Mielejczyce – 1920”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 39 „Worskla – 1399”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 40 „Nieudana szarża Spahisów – Parknany 9 X 1683”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 41 „Szarża Lisowczyków na Białej Górze”- 8 XI 1620


itd. do pierwszego numeru

 

Wydania specjalne – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 9 – Jubileusz

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 10 – „Wyprawy Krzyżowe”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Sława i Chwała Bohaterom” – wydanie specjalne nr 11 – Jubileusz 50-lecia pracy twórczej nad historią oręża polskiego

itd. do pierwszego numeru