Życie szczurka
Jeśli urodzisz się w slumsach, pewnie nie zostaniesz milionerem jak Jamal, indyjski slum-dog z oskarowego przeboju filmowego. Ale życiowym analfabetą też nie. Tam nauczysz się żyć na żywca. Nie zginiesz.
Żaneta, lat 19, ma na rękach sznyty – z powodu dramaturgii dawnego uczucia – i niemowlę. Miała swój honor i nie ukończyła technikum. Barakowi zawsze łapali niższe oceny, bo są z hrubieszowskiej wydmóchówki, zapierdkowa, zwykle bez ojca chowani. Ojcowie umierają wcześnie od wódki z Ukrainy. Ale za życia nie są źli. Mówią do dzieci pieszczotliwie – moje robactwo. Potem dzieci znajdują ojców martwych gdzieś obok wychodków (jeden na cztery rodziny), gdzie latem latają ciężkie muchy. Najmłodsze dzieci pekińskie (bo na takie baraki, jak te hrubieszowskie, mówi się w Polsce pekin) nie chodzą do wychodków. Wypróżniają się do plastikowych worków. Nazywają je latające kibelki. Grzeczniutkie. Jak idą na ul. Polną, wiedzą instynktem, która piaskownica jest dla barakowców, która dla ładniejszych dzieci.
Ul. Pobereżańską w Hrubieszowie miejscowi nazywają Palermo (dla uczczenia kolebki sycylijskiej mafii). Z Palermo się nie wychodzi. Jedyne, co można, to starać się o poszerzenie, jeśli ktoś z lokalu obok pójdzie do nieba, na inny barak albo do zakładu karnego. Mama Żanety, lat 43, mieszka na barakach od urodzenia. Jej matka miała lat 13, jak przyszła tu ze swoją matką, zaszła w ciążę w wieku lat 15 przez to, że w barakach jest dużo komórek gospodarczych, które kuszą intymnością. Nigdzie poza komórkami nie ma intymności. Gdy sobotnią porą myją się w rodzinach starsze córki, bracia i ojcowie siedzą zamknięci w pokoju. Ojcowie leżą na wersalkach i klną, że tak długo to trwa, wyszczać się nie ma jak. Obecnie brat Żanety mieszka w zakładzie karnym w Zamościu z powodu lepkich rąk do samochodów, 23 zarzuty. Absolwent ślusarstwa, ale zdolny, umie otworzyć Lexusa dobrze złamanym patyczkiem od loda.
Więcej w tekście Edyty Gietki w
POLITYCE.PL >>
Hrubieszow LubieHrubie 2009