Hrubieszów
W piątek 5.11.2010 r. zmarł nagle w wieku 70 lat, WIELKI CZŁOWIEK HRUBIESZOWSKIEGO SPORTU Marian Kozielski ps. „Repa”. Nabożeństwo żałobne zostanie odprawione dnia 7.11. 2010 roku o godzinie 14.30, w kościele św. Świętego Mikołaja w Hrubieszowie.
Kiedyś o nim pisałem tak …
Niskiego wzrostu, wspaniała sylwetka młodzieńcza, głos donośny, kawalarz. Kto Go nie zna w Hrubieszowie???… I w wielu innych miejscowościach? To by było aż dziwne – „Repa” i już. A on szczególnie pokochał sport i pełnił w nim przeróżne role. Przypomnijmy je!
***
Kozielski Marian
Urodzony 15 08 1940 r. w Hrubieszowie z rodziców Antoniego (wieloletni kościelny w kościele św. Mikołaja w Hrubieszowie) i Katarzyny. Miał szczęście, że wcześniej skończyła się II Wojna Światowa ,więc rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie, gdzie nauczycielami wf byli p. Jaworowska i p. Stachowiak. Po ukończeniu obowiązujących wówczas 7 klas, kontynuował naukę w Szkole Mechanicznej i tutaj trafił na bardzo dobrego nauczyciela wf p. W. Charkowskiego, który rozwinął jego zainteresowania sportowe, pomimo skromnych warunków fizycznych, ponieważ mierzył 155 cm, a ważył 48 – 51 kg (jako zawodnik). Dodatkowo ukończył Średnie Studium Administracji Biurowej w Hrubieszowie.
Karierę sportowca zaczynał od noszenia butów piłkarzom AKS, Gromu i Związkowca. W 1950 r. zaczął trenować w trampkarzach w Ogniwie, później grał w grupach młodzieżowych w Sparcie i Unii (Mistrz Województwa Juniorów), w wojsku grał w Puszczy Hajnówka (Liga Okręgowa), w latach 1964 – 1968 w LZS „Olimpia” Strzyżów jako prawy łącznik.
Startował w zawodach lekkoatletycznych w biegach krótkich, sztafecie, w skoku w dal i przełajach. Był rekordzistą Szkoły Podstawowej nr 2 w Hrubieszowie w biegu na 60 m. W latach pięćdziesiątych XX wieku, po wygranej sztafecie 4 x 60 m. na szczeblu powiatowym szkół podstawowych, razem z kolegami – Wacławem Sucheckim, Warchulskim i Witoldem Dąbrowskim wygrali Mistrzostwo Województwa w Lublinie.
Ciągle przysiadywał nad Huczwą, więc rozpoczął treningi pływackie u instruktora Michała Starykiewicza w Ośrodku Wychowania Fizycznego, działającym przy Powiatowym Komitecie Kultury Fizycznej w Hrubieszowie. Na zawodach startował we wszystkich stylach, ale najlepiej wypadał w stylu klasycznym (mistrz powiatu i województwa). Wcześniej w pływaniu do najlepszych w województwie zaliczała się też jego siostra Leokadia.
W 1960 r. ukończył kurs instruktorski z pływania. Trenował w latach 1965 – 1968 m.in.: Antoniego i Mariana Nieradko (członek kadry Polski Jun.), Mariannę Czapską (czł. Kadry Pol. Jun.), Brzóskę, Pilipczuk, Troszczyńskich (Marię, Bogdana i Jurka), Leszka Drączkowskiego, Krzyśka Duławskiego, Majewskich. Sekcja pływacka w zawodach wojewódzkich drużynowo stawała wielokrotnie na podium, a poszczególni zawodnicy indywidualnie nawet na najwyższym szczeblu.
Osobiście startował również w szermierce i czwórboju nowoczesnym składającym się z pływania, szermierki, strzelania i biegu, aż na Mistrzostwach Polski Ligi Przyjaciół Żołnierza. Próbował sił w boksie w Gromie Hrubieszów trenując pod okiem szkoleniowców – wspomnianego wyżej Starykiewicza i Tadeusza Nowosada w wadze papierowej. Startował w kolarstwie. Uczestniczył w rajdzie motocyklowym.
W grudniu 1968 r. ukończył w Zamościu kurs sędziowski z piłki nożnej. Posiadł kwalifikacje sędziego rzeczywistego i tytuł sędziego honorowego. Oficjalnie sędziował około 1300 meczów, a do tego wiele meczów towarzyskich czy szkolnych. Czynny sędzia od 1969 r. do 1995 r. od klasy „B” do III Ligi (m.in. Rzeszów, Dębica, Przemyśl, Kielce, Lublin, Poniatowa). Kiedy minął wiek sędziego został obserwatorem właściwego przebiegu meczów z ramienia Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Zamościu w latach 1996 – 2003.
Ukończył jeszcze kursy sędziowskie i był czynnym sędzią z lekkiej atletyki, podnoszenia ciężarów i pływania. Pracował w Urzędzie Miasta, jako instruktor do spraw rozwoju kultury fizycznej w Hrubieszowie, w Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz Powiatowym Ośrodku Sportu Turystyki i Wypoczynku, i ponownie OSiR w Hrubieszowie, dbając o jego obiekty.
W 2005 roku przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Trenował zespoły piłkarskie występujące w lidze juniorów, szkoląc m.in.: Roberta Szalę (późniejszego II-go ligowca), Kołodzieja, Janika, Korkosza, Dąbka i II zespół Unii oraz ponownie w latach 2000 – 2004 podobne zespoły.
Po zakończeniu kariery sportowej zaczął udzielać się jako społeczny działacz sportowy – m.in. był przewodniczącym komisji rewizyjnej w Unii Hrubieszów w latach 1983/84, następnie jako członek tej komisji w latach 1985/87, skarbnik zarządu Unii w 1990, wiceprezes zarządu Unii 1992.
Działał również w Okręgowym Związku Piłki Nożnej w Zamościu przez 3 kadencje (12 lat), m.in. jako skarbnik, przewodniczący Komisji Rewizyjnej. Działacz również Okręgowego Związku Sędziowskiego w Zamościu.
Za swoje całe życie spędzone w sporcie otrzymał wiele dyplomów i odznaczeń.
***
Moje wspomnienia…
Osobiście p. Mariana znam „od zawsze”, ponieważ i on, i ja na stadionie hrubieszowskim spędzaliśmy wiele czasu. Bez względu na różnicę lat, był dla wszystkich kolegą. Nazywali Go m.in. „wiecznym trampkarzem” z racji jego wzrostu i wyglądu – ponoć grał w tej grupie mając nawet ponad 20 lat… Czy tak było – nie wiem.
Pamiętam – kiedy sędziował lekką atletykę, to przychodził ubrany w garnitur, lub w nienagannym wyprasowany wyjściowy strój i za to Go doceniam, ponieważ z tego wynikało, że swoje sędziowskie obowiązki traktował poważnie.
Nie inaczej wyglądał strój sędziego piłkarskiego, w który przebierał się wydawać by się mogło do mniej ważnych zawodów międzyszkolnych.
Był chodzącą encyklopedią wiedzy o hrubieszowskim sporcie i ludziach w nim działających. Często dziennikarze prasy zamojskiej sięgali po jego wiedzę z zakresu (zresztą nie tylko) sportu hrubieszowskiego, ale i zamojskiego. Klasyfikował piłkarzy wszech czasów.
Nie wszyscy wiedzą, że p. Marian pisał wiersze – rymowanki, jak również repliki na tematy polityczne. A ile znał kawałów… i nie wiem czy sam je układał, czy gdzieś je słyszał, ale mógł je opowiadać i opowiadać, i w dodatku tak, że większość słuchaczy „pękała” ze śmiechu.
Około 40 lat temu zostaliśmy z p. Marianem wysłani na szkolenie ze sportu do Lublina. Po jednych z zajęć praktycznych podszedł do niego jeden z prowadzących te zajęcia, a był to nie byle kto, bo trener znakomitych sztangistów WKS „Lublinianka”. Widząc wspaniałą młodzieńczą sylwetkę i sprawność przy elementach gimnastycznych niewysokiego p. Mariana, zapytał Go czy nie podnosił ciężarów i ile ma lat? Został zaskoczony, kiedy dowiedział się, że ma 28 lat, i powiedział – Szkoda, że Cię wcześniej nie widziałem. Kto wie, może to by była ta dyscyplina, w której odniósłbyś największe sukcesy sportowe? A może w gimnastyce lub akrobatyce sportowej?
Podczas ostatniej pracy w HOSiRze, pełnił funkcję gospodarza obiektu. Kiedy Go na początku poprosiłem, żeby pierwsze dwa tory na bieżni były odśnieżone po opadach, odpowiedział, że będą i było tak w 95 % przypadków. Te 5 % – to czasami śnieg spadał niespodziewanie.
Niestety czas szybko leci… Jak już wspomniałem – p. Marian był już od kilku lat na emeryturze, rzadziej Go było widać na imprezach sportowych, ale jestem pewien, że dokładnie śledził wydarzenia sportowe w telewizji czy w prasie.
***
Ostatnie wspomnienia …
Marian Kozielski dobrze wiedział, że zbieram materiały nie tylko o obecnych wydarzeniach sportowych, ale sięgam po nie i wstecz. Więc przy naszych spotkaniach, gdziekolwiek się odbyły, natychmiast, jak sobie przypomniał jakieś wiadomości, to dzielił się nimi ze mną, jakby w nich w tym momencie uczestniczył. Były one przekazywane z pasją, zaangażowaniem, dokładnością i widać, że sprawiało mu to radość. W końcu wiedział, że książka o hrubieszowskim sporcie już jest na ukończeniu i zawierać będzie wiadomości i o Nim. Jak on się z tego tytułu cieszył i… masz ci los, nie będzie mógł jej przejrzeć, ocenić i znowu dorzucić cenne uzupełnienia.
Marianie, drogi starszy kolego, będzie mi Cię brakowało, ale mam nadzieję, że będziesz nad moimi pracami nadal czuwał i swoją ogromną wiedzę przekazywał dalej !!!
Spoczywaj w spokoju… jeżeli potrafisz.
***
Marek Ambroży Kitliński (mak)