Bitwa pod Warną prawie w Polsce nieznana, chociaż zginął w niej król Polski, najstarszy syn Władysława Jagiełły noszący także imię Władysław. Zobaczymy, czy tym razem Stanisław E. Bodes odsłoni przed nami fakty, które przyczynią się do względnego poznania historii o bitwie, która toczyła się daleko od naszych granic, kiedy królestwo Polskie nie było w tym czasie zagrożone przez Turków. Na te i inne pytania odpowie sam autor, którego nie trzeba specjalnie zachęcać, bo o historii oręża polskiego wie więcej niż inni, a na dodatek jeszcze maluje i rysuje, to o czym mówi.
Stanisław Eugeniusz Bodes
Z cyklu „Chwała Bohaterom”
Dzieje Oręża Polskiego – cześć 18:
1. „Krucjata nad Strianną – 1443”
2. „Bitwa pod Warną – 1444”.
To 572 i 571 lat temu, czyli bardzo dawno temu…
Tym razem malarz – batalista prezentuje dwa obrazy, które będą z nami od początku.
– W 1443 roku miała miejsce zwycięska kampania zimowa. Wyprawa udana, choć można było dobić Turków, gdyby tylko większa panowała determinacja. Rok wcześniej w 1442 roku wojewoda Siedmiogrodu Jan Hunyady pokonał Turków pod Meridem (III), nad Szachabeddinem (IX) i pod Turakhanbergiem (XI). Jednak gdyby w 1443 roku udało się wcześniej rozpocząć walki i więcej zebrać wojska, była wielka szansa na wyrzucenie Turków z Europy. Zawarto jednak pokój na 10 lat w Szegedynie, do którego przyjechało poselstwo tureckie na czele z kanclerzem Sułtana Vrang – apostatą (Grekiem z pochodzenia), któremu towarzyszył Selim – Beg. Młody król Władysław uroczyście zaprzysięga na krucyfiks dziesięcioletni pokój.
Sądzę, że naświetlisz sytuację w tym miejscu Europy?
– Trochę wcześniej w królestwie polskim w imieniu małoletniego króla władzę sprawowała rada regencyjna na czele z potężnym biskupem krakowskim Zbigniewem Oleśnickim. Zaś samą radę tworzyli możnowładcy małopolscy. Król Władysław III został koronowany w 1434 roku, gdy miał 10 lat. Po pięciu latach uznano króla za pełnoletniego i przekazano pełnię władzy.
Tymczasem na południu groźba tureckich najazdów na Węgry i państwa bałkańskie stawała się coraz bardziej dramatyczna. Właśnie w tym czasie panowie węgierscy zaproponowali młodemu królowi polskiemu tron węgierski. Władysław miał przebywać na terenach Węgier i zmagać się z opozycją, na czym Turcja tylko korzystała. Dopiero mediacja legata papieskiego przerwała te wyniszczające walki. Błędna polityka doprowadziła młodego króla do ogłoszenia przygotowań wojennych, zwłaszcza, że w 1442 roku Jan Hunyady pokonał tureckie wojska pod Belgradem, koło Żelaznej Bramy i nad Jalomicą.
Po tych sukcesach nabrano fałszywego przeświadczenia o chwilowej słabości Turków, którą chciano wykorzystać. W pierwszych tygodniach 1443 roku w sejmie węgierskim ogłoszono wyprawę na południe w celu wyzwolenia narodów bałkańskich i wyparcia wojsk tureckich z Europy. Mimo szumnych zapowiedzi i papieskiego poparcia odzew był niewielki.
Dopiero na 28 VI 1443 roku ogłoszono koncentrację pod Belgradem wszystkich rycerzy i wojsk na krucjatę. Strasznie długo to trwało, a wnet okazało się, jak słabe są siły przygotowane do akcji. Całkowicie zawiodła pomoc z innych królestw, bo z zachodu przybyła dosłownie garstka zbrojnych, a także z Polski przyjechało niewielu ochotników. Mimo wszystko warto wymienić tym bardziej nielicznych, którzy za innych musieli się bić.
Jak od strony militarnej wyglądały działania zbrojne?
– Oczywiście, najsilniejszą i najliczniejszą grupę tworzyły oddziały siedmiogrodzkie, którymi dowodził wojewoda Jan Hunyady. Sporo było czeskich najemników dowodzonych przez Jana Czapka z Săn. Osobną, najbardziej wartościową grupą były chorągwie nadworne przy królu, wśród których byli polscy rycerze. Wojska chrześcijańskie wsparły oddziały serbskie Jerzego Brankovicia, także wojewoda bośniacki Piotr Kovacević, przywiódł dobrą chorągiew. Łącznie, jak obliczono zebrało się około 25 tys. wojska.
Krucjata posuwała się starą drogą wojenną, pamiętającą jeszcze czasy rzymskie, która prowadziła przez Nisz, Sofię, Płowdiw oraz Adrianopol aż do Konstantynopola. Wojska krzyżowców zostały podzielone, król założył obóz pod Krušewacem, a Węgrzy w 12 tys. ludzi ruszyli na Turków, którzy także byli podzieleni. Isak – beg, Szahabeddin pasza i Turakhan- Beg, to wodzowie tureccy, którzy spróbowali okrążyć woj. Hunyadyego. Wódz węgierski ruszył pierwszy i rozbił po mistrzowsku nieprzyjaciół w trzech bitwach jednego dnia.
Okazało się, że jest jeszcze czwarta potężna siła turecka licząca 20 tys. ludzi Kassima paszy, który zamierzał wciągnąć w zasadzkę wojska chrześcijańskie, ale przejrzano jego zamiary, po czym pobito. Po krótkim odpoczynku ruszono dalej zdobywając Pirot, a także Sofię. W tym czasie po zebraniu niedobitków Kassim pasza jeszcze raz spróbował szczęścia szykując zasadzkę w wąwozie, który nosił nazwę „Bramy Trajana”. Krzyżowcy próbowali przekroczyć góry w innym miejscu, ale wszystkie przełęcze zostały obsadzone już przez Turków.
Kampania turecka młodego króla nabrała jak widzę rozmachu?
– W ciężkich walkach na śmierć i życie szukano rozstrzygnięcia, jednak wczesna i ostra zima, a także głód spowodowały, że król zarządził odwrót, We wzorowym porządku, bo turecki pościg wciąż trwał, ale pod Melsticą i jeszcze w kilku miejscach dostał niezłe lanie.
Zresztą i sułtan pragnął pokoju, który zawarto na bardzo korzystnych warunkach. Pokój miał trwać przez 10 lat, Turcy mieli zwrócić zajęte ziemie Węgrów, zwolnić wszystkich jeńców, a także zapłacić odszkodowanie w wysokości 100 tys. dukatów. Gdyby król rozpoczął wojnę z którymś ze swoich wrogów mieli go wesprzeć Turcy 25 tys. korpusem.
Nawet Jerzy Branković miał mieć zwrócone ziemie, a synów swoich odzyskać z niewoli. Takiej przychylności tureckiej nie pamiętano a także niezwykle korzystnych warunków. Król Władysław III, uroczyście zaprzysiągł 1 VIII ów traktat.
Jednak polityczne intrygi miały swoją rangę?
– Stronnictwo wojenne na czele z kardynałem Cesarinim zmusiło króla do złamania przysięgi i wypowiedzenia kolejnej wojny przeciw sułtanowi, który daleko na południu imperium tłumił bunty poddanych. Tymczasem połączone floty chrześcijańskie miały zablokować w cieśninach część Turków od azjatyckiego zaplecza.
Po przekroczeniu Dunaju pod Orsową, zamiast wielkich posiłków złożonych z zachodnich krzyżowców, zastano jedynie 4 tys. mało wartościowej zbieraniny, o której już wspomniałem, bardziej zdolnej do grabieży niż do walki sprawne chorągwie rycerskie. Polacy także byli przeciwni wojnie, a poselstwo z kraju, które dotarło do króla Władysława na kolanach błagało, żeby wracał do Polski, gdzie rozgorzała prawie bratobójcza wojna.
Wojsk, których miało być tak dużo, zjawiło się jeszcze mniej niż rok temu. Tylko 16 tys. żołnierzy, do których dołączy 4 tys. Wołochów.
Ruszono ku Warnie tocząc walki mało istotne po drodze i tylko tracąc czas. Okazało się, że Sułtan Murad II nadciągnął z dużym wojskiem i przeprawił się z nim na drugi brzeg. Wobec zdecydowanej przewagi, doradcy królewscy uzgodnili marsz ku brzegom Morza Czarnego pod Warnę, skąd wojska chrześcijańskie miały zostać zabrane przez flotę burgundzko – wenecko – papieską i przewiezione w bezpieczne miejsce, bo w tym czasie od strony lądu 60 tys. Turków zablokowało możliwość odwrotu.
Nowa wyprawa na południe chyba wyruszyła za późno?
– Zarządzono zbiórkę wojsk na wyprawę wojenną na dzień 1 IX bez przygotowania, licząc, że nadejdzie jeszcze pomoc od różnych władców europejskich. Armia królewska ciągnęła na południe, chociaż zaczęła się już jesień i od gór szedł zimny wiatr. Tydzień od wymarszu wkroczono na tereny Bułgarii, która została wcześniej podbita, więc wszystkie zamki były obsadzone przez Turków. Dotarto do Nikopolis, gdzie Turcy zgromadzili liczne skarby ufając twierdzy, która położona była w obronnym terenie.
Zjawił się w obozie królewskim hospodar wołoski Dragula w 4 tys. jazdy, której przewodził jego syn. Jednak, gdy zobaczył tylko 15-tysięczne wojsko odradzał Władysławowi dalszy marsz, bo sam dobrze poznał potęgę turecką. Życzliwość hospodara była uzasadniona, był zbyt doświadczonym wodzem i dobrze pamiętał jeszcze łaski wielkiego króla Jagiełły. Dlatego na naradzie mówił o niebezpieczeństwie, które grozi niewielkiej armii krzyżowców, a jak się wyraził: sułtan więcej ludzi zabiera na łowy. Kardynał Julian Cesarini przewidując, że wieloletnie wysiłki wyrzucenia Pogan z Europy oddalają się, zrobił wszystko, żeby wyprawa ruszyła dalej. Czekano tylko na Paleoga, cesarza bizantyjskiego, który z wojskiem miał oczekiwać króla.
Wszystkie pomniejsze górskie twierdze poddawały się, lub raczej na wieść, że zbliżają się chrześcijanie Turcy w popłochu opuszczali zamki uchodząc na południe. Jedna tylko załoga twierdzy leżąca na wzgórzu i oblana górskimi strumieniami została w murach zamku. Szturmem dowodził polski dowódca Leszek Bobrzycki, sławny i doświadczony w wojennym rzemiośle rycerz, który poprowadził atak, wdarto się na wały i rozpoczęto zdobywanie murów i rzeź obrońców. Sławę zdobył także inny Polak, rycerz Jan Gratus Leliwa z Tarnowa, który zdobył Petraszę, gdzie uwolniono wielu jeńców.
Dziesięć dni od wyjścia z Nikopolis dotarto pod Warnę nad Morzem Czarnym, na którym widać było liczne statki, którymi uchodzili Turcy z załóg Warny i Gałacza. Była to złudna nadzieja, bo sułtan zawarł pokój z Koromanem, zmylił straże i na małych łodziach nocą przeprawił 40 tys. wojska przez Bosfor niedaleko Gallipoli. Tam dołączyli do niego zbiegli z zamków Turcy.
Czy przypadkiem nie doszło do zdrady, kiedy się okazało, że Turcy przepłynęli Bosfor w tajemnicy?
– Tak, jak się potem okazało, to chrześcijanie włoscy z Wenecji i Genui przewieźli Turków przez cieśninę biorąc od głowy po dukacie. Cesarz bizantyjski uciekł do Konstantynopola, a wojska wyprawy pozostały same sobie.
Bitwa stanowczo za mało znana w Polsce?
– W bitwie wzięły udział oddziały: wojewody Siedmiogrodu Janosa Hunyady, ludzie biskupa Szymona Rozgonyiego, ban Chorwacji Franko Thallocsi, biskup Agrii i chorągiew biskupa Bośni Rafała Herczega, a także biskup Weradynu Jan Dominis.
Bitwa rozegrała się między jeziorem a pasmem wzgórz.
Lewe skrzydło: Wojewoda Hunyady i jazda węgierska
Środek: Król polski Władysław z ciężkozbrojną jazdą
Na prawo: legat papieski Kard. Julian Cesarini i krzyżowcy z zachodu, oraz 4 tys. jazdy wołowskiej dowodzonej przez despotę Jerzego.
Odwód z tyłu: 2 tys. wozów, plus chorągiew św. Władysława
Widząc tak małą armię krzyżowców europejskich hospodar Dragula podczas narady ostrzegał króla Władysława przed bitwą. Wojska królewskie oprócz Polaków i Węgrów składały się także z niewielkich posiłków czeskich, bośniackich, chorwackich, serbskich i bułgarskich. Doszły jeszcze niewielkie kontyngenty z Mołdawii, a także oddział ruski.
Sułtan Murad II, który dowodzi wszystkimi wojskami, ma do swojej dyspozycji Akindzi – lekką jazdę, spahisów z Rumelii i Anatolii. Ponadto są oturacy i azapowie (stratowani podczas walki), to lekka piechota, ale jest dużo janczarów, a wśród nich Silitarzy i Dellisi– sułtańskie gwardie przyboczne. Tak mniej więcej w wielkim skrócie wyglądały wojska tureckie.
Pewien procent Polaków wie, że pod Warną w bitwie z Turkami zginął młody Władysław król Polski, Czech i Węgier. Natomiast, kto brał udział w wyprawie i walce, jakie siły przystąpiły do starcia, to już nie. Samo wydarzenie jest bardzo ważne, bo dość długo skutki bitwy były istotne dla państwa polskiego. Jak sądzisz?
– Tak, to bardzo wielka strata i szkoda, że w krwawej walce zginął młody, rokujący wielkie nadzieje król z dynastii Jagiellonów, to pierworodny syn króla Władysława Jagiełły pogromcy Krzyżaków. Mógł młody władca długo jeszcze rządzić i panować z pożytkiem dla Polski. Jednak losy są nieubłagane, czy to będzie wielki człowiek, czy nic nieznaczący. Zanim rozpocznie się bitwa, warto rozważyć wszystkie za i przeciw, bo niewielkie stosunkowo wojska powinny być cofnięte na lepsze pozycje, gdzie mogły się dłużej bronić i czekać na posiłki. Nic by się nie stało wielkiego, gdy ową wyprawę odłożyć na następny rok, gdy sytuacja będzie bardziej sprzyjająca do stoczenia decydującej bitwy.
Oczywiście i ta bitwa mogła mieć zupełnie inny przebieg, gdyby nie wczesna ucieczka wojsk węgierskich wojewody Hunyadyego, który po rozbiciu krzyżowców z zachodu na prawym skrzydle postanowił wyprowadzić z bitwy jak najwięcej rycerzy węgierskich dla obrony własnych ziem.
Czekam na przebieg bitwy, która mogła zakończyć się trochę inaczej, a z pewnością król mógł zachować życie?
– Oczywiście nic tak nie zszokowało Polaków w kraju jak wieść, że w bitwie zginął król Władysław. Co innego, gdy w bitwie giną rycerze, to ich powinność i każdy się z tym godził. Nie wiadomo ilu rycerzy polskich było w armii, która rozpoczęła bitwę. Na pewno główny hufiec, czyli odwód królewski składał się z rycerzy polskich, dostojników węgierskich, czeskich, morawskich, może kilku bojarów litewskich i ruskich. Nie wiemy, czy w chorągwi służyła przy królu szlachta węgierska z najlepszych rodów. Wynik bitwy był także spowodowany tym, że król od kilku dni cierpiał na wrzód w lewej nodze, który bardzo dolegał. W przeddzień walki przysłał pismo kardynał Franciszek, który dowodził flotą papieską, że Turcy przerwali blokadę i przez Hellespont w małych łódkach przeprawili w nocy 40 tys. ludzi. To była czysta bzdura, bo jak wcześniej wspomniałem sowicie zapłacono za transport ludzi sułtańskich przez cieśninę.
Rycerz Leszek Bobrzycki z biskupem węgierskim Szymonem z Rozgonu i Janem Arbi biskupem Waradynu oraz despotą Racji Jerzym Frankbanem, który był także bratem bana Słowenii, posiłki wołoskie i 4 tys. owej rozwrzeszczanej, niekarnej pseudo grupy krzyżowców, których ustawiono na prawo i oddano pod komendę legata papieskiego, którym był kardynał Julian Cesarini. Centrum Polacy i król, a lewe skrzydło jazda węgierska pod Hunyadym i 4 chorągwie odwodu, to byłoby wszystko, czym chrześcijanie dysponowali. Jeszcze 2 tys. wozów taborowych odsunięto daleko w tył, żeby nikt z walczących nie chował się za nimi. Jedynie dobrze okryta i pewna węgierska chorągiew św. Władysława stanowiła ochronę wozów.
Armia turecka składała się z wielu tysięcy żołnierzy, któryś z historyków nawet wymienia 80 tys. Inni jeszcze więcej, więc jak to było?
– Na pewno tylu Turków nie było. Jeśli przyjąć, że 40 tys. przeprawiło się przez Bosfor, to tyle powinno być pod Warną, może trochę więcej, gdy doliczymy uciekające z zamków załogi tureckie. Dużo było spahisów, czyli jazdy, jest mowa o dobruckich Tatarach, których przyprowadzili begler – beje Ali i Garas. Doliczono się, około 20 tys. janczarów dowodzonych przez janczar – Agosi Achmeda (tylu ich być nie mogło – 10 tys. to góra), dwa hufce Silitorów (specjalna formacja walcząca tylko u boku sułtana).
Bitwa rozpoczęła się atakiem arańskiej jazdy ze wzgórz. To na oddziały prawego skrzydła wyszło uderzenie (aturaków), to najemnicy sułtańscy. Atak został odparty przez chorągwie biskupów, którzy pognali przerażonych Turków, ale zderzyli się z dużymi zastępami jazdy arabskiej, wśród której były oddziały na wielbłądach i konie rycerzy zaczęły się płoszyć. Rycerze kardynała po krótkim starciu, gdy on sam stracił kontrolę nad skrzydłem zaczynają się cofać w stronę obozu. Z rozkazu króla chorągiew Bobrzyckiego skoczyła na pomoc chorągwi św. Władysława, która w ciężkiej walce, broni taboru i tyłów kardynała, bo już i tam doskoczyli spahisi.
Zdaje się, że bitwa od początku była skazana na porażkę i nic nie było w stanie zatrzymać Turków?
– Niekoniecznie, był czas, gdy można było zarządzić odwrót, chociaż to bardzo ryzykowne cofać się z całą armią nieprzyjaciół za plecami. Środek szyku składający się z Polaków został w miejscu, gdy przyszła wiadomość, że Bobrzycki poległ, a Hunyady przysłał gońca, że się cofa i prosi króla o przybycie na lewą flankę póki jeszcze droga wolna.
Jednak król, gdy była jeszcze szansa ratunku ruszył z całym centrum do szarży, tam gdzie ścierały się resztki chorągwi polskiej i Węgrzy spod chorągwi św. Władysława, które walczyły w oparciu o tabor. Uderzenie musiało być potężne, bo rozerwało szeregi Turków, kładąc pokotem dziesiątki i setki wojowników z różnych części wielkiego imperium. Król część jazdy skierował do walki z nadbiegającą piechotą, którą miał rozbić Jan Gratus Leliwa. Natomiast przeciw jeździe ruszył z resztą chorągwi, doskonale wiedząc, że na otwartej przestrzeni ciężka jazda złożona z rycerzy rozniesie nawet duże siły. Na równinie z wielkim hukiem i wrzaskiem zwarły się dwie fale jazdy. Nasze rycerstwo nie pozwoliło się otoczyć, walcząc z naporem wroga z niezwykłym poświęceniem.
Pancerna jazda szła do przodu rozbijając kolejne oddziały tureckie, wydawało się, że nic nie będzie w stanie ich zatrzymać, padały nieprzyjacielskie chorągwie, znaki i buńczuki. Olbrzymie kolisko zmalało i coraz mniej wojowników chciało walczyć.
Król Władysław walczył w pierwszym szeregu razem z synami Zawiszy Czarnego, którzy po sławnej śmierci ojca w 1428 roku swoje losy związali z młodym królem, którego osłaniali w boju. Niektórzy starsi Turcy pamiętali pół czarnego orła herbu Sulima, który 16 lat temu jeden rycerz miał na tunice i tarczy oraz końskim kropierzu. Tamten rycerz zanim zginął posłał na śmierć licznych wojowników Allacha. Teraz aż dwóch rycerzy nosiło takie same znaki i wcale nie gorzej walczyli, niż ten przed laty znacząc swoją drogę krwawymi bruzdami.
Rozumiem, że to synowie Zawiszy Czarnego bronią króla, który walczy jak prosty rycerz?
– Tak, to są synowie, chociaż prawdopodobnie tylko jeden był z królem i zginął, drugi zmarł w niewoli krzyżackiej, a o dwóch innych historia milczy. O ile wiem z tych rycerzy, którzy byli z królem do końca nie przeżył żaden. Jazda turecka uciekała we wszystkie strony, chcąc ratować tylko życie. Ci straszni w boju giaurzy nic sobie nie robili z wielkiej przewagi wojowników Allacha. Jednak w tym samym czasie uchodzili z bitwy Węgrzy. Gdyby nie zrobili tego, tylko dołączyli do hufca królewskiego, bitwa mogła zostać przez chrześcijan wygrana. Węgierskie oddziały rozbiły siły tureckie Garasa otwierając sobie wolną drogę na Węgry.
Na polu bitwy pozostały polskie chorągwie z główną królewską z Białym Orłem i św. Jerzym. Około 5 tys. rycerzy w olbrzymiej większości ranni, w porąbanych pancerzach i ze zniszczoną bronią.
Na placu pośród tysięcy poległych pozostał także sułtan z janczarami i z chorągwią nadwornych Dellisów wybranych z tysięcy. Nad Muradem II powiewał wielki zielony sztandar proroka z półksiężycem. Rosły Turek niósł także przybity włócznią dokument rozejmu, uroczyście podpisany przez młodego króla, który zaprzysiągł na krucyfiks. Jednak w imię wyższych racji zmuszono władcę do złamania pokoju i wyruszenia na wojenną wyprawę.
To są już chyba ostatnie chwile polskich bohaterskich straceńców, których więcej nie zobaczymy wśród żywych. Sądzę, że wiesz o tym i zaraz hiobową wieścią podzielisz się z internautami?
– Tak, polski hufiec uderzył na liczniejszego wroga, mając honor na najwyższym miejscu i trudno mi dzisiaj dyskutować publicznie o tym, bo większość dzisiejszych ludzi nie ma o prawdziwym honorze wielkiego pojęcia. Część wzrastała w PRL-u, gdzie honor nie istniał, szlachetność uczynków przynosiła szkody. Liczył się tzw. awans społeczny w partii, kulturze czy w zawodzie, który na ogół był pozbawiony znamion prawdy. Ważna była tylko kariera za wszelką cenę i często po trupach, jak się wtedy w języku potocznym mówiło.
Wracam jednak do walki. Opór stawili fanatyczni janczarzy, których wychowywano na wojowników i to była chyba najbardziej bezwzględna formacja wojskowa, wyjątkowo poddana perfidnej metodzie, bo cały korpus janczarów składał się wyłącznie z porwanych do niewoli słowiańskich chłopców, których uczono walki do ostatniego i wierności tylko sułtanowi.
Uderzenie polskich rycerzy rozcięło front piechoty janczarskiej, ale nie na wylot. Niesłychana była odporność tych urodzonych wojowników, którzy ginęli setkami, ale trzymali się mocno. Kilkadziesiąt kroków dzieliło grupę króla od stanowiska sułtana, który z wysokości wozu oglądał bitwę. Już przyboczni Spahisi ujęli konie sułtańskie, żeby ratować Murada II. Janczarzy jeszcze raz rzucili się do walki, gdyby, bowiem byli inną formacją już dawno poddaliby tyły.
Zażarta bitwa trwała tam, gdzie był król z wiernymi sobie rycerzami polskimi. Skupieni wokół młodego Władysława, który dojrzał dzisiaj do sławy jako najprzedniejszy rycerz w Europie. Zginął też dowódca janczarów Karadża pasza, jego wojownicy zasypywali bez przerwy chmarą strzał ostatni hufiec, zabijając wielu rycerzy i koni a jeszcze więcej raniąc. Do tych tragicznych chwil zginęło ponad 10 tys. chrześcijan i ponad 20 tys. Turków, to niezbity dowód jak te dwa światy walczyły. Wreszcie razem z martwym koniem upadł król Władysław III, któremu rosły janczar Kodża Hozyr odciął głowę i zatkniętą na włóczni poniósł sułtanowi. Obok królewskich zwłok leżał strasznie poharatany Marcin Zawisza, który do końca osłaniał władcę.
To chyba ostatni przekaz, w którym widziano żywego króla?
– Chyba tak, bo nie znaleziono żywych, którzy mogli zdać wiarygodną relację. Reszta to tylko wyobraźnia kronikarzy, a potem historyków, którzy z biegiem lat dokładali dość dużo tzw. luźnych faktów, czy też literackich wizji, które nie mogą być wiążące.
Jedno nie ulega prawdzie, to byli prawdziwi bohaterowie na czele z młodym królem, który pozostał symbolem rycerskiej wiary w słuszność rycerskiej idei, której byli wyznawcami. Gdyby było inaczej, ruszyliby do tyłu ratując życie jak uczynili to inni. Powoli zapadał zmrok, który zakrył całe pobojowisko, na którym leżały tysiące ludzi i zwierząt. Za to, na drugi dzień zlatywały nieprzeliczone stada ptactwa, które zakryło czarnym całunem całe pole bitwy. Po kilkunastu dniach lub więcej pozostały pod Warną tylko białe kości pobitych.
Na tym miejscu częściowo polskim powinno się zaznaczyć, że zginął tam polski król i wielu chrześcijańskich rycerzy, którzy oddali życie za wolną Europę?
– Zanim przejdę do dalszej opowieści, zatrzymam się na (czarnym polu od wron), a potem białym od kości, jednak przylgnęła do tego miejsca nazwa ciemnej plamy – (macula atra).
Główni uczestnicy wyprawy król Władysław III zwany pośmiertnie Warneńczykiem, wojewoda Hunyady, doświadczony wódz węgierski i legat papieski kardynał Julian Cezarini, którego obarczono winą za złamanie szegedyńskich paktów. Z tych trzech tylko wojewoda węgierski przeżył bitwę.
Pisał o Warnie Jan Długosz, potem Kallimach, który wodza węgierskiego zatrzymał na polu walki, który rzekomo był świadkiem śmierci króla i próbował nawet odzyskać zwłoki królewskie, co oczywiście było nieprawdą. Mogę po wielu latach stwierdzić, że w momencie śmierci młodego króla wojewoda Hunyady był już daleko od tego miejsca uchodząc na zachód razem ze swoimi oddziałami, które mogły być bardzo pomocne w ostatniej walce. Kardynał Cesarini został zabity podczas ucieczki przez jakiegoś Wołocha, którego mogły skusić skarby, jakie duchowny miał przy sobie.
Natomiast dzisiaj na polu bitwy pod Warną jest mauzoleum na cześć króla Władysława III, zwanego od miejsca bitwy Warneńczykiem.
Zobaczyłem w wyobraźni drogę, którą podróżujesz, po historii odsłaniając przed nami różne kraje?
– Popatrzyłem na mapę z epoki, gdzie było widać cały teren działań i ten z 1443 roku zwycięski, a także wyprawę w 1444 roku, która zakończyła się straszną klęską. Warna leży niedaleko Burgas, Tyrnowa, Szumli, po drodze mijam Widyn i Nikopolis. Zajrzałem z drugiej strony, gdzie w 1428 roku zginął Zawisza Czarny h. Sulima. Golubac leży nad Dunajem, niedaleko Belgradu, Jagodiny, które zdobywano w trakcie wyprawy w 1443 roku. Dalej droga wiedzie na Nisz, Kunowicę, Melsticę aż do Sofii, gdzie dotarły wojska chrześcijańskie. W bok można odwiedzić w Serbii Kosowe Pole znane z wielkiej bitwy i wszystko staje się dla mnie dziwnie bliskie i swojskie. Wyruszając dzisiaj w podróż w tamte strony nie martwię się, że zabłądzę.
Jak to jest, że wciąż jestem świadkiem historii i miejsc, którymi mnie zaskakujesz? Każdego miesiąca udajemy się do miejsc, gdzie sława, honor Polaków na przestrzeni wieków nie budzi żadnych wątpliwości?
– To są wartości naszych przodków, które po latach wychodzą na jaw. Do tej pory wydawało się niektórym ludziom, że malowanie historii, to tak jak malarstwo rodzajowe czy komercyjne. A to jest ogromna przepaść między jednym, a drugim rodzajem malarstwa. Ważne wydarzenia obligują mnie po zasięgnięciu pewnej wiedzy do tworzenia obrazów z historii dziejów polskiego oręża. Jest to wspaniałe odczucie, gdy podążam śladami bohaterów po licznych starciach w wielu krajach jak w tym przypadku.
Warna znajduje się nad wybrzeżem Morza Czarnego i to tam wdzięczni Bułgarzy postawili Pomnik – Mauzoleum polskiego króla Władysława III zwanego przez nas po śmierci Warneńczykiem. „Vladislao Varnensi”, taki napis wykuty w kamieniu widać już z daleka.
W prezentowanej galerii zobaczymy:
„Krucjata nad Strianną” – 1443 ol. pł. 60 x 80 – (1997) nr inw. 518
„Bitwa pod Warną” – 9 X 1444 – karton akw. 54 x 85 – (1980) nr inw. 151
Fragment obrazu „Śmierć Zawiszy pod Golubacem” – 1428 – karton akw. 47 x 71 – (1980) nr inw. 141
i fragment obrazu „Osaczony” – karton akw. 66 x 100 cm – (1973) nr inw. 49
Podsumowując pierwszy odcinek 2015 roku cyklu „Chwała Bohaterom”, który rozpoczynamy w styczniu, to kolejny przykład bohaterstwa polskich, a także innych rycerzy z wielu narodów. Byliśmy, chociaż przez moment w Polsce, na Węgrzech, w Serbii oraz w Bułgarii, gdzie rozegrały się tragiczne wydarzenia. To pierwszy przypadek śmierci w bitwie polskiego króla i ostatni.
Bardzo ciekawie, jak mi się wydaje będzie wyglądał 2015 rok, w którym odwiedzimy pola bitewne w Belgi, będziemy dwa razy w Hiszpanii, na Łotwie, Ukrainie oraz w Rosji, Niemczech, Mołdawii, na Białorusi, kilka razy spotkamy się w Polsce. Cały cykl tegoroczny zaprezentujemy w wielu chwalebnych miejscach, w których sława Polaków była niekwestionowana, co napawa nas dumą, że należymy do narodu, który tyle dokonał w swojej 1000 – letniej historii.
Jeszcze jedno, pragnę się podzielić i przypomnieć zainteresowanym, że 2015 rok jest 1049 rokiem istnienia państwa polskiego (966 roku odbył się chrzest polski), a moim 49 rokiem pracy twórczej. Właśnie swoją przygodę z historią malarstwem rozpocząłem w 1967 roku, czyli w pierwszym roku drugiego tysiąclecia.
Czytaj również: Foto
Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego”, część 17: „Berezyna 1812”
oraz
Wydania specjalne
Zdjęcia:
Zofia Bodes, Marek Watras, Stanisław E. Bodes
Wywiad:
Marek Ambroży Kitliński
Opracowanie:
Stanisław E. Bodes i Marek A. Kitliński