22 grudnia 2024

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 44 „Bitwa pod Świecinem” – 17 IX 1462

Po raz pierwszy mamy do czynienia z wydarzeniem, który historycy nazwali okresem działań przeciwko Krzyżakom pod nazwą „Wojny Trzynastoletniej”. Tym razem Stanisław Bodes będzie opowiadał o całkowicie w odmienny już sposób prowadzenia wojen, niż to znamy, kiedy rycerstwo walczyło pod Grunwaldem 1410 roku. Minęły czasy, o których śpiewano pieśni, serenady, gdy honorowe zachowanie szlachetnych rycerzy należało do kanonu średniowiecznego wychowania zgodnego z kodeksem rycerskim.

Reklamy

 

555 lat temu

 

            W latach 1454-1461 inicjatywa podczas działań wojennych była w rękach krzyżackich, którzy powoli, ale metodycznie zaczęli odzyskiwać utracone wcześniej ziemie, miasta i zamki. Sytuacja przypominała czasy kontrofensywy po zwinięciu oblężenia Malborka przez wojska polsko-litewskie po grunwaldzkiej bitwie. To wtedy maszerującym wojskom królewskim poddawały się komturie zakonne. Teraz, to Krzyżacy odbijają swoje zamki, miasta i posiadłości z rąk polskich, lub związku pruskiego.

Reklamy

Pewien przełom nastąpił, gdy król z radą postanowili zrezygnować z pospolitego ruszenia, które dało wielką plamę przegrywając ze wstydem w bitwie pod Chojnicami 1454 roku. Rycerze przez dłuższy czas (kilkadziesiąt lat) nie walczyli i to było powodem klęski chojnickiej. Dlatego zaczęły powstawać zaciężne oddziały i chorągwie, które były profesjonalnie przygotowane do prowadzenia walk, bo w końcu wojna, była ich żywiołem.

 

Jakie to plany zapadły, żeby przyszłym działaniom nadać inny wymiar i zatrzymać krzyżackie postępy?

Reklamy

 

            Oddziały zaciężne i polskie dowodzone przez Piotra Dunina przekreśliły plany braci zakonnych, którzy uderzyli na Frombork, a którego murów bronił nie, kto inny, tylko sam Mikołaj Kopernik. Polacy dobrze dowodzeni pomaszerowali na Pomorze Gdańskie i pomogli w uwolnieniu Pucka. Naprzeciw wyszły wojska krzyżackie, nad którymi dowództwo sprawowali Fritz Raveneck i Kacper Nostitz. Do spotkania dojdzie pod wsią Świecino. Zmieniły się czasy, a pół wieku po Grunwaldzie, to już zupełnie inny świat, inne uzbrojenie, stroje, czy moda itd…

Na polach bitew rządzą nowe prawa, kiedy gros sił przeciwnych składa się z żołnierzy zaciężnych, obcojęzycznych, którzy wojują po całej Europie.       

           

Jakie wojska zostały ustawione po polskiej i krzyżackiej stronie, bowiem nie wszystko było jasne. W, niewielkie siły brały udział w bitwie?

 

            Piotr Dunin miał tylko 2 tys. ludzi, dlatego zatoczono warowny tabor na wzór husycki, który obsadzono piechotą i nieliczną artylerią. Przed taborem stanęły szyki konnych chorągwi rycerskich. Za to na lewym skrzydle oddziały piechoty zaciężnej składające się z Czechów, Ślązaków i Morawian.

W centrum i na prawym skrzydle kopijnicze chorągwie, czyli ciężka jazdy i strzelcza, którą uzbrojono w hakownice, a także w kusze. To nowy rodzaj formacji konnej, której jako samodzielne jednostki pod Grunwaldem nie występowały. Na razie nie wiadomo ile tych oddziałów było, ani z ilu ludzi się składały. W wielkiej bitwie sprzed półwiecza tylko poszczególne hufce liczyły więcej zbrojnych, niż teraz całe wojsko. Zatem dysproporcja jest rażąca, wielokrotnie mniejsza, jednak bitwa, która jest przed nami, będzie również dramatyczna.

Naprzeciw stały gotowe do boju wojska krzyżackie w liczbie około 3 tys. zbrojnych Zakonu krzyżackiego i kilkudziesięciu gości z zachodu           Europy. Z tyłu widać było warowny obóz zasłonięty przez oddziały jazdy i roty piechotne, które były schowane za wielkimi pawężami. To czas właśnie wielkich tarcz, za którymi stoją zakuci w żelazo piechurzy, którzy strzelać będą z kusz, albo coraz częściej z hakownic.

 

Kto pierwszy rozpoczął starcie i jak potoczyły się losy rycerzy najemników po każdej stronie?

 

            Bitwa wybuchła nagle, gdy runęło silne uderzenie jazdy krzyżackiej, która zrazu kłusem, a zaraz potem przeszło w galop. Ziemia jęknęła od tętentu ciężkiej jazdy, całkowicie uzbrojonej w stalowe i żelazne zbroje. Konie też okryto żelaznymi ladrami, które inaczej już wyglądają na zachodzie niż u nas w Polsce, gdzie rycerzom strasznie trudno się rozstać z kolorowymi tunikami i kropierzami na koniach. Chociaż już coraz więcej rycerzy hołduje nowej modzie. 

Następuje krótkie starcie, ale bardzo dynamiczne i okupione sporymi stratami, spowodowało, że polska jazda i piechota nie wytrzymuje nacisku i zaczyna się cofać, ale tak, że czołowe oddziały i chorągwie wroga znalazły się pod ostrzałem polskiej artylerii i piechoty ukrytej za wozami, które zdziesiątkowały atakujących krzyżackich zbrojnych. Także na lewym skrzydle uderzyli Krzyżacy na polski tabor, ale zostali przywitani ogniem działowym, setkami bełtów z kusz i po chwili cały atak utknął w martwym punkcie, a rosnące straty spowodowały wstrzymanie ataku.

Krzyżackie natarcie zostało z dużymi stratami odparte. Coraz liczniejsze ofiary powodują, że wojska zakonne w ogóle przestały naciskać i przeć do przodu.

 

Co robi polski dowódca na zaistniały fakt, czy zamierza wykorzystać dogodną szansę?

 

            Niewątpliwie, Piotr Dunin po uporządkowaniu jazdy polskiej, zaatakował ciężkimi kopijnikami jazdę i prawe skrzydło krzyżackie. Zakonni nie zdążyli jeszcze ochłonąć po ciężkich stratach i nieudanym ataku, gdy zostali zaskoczeni szarżą rycerstwa polskiego. Szarży w pełnym cwale zakonni nie byli w stanie wytrzymać i rzucili się do ucieczki, dezorganizując pozostałe oddziały krzyżackie, które jeszcze nie wzięły udziału w walce. Jazda polska w pościgu rozbija stojące na drodze szarży piechotę zaciężną Zakonu.

Nastąpiły krwawe zmagania i po kilku zdrowaśkach wpędzono resztki do taboru. Dochodzi w końcu polska piechota i razem z jazdą zdobywają obronny obóz i tabor krzyżacki. Odniesione zwycięstwo poprawiło bardzo kondycję polskiego wojska, zwłaszcza, że sporo różnego dobra znaleziono w zdobytym taborze. Wojsko zaraz podzieliło się zdobyczą, zanim służby zaczęły plądrować namioty i wozy. To ważne zwycięstwo nagrodziło wysiłek rycerstwa, a podreperowało wydatki poczynione na wyprawę.

 

Straty, co ze stratami, jakie w końcu były i to po obu stronach?

 

            Jak się okazało zbrojnych krzyżackich poległo ponad 1000 ludzi, o służbie nie wspominam, bo ich nie liczono. Drugie tyle było rannych, a o jeńcach kroniki milczą, chociaż jest mowa o 70 ludziach wziętych do niewoli. Wśród zabitych znaleziono ciało Fritza Ravenecka i wielu rycerzy. Biorąc pod uwagę straty pięćdziesiąt lat wcześniej i te obecne wydają się niewielkie, bo wojska, które stanęły do bitwy były zdecydowanie mniejsze.

Polacy ponieśli straty ponad 100 zabitych rycerzy, 150 było rannych. Jeśli to prawda, to zwycięstwo okupiono minimalnymi stratami, nawet, gdy dodam kilkakrotnie większą liczbę ciurów, pachołków i piechoty plebejskiej.

Ważną zdobyczą, jak się okazało, stanowiło oprócz sprzętu wojennego, także 15 dział mniejszego wagomiaru, który przyda się w dalszych walkach. Oczywiście łupy, to największa nagroda dla wszystkich zbrojnych i każdy na tym skorzystał, a dla najemników, to jedyna forma łatwego zysku, który uzyskiwano metodą szybkiego pozbycia się wartościowych przedmiotów. Na zachodzie zaciężni zdobyte miasta poddawali trzydniowemu rabunkowi, gdzie oprócz totalitarnej grabieży, pospolitych morderstw, palono wszystkie domy.

 

Chyba wojna trzynastoletnia zbliża się ku końcowi?

 

            Tak, Zakon wyjdzie z tej wojny jeszcze bardziej osłabiony, szkoda tylko, że nie zlikwidowano owego niebezpieczeństwa do końca. Wiemy po latach, czym to się zakończyło. Z tego faktu, widać wyraźnie jak w polityce zagranicznej trzeba mieć wyobraźnię, by przewidzieć skutki dobrych, ale może, co ważniejsze, błędnych decyzji.

Wojna nazwana później trzynastoletnią rzeczywiście wchodzi w ostatnią fazę, pozostawiając królewskim oddziałom wykończenie wojsk krzyżackich i zmuszanie do zawarcia paktów pokojowych, korzystnych dla królestwa polskiego.

 

Patrzę na obraz i dostrzegam trochę inny wygląd zbrojnych rycerzy, czy piechurów?

 

            No tak, czasy się zmieniły od bitwy grunwaldzkiej. Pół wieku, to nie przelewki. Świat się zmienił, wszystko uległo przekształceniu, więc i wojna także. Armaty są na kołach, można je, zatem łatwiej transportować, a na polu bitwy artyleria może zmieniać stanowiska. Rycerze są uzbrojeni i opancerzeni jeszcze bardziej, znikają tuniki i tarcze z herbami, więc rycerze stają się anonimowi. Także rumaki rycerskie są chronione tylko zbrojami (ladry) chroniąc cenne konie jeszcze bardziej.           

W taborach panuje moda zataczania obronnego z wozów na wzór husycki tzw. „Wagenburg”, który najeżony bronią zaczepną w rękach zawodowej piechoty jest trudnym orzechem do zgryzienia. Umiejętna obrona powoduje ogromne straty wśród nacierających, którzy podczas ataku nie mogą trafić w obrońców osłoniętych drewnianymi ścianami z grubych desek, w których wycięto otwory strzelnicze. Obroną z takich wozów słynęli Czescy husyci i to oni doprowadzili do perfekcji likwidowanie nacierających wrogów.

 

Ale to nie po rycersku, kiedyś tak nie walczono?

 

            Mówiłem już, że świat się zmienił tak, że teraz lada, jaki pachoł potrafi z hakownicy ustrzelić każdego szlachetnego rycerza, choćby nie wiem jak sprawnego i sławnego rycerza. Nie pomogą w tym przypadku wieloletnie ćwiczenia, czy znaczenie na królewskim dworze.

Walki w wojnie trzynastoletniej są często gminne, kiedy rycerze dowodzą, jako dowódcy prowadząc oddziały, które składają się z chłopów, lub mieszczan. To trudny w tym czasie materiał do walki, Bo nie wiadomo, kiedy da drapaka do tyłu. Dlatego tak ważne stały się roty zaciężne, które czasami dyktują warunki przed bitwą w polu, albo w trakcie oblężenia miast, czy zamków. Ten znakomity materiał zawodowy, dobrze wyszkolony, żyje tylko z wojny. Walczy dla tego, kto więcej płaci, przestrzegając jednak terminów umowy (kontraktu), na jaki został opłacony. Dopiero po tym terminie może zmienić strony konfliktu. Jak zapewniano, w tym przypadku postępowano honorowo, dotrzymując zobowiązań, inaczej nikt nie zaciągałby takich niepewnych żołnierzy.

 

Co widzimy na obrazie?

 

            To jest ten moment, kiedy załamało się krzyżackie natarcie na polski obóz, wtedy to polska cofająca się polska jazda podprowadziła atakujących Niemców pod same wozy taboru, skąd rozpoczął się ostrzał z kusz i hakownic. Po przerzedzeniu zakonnych szeregów uderzyła polska jazda, której chorągwie gonią wroga, aż do własnego taboru. Ruszają także polskie oddziały piechoty zaciężnej, która po niezwykle krwawym starciu na przedpolu, zdobywa też krzyżacki obóz.

Na pierwszym planie widzimy strzelającego łucznika i nie jest to łucznik angielski, bo ci strzelają z dwumetrowych mocnych łuków (lon bow). Może to Kurp, który używa krótkiego łuku. O ile pamiętam, to jedna z legend mówiła o zwyczaju kurpiowskim, kiedy młody chłopiec, który wchodził w wiek młodzieńczy musiał zestrzelić kawał mięsa z czubka sosny, dopiero wtedy mógł zjeść. Wygląda na to, że była to pewna forma inicjacji, kiedy wchodzono w okres męski, więc dojrzały i odpowiedzialny.

Nad nim i obok widać zaciężnych polskich, którzy atakują wojska zakonne. Wyżej szarża ciężkiej jazdy, która po pokonaniu jazdy krzyżackiej wdziera się za nimi do taboru. Na prawo armata, a przy niej piechota zakonna za wielkimi pawężami broni się zaciekle. Na ziemi polegli, ranni rycerze, a w środku ciężkozbrojny rycerz w całkowicie nowym uzbrojeniu, który jest zgodny z najnowszą modą. Na pobojowisku leżą połamane części oręża i rynsztunku wojennego. Jeszcze na lewo w dali widać polski tabor, który się obronił. Także widoczne nowe oddziały piechoty, które biegną na pomoc swoim kamratom. Gdy taka piechota pokonuje nieprzyjaciela, obdziera do prawie naga, bowiem każda nawet część ubrania ma swoją wartość i zawsze można ją sprzedać.

Podobnie jest z rycerzami, ale oni walczą na innych zasadach, inne mają prawa w razie wpadnięcia w niewolę. Chyba, że zostaną wymordowani tak, jak ci pod Coutre, a i potem także się takie traktowanie wielokrotnie zdarzało.

 

Co robi w tym miejscu obraz z Krzyżakami z historii wcześniejszej?

 

            Dobrze, że to zauważyłeś. Skoro wojna z Zakonem toczy się od wielu lat, stąd nazwa trzynaście, wypada, więc dla większej wiedzy przypomnieć o tragedii Gdańska z 1308 roku. Tak właśnie Krzyżacy budowali swoją potęgę. Przecież teraz walki w drugiej połowie XV wieku także toczą się na Pomorzu, a były to tereny, które kiedyś należały do Polski. To właśnie tam, na początku XIV wieku bronił się Gdańsk z polską załogą przeciw najazdowi Brandenburczyków. Król Władysław Łokietek nie mógł ruszyć pomocą, uradzono, więc, że obrońcy wezwą w sukurs Krzyżaków, którzy od polskiego księcia dostali ziemię na założenie zakonu rycerskiego do walki pogańskimi Prusami i Jadźwingami, którzy napadali na tereny Mazowsza i przyległych terenów.

Oczywiście Krzyżacy nie odmówili pomocy. W liczbie kilkudziesięciu rycerzy i kilkuset zbrojnych knechtów wkroczyli do miasta i zamku, gdzie wyznaczono im odcinki do obrony.  W krótkim czasie zawarli sekretne porozumienie z wodzem brandenburskim, którzy odstąpili od wojny i oblężenia Gdańska i wycofali się z Pomorza Gdańskiego.

 

To chyba dobrze, że z pomocą zakonników krzyżackich ocaleli Gdańszczanie i oblężenie się skończyło?

 

            Polski dowódca grodu Bogusz podziękował Krzyżakom za wydatną pomoc podczas walk (nikt nie wiedział o tajemnej ugodzie przeciwko Polakom) i zapewnił, że król polski potrafi odwdzięczyć się za straty i ofiary, które poniósł Zakon podczas oblężenia. Nie wiadomo, ilu to Krzyżaków zginęło, albo zostało rannych, może żaden? Wyobraź sobie, że Krzyżacy zaczynają kręcić, że muszą odczekać, aż ranni dojdą do zdrowia i wymyślają także inne powody, byle tylko zostać za murami zamku, miasta i portu.

Pewnej nocy, gdy wszystko było gotowe, poprzecinano cięciwy do kusz i machin miotających, którymi obrońcy mogli razić wrogów. Wtedy dopiero podstępnie wymordowano straże, a następnie polską załogę zamku. Zginął dowódca z ramienia króla rycerz Bogusz i wszyscy inni, których Krzyżacy dobrze poznali.

Po tym mordzie, zbrojni zakonu wdarli się do miasta rozpoczynając rzeź polskich mieszkańców nie oszczędzając nawet kościołów, w których szukały schronienia setki bezbronnych ludzi, w tym kobiety i dzieci. Myślę, że wcześniej przygotowano spisek, bo jak wytłumaczyć, że trafiano do domów, w których mieszkali Polacy. Jestem pewien, że wielu Niemców w nocy pomagało Krzyżakom w rzezi, a wcześniej oznaczyli domy i obejścia polskich mieszkańców. Trzeba pamiętać, że wtedy w Gdańsku mieszkało wielu obcych ludzi, a także setki przyjezdnych gości z całej Europy. Jednak chodziło tylko o tych, którzy należeli do polskiego plemienia duszą i ciałem.

 

Czyli, że obraz przedstawia „Czarną noc”, kiedy zaczęła się masakra polskich obywateli miasta i portu?

 

            Tak, wszystko zaczęło w nocy 10 X 1308 roku, kiedy wszyscy spali. Musieli Krzyżacy być prowadzeni od domu do domu, czy ulica po ulicy. Wdzierali się knechci do zabudowań, mordując bez wyjątku wszystkich. Zabijano, jak już wspomniałem tych, którzy szukali ocalenia w miejscach świętych nie wyłączając kapłanów, którzy z krzyżem w ręku starali się powstrzymać napastników.

Na obrazie widać polskiego rycerza z rodu Leliwa, który z oszczepem w ręku walczy o życie. Dookoła uciekający mieszkańcy, niektórzy walczą w obronie swoich bliskich.

Po lewej stronie mniszka tuli do siebie dwoje osieroconych dzieci, a w środku mężczyzna nakrywa własnym ciałem swoje dziecko. Dalej inny biegnie z kilkuletnim chłopcem, a za nimi matka z niemowlęciem, wnioskuję, że to jedna rodzina. Jest zakonnik, który z krzyżem w ręku stara się powstrzymać Krzyżaka z mieczem na koniu. Nie wiem, czy będę mógł podać, chociaż jedno nazwisko, ale w grupie z lewej strony są odpowiedzialni za te wypadki. Płoną okoliczne budowle, celowo podpalane przez agresorów, z których wyskakują przerażeni ludzie.

Po zdobyciu Gdańska, w krótkim czasie całe Pomorze wpadnie w ręce zakonu krzyżackiego, który budując warowne zamki, będzie poszerzał swoje terytorium, kosztem wszystkich sąsiadów, a Polsce na długie lata zamknie dostęp do morza. Które już od XII wieku należało do królestwa polskiego. Przypomnijmy przy okazji, że w 1226 roku ks. mazowiecki Konrad podpisał umowę na dzierżawę zamku i ziemi dla krzyżackich braci, którzy pomogą w walce z Poganami.

W 1230 roku pierwsi rycerze zakonni zjawili się pod wielkim dębem, z którego uczyniono punkt obserwacyjny i obok zaczęli budować drewniany kasztel obronny, który nazwali Torn, czyli dzisiejszy Toruń.

Dziwne są losy i przewidywania, nawet dawno temu w wiekach ciemnych (Dark Ages), ale ci, co znają historię, wiedzą z doświadczenia, że podobne wypadki lubią się powtarzać w najmniej niespodziewanych miejscach i o tym mówi całe średniowiecze (Middle Ages), o czym wielokrotnie już była mowa w cyklu „Chwała Bohaterom”.

 

Czym zakończysz ten wywiad o walkach z Krzyżakami?

 

            Wypada czymś mądrym oryginalnym, ale tyle razy byliśmy w różnych miejscach i w różnym czasie, że definicja może być tylko jedna i istotna dla całej mojej pracy twórczej. Otóż 1000-lecie dziejów oręża polskiego, to moje credo nie tylko twórcze, ale i życiowe, które tworzyłem już w latach, kiedy komunizm miał się całkiem dobrze i nic nie zapowiadało, że będę mógł swoje obrazy i myśli przekazywać współrodakom i którym zależeć będzie na podaniu wiarygodnej historii, która z kłamstwem nie będzie miała nic wspólnego. Widziałem od dawna, jak blado przy moich obrazach wyglądały te, których autorzy dbali tylko poprawne i bardzo bezpieczne przedstawianie sztuki.

Resztę pozostawiam współczesnym odbiorcom sztuki i historii, tej prawdziwej, od której się nie odcinają jak od czegoś, co może zaważyć na karierze, środowisku, albo życiu towarzyskim jak to kiedyś w latach ciemnych bywało. Zresztą, przedstawiam fragmenty rysunków do panoramy, jakie były na wystawie jubileuszowej i zdjęcie z Malborka, kiedy zasiadłem na honorowym krześle (tronie) wielkiego mistrza i wyobraziłem sobie sytuację, kiedy patrzył na zgromadzonych rycerzy z połowy Europy, którzy przybyli wspomóc Zakon krzyżacki w wojnie z królestwem polskim w 1410 roku. Nawet odczułem pewną satysfakcję, że potem był Grunwald, nad którym pracuję już kilka dobrych lat, a który wypełnił moją duszę w każdym zakamarku.

No i na koniec. Parę dni temu obejrzałem zdjęcia z ubiegłorocznego Międzynarodowego Turnieju Rycerskiego „O Złoty Warkocz Tarłówny” – Dębno 2016. Zachwyciły mnie turniejowe kadry, a zwłaszcza znakomite stroje, zbroje i broń, typy rycerzy, konie i ludzie w ruchu, które mogę bez zastanowienia umieścić w panoramie grunwaldzkiej. Zwłaszcza czterech konnych, którzy prezentowali się znakomicie. To był rycerz krzyżacki, polski z herbem Dębno, nie wiem, jakiego imienia, bo u mnie w panoramie wystąpi kilku rycerzy, na tunikach, tarczach i kropierzach będą mieli herb Dębno. Jeszcze bojar litewski i ciężkozbrojny tatarski wojownik, być może z oddziału Najman-Bega. Gratulacje dla fotografa za wspaniałe ujęcia ludzi i koni. Jeśli zamek ma salę czasowych wystaw, będę się starał dotrzeć tam z wystawą.


Reprodukcje i zdjęcia:

Zofia Bodes, Dorota Grzymała

Wywiad: Marek Ambroży Kitliński

Opracowanie: Stanisław E. Bodes i Marek A. Kitliński

 


 

Zobacz też:

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 41 „Szarża Lisowczyków na Białej Górze”- 8 XI 1620

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 42 „Śmierć gen. Stanisława Fiszera pod Winkowem”- 18 X 1812

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – część 43 „Orsza – 1514”

itd. do pierwszego numeru

 

Wydania specjalne – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 10 – „Wyprawy Krzyżowe”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Sława i Chwała Bohaterom” – wydanie specjalne nr 11 – Jubileusz 50-lecia pracy twórczej nad historią oręża polskiego

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom” – Wydanie Specjalne nr 12 – „Pobojowisko 1000-lecia

itd. do pierwszego numeru