Jesteśmy na początku XVI wieku i podobnie jak sto lat temu dojdzie do wielkiej bitwy, tym razem z wojskami moskiewskimi cara. Unia personalna z Litwą doprowadziła do zaostrzenia stosunków i wojny z wielkim księstwem moskiewskim, które pod koniec XV wieku zrzuciło jarzmo tatarskie i wszystkimi siłami dążyło do zjednoczenia wszystkich ziem, księstw i republik ruskich i panowania nad nimi.
Jak to się stało, że pod Grunwaldem mamy posiłki ruskie po naszej stronie, a wiek później jesteśmy w stanie wojny z Moskwą?
Jeszcze za ks. Witolda i potem, olbrzymie terytoria ruskie były pod panowaniem księstwa litewskiego. W chwili scalania ziem ruskich, które dotąd były pod władzą litewskich książąt, no i zaczęło się? Koniec wieku i wcześniej dochodzi do pierwszych granicznych wojen i konfliktów między Litwą, a Moskwą. W wyniku niepomyślnych zdarzeń już w 1503 roku Wielkie Księstwo Litewskie musiało całkowicie zrezygnować na rzecz Rusi z księstwa czernihowsko-siewierskiego i bardzo dużej części ziemi smoleńskiej.
Do poważniejszej wojny doszło w 1507 roku, a także i w latach 1512-1522, gdy wielki kniaź moskiewski Wasyl III kontynuuje zaczętą akcję „zbierania ziem ruskich” i w lipcu 1514 roku zdobywa Smoleńsk.
Co na to Polska?
Polska odpowiedź była natychmiastowa, król polski i wielki książę litewski Zygmunt I Stary zgromadził pod Wilnem bardzo dużo wojska w liczbie 30 tys. żołnierzy, złożonych z zaciężnych oddziałów. Główne siły stanowiła jazda, w tym wiele ciężkich chorągwi kopijniczych.
Król własną osobą wyruszył z armią pod Smoleńsk, jednak po drodze został w Borysowie, zdając dowodzenie na ręce hetmana wielkiego litewskiego Konstantego Ostrogskiego. W szybkim tempie armia polsko-litewska dotarła pod Orszę już 7 IX. Jednak przeprawy przez Dniepr były bronione przez liczne oddziały wroga. Dowódca wojsk moskiewskich Iwan Czeladin ściągnął wszystkie wojska nad rzekę w pobliże Orszy na lewym brzegu, w miejscu, gdzie rzeka tworzy łuk. Wszystkie brody zostały obsadzone i mają bronić przepraw, gdyby wojska polskie, lub litewskie próbowały się przedostać na drugą stronę.
Hetman Ostrogski pozorując przygotowania do przejścia rzeki, nakazał kilka km zbudować wyżej dwa mosty nap odporach z beczek. Następnego dnia 8 IX bez oporów, cała armia polsko-litewska została przeprawiona na lewy brzeg Dniepru, gdzie wojska zostały uszykowane do bitwy.
Tak szybko i łatwo poszło, aż dziwno, że nieprzyjaciel się nie spostrzegł?
Dzięki pozoracji i zamaskowaniu prawdziwych intencji, mogło wojsko polskie w nocy w swojej masie oderwać się od przeciwnika, który patrząc ze swojego brzegu na setki ognisk świadczących o obecności polskiego wojska. Świtem nie zobaczono po królewskiej armii śladu, jedynie wygasłe ogniska i nieliczne namioty świadczyły, że wieczorem poprzedniego dnia tysiące ludzi i koni tutaj było. Za to po tej samej stronie ujrzano całą polsko-litewską armię uszykowaną do bitwy.
Rozwinięte chorągwie w wielkiej liczbie powiewały nad szykami stojącego milcząco wojska. Jedynie gwar z ruskiej strony powiększał ową grozę.
Jak przedstawiały się szyki dwóch armii i ile było moskiewskiego wojska?
Na prawem skrzydle stanęła jazda polska w dwóch rzutach. Na lewym litewska. Pierwszy rzut składał się z hufców czelnych, drugi rzut z hufców walnych, a po bokach hufce posiłkowe.
W centrum pomiędzy oddziałami polskimi, a litewskimi stanęła zaciężna piechota, natomiast reszta piechoty razem z artylerią umieszczono na skraju prawego skrzydła.
Za to wojska moskiewskie, które na oczach zmieniały front, przecież całe wojsko było skierowane czołem do przeprawy. Armia cara mogła imponować ogromną liczbą, którą obliczano na około 80 tys. ludzi, a więc siła olbrzymia, która stanęła w trzech grupach.
Pierwszą nazwano pułkiem prawej ręki, druga grupa była pułkiem wielkim, a trzecia została nazwana pułkiem lewej ręki. Z tyłu za pułkiem wielkim stał pułk straży tylnej. Wszystko jak na tamte czasy imponować będą wyszkoleniem i odwagą.
Rozumiem, że za chwilę rozpocznie się bitwa, nie wiem jak się zakończy, ale dość łatwo przewidzieć zwycięstwo, gdy jedna strona ma około 45 tys. więcej żołnierzy. Czy tak?
Przewaga jest ogromna. Bitwę, mając taką przewagę rozpoczął Iwan Czeladin równoczesnym atakiem pułkami prawej i lewej ręki na skrzydła wojsk polsko-litewskich. Chcąc jak najszybciej w walce oskrzydlić królewskie wojska.
Niezwykle silnie natarcie i uderzenie kilkunastu tysięcy jazdy moskiewskiej prowadzono pułkiem prawej ręki na oddziały litewskie, które pod wrogim naporem musiały się cofać, mimo pomocy polskiego hufca czelnego. Jazda moskiewska mając ogromną przewagę kontynuowała swój atak napierając coraz bardziej na słabsze liczebnie wojska litewskie i część polskich posiłków.
Masy jazdy carskiej dotarły przed czołowe regimenty piechoty polskiej i dopiero przywitane ogniem działowym straciły wiele ludzi i koni. Zmieszano na dodatek tysiące konnych Rusinów ogniem rusznic i całej pozostałej artylerii, którzy ponosili coraz większe straty. Na skłębionych nieprzyjaciół w odpowiednim momencie uderzyła jazda litewska hufca czelnego, zmuszając wszystkie wrogie pułki do odwrotu, a po chwili do ucieczki. W tym samym czasie, gdy na lewej stronie trwały walki, na prawym skrzydle ruski lewej ręki uderzył na polskie hufce posiłkowe. Trwająca od kilkudziesięciu minut wyniszczająca walka kończy się przełamaniem polskiego szyku pierwszorzutowego. Lecz w tym czasie wróg znalazł się przed ogniem armat i piechoty polskiej.
Ile jeszcze wytrzymają wojska polsko-litewskie?
Nie będę wyprzedzał faktów przed czasem, czekając na moment końcowy, ale powiem, że moskiewski pułk lewej ręki cofając się, wpadł na ruszający do natarcia pułk wielki, który prowadził sam Czeladin. Wywołało to ogromne zamieszanie i zanim przywrócono, jaki taki porządek, na oba ruskie pułki spadło polskie uderzenie ciężkozbrojnych kopijników części walnego hufca i hufce posiłkowe. Zawrzała straszliwa walka wręcz tysięcy konnych. W miejscach, gdzie uderzali kopijnicy, zbrojni jeszcze w kopie, wróg leciał na ziemię jak snopy zboża.
Iwan Czeladin widząc nie najlepszą sytuację swoich ludzi, rzuca do walki swój odwód-Pułk Straży Tylnej składający się z setek bojarów, którzy tworzą elitę jazdy.
Przez pole przetoczył się straszliwy wrzask, ciężkozbrojne rycerstwo polskie rozbija w krwawym starciu odwody Czeladina. W wyniku krwawego boju, wojska moskiewskie rzucają się do ucieczki, ścigane przez chorągwie polskie i litewskie, które prześcigały się w likwidacji moskiewskiej jazdy. Sam wódz naczelny dostał się do niewoli.
To niezwykłe, nawet, gdy hetman polny na głowę przewyższał Czeladina talentami prowadzenia bitew, ale rozbić w 30 tys. żołnierzy około 80 tys. armię graniczy z cudem. Czy możesz wytłumaczyć podobne zjawisko?
W naszej historii miały miejsca zdarzenia często niewiarygodne, gdzie mniej liczne wojska nasze odnosiły wspaniałe zwycięstwa, jak w tym przypadku pod Orszą. Wystarczy wspomnieć bitwy pod: Kircholmem 1605, Kłuszynem 1610, czy obrona Zbaraża 1649 i w wielu różnych miejscach naszej historii. Podobnie działo się w latach 1919-1920, także w 1939 roku, a także w latach późniejszych działań, gdy oddziały wojska polskiego i partyzanckie często w beznadziejnej sytuacji trwały na swoich posterunkach walcząc z przeważającym wrogiem.
Zresztą, jak widzisz w innym gatunku malarstwa nikt sobie nie zaprząta tym głowy. Mój świat należy w tej materii do wyjątkowej egzaltacji nad najbardziej tragicznymi wydarzeniami w naszej historii. Którą od wielu lat maluję przecież nie dla kariery, ale z potrzeby serca i przypominania o bohaterstwie wielu pokoleń na przestrzeni 1000-letnich dziejów. Rozumne przybliżanie dzisiaj historii prawdziwej, do której po wojnie wprowadzono tyle wirusów kłamstwa, że degradacja młodych pokoleń młodzieży bez naprawy przyniosła już niepowetowane straty mego pokolenia, a jeszcze większe mogą być z naszyi potomkami, gdy nie spróbujemy postawić tamy dalszym kłamstwom.
Jeśli prawdziwych polskich bohaterów nie obronimy, to za lat trzydzieści, czy pięćdziesiąt nasze dzieci, czy wnuki przestaną tworzyć w swojej masie jednolity naród. Bo według starej zasady, naród, który nie szanuje i nie pamięta o swojej przeszłości, przestaje być narodem wolnym, a także niezależnym.
Czy tak wspaniałe zwycięstwo zakończyło wojnę i całą kampanię?
Po bitwie hetman Konstanty Ostrogski nie potrafił zdobyć Smoleńska, a cała wojna zakończyła się dopiero w 1522 roku tylko rozejmem, który przyznawał Moskwie całą ziemię smoleńską. Rzeczypospolita i Litwa nie potrafiły utrzymać adekwatnych terenów, które jeszcze niedawno były w posiadaniu ks. Litewskiego. Wojny z Moskwą nie przyniosły Polsce, czy Litwie oczekiwanych korzyści, a wyłącznie same straty. Dopiero czasy Króla Stefana Batorego zmienią ten stan rzeczy i wojska dwóch sojuszniczych narodów odzyskają utracone ziemie, a także zdobędą nowe terytoria, które będą zarzewiem kolejnych konfliktów.
Po zaznajomieniu się z historią walk na tym obszarze, nic nie było oczywiste. Mocarstwowe zapędy Moskwy we wszystkich kierunkach doprowadzały do krwawych wojen ze wszystkimi sąsiadami. To nie tylko Polska padała ofiarą tych imperialnych zapędów. Ucierpieli Szwedzi i Finowie, chanat krymski, Ukraina, ludy Kaukazu i wszystkie pozostałe ordy, o przy podbijaniu Syberii nawet nie wspominam. Bo z tak daleka, nawet echa nie docierały do Warszawy. Tak samo było w przypadku powolnej likwidacji państwa Czyngis-chana i zhołdowania etnicznych mieszkańców Mongolii.
Powiedz, czy po bitwie żołnierze polscy i litewscy otrzymali jakieś materialne zadośćuczynienie?
Ze skarbca królewskiego niewiele, bo zawsze był pusty, a dopiero Sejm mógł uchwalić na to fundusze. Jednak po rozbiciu wielkiej armii Czeladina. Oczom zwycięzców okazał się bogaty obóz, wyposażony w różne drogocenne przedmioty zbytku, jakimi otaczali się ruscy bojarzy. Wśród skarbów, widocznych było pełno srebrnych naczyń, zdarzały się też i złote. Wspaniałe haftowane i przetykane w strojone złotą nicią stroje, futra, drogocenna broń wysadzana drogimi kamieniami, podobnie zdobione złotem i masą perłowa sahajdaki i łubie na strzały. Trudno jest nawet z grubsza wyliczyć owe bogactwa, a także liczne namioty wyposażone w drogocenne sprzęty, meble, naczynia, skrzynie ze złotymi i srebrnymi monetami. Na koniec warto wspomnieć o tysiącach rasowych rumaków, co dla szlachcica i żołnierzy miało kapitalne znaczenie z uwagi na cenę.
Widzę po stronach, że jakoś szybko nam poszło w tym odcinku, a temat jest bogaty nie tylko, czy broń, ale i w wydarzenia. Jak sądzisz?
Ależ oczywiście. Zwycięstwo było wspaniałe, sławne na całą Europę. Tak samo łupy i wszelaką zdobycz bardzo godną. Więc jest, o czym rozmawiać. Lecz, że pozostawiamy czas swobodnej interpretacji, nie naciskam, przeto, żeby na siłę wydłużać temat, nawet tak interesujący.
Początek wieku w naszej historiografii jest pełen zaskakujących zdarzeń, nawet w tamtym wieku czas błyskawicznie mijał, kiedy tyle faktów istotnych dla państwa polskiego miało miejsce. Może warto przy tej okazji przedstawić bitwę pod Zasławiem, która 29 I 1491 roku miała miejsce.
Tam naszymi przeciwnikami byli Tatarzy, którzy byli też przeciwnikami Rusi moskiewskiej. Muszę wbrew swojej woli skracać, żeby nie kusić losu i opowiedzieć swoimi obrazami o prawdziwej historii oręża polskiego, pełnej szlachetnych bohaterów, którymi wypełnione są polskie groby.
Nie martwię się, o jakość historii, kiedy malujesz wydarzenia, jakie wydają Ci się słuszne. Jestem pewien, że masz we krwi obronę polskiego honoru i wartości. Nasze rozmowy będą kiedyś przypomnieniem, że w swoim czasie, chyba nie zmarnowaliśmy czasu, jaki dał nam los?
Dobrze to ująłeś, chcę oczywiście zostawić jasny przekaz dla potomnych o historycznych korzeniach narodu polskiego, przebogatej tradycji, których ogół powinien znać, chociaż trochę. Także o swojej pracy twórczej, lub czym było wypełnione moje życie i jakie wartości sobie ceniłem.
Wszakże malowałem nie tylko carskich bojarów, ale i ciemnych prostych ludzi, których głowy zawojowali rewolucyjni działacze, zmuszając innych po 1917 roku do wymordowania własnej szlachty, inteligencji, bogatego mieszczaństwa, chłopstwa i tysięcy wolnych kozaków, czyli tych, na których opierał się cały porządek gospodarczy i społeczny. Przy okazji zniszczono wielowiekowy dorobek państwa carów.
W końcu moje malarstwo jest pod każdym względem całkowicie międzynarodowe i dlatego w cyklu „Chwała Bohaterom” mogę prezentować całą gamę ludzkich postaw w różnym okresie. Malując 1000-letnie dzieje oręża polskiego przez 50 lat, dowiodłem obrazami licznych konfrontacji kulturowych, obyczajowych i przede wszystkim historycznych. Dlaczego, bo to nie tylko bijatyka w sztuce, ale sztuka przekazywania na żywo wartości, którymi posługiwali się nasi przodkowie. To często tzn. intelektualiści z lat 1945-1989, ale i po roku 1990-tym zdeprecjonowali żołnierskie obowiązki wobec obrony narodu. Ci sami ludzie toczyli na kanapach wieloletnie i wielogodzinne rozmowy, z których nic nie wynikało. Owe przesadne gadulstwo, które obserwowałem od dwudziestu kilku lat w mediach może w normalnym człowieku wywołać, kiedy jeszcze do niedawna współcześni celebryci i różnego rodzaju specjaliści wbrew uczciwości i logice toczyli jałowe spory. Niszczenie w minionych latach w ten sposób społeczeństwa powinno być karalne, bo jak wskazuje historia taki obrobiony naród pada łupem nieprzyjaciół.
To dowód na to, jak historia powinna być ważna już w szkołach?
Przecież o tym rozmawialiśmy wiele razy, ale jak to w historii bywa „Polak jest mądry po szkodzie”. Ktoś mądry powiedział, (nie zatrzymasz historii i nie zmienisz ludzi wbrew ich woli) i to jest prawo, które musi być szanowane przez wszystkich pozostałych. Dopiero po nauczeniu w szkole odpowiedniej i wiarygodnej historii moglibyśmy młodych zostawić w spokoju, mając pewne gwarancje, że młodzież sobie później poradzi.
Czy szarża jazdy kopijniczej w obrazie przedstawia polskie zwycięstwo?
Tak, chociaż na obrazie nie widać wroga, to uważny widz dostrzeże z tyłu cerkiew, która była znakiem rozpoznawczym przeciwnika, których tyle zniszczono w okresie wojny domowej, a także w latach późniejszych, kiedy zadawano śmiertelne ciosy wysadzając w powietrze wiele tych przepięknych świątyń. Zresztą, to samo zrobiono setkami polskich kościołów.
Pokazanie ciężkozbrojnej polskiej jazdy z początku XVI wieku jest celowym zabiegiem, który pokazuje wyraźnie czas, kiedy6 ludzie i konie byli uzbrojeni i opancerzeni ponad miarę, ale to wina broni palnej, która pojawiła się na polach bitew. Zakuci w żelazo rycerze są nie don ugryzienia. Szarża ciężkiej jazdy była jak walec drogowy, czy orkan, który na swojej drodze miażdży wszystko i wszystkich.
Przepiękne renesansowe zbroje są szczytem płatnerskiej sztuki i roboty, to jest jednak krótki czas, jednak pozostawił liczne i wspaniałe dowody swojej świetności w różnych dziedzinach. Także zbroje końskie, tak zwane ladry zasługują na najwyższe uznanie dla mistrzowskiej roboty i dla piękna, a zachowane egzemplarze tylko to potwierdzają.
Czy bitwa pod Orszą jest w polskim malarstwie zaznaczona obrazami innych malarzy?
Pamiętam tylko jeden z obrazów, a mianowicie „Bitwę pod Orszą – 1514”, jest to obraz z epoki nieznanego malarza, ale to inny rodzaj malarstwa, także w ostatnim czasie odnaleziono obraz, który może być bitwą z 1514 roku. Jednak nie mam pewności. Może w tej kwestii będzie podobnie, jak w przypadku bitwy pod Koronowem z 1410 roku. O której Kazimierz Derdej napisał, że trzeba było czekać kilkaset lat, aż Stanisław Bodes namaluje obraz o bitwie z Krzyżakami. Brakuje całkowicie prac sławnych polskich batalistów, których dzieła starałem się poznać. Trzeba tylko wiedzieć, które obrazy są wiarygodne, a które należy odrzucać, jako fanaberie mało utalentowanych malarzy. Pamiętam już od dawna zbierałem reprodukcje obcych twórców, którzy malowali od swojej strony i to dla wiedzy było bardzo pożądane. Jeśli nie miałem zastrzeżeń, to jak w przypadku „Albuery-1811” namalowanej przez Anglika, gdzie Polacy zdobywają sztandary brytyjskiego pułku. Mam w planie uczynić podobnie, ale z naszej strony, kiedy ułani Nadwiślańscy biorą sztandary sławnego pułku. Jednak, kiedy spotykam obraz, który z prawdą ma niewiele wspólnego, to ich nie akceptuję, zwłaszcza, gdy żołnierze są ubrani w dziwne stroje, które są także mało wiarygodne. Gdy to wszystko pozbieramy, to jesteśmy na właściwej drodze nawet w huku strzałów armatnich.
P.s. W styczniu byłem z żoną w Lublinie na pogrzebie naszej koleżanki i dobrej znajomej, byłej nauczycielki najpierw szkoły podstawowej, a potem gimnazjum, która wielokrotnie przebywała u nas w domu. Spotykaliśmy się często w różnych miejscach, nawet na spacerach, które odbywaliśmy razem z dziećmi, czy 1 listopada na cmentarzu. To przesympatyczna Wanda Czajczyńska – Fill, następnie Pietruszka. Przed 10-ciu laty wyjechała do Lublina i tam zmarła. Zostawiła w smutku syna Sebastiana i liczne rodzeństwo z rodzinami. Z tej okazji dla pamięci prezentuję kilka rodzinnych fotografii z naszą przyjaciółką. zdjęć Cześć Jej Pamięci!
Galeria:
„Bitwa pod Orszą- 8 IX 1514”, karton akw. 62 x 113 cm, (1978) nr inw. 99
„Szarża kopijników polskich pod Orszą”-1514, ol.-pł. 67 x 125 cm, (1995) nr inw. 469
„Rycerze czy rabusie”- 1520, ol.-pł. 70,5 x 60 cm, (1996) nr inw. 480
„Orsza -1514”, ol.- pł. 70 x 60 cm, (1984) nr inw. 213
„Królewska rewia pod Gdańskiem”- 12 VII 1522, karton akw. 67,5 x 110 cm, (1978) nr inw. 105
„Bojar ruski – 1514”, ol.-pł. 38,5 x 33,5 cm, (1991) nr inw. 375
Reprodukcje i zdjęcia: Zofia Bodes
Wywiad: Marek Ambroży Kitliński
Opracowanie: Stanisław E. Bodes i Marek A. Kitliński
Zobacz też:
itd. do pierwszego numeru
Wydania specjalne – (Galerie):
Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom” – Wydanie Specjalne nr 12 – „Pobojowisko 1000-lecia
itd. do pierwszego numeru