22 listopada 2024

Stanisław Eugeniusz Bodes: Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 12: „Bitwa pod Grunwaldem” – 15 VII 1410

Historia, którą prezentuje Stanisław E. Bodes jest pełna polskiego romantyzmu, pamięci o bohaterach, którzy zasłynęli z nieustraszonej odwagi, poświęcenia się sprawie wolności umiłowanej Ojczyzny, że aż się serce raduje. Wydaje mi się, że to wielka sztuka być takim twórcą, którego patriotyzm w malarstwie przez lata pozostaje na wysokim poziomie.

Reklamy

 

Wielka szkoda, że większość swojego życia przeżył w obcym świecie, który był i jest nadal pozbawiony większości szlachetnych cech, których w pracach naszego malarza, jest tak wiele. Sztuka Jego wypływa z tęsknoty za utraconą wielkością i jednoznaczną wartością Rzeczypospolitej, której już nie ma. Pozostają tylko przekazy umiłowania i poświęcenia dla Ojczyzny, które w misji Stanisława są najbardziej akcentowane z uwagi na cenę, jaką zapłacili nasi przodkowie.

 


Stanisław Eugeniusz Bodes

Reklamy

Z cyklu „Chwała Bohaterom”

Dzieje Oręża Polskiego – cześć 12:

Reklamy

„Bitwa pod Grunwaldem” – 15 VII 1410.

– 604 lata temu

 

Jest najbardziej znaną bitwą w historii państwa polskiego i najbardziej rozreklamowaną w mediach. W szkołach sam temat pozostał jednak bez zmian. No właśnie, czy nic się nie zmieniło w przebiegu bitwy, czy przekaz przez całe wieki i lata jest taki sam dzisiaj, jak dawniej. O to zapytam w tym odcinku Stanisława E. Bodesa, dla którego, bitwa pod Grunwaldem nie ma tajemnic i stała się czymś więcej niż jedna z bitew, których wiele namalował do tej pory. Materiały zebrane o „Grunwaldzie – 1410” przez Stanisława są tak imponujące, że trudno sobie wyobrazić.

Przepraszam za być może długie wprowadzenie, ale nigdy nie miałem do czynienia z takim bogactwem wiedzy o bitwie, czy o jej prawdziwych bohaterach, broni i barwie, których tylko część poznamy, bo wszystkiego nie sposób.

 

– To już 12 część cyklu, czyli już rok za nami, dobrze, że wypadło na „Bitwę pod Grunwaldem 1410”. To batalia, z której zrobiłem projekt bitwy panoramicznej, który pokazuje wszystkie najważniejsze fakty i sekwencje całodniowej walki. Od pierwszej szarży litewsko – rusko – tatarskiej aż po zdobycie obozu krzyżackiego. Wszystko, o czym mogłem przez kilka długich lat starałem się dowiedzieć o bitwie, sprostować wiele zakłamanych wątków, pokazać prawdopodobieństwo wydarzeń, a nade wszystko przywrócić pamięć prawdziwych, a nie urojonych bohaterów z wszystkich stron Europy i w ten sposób w majestacie zbliżonym do prawdy oddać im hołd, na który w pełni zasłużyli.

Cóż może człowiek współczesny uczynić wspanialszego przodkom swoim, jak tylko przywrócić pamięć o nich, zatrzymać ich bohaterskie czyny w czasie, żeby wszyscy potomkowie tamtych rycerskich ludzi mogli o tym wiedzieć i być dumni z ich poczynań. Bitwa pod Grunwaldem jest dla mnie najważniejszą pracą twórczą, której poświęciłem w imię historii kilka najważniejszych lat swego życia kosztem innych wydarzeń, które mogłem namalować. Jednak, co by nie mówić i nie pisać, lepiej być w jednej sławnej batalii niż w stu mniej znaczących potyczkach.

Wychodząc z tego założenia włożyłem wszystkie swoje siły i zasoby do realizacji takiej historii. Niezwykle drobiazgowo starałem się pokazać międzynarodową bitwę, w której uczestniczyli przedstawiciele rycerstwa z prawie całej Europy. Bowiem wierne odtworzenie wydarzeń z 15 lipca 1410 roku było tylko możliwe z równomiernym rysowaniem i malowaniem obrazu. Każde ważne słowo nabiera dodatkowej mocy, gdy jest poparte obrazem, jest wtedy bardziej zrozumiałe dla wszystkich zainteresowanych bez wyjątku.

 

Widzę, że ten odcinek nie pomieści wszystkich ważnych relacji o przebiegu najsławniejszej bitwy dla Polski?

 

– No tak, zgromadzenie samego materiału ikonograficznego jest tak wielkie, że nie ma możliwości w wersji naszego cyklu pokazania nawet 1/10 części. Przedstawienie samej bitwy w rysunkach wykracza poza formę, którą przyjęliśmy na początku, a dochodzą jeszcze wizerunki rycerzy, strojów, uzbrojenia, broni różnego typu i pochodzenia, prezentacja wszystkich chorągwi przeciwnych wojsk, plejady rozszyfrowanych rycerzy z różnych stron Europy, licznych wschodnich wojowników, którzy występują w wielkim obrazie. Po raz pierwszy poznamy wielu z nich z imienia, nazwiska, a często z najważniejszego godła, czyli herbu. Zobaczymy przedmioty z wyposażenia rycerzy, które były zabierane na wojnę. Zaznaczam, że nie sposób wszystkiego przecież wymienić w tak skróconej relacji z planu bitwy.

 

– Widziałem na Twoim wernisażu z okazji 45–lecia pracy twórczej w osobnej sali hrubieszowskiego Muzeum projekt drugiej wersji bitwy grunwaldzkiej, która została przedstawiona graficznie, gdzie widać wszystko po kolei, jak to mogło wyglądać.

 

– Od tamtego czasu wiele się zmieniło, doszły nowe sekwencje bitwy, znajdą się nowi bohaterowie. Niektóre fragmenty bitwy bez naruszenia głównej konstrukcji zostały zmienione. Całość będzie bardziej dopracowana i odpowiednio przygotowana do medialnych prezentacji w różnych miejscach.

Mam nadzieję, że następne wystawy umożliwią pokazanie bitwy w odpowiednim przekazie, gdzie będę miał możliwość pokazania prawie wszystkich prac, nad którymi pracowałem przez ostatnie lata. Niewielu jest ludzi, którzy zdają sobie sprawę z rangi, jaką jest zrobienie obrazu w taki sposób. Panuje dziwna cisza, jak przed i w trakcie stanu wojennego, gdy była mowa o prawdziwych polskich wartościach, które wykuwano w bitewnym znoju. Gdybym żył w czasie II Rzeczypospolitej, wszystko byłoby proste, jasne, zrozumiałe i nie trzeba by było długo szukać odpowiedniej pomocy państwa.

         Proponuję przecież obraz, który może być znany w całej Europie, bo zainteresowanie panoramą i międzynarodowym składem rycerstwa zbliży wszystkich zwiedzających wokół wielkiej batalii, gdzie wiele dzisiejszych nacji  i ludzi odnajdzie swoje korzenie rodu, honoru i sławy.

 

Wiem zbyt dobrze, ile pracy wykonałeś rysując, malując i pisząc o bitwie, która jest symbolem zwycięstw w polskiej historii.

 

– Oczywiście, należy tylko przypomnieć, że rozmawiamy o „Panoramie Bitwy pod Grunwaldem 1410”, która rozrasta się w projekcie do największej tego typu pracy malarskiej.

Bitwa została pokazana od pierwszej szarży litewsko – ruskiej na piechotę i armaty zakonne, która rozpoczyna całodzienne zmagania, przez ataki ciężkiej jazdy polskiej i krzyżackiej, obrony polskiej głównej chorągwi, walki na śmierć i życie smoleńskich chorągwi kniazia Semena – Lingwena, grupy króla Władysława Jagiełły, walk rycerzy zaciężnych św. Jerzego, śmierci wielkiego mistrza Ulryka von Jungingen, szturmu wielkiego obozu zakonnego i jego zdobycie, a także poddanie się zwolenników zakonu, piastowskich książąt Konrada VII Białego i Kazimierza V, aż po ucieczkę niedobitków krzyżackich. Całość zostanie pokazana pod hasłem „Grunwald – Tannenberg – Żalgiris” zrozumiałym w Europie. Dokonałem prawie rzeczy niemożliwej, czyli identyfikacji dziesiątków rycerzy i ich herbów, które zobaczymy w całej krasie, bo tylko na tej podstawie możemy rozszyfrować prawdziwych bohaterów bitwy.

 

Jest to bardzo imponujące, żeby nie używać jeszcze większych słów. Widzę, że będzie to malarska monografia rycerskiego spotkania, najsławniejszej bitwy w 1000-letniej historii, po której wiedza o tym wydarzeniu będzie o wiele pełniejsza, czy tak?

 

– Mam taką nadzieję, ponieważ przez kilka lat poszukiwałem po całej Europie wszystkich materiałów dotyczących bitwy i wyglądu tamtych ludzi, gromadziłem różne herby sprzed 1410 roku, zbierałem także wszystkie rodzaje broni i wzory strojów, które w kolorze przedstawiłem na dziesiątkach rysunków, czy szkiców, a także prezentację rycerzy w 250 akwarelach, jako bohaterów bitwy.

Zresztą, to czego nie wykonałem plastycznie, opisałem w książce, którą mam nadzieję zobaczyć w księgarniach. W niej dopiero będzie można zobaczyć ile namalowałem, czy narysowałem, co dla historii bitwy będzie bardzo ważne. W książce jest wszystko, czego się dowiedziałem o Grunwaldzie przez lata o panoramie, która powinna powstać i najważniejsze z mego punktu, to odkłamanie nieprawdziwych relacji dawnych, późniejszych, a zwłaszcza celowe fałszowanie historii w czasach już nam współczesnych.

 

Czy możemy się w końcu dowiedzieć o przypuszczalnej liczebności wojsk zebranych przed bitwą pod Grunwaldem, bo jest tyle różnych informacji, że najwyższy już czas poznać, chociaż domniemaną prawdę w tej sprawie?

 

– Wyczerpującej odpowiedzi w tej materii udzieliłem w książce. Po pierwsze nieprawdziwe są dane z kroniki Jana Długosza, czy też z powieści „Krzyżacy”. Nie ma żadnych 100 tys. Niemców żelazem okrytych. Dawni historycy podawali liczby wielokrotnie zawyżone, inni w ostatnich latach, że wojska, które biorą udział w boju są dziwnie małe. Dokonałem różnych analiz, z których wynika, że Polaków walczących pod Grunwaldem mogło być około 22 tys., wojsk litewsko – ruskich 11 tys. i prawie 2 tys. Tatarów. Natomiast Krzyżackiej jazdy jest ponad 21 tys. i 6 piechoty, to wszystko oprócz oczywiście kilkudziesięciu tysięcy pachołków, służby, wozów, koni, namiotów. Skoro Grunwald należy do największej bitwy średniowiecza, to musi być uzasadniona liczba wojsk do tego wydarzenia.

Dokonałem spisu domniemanej, czy prawdopodobnej liczebności w każdej chorągwi rycerzy, giermków i strzelców, czyli tych, którzy średnio tworzyli poczet zbrojny rycerza. Ale o tych wszystkich zawiłościach i tajemnicach będzie można przeczytać w pracy o panoramie i bitwie.   

 

Oglądałem w Twoim domu kolorowe plansze i rysunki bardzo wielu herbów rycerskich z prawie całej ówczesnej Europy. Powiedz, jak to robisz, że z małego wizerunku godła na tarczy powstaje postać rycerza walczącego konno?

 

– Poruszyłeś ważny temat, który na ogół nie wychodzi poza ściany pracowni. Jak to z rysunku polskiego, niemieckiego czy francuskiego herbu, który przeistacza się w rycerza na koniu, uzbrojonego i ubranego w odpowiedni strój. Często też wierzchowiec rycerza podlega czarodziejskiej metamorfozie, którego także należy osiodłać, uzbroić i przystroić w kolorowe wdzianko.

W tym momencie czuję się projektantem mody rycerskiej, ale tej prawdziwej, historycznej, która wyznacza właściwy kierunek, który znają tylko specjaliści od broni i barwy. To świat zupełnie inny od tych, którzy produkują sterty blach udające zbroje i pancerze, dziwnej broni, której nigdy nie było w dawnych wiekach, jak to widać np. w „Krzyżakach” A. Forda, w „Conanie” u Tolkiena, czy w „Wiedźminie” i wielu im podobnych arcydziełach filmowych. Tak na pewno nie wyglądali prawdziwi bohaterowie tego okresu. Żyjemy w takich czasach, że szybki sukces nie uznaje i nie idzie w parze z rzeczywistą wiedzą, wypaczając całkowicie starodawny świat. Wracam ponownie do rycerzy, kombatantów Grunwaldu i to jest wspaniałe jak z małej ilustracji herbu powstaje rycerz z mieczem, kopią czy toporem na rozhukanym koniu. Rycerze niby podobni do siebie, ale różniący się bardzo i na tym polega heraldyczna magia, gdy rycerze zakuci w stal stają się znani, swojscy i nie muszą w bitwie odkrywać twarzy, żebym wiedział, kto jest, kto?

 

Odsłoniłeś pewną mikroskopijną tajemnicę swojej pracy i na czym ona polega, ale nie dodałeś, że do niej potrzeba talentu i jeszcze raz talentu, swoistej pasji i pracowitości, których z tych trzech rzeczy masz w nadmiarze, inaczej całość jest bardzo trudna do wykonania przez innych ?

 

– Zbyt często zmuszasz mnie swoim pytaniami do różnych rozważań, nieraz trudnych, ale może masz rację. Nie maluję dla samej przyjemności malowania, czy zaspokojenia własnych ambicji, ale przede wszystkim dla poznawania tajemnic historii i popularyzowania tradycji oręża polskiego w 1000 – letnich dziejach, prezentowania obrazów, które pokazują ważne wydarzenia i gloryfikują wielce zasłużonych i prawdziwych bohaterów historii. Zresztą, to mój obowiązek wobec poległych za Ojczyznę polskich żołnierzy, żeby o ich męstwie pamięć nie zaginęła. Jeszcze jedno w tej kwestii, widocznie tam na górze, ktoś czuwa nade mną pozwalając mi tworzyć dzieje narodu sławnego od wieków. W Polsce tak naprawdę istnieją dwie formacje: jedna, która wszelkimi środkami bluźni przeciwko historii narodu, druga, która kocha i szanuje swoich bohaterów, którzy oddali życie walcząc za Ojczyznę.

 

No tak! Przebywając z Tobą, człowiek nawet nie wie, kiedy przesiąknie historią, a dzieje ludzi oręża stają się nie tylko, że bardziej znane, ale przysparzają w naszym zabieganym świecie ciągłości tradycji i dobrych refleksji.

 

– Nieraz mówiłem, że batalistyka, to najtrudniejsza dziedzina w malarstwie, to także królestwo herosów, poległych i pomordowanych, wojen, ale i parad wojskowych, to tysiące różnych ludzi w ekstremalnych sytuacjach, licznych miejscowości, zabytków, smutku czy tragedii, ale także wielkiego szczęścia, gdy z wojen żołnierze wracali do swoich domów.

To wielka frajda dla mnie malować obrazy, mając prawo wyboru różnych zdarzeń z historii, ale też i odpowiedzialność za wymalowane sceny z przeszłości. Prawda w tym przypadku jest moim celem twórczym i wyzwaniem, inaczej czułbym się malarzem pospolitym, komercyjnym, a to dla mnie stanowczo za mało.

 

Takie traktowanie historii, jak też bitwy grunwaldzkiej jest gwarancją, że malowane przez Ciebie obrazy są wykonane nie tylko z sercem, ale i z prawdą, taką bez białych plam.

 

– Tak, czy to Zawisza Czarny h. Sulima broniący polskiej głównej chorągwi, więc na pewno żaden Krzyżak jej nie zdobył nawet na minutę, czy to będzie Mszczuj ze Skrzynna h. Łabędź pokonujący w walce wielkiego mistrza, a nie półnadzy piechurzy, którzy nigdy nie mogli się tam znaleźć, bo ich po prostu tam nie było. Każde kłamstwo historyczne, to jest podłe przeinaczanie faktów, które należy upubliczniać, inaczej zawsze będą psuły krew w stosunkach wewnętrznych czy międzynarodowych i żadne pakty oraz umowy tego nie zmienią. Fałszywych bohaterów swoich i obcych z importu mieliśmy aż nadto w latach 1944 – 1989 i wystarczy. Historia to wspaniała w życiu nauka, tylko nie lubi jak ją ludzie robią w balona, wtedy nawet po bardzo wielu latach odsłania swoje, często mroczne tajemnice i ludzkie świństwa.

 

Czy Grunwald, to rzeczywiście bitwa wszechczasów dla polskich pokoleń, bo to one uczyniły z niej pomnik chwały?

 

– Bitwa pod Grunwaldem! Właśnie wyjątkowość tej batalii polega na wielkich symbolach żyjących w naszym narodzie przez setki lat, bo bitew wygraliśmy w naszej historii wiele. Jednak żadna nie wytrzymała takiej konkurencji, trochę to dziwne, ale po analizie dostępnych faktów, staje się jasne, dlaczego tak się stało. O tym wszystkim napisałem w swojej książce, więc nie będę jej wciąż cytował, bo się nie zmieścimy w cyklu „Chwały Bohaterom”. Pamięć o bitwie już nie zaginie, o to jestem spokojny. Każdego roku oprócz publikacji różnego rodzaju i wartości wychodzą w pole grupy rekonstrukcji historycznych i bractwa rycerskie, które starają się wciąż poprawiać różne scenariusze. Naprawiają zło i błędy uczynione wcześniej. Sporadycznie wraca stare przyzwyczajenie, które powtarza jak mantrę wszystkie fałszywe naleciałości, które dla jednych są nie do przyjęcia, a dla drugich narzuconym stereotypem, na który nie ma nadal alternatywy. Często wszechwładny kult mistrza Jana pokutuje nie zawsze, będąc w zgodzie z wiedzą, którą dzisiaj zna coraz więcej ludzi. Jednak z każdym rokiem grono pasjonatów się powiększa, a zwłaszcza, że coraz więcej młodzieży bierze w tych inscenizacjach udział.

 

Czyli, jak to rozumieć?

 

– Historię należy pisać i malować zgodnie z prawdą, inaczej będzie zakłamaniem, z którym należy walczyć wszystkimi środkami w zgodzie z prawem. Postać historyczna niekoniecznie znana musi być wyobrażona według kanonów mody, w jakim czasie żyła. Jeśli chodzi o rycerzy, muszą być wiarygodni w tym jak wyglądają, w co są uzbrojeni i jak się zachowują w walce. Nie może być tak dalej, że będziemy się wzorować na postaciach, które na ogół odbiegają od rzeczywistości.

W tym przypadku mieliśmy do czynienia z całkowitym brakiem herbów rycerskich, pozbawieniem wielu rycerzy imion i nazwisk, chorągwi, zbroi, ubiorów, broni, itd. Brak jest wielu bohaterów, którzy zasłużyli sobie na wieczną chwałę, ale są ci, których w bitwie nie było. Dziwna to dla mnie interpretacja historii, w której nie mogę doszukać się wiarygodnych znamion. Na dodatek postacie, które widzimy, są ubrane w stroje bardzo ekstrawaganckie jak na czas bitwy, które na pewno tak wystrojone nie brały udziału w walce. Na koniec, sceny, które oglądamy nie miały miejsca, bo prawda o Grunwaldzie jest w kilku miejscach zupełnie inna.

 

Nie możemy pokazać całej panoramy, bo jest tak rozbudowana, że nie mamy takich technicznych możliwości. Pokażemy niewielką cześć pracy, którą wykonałeś w ostatnich latach, ale ta krótka relacja uchyli część tajemnicy o bitwie i panoramie?

 

– Sądzę, że teraz możemy odsłonić część obrazu, czy rysunków, które pokazują pewne mechanizmy przygotowywania takiego malarskiego wydarzenia. Nigdy nie podchodziłem w swojej pracy malarza – batalisty z takim zaangażowaniem, jak to robię z panoramą „Grunwaldu” 1410. Wykonanie tylu ilustracji i zbieranie informacji przez kilka ostatnich lat, to olbrzymia codzienna dawka adrenaliny, która dodawała mi sił, bo wiem, że jest to wyjątkowa okazja, której nie można zmarnować.

 

Grunwald, to symbol zwycięstwa polskiego, więc dlaczego w inscenizacji bitwy na autentycznych polach dochodzi do przekłamań, jakby nic się nie zmieniło. Po co trwa cyrk ze zdobyciem głównej polskiej chorągwi, gdyż żaden Krzyżak nigdy nie trzymał jej nawet w ręku?

 

– W tym miejscu dochodzimy do absurdu oglądając wciąż to samo, jakbyśmy byli w 1960 roku na planie filmowym, kiedy czerwona cenzura w tamtych latach bardzo często dyskwalifikowała symbole szlacheckiej i wolnej Polski.

         Zawisza Czarny razem z bratem Janem i najsławniejszymi przedchorągiewnymi rycerzami w grobie się przewraca słysząc wciąż stare kłamstwa. Zrobiono z nich nieudaczników, którzy nie potrafili obronić najważniejszą i najdroższą chorągiew całego królestwa polskiego. Oni, którzy uchodzili za wzór rycerzy bez skazy, odważni do szaleństwa, którzy umiejętnościami przewyższali innych, im zarzuca się w takim przypadku brak męstwa i honoru.

         Gdyby tak w istocie się stało, bo to w bitwie normalna sprawa, ale w momencie zdobycia chorągwi powinni wszyscy, jak jeden mąż leżeć martwi na ziemi. Jeżeli tak się nie stało, to znaczy, że nas wprowadzano w błąd, a prawdziwych bohaterów zniesławiano. O tym wszystkim piszę dokładnie w książce „Grunwald 1410 – Panorama”.

 

Jak zatem bronić polskiego dobrego imienia przed perfidnymi pomówieniami, a czasami niezamierzonym lub popełnionym z niewiedzy kłamstwem?

 

– Tak jak zawsze, należy bronić różnych bohaterów obojętnie skąd pochodzą, byle na to zasługiwali. Rycerze polscy pod Grunwaldem zasłużyli stokrotnie razem i każdy z osobna na nieśmiertelną sławę, dobre imię w naszej historycznej tradycji. Nic nas nie uchroni, jeśli zapomnimy o powinnościach, które zniesławiają naszą przeszłość, to zatracimy własną tożsamość. Będziemy w pewnym stopniu podobni do tych niedawnych oprawców, którzy polskich bohaterów, czy żołnierzy wyklętych nazywali bandytami z lasu, lub zaplutymi karłami reakcji. Na powtórzenie takiej historii nie można więcej nikomu pozwolić. Dlatego w każdym wolnym kraju tak ważna jest tradycja i jej współczesne kształtowanie u młodych pokoleń nawyku obrony przed różnymi zagrożeniami.

 

Powiedz, rycerze, czy ich następcy potrafili bronić swoich wartości lub etosu?

 

– Rycerze byli w swoim czasie stworzeni do walki i umierania na polu bitwy, to był ich obowiązek i rzadko, który umierał we własnym łóżku. To dlatego od kilku lat trwa renesans polskiego rycerstwa i w całym kraju powstają wciąż nowe grupy oraz chorągwie, które dokładają starań, żeby wiernie odtwarzać rycerskie zmagania, pojedynki w turniejach, ale też dawne obyczaje z okazji różnych świąt. Dzisiaj rycerz to zaszczyt i honor bycia wojownikiem nie tylko od ważnych wydarzeń oraz rocznic, ale także w życiu codziennym.

 

Każdy, kto wstąpił do takiej formacji jest zobowiązany do przestrzegania pewnych zasad, które nakładają na niego pewne zobowiązania względem wobec tradycji, kolegów i towarzyszy broni.

 

– To dla mnie wielka przyjemność oglądać ich podczas inscenizacji różnych wydarzeń historycznych. Mam wtedy pewną namiastkę prawdziwego obrazu bitewnego ruchu, który po przetworzeniu na język sztuki może być inspiracją do powstania kolejnej historii w obrazie, lub posłużyć jako strawa dla ducha podczas malowania różnych scen z epoki.

 

Bitwę podzieliłeś na 14 części (bryty), które razem tworzą wyjątkowe dzieło, o którym ludzie długo będą mówić i pisać. Zrobić panoramę bitwy najświętszej dla Polaków, to czyn niezwykły i każdy, kto nie może pomóc, to niech nie przeszkadza. Wielkość ma to do siebie, że wkoło niej zawsze gromadzi się grono sympatyków i osób, które będą z zawiścią patrzeć na to, czego sami nie potrafią. Tymi słowami chciałbym poruszyć niektóre sumienia i uwypuklić wartość gatunku ludzkiego, gdy mamy do czynienia z wydarzeniami niezwykłymi i trudnymi do wykonania.

Jeszcze jedno z ostatnich pytań, jak będzie wyglądała panorama bitwy w ostatniej odsłonie, którą chciałbyś wykonać w skali 1:10, czyli 1, 40 cm x 14 m, to przecież spory kawał płótna?

 

– Na takim formacie już można przedstawić właściwy projekt bitwy i panoramy, tym bardziej, że chciałbym przedstawić wszystkich biorących udział w walce i każdego z osobna na swoim miejscu. Także wszystkie przedmioty stojące, leżące, a także cały obóz z namiotami i toczoną wśród nich walką. Nie chcę zapomnieć o beczkach z winem dla uczczenia krzyżackiego zwycięstwa, czy o setkach kajdan, w które mieli być zakuci pokonani wrogowie Zakonu. Wszystkie zidentyfikowane postaci rycerzy i dostojników będą w tych scenach, do których ich przypisałem, bez względu na sympatie i opinie. Ma być to obraz, który nie naruszy honoru kogokolwiek z wielkiej wspólnoty dzisiejszej unii europejskiej, gdzie współcześni potomkowie rycerzy odnajdą w panoramie swoich sławnych przodków.

         Będzie to też sprawdzian wiedzy dla wszystkich zainteresowanych, którzy zobaczą zastępy rycerstwa europejskiego, a zwłaszcza wojowników, których do tej pory pokazywano w sztuce stronniczo, ubogo, a nawet pogardliwie.

         Warto przypomnieć, że w Warszawie przy Grobie Nieznanego Żołnierza na wieczną chwałę na tablicy wyryto napis „Grunwald 15 VII 14010”.

         W serii „Bohaterowie bitwy” – znajdą państwo zdecydowaną większość rycerstwa, która do tej pory była nieznana, a ich barwne sylwetki zostały przeniesione z różnych planów panoramy.

 

Końcowe dane o przedstawianych obrazach:

 

„Grunwald – 1410 – Szarża litewsko – tatarska”, karton, akw. 64×131 cm, (1978), nr inw. 100

„Panorama – Grunwald 1410”, karton, tusz 50×410 cm, fragm. (2008)

„Grunwald – zdobycie chorągwi”. ol. pł. 72×61 cm, (1985), nr inw. 238

„Rycerz Krzyżacki”, ol. pł. 38,5×33,5 cm, (1990), nr inw. 332

„Ogniem i mieczem” – 1409, ol. pł. 70×90 cm, (1989), nr inw. 327

oraz kadry walki, szkice i rysunki, a także część serii „Bohaterowie bitwy”.

 

Najnowszy graficzny zapis panoramy, gdy powstanie będzie już ostatnim rysunkiem wszystkich walczących i wszystkich przedmiotów umieszczonych na rozległym polu bitwy, które będą ważnymi detalami, pozwalającymi określić stopień wiedzy historycznej.

         Dziesiątki rycerzy, zbrojnych, służby i koni będą już na stałe w tych miejscach obrazu, gdzie być powinni. Kompozycja uwzględni wszystkie najmniejsze różnice zachowań zbrojnych w batalii, którzy pozostaną w tej wersji do końca.

         Format w skali 1:10 z pomocą nośników elektronicznych pozwoli na jej powiększenie do rozmiaru rzeczywistego, który wciągnie oglądających w sam środek wydarzenia. Chciałbym się w tym momencie podzielić swoją wiedzą na ten temat, jednak w praktyce jest to niemożliwe, ze względu na rozmiar bitwy, która będzie pokazana w całej swojej wielkości na następnej wystawie.

Książka, która została zakończona dokładnie przekaże prawie wszystko, co udało mi się dowiedzieć o najważniejszym polskim zwycięstwie w legendzie, tradycji oraz o takim prawdopodobnym przebiegu, które w wielu miejscach różni się od dotychczasowych obiegowych  relacji i historycznych opracowań.

         Na zakończenie, chciałbym dodać, że wszystkie rysunki i obrazy, które państwo oglądacie prawie od roku, są sygnowane moim nazwiskiem na dowód, że jestem ich jedynym autorem.

         Grunwald 1410, jak już wspomniałem jest 12 odcinkiem, czyli minął rok, kiedy co miesiąc byłem z państwem słowem i obrazem. W sierpniu spotkamy się w Smoleńsku, który kojarzy się większości Polakom z wielkim dramatem polskich oficerów podczas wojny i współczesną tragedią narodową w 2010 roku. Dla podniesienia ducha będziemy tym razem uczestniczyć w zwycięskiej bitwie „Wielkiej Armii” z 1812 roku, w której okryli się chwałą polscy żołnierze V Korpusu.

 

 

Reprodukcje:

Zofia Bodes, Stanisław E. Bodes, Tadeusz Romaszko

Wywiad:

Marek Ambroży Kitliński

Opracowanie:

Marek A. Kitliński i Stanisław E. Bodes

 



Czytaj również – (Galerie):

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 1 – „Lwów 1675”

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 2  – „Wiedeń 1683”

Stanisław Eugeniusz Bodes „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 3 – „Koronowo 1410”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 4  – „Psków 1581”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” część 5: „Hohenlinden 1800”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” cześć 6: „Byczyna 1588”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” – cześć 7: „Grochów – 1831”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 8: „St. Estevan – 1810”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 9: „Raszyn –  1809 

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 10: „Korostyszew 1920 

Stanisław Eugeniusz Bodes – Z cyklu „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – cześć 11: Beresteczko 1651 

 

Wydania specjalne

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” – Wydanie specjalne nr 1 – „Hrubieszów 1433 – 1863”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom – Dzieje Oręża Polskiego” – Wydanie specjalne nr 2 – „Powstanie Styczniowe 1863 – 1864”

Stanisław Eugeniusz Bodes – „Chwała Bohaterom” – Dzieje Oręża Polskiego – Wydanie specjalne nr 3 – „Ksiądz Stanisław Brzóska – Bohater Powstania Styczniowego”